2 czerwca 2010 r., dwa dni po wydarzeniach wokół „Flotylli Wolności” do Gazy, londyńska gazeta „Al-Hayat” opublikowała obszerny wywiad z szefem biura politycznego Hamasu Chaledem Maszalem. W wywiadzie tym Maszal powiedział, że kampania flotylli, w której Turcja odegrała mile widzianą rolę, doprowadzi do całkowitego zakończenia oblężenia Gazy; że jego spotkanie 11 maja 2010 r. z rosyjskim prezydentem Dimitrim Midwiediewem odbyło się bez warunków wstępnych i że Hamas nie zapłacił żadnej ceny politycznej; że Hamas jest skłonny zaakceptować państwo palestyńskie w granicach z 1967 r., z prawem powrotu uchodźców, ale odrzuca żądania Kwartetu uznania Izraela; i że Hamas nie odrzuci decyzji uznania Izraela, jeśli taką decyzję podejmie większość Palestyńczyków zarówno w Palestynie, jak w diasporze.

Maszal dodał, że opór jest fundamentalną zasadą Hamasu, który współpracuje z wszystkimi ruchami oporu; że PLO powinna zostać odbudowana, żeby reprezentować cały naród palestyński; i że front oporu, składający się z Iranu, Syrii, Hezbollahu, Hamasu i innych frakcji oporu nabiera sił i tworzy sytuację, w której Izrael “nie może dłużej wygrywać wojen”.

Poniżej podajemy fragmenty tego wywiadu[1]:

„Flotylla Wolności” – ostateczny ruch, który przełamie oblężenie

Maszal otworzył wywiad wyrażeniem swojego uznania i szacunku dla “Flotylli Wolności” i podziękowaniami dla wszystkich, którzy w niej uczestniczyli lub wyrażali z nią solidarność. Nazwał to odważną inicjatywą, która przybyła, by przerwać oblężenie i określić nieludzką zbrodnię, która musi zostać powstrzymana. „Z wolą Allaha – dodał – Flotylla Wolności będzie ostatnim [posunięciem], które przerwie ciemiężące oblężenie”. Powiedział również, że otwarcie przejścia granicznego Rafah powinno być „naturalną odpowiedzią na zbrodnię izraelską” i wezwał do powszechnych i oficjalnych wyrazów solidarności z Turcją, „która najbardziej odczuła tę zbrodnię, ponieważ większość męczenników pochodzi [stamtąd] i ponieważ odegrała największą rolę w kampanii przełamania oblężenia Gazy” wraz z organizacjami humanitarnymi i takimi krajami jak Algieria, Grecja, Irlandia i Malezja.

Hamas nie płaci żadnej ceny za spotkania polityczne

P: Kilka dni temu spotkał się pan w Damaszku z rosyjskim prezydentem. [Czy zapłacił pan] cenę polityczną za [gotowość] Rosji do rozszerzenia dialogu z Hamasem?

O: Spotkałem prezydenta Miedwiediewa w Damaszku bez tego, by [Hamas] zapłacił z góry jakąkolwiek cenę polityczną i spotkanie zakończyło się bez płacenia przez nas żadnej ceny. Hamas nie płaci ceny politycznej za spotkania polityczne. Doceniamy odwagę prezydenta Miedwiediewa, ale równocześnie uważamy, że spotkanie z przywódcami Hamasu, który jest głównym graczem w regionie i centralną frakcją palestyńską, jest tylko naturalne.

Jeśli chodzi o nasze stosunki z Rosją, to trwają one od wielu lat. [Przywódcy Hamasu] jak dotąd odwiedzili Moskwę trzy razy. Spotkanie z prezydentem Rosji było ważnym wydarzeniem i podniesieniem naszych stosunków na wyższy poziom, [co] powinno być docenione i szanowane.

P: Moskwa żąda, byście uznali warunki kwartetu lub przynajmniej przybliżyli się do nich. Czy Miedwiediew żądał, by uznał pan rozwiązanie [w postaci uznania] dwóch państw?

O: Polityczne stanowisko i program Hamasu prezentowany obecnie powinien być wystarczającym [powodem] dla świata, by traktować go jako główną stronę w konflikcie izraelsko-palestyńskim i [by świat] odrzucił wymówki używane przez Izrael do nieuznawania praw Palestyńczyków.

P: Co zaproponował Hamas?

O.: Hamas zgodził się na ustanowienie państwa palestyńskiego w granicach z 1967 r. z Jerozolimą jako stolicą i z prawem [uchodźców] do powrotu. Jest to stanowisko w dużej mierze podzielane przez wszystkie siły palestyńskie i wszystkie elementy arabskie i islamskie. To stanowisko jest bardziej niż wystarczające i w efekcie przerzuca piłkę z boiska arabskiego i palestyńskiego na izraelskie.

Dlatego też zawsze mówię wszystkim zagranicznym [przedstawicielom], którzy się z nami spotykają, że problem nie polega na nas, Palestyńczykach lub Arabach, albo Hamasie. Problem jest w Izraelu, więc wszystkie naciski powinny być skierowane na [ten kraj].

P: Jaka jest różnica między [ustanowieniem państwa w] granicach 1967 r., a rozwiązaniem [uznania] dwóch państw?

O: Rozwiązanie dwóch państw obejmuje uznanie Izraela. My w Hamasie mamy jasne stanowisko, które [odrzuca] uznanie Izraela, ponieważ sytuacja Palestyńczyków jest inna niż sytuacja Arabów. Kiedy kraje arabskie mówią o procesie pokojowym i o [politycznym] rozwiązaniu, wyrażają gotowość uznania Izraela tylko po tym, jak zwróci wszystkie okupowane terytoria do ostatniego centymetra.

Sytuacja Palestyńczyków jest inna. Kiedy oni tylko obiecują, bez żadnych gwarancji wycofania się do granic z 1967 roku –[co i tak daje nam] tylko jedną piątą terytorium Palestyny – i [kiedy] te obietnice już okazały się puste i fałszywe, nie można oczekiwać, że Palestyńczycy w zamian uznają Izrael. Jest to niesprawiedliwość wobec narodu palestyńskiego. Proponujemy więc by zaakceptować [państwo w] granicach z 1967 r., ale bez uznania Izraela.

Po ustanowieniu państwa, jeśli Palestyńczycy w Palestynie i poza nią, zdecydują uznać Izrael, nie sprzeciwimy się tej decyzji

P: Powiedział pan Miedwiediewowi, że jeśli przyszłe państwo palestyńskie zdecyduje się uznać Izrael, Hamas to zaakceptuje.

O: Stanowisko Hamasu jest jasne i jest to [stanowisko] nieuznania, ponieważ ponad połowa narodu palestyńskiego należy do terytoriów 1948 r. [bo] albo się tam urodzili, albo ich rodzice lub dziadkowie się tam urodzili. Należą więc do tej ziemi i nie są na niej przybyszami; zostali stamtąd wyrzuceni siłą. [Dlatego] nie byłoby słuszne dla żadnego ruchu palestyńskiego zdecydować się i uznać Izrael.

Powiedziałem prezydentowi Miedwiediewowi, że kiedy powstanie państwo palestyńskie, z rzeczywistą suwerennością na swoim terytorium, przeprowadzi referendum wśród Palestyńczyków na swoich terytoriach i poza nimi [w kwestii uznania Izraela]. Będziemy respektować wolną decyzję większości palestyńskiej, nawet jeśli będzie sprzeczna ze stanowiskiem Hamasu.

P: Innymi słowy, jeśli ustanowione w granicach 1967 r. państwo palestyńskie uzna Izrael, Hamas nie sprzeciwi się [tej decyzji]?

O: Nie to powiedziałem. Powiedziałem, że kiedy powstanie państwo palestyńskie z prawdziwą suwerennością na swoim terytorium i kiedy zakończy się okupacja terytoriów z 1967 r. i Palestyńczycy otrzymają prawa do Jerozolimy i prawo powrotu, wtedy to państwo przeprowadzi referendum wśród Palestyńczyków w kraju i poza nim, i decyzja większości palestyńskiej …

P: Nawet jeśli [decyzją] będzie uznanie Izraela?

O: Hamas będzie respektował każdą prawdziwie demokratyczną decyzję większości Palestyńczyków, nawet jeśli będzie sprzeczna z naszym stanowiskiem i poglądami.

P: To jest dalsze przesunięcie stanowiska Hamasu. W 1996 r. sprzeciwialiście się wyborom, a potem zmieniliście zdanie. W 2006 r. odrzuciliście ustanowienie rządu [jedności narodowej], ale zgodziliście się do niego wejść.

O: Każdy ruch polityczny podlega naturalnym zmianom. Pewne stanowiska polityczne nie są kwestią zasad, szczególnie kiedy zmieniają się także okoliczności. Jest tylko naturalne, że reagujemy na te zmiany.

W 1996 r. oceniliśmy, że w naszym interesie leży unikanie [udziału w wyborach]. Dziesięć lat później, w 2006 r. była za nami druga intifada. Izrael zniszczył proces [pokojowy] Oslo przez [rozpoczęcie] operacji Tarcza Ochronna i inwazję na Zachodni Brzeg, przez zniszczenie instytucji Autonomii Palestyńskiej i przez odmowę zobowiązania się do czegokolwiek, co podpisał z Autonomią Palestyńską. Była więc nowa rzeczywistość: siły palestyńskie zaczęły się zbliżać [w uznaniu] potrzeby walki o nasze prawa. [Ponadto] korupcja Autonomii Palestyńskiej była ciężarem dla naszych ludzi.

Palestyńczycy zaczęli domagać się, by Hamas odgrywał rolę polityczną w Autonomii Palestyńskiej wraz ze swoją rolą jako [ruch] oporu, żeby zwalczyć korupcję. To dlatego postanowiliśmy wziąć udział w wyborach, szczególnie że jednym z naszych celów była obrona programu oporu.

„[W Gazie,] opór może rozwijać się całkowicie swobodnie i zbroić się – chociaż nasze możliwości są skromne z powodu oblężenia”

P: Czy wasze stanowisko w sprawie oporu jest taktyczne, czy jest to kwestia zasady?

O: Opór jest inną sprawą. Jak długo trwa okupacja, opór pozostanie niezmienioną zasadą.

P: Ale nie wprowadzacie go w życie.

O: [Opór] jest trwająca zasadą i polityką. Jak go prowadzić jest inną sprawą. Trzymamy się [polityki] oporu, ale prowadzimy go zgodnie z okolicznościami. Czasami nasilamy go, a czasami tonujemy. Czasami potrzebny jest przejściowy spokój, zawieszenie broni.

P: Jakiego rodzaju okres [mamy] teraz?

O: Opcje są otwarte. Mamy dwie równoczesne sytuacje: w Gazie jest jedna sytuacja, a na Zachodnim Brzegu jest inna sytuacja. W Gazie opcja oporu jest dobrze zakorzeniona i popierają ją wszystkie siły oraz rząd naszego brata Ismaila Haniji. [Tam] opór może rozwijać się całkowicie swobodnie i zbroić się, chociaż nasze możliwości są skromne z powodu oblężenia.

W świetle trudnej sytuacji w Gazie i cierpień spowodowanych zniszczeniem i stratami w ostatniej wojnie jest tylko naturalne dla rozsądnego przywództwa kierowanie oporem w realistyczny sposób, którzy bierze pod uwagę okoliczności palestyńskie. Tak kierujemy oporem. W Gazie opcje są otwarte. Nie ma porozumienia o zawieszeniu broni. To prawda, jest przejściowy spokój, ale nie jesteśmy zobowiązani do niczego.

P: Ale Hamas naciska na Islamski Dżihad, by przestał ostrzeliwać rakietami [Izrael]?

O: Nie. W Gazie jest zgoda i dialog między wszystkimi frakcjami palestyńskimi, żeby osiągnąć porozumienie, jak kierować oporem.

P: Jak [tego dokonujecie]?

O: Przez trzymanie się programu oporu i przez obronę naszych ludzi i sprzeciwianie się okupacji… Kierujemy oporem w sposób, który maksymalizuje rezultaty, biorąc równocześnie pod uwagę okoliczności Gazy i nie dostarczając Izraelowi pretekstu do rozpoczęcia [kolejnej] wojny w Gazie…

Nikt nie może współzawodniczyć z Hamasem; to jest szpica oporu. Przed ostatnią wojną niektórzy oskarżali nas o zrezygnowanie z oporu, ale [wtedy] zaskoczyliśmy ich tym, że byliśmy przygotowani i broniliśmy Gazy, i staliśmy twardo wraz z wszystkimi innymi palestyńskimi frakcjami i z naszymi ludźmi. Stanęliśmy w obliczu [olbrzymiego] arsenału izraelskiego w nadzwyczajny sposób. [Hamas] opierał się przez trzy tygodnie, dzięki Allahowi, naszym ludziom, narodowi arabskiemu i muzułmańskiemu i wolnym ludziom wszędzie.

P: Twierdzono, że kierowanie oporem przez Hamas w Gazie niczym się nie różni od kierowania oporem przez Autonomię Palestyńską na Zachodnim Brzegu.

O: To jest zupełnie różne. Na Zachodnim Brzegu opór uważany jest za przestępstwo i jest ścigany: ścigana jest broń i ścigania są ludzie, są aresztowani i torturowani. Przywódcy Autonomii Palestyńskiej na Zachodnim Brzegu mówią ‘nie’ oporowi i ‘nie’ akcji militarnej.

P: [Ale] rząd Haniji [także] aresztował pewnych ludzi, którzy odpalali rakiety z Gazy.

O: Nie, nigdy nie aresztowaliśmy żadnych członków innych frakcji za wystrzelenie rakiet i nikt nie został aresztowany za udział w walce.

To był Ahmad Yassin, który stworzył myśl o akceptacji granic z 1967 r.

P: Czy platforma [polityczna] Hamasu zawiera akceptację państwa w granicach 1967 r.?

O: Ruch podpisał pewne dokumenty palestyńskie, które zawierają [taką klauzulę], włącznie z dokumentem Zgody Narodowej z 2006 r.

P: Czy to jest nowość?

O: Tak, ale męczennik, szejk Ahmad Yassin poruszył koncepcję [zaakceptowania państwa] w granicach z 1967 r. już na początku lat 1990. Hamas jest jednoznaczny i oddany swoim zasadom, szczególnie kiedy chodzi o prawa narodowe i opór. Hamas ewoluuje w sprawach swojej polityki i stanowiska politycznego, ale [to wszystko] w ramach fundamentalnych zasad narodowych ludu palestyńskiego.

P: A więc w polityce Hamasu są trzy nowości: akceptacja państwa w granicach z 1967 r., [zgoda na] długoterminowe zawieszenie broni i [gotowość] do powstrzymania się przed udaremnieniem arabskiej inicjatywy pokojowej.

O: Tak jest. Weźmy arabską inicjatywę pokojową. Od samego początku mówiliśmy, że mamy zastrzeżenia i jesteśmy fundamentalnie przeciwni niektórym jej klauzulom, głównie wobec uznania Izraela i normalizacji stosunków z nim. Powiedzieliśmy jednak, że mimo tego nie staniemy na drodze arabskiej inicjatywy, ponieważ nie chcemy rozpoczynać kryzysu między [Hamasem] i Arabami.

Jest to część naszego stanowiska politycznego, które jest dojrzałe i przemyślane, ale nie wyrzeka się naszych zasad. Nasz prawdziwy konflikt jest ze syjonistycznym wrogiem, nie zaś z Arabami, nawet jeśli istnieją pewne polityczne spory wokół pewnych [kwestii] palestyńskich lub arabskich. Faktem jest, że przez osiem lat od przedstawienia [arabskiej inicjatywy pokojowej] na szczycie w Bejrucie w 2002 r., zostało jasno dowiedzione, że Izrael jest tym, który zniszczył ją i ukręcił w zarodku, i nadal ją ignoruje. Innymi słowy, to nie my jesteśmy problemem, ale wróg.

P: Pragmatyzm Hamasu stworzył próżnię, którą wypełniły komórki ekstremistyczne. Czy w Gazie są komórki Al-Kaidy?

O: Nie, są ekstremistyczne idee, ale żadnej obecności Al-Kaidy.

Nie zamierzamy ustanawiać w Gazie islamskiego emiratu

P: Polityka prezentowana przez niektórych wysokich rangą funkcjonariuszy Hamasu i ich działania sugerują, że ruch pragnie ustanowić islamski emirat.

O: To nie jest prawda. Jest to część oskarżeń i podżegania przeciwko Hamasowi oraz próba zrzucenia na niego winy za niepowodzenie [wewnątrz palestyńskiego] pojednania. Głównymi priorytetami Hamasu są wyzwolenie ojczyzny, eliminacja okupacji i realizacja narodowych programów razem z innymi frakcjami palestyńskimi. Charakter [państwa] jest sprawą do dyskusji po wyzwoleniu [i do ustalenia] przez większość Palestyńczyków. Zwróciliśmy się ku grze demokratycznej podczas wyborów i po wyzwoleniu zwrócimy się do gry demokratycznej i do decyzji naszego narodu [żeby określić] charakter [państwa].

P: Czy w Gazie działają salafici?

O: Rząd Gazy nie zmusza ludzi do opowiadania się za jednym [nurtem] religijnym. Każdy ma wolność do własnych myśli i opinii. Podobnie jak wszystkie rządy mamy ogólne reguły dotyczące etyki i zachowania społecznego, tak samo jak w każdym kraju, czy to religijnym, czy świeckim… Nie jest to oparte na [żadnych aspiracjach z naszej strony], żeby ustanowić islamski emirat lub narzucić naszą religię ludziom. My tego nie robimy.

Żadna rozsądna osoba na świecie nie myśli, że Hamas chce autokratycznej władzy w Gazie i że widzi Gazę jako swój emirat. Gaza jest częścią ojczyzny i nie jest izolowana od reszty Palestyny. Palestyńczycy w Gazie są częścią narodu palestyńskiego jako całości. Dlatego nalegamy na pojednanie palestyńskie, żeby Gaza i [Zachodni] Brzeg były jednością… [mimo że] inni są być może zadowoleni z rozłamu między Gazą a [Zachodnim] Brzegiem.

P: Czy mówi pan o Izraelu, czy o elementach palestyńskich?

O: Z pewnością Izraelczycy mają interes [w tym rozłamie], ale obawiam się, że są także elementy palestyńskie i arabskie, które mówią sobie: niech Gaza pozostanie izolowana – a będziemy wolni do czynienia ustaleń politycznych na Zachodnim Brzegu.

Warunki Kwartetu są całkowicie nieakceptowalne

P: Zanim będziemy mówić o pojednaniu, czy prezydent Miedwiediew obiecał przekazać prezydentowi Obamie to, co zaszło podczas spotkania?

O: Mówiłem do niego jasno. Podziękowałem mu za postawę wobec tego spotkania. Powiedziałem mu, że szereg elementów międzynarodowych i europejskich spotyka się z nami, niektórzy potajemnie, inni otwarcie, a jeszcze inni pośrednio i że sami Amerykanie utrzymują z nami pośredni kontakt. Rosyjski prezydent roześmiał się i powiedział: Ja nie robię tego potajemnie, ale otwarcie. Poinformuję Amerykanów o tym, co zaszło [podczas naszego spotkania], żeby znali prawdziwe stanowisko Hamasu.

P: Czy Hamas jest przygotowany na dialog z rządem amerykańskim?

O: Jesteśmy przygotowani na bezpośredni dialog z każdym krajem poza Izraelem – ale bez warunków wstępnych – żeby wypełnić nasz obowiązek obrony praw narodu palestyńskiego i jego słusznej sprawy oraz żeby zdobyć poparcie międzynarodowe.

P: Czy jest coś nowego w [waszych] kontaktach z Europejczykami?

O: Nie było żadnej znaczącej zmiany, ale zaczynamy zauważać dwie rzeczy: pierwszą jest, że oblężenie Gazy zaczyna tracić polityczne uzasadnienie i stało się moralnym obciążeniem społeczności międzynarodowej. Drugą jest, że [Europejczycy], którzy nadal żądają, byśmy zaakceptowali warunki Kwartetu, najwyraźniej zaczęli rozumieć, że te warunki ograniczają ich bardziej, niż ograniczają nas.

P: Ale mówili o łagodniejszych warunkach [opartych] na zasadach Kwartetu.

O: Niektórzy z nich [istotnie] mówili o łagodniejszych sformułowaniach, sądząc, że to może nam pomóc w zastosowaniu się do warunków kwartetu, że być może będziemy je tolerować [jeśli zostaną powiedziane] łagodniejszym językiem. Nasza wyraźna odpowiedź brzmi: „Absolutnie nie”.

P: Dlaczego?

O: Odmawiamy zaakceptowania koncepcji warunków wstępnych. Jest niedorzeczne przedstawianie mi warunków tylko po to, żeby ze mną rozmawiać. [Ktokolwiek to robi] umniejsza moje człowieczeństwo [i myśli], że nie jestem mu równy, jak gdyby między ludźmi były stopnie i rangi. To jest pogarda dla innego – i coś, czego nie akceptujemy.

Nasza ludzka godność i patriotyzm zobowiązują nas do nie poddawania się warunkom wstępnym tylko po to, żeby inni do nas mówili – niezależnie od tego, jaka jest postawa tego innego. W zasadzie dialog powinien odbywać się bez warunków.

Kiedy więc [powinny] być warunki? Kiedy obie strony chcą zawrzeć porozumienie, każda strona przedstawia swoje warunki i żądania i to, na co się zgadzają, staje się podstawą porozumienia.

USA, Egipt i Autonomia Palestyńska są winni porażki pojednania

P: Jakie są przeszkody do uzgodnienia pojednania?

O: Są cztery przeszkody. Pierwszą jest amerykańskie weto, które [specjalny wysłannik amerykański na Bliski Wschód George] Mitchel oznajmił Egiptowi i prezydenturze Autonomii Palestyńskiej, według którego Hamas musi podporządkować się zapisom Kwartetu jako warunek pojednania – a jeśli tego nie zrobimy, pomoc dla Autonomii Palestyńskiej zostanie wstrzymana.

Drugą jest, że dzisiaj pojednanie nie jest już na porządku dziennym, ponieważ Amerykanie obecnie dają pierwszeństwo wznowieniu rozmów lub negocjacji pośrednich. Być może Amerykanie uważają, że lepszy jest Palestyńczyk, który negocjuje bez pojednania, ponieważ jest słabszy i będzie łatwiej go izolować i zmusić do podporządkowania się, szczególnie w świetle ostrzejszej [postawy] Izraela pod [rządami] Netanjahu.

Trzecią przeszkodą, zupełnie uczciwie, jest upór egipski ignorowania zmian i zasadniczych, racjonalnych uwag Hamasu – które mają na celu uczynienie Dokumentu Pojednania [Narodowego] zgodnym z tym, co do czego zgodziliśmy się w [poprzednich] rundach dialogu… aby obejmował klauzule, które były w szkicach tego dialogu. [Te zmiany] dotyczą przede wszystkim naszego partnerstwa i naszych podstawowych rozwiązań jako części tymczasowego przywództwa PLO w oczekiwaniu na jej odbudowę; partnerstwa w rozwiązaniach dotyczących bezpieczeństwa, do realizacji przez Wyższe Bezpieczeństwo; i partnerstwa w nadzorowaniu przyszłych wyborów. Te dwie sprawy są kwestią zasady i sądzimy, że odrzucenie ich przez Egipt jest nieusprawiedliwione i nieakceptowalne.

Czwartą przeszkodą jest stanowisko braci w Autonomii Palestyńskiej i w Fatahu na [Zachodnim] Brzegu, którzy wydają się zadowoleni ze stanowiska egipskiego, weta amerykańskiego i preferencji dla wznowienia negocjacji; nie robią tego, co powinni, w celu uzgodnienia pojednania…

P: Czy mówi pan, że prezydent Mahmoud Abbas, Autonomia Palestyńska i Fatah są zadowoleni z rozłamu?

O: Wydaje się, że zadowala ich obecna sytuacja – jak gdyby wierzyli, że dalszy nacisk na Hamas zmusi go do ustępstw, zamiast dołączyć do prawdziwego pojednania opartego o rzeczywiste partnerstwo w fundamentalnych kwestiach.

P: Ale powiedział pan, że Izrael korzysta z [palestyńskiego] rozłamu i że szkodzi on narodowi palestyńskiemu. Dlaczego nie okazujecie maksymalnej elastyczności w celu osiągnięcia palestyńskiej jedności?

O: Ze względu na interes narodowy i palestyńską jedność nie ma wyboru poza wykazaniem elastyczności i czynieniem poświęceń. Hamas wiele poświęcił i [okazał] wielką elastyczność w celu zbliżenia [między różnymi] stanowiskami i umożliwienia pojednania. Ale dopuszczenia zmian w Dokumencie Pojednania [Narodowego] w ostatniej chwili, sprzecznych z tym, co zostało uzgodnione w poprzednich rundach dialogu i proszenie Hamasu, by się temu poddał – to nie jest żądanie elastyczności od Hamasu, ale raczej część próby podporządkowania go [i narzucenia mu] dyskryminującego i fałszywego pojednania.

P: Dlaczego nie [przeprowadzicie] nowych wyborów, żeby ulica mogła zdecydować?

O: Jesteśmy na to przygotowani, ale najpierw nie ma alternatywy do pojednania, po którym zostaną stworzone naturalne warunki po tym gorzkim rozłamie. [Istnieje potrzeba warunków], które umożliwią prawdziwe wybory, dające równe możliwości [Hamasowi i Fatahowi], gwarantując równocześnie, że wybory będą uczciwe. Jak długo Dokument Pojednania [Narodowego] nie jest zrewidowany tak, by odzwierciedlał to, co zostało uzgodnione w rundach dialogu, będzie to [tylko] formalne pojednanie. Istotnie, jakie jest znaczenie czegoś zwanego „pojednaniem”, jeśli nie ma żadnego partnerstwa w decyzjach politycznych i dotyczących bezpieczeństwa i w nadzorze nad wyborami? Co pozostanie z takiego pojednania? Podnosi to poważne pytania dotyczące drugiej strony takiego pojednania.

Jeśli pojednanie jest zakodowanym słowem na usunięcie Hamasu od władzy… nie ma powodu nazywać tego pojednaniem. Byłoby lepiej, gdyby ten plan został przedstawiony wyraźnie i wyrażony prosto: Odmawiamy [zaakceptowania] Hamasu i musi on wybrać albo poddanie się warunkom Kwartetu i planowi, który przyjmuje Mahmoud Abbas, jeśli chce uczestniczyć w decyzjach politycznych – albo zupełnie odejść z polityki. Rzeczy byłyby nazwane właściwym imieniem, ale tego nie można nazwać pojednaniem.

P: Jeśli tak, to jest to walka o władzę, a nie niezgoda co do słów. Czy ta kwestia zostanie rozwiązana, jeśli Dokument Pojednania [Narodowego] zostanie podpisany po akceptacji zmiana [których żąda Hamas]?

O: Nie walczymy z nikim o władzę. To nasi ludzie wynieśli nas do [władzy] poprzez urny wyborcze. To inni próbują usunąć nas [od władzy] po tym, jak działali sprzecznie z wynikami wyborów.

Mamy gorzkie doświadczenie, które powoduje wiele wątpliwości. Jednak mówi się, że druga strona ma ostatecznie jasne plany – próbę usunięcia Hamasu [od władzy]. Dowodem tego jest, że od kiedy Hamas doszedł [do władzy] w wyborach 2006 r., jest pod oblężeniem i lud jest ukarany. [Autonomia Palestyńska] pracowała, by go izolować i obciąć fundusze. Potem Izrael rozpoczął z nami wojnę. Wszystko to potwierdziło nasze podejrzenia, że ich plany nie zmieniły się.

Ale w interesie naszego ludu oraz dlatego, że jesteśmy przekonani o znaczeniu pojednania, upieraliśmy się przy podpisaniu programu pojednania – mimo naszych obaw i podejrzeń co do zamiarów i zachowania drugiej strony.

P: Czy wszyscy członkowie kierownictwa ruchu zgadzają się z tym? Mahmoud Al-Zahhar, powiedział w rzeczywistości coś innego.

O: Mamy różne opinie i przekonania w ruchu, ale ostateczne stanowisko ruchu jest jedno. Istnieją elementy, które próbują puszczać tę porysowaną płytę wewnętrznego [Hamsu z Gazy] kontra zewnętrznego [Hamasu z Damaszku] i elastycznego [Hamasu] kontra nieelastyczny. Niektórzy zajmują się [tą kwestią] od 20 lat i wracają z pustymi rękami, ponieważ siła Hamasu jako ruchu i siła jego przywództwa jest dużo bardziej zakorzeniona niż to sobie inni wyobrażają.

Front oporu nie jest alternatywą dla PLO

P: Czy [koncepcja] ustanowienia frontu sił odmowy jest nadal [aktualna]? Czy jest to alternatywa dla PLO?

O: Ustanowienie kierownictwa sił opozycyjnych jest czymś, co [zostało przedstawione] i nadal jest oceniane i dyskutowane, ale nie jest to alternatywa dla PLO. Nie pragniemy walczyć o palestyńskie źródło władzy, ponieważ to pogorszyłoby rozłam na arenie palestyńskiej. Naturalne byłoby odbudowanie PLO, aby każdy mógł się przyłączyć, aby przedstawiała źródło władzy dla narodu palestyńskiego jako całości.

Druga strona nadal to odrzuca, mimo wcześniejszych ustaleń między nami w tej sprawie, które były [osiągnięte] wielokrotnie po [porozumieniu w Kairze] w 2005 r.

Do czasu odbudowania PLO będziemy pracować nad rozwinięciem współpracy między siłami oporu w celu wzmocnienia platform opozycji i przywrócenia honoru prawu powrotu oraz roli diaspory palestyńskiej jako partnera w [podejmowaniu] decyzji i w narodowej walce palestyńskiej.

P: Jak ocenia pan front odmowy, który obejmuje Syrię, Iran, Hezbollah, Hamas i resztę frakcji palestyńskich? Czy jest on zjednoczony?

O: Jest zjednoczony i kontynuuje zjednoczenie i zdobywanie władzy, dzięki Allahowi. Jego stanowisko polityczne zbiera siłę i postępuje naprzód zarówno na poziomie regionalnym, jak międzynarodowym. Nie udało mu się stworzyć równowagi siły wobec Izraela, ponieważ Izrael zachowuje przewagę militarną w świetle nieograniczonego poparcia rządu amerykańskiego i krajów zachodnich. Ale udało mu się stworzyć rzeczywistość, w której Izrael nie jest w stanie decydować o wojnach lub je wygrywać.


[1] “Al-Hayat” (Londyn), 2 czerwca 2010.