W artykule w kuwejckiej gazecie “Al-Rai” syryjski liberał Zein Al-Shami opłakuje stan świata arabskiego, mówiąc, że zamiast zajmować się palącymi problemami, jest on pochłonięty małostkowymi i gnębiącymi praktykami, które tylko potwierdzają stereotypowe opinie o nim.

Odwiedź www.MEMRI.org i nasz nowy dział “Demokratyzacja w świecie arabskim i muzułmańskim” (http://www.memri.org/subject/en/804.htm ), który zawiera raporty “Badania i analizy”, „Specjalne komunikaty”, odcinki MEMRI TV oraz portal wiodących arabskich i muzułmańskich reformatorów (http://www.memri.org/content/en/leading_arab_and_muslim_reformists ), przedstawiając sylwetki głównych zwolenników reform.

Poniżej podajemy fragment tego artykułu[1]

„W głębi serc pragniemy nie być arabskimi obywatelami”

Kiedy śledzimy najnowsze raporty ze świata arabskiego (…) i porównujemy je z raportami z innych krajów i społeczeństw, odczuwamy taką frustrację i wstyd, że wszyscy w głębi serc pragniemy nie być arabskimi obywatelami. Ten smutny [fakt] odzwierciedla ogólne pogorszenie [sytuacji], jaka panuje w naszych krajach.

W Libanie przez całe miesiące czekamy na narodziny rządu jedności narodowej. Z wszystkim, co mówi się o jego cywilizowanym narodzie i bogatej kulturze i z wszystkimi Arabami, regionalnym i międzynarodowym „zainteresowaniem”, zastanawiamy się, jak Libanowi udało się funkcjonować tak [długo] bez rządu.

Obywatel Libanu widzi “Syrię, Iran, Francję, Amerykę i Arabię Saudyjską (…) [trzymające klucz] do jego teraźniejszości i przyszłości”

To wielka szkoda, że tworzenie rządu sabotuje się kłótniami o to, kto zostanie wyznaczony na które stanowisko ministerialne i która partia lub nurt dostanie tekę [ministerialną]. Libański [obywatel] odczuwa wielki ból, że polityczna przyszłość [jego kraju] zależy od porozumienia między obcymi [elementami] i od wpływowych krajów regionu. I jest bardzo smutne, że libański [obywatel] widzi Syrię, Iran, Francję, Amerykę i Arabię Saudyjską jako źródła porad i autorytetu i jako te, które dyktują podział tek [w jego rządzie], i [wierzy], że trzymają one klucz do jego teraźniejszości i przyszłości w większym stopniu niż Libańczyk, który mieszka w jego dzielnicy lub w pobliskiej wsi.

„Świat (…) zaabsorbowany jest procesem dziennikarki Lubny Al-Hussein” w Sudanie

Zostawmy kwestię Libanu, ponieważ [próba] śledzenia jego polityki wewnętrznej przyprawiłaby nawet naukowca [kalibru] Einsteina o udar mózgu (…)

Zwracając się na przykład do Sudanu, odkrywamy zdumiewające rzeczy. Mimo zatrważających problemów tego wielkiego kraju – od Darfuru i [zamieszek] na południu do suszy, która go okresowo nawiedza – świat niestety zaabsorbowany jest procesem dziennikarki Lubny Al-Hussein[2] . Jej proces przysłonił [wszystkie problemy Sudanu] i spowodował, [że świat] skoncentrował się na noszonych przez nią spodniach (…)

Trzeba powiedzieć, że w tym procesie, który przez chwilę zajmował światową opinię publiczną, sąd sudański odniósł głośne zwycięstwo, potwierdzając wszystkie stereotypy o Arabach i muzułmanach, na przykład, że uciskają kobiety i sądzą, że ich honor mieści się w ciele kobiety i [zależy] od rozmiarów, typu i kształtu odzieży, którą ona nosi. Ta [sytuacja] doprawdy jest haniebna, biorąc pod uwagę znaczny postęp uczyniony przez kobiety w innych częściach świata w dziedzinach nauki, polityki i sztuki. Wiele innych krajów i narodów śmieje się, kiedy słyszą (…) jak Arabowie zapominają o wszystkich swoich politycznych i ekonomicznych problemach, o ubóstwie i zacofaniu, żeby skupić się na damskiej odzieży i jej wpływie na ich honor.

Somalijscy ekstremiści “zapomnieli o wszystkich problemach Somalii (…)” – i wychłostali kobietę za noszenie biustonosza

Niedaleko od Sudanu, w Somalii, wyłonił się niedawno ruch Shabab Al-Somal [tj. Al-Shabab Al-Mujahideen], który kontroluje duże części w centrum i na południu [kraju] i narzuca ostre prawa zakazujące filmów, sztuk, tańca, futbolu i wszystkich typów muzyki, włącznie z muzycznymi tonami telefonów komórkowych. I to nie jest wszystko. Niedawno ci ekstremiści zrobili coś osobliwego: złapali somalijską kobietę i publicznie wychłostali ją za noszenie biustonosza. Oświadczyli głośno i wyraźnie, że noszenie biustonosza jest sprzeczne [z nakazami] religii, ponieważ stanowi oszustwo.

Raz jeszcze zapomnieli niestety o wszystkich problemach Somalii – podziale, suszy i wojnach domowych. Zapomnieli o wszystkich godnych uwagi osiągnięciach islamu i skoncentrowali się na kobietach, najsłabszym odłamie zacofanego społeczeństwa, żeby dowieść raz jeszcze, jak daleko Arabowie odstają od tego, co dzieje się w [reszcie] świata.

Hamas „zajęty jest zmuszaniem kobiet do noszenia hidżabu” w Gazie

[To samo] dzieje się w Hamastanie [tj. opanowanej przez Hamas Gazie], gdzie ruch [Hamasu] zmusza wszystkich mieszkańców Gazy do [przestrzegania] swoich praw i opinii – [jak gdyby] już osiągnął narodowy cel pojednania ze swoim rywalem, Fatahem, i jak gdyby już wyzwolił ziemię palestyńską spod izraelskiej okupacji i rozwiązał wszystkie problemy bezrobocia, nędzy i głodu, które miażdżą populację Gazy.

To dziwne, że ruch polityczny – którego polityczne cele i plany są przypuszczalnie skierowane na wyzwolenie Palestyńczyków i ich ziemi – zajmuje się zmuszaniem kobiet do noszenia hidżabu w szkole, sądzie i na plaży. W rzeczywistości Hamas wydaje ostatnio prawa dotyczące kobiet, które niezbyt różnią się od praw Shababa Al-Somal, włącznie z prawem zakazującym dziewczynkom i kobietom do siedzenia na motocyklu za mężczyzną, nawet jeśli jest on jej bratem, ojcem lub mężem – ponieważ, według Hamasu, jest to sprzeczne z tradycją [muzułmańską.

W Kuwejcie „są głosy nawołujące parlamentarzystki do noszenia zasłon”

Przechodząc do Kuwejty: od czasu do czasu słyszymy tam głosy nawołujące parlamentarzystki, by nosiły zasłonę. Krzepiące jest to, że w Kuwejcie jest opozycja wobec takich głosów, jako część politycznej i społecznej aktywności pod sztandarem walki między przeszłością i przyszłością lub między tradycją a nowoczesnością.

W „świeckiej” Syrii dzieci w pierwszej klasie uczą się islamu – “kiedy [jeszcze] nie znają różnicy między muzułmaninem, chrześcijaninem, szyitą i Druzem”

Także w Syrii, państwie świeckim, władze wprowadziły niedawno [muzułmański] podręcznik religii do programu pierwszej klasy, mimo że w klasach są uczniowie z różnych wyznań, sekt i nurtów religijnych. [Uczniowie dostają ten podręcznik] w wieku, w którym nie znają różnicy między muzułmaninem, chrześcijaninem, szyitą i Druzem. Zamiast przygotować ujednolicony program religijny, właściwy dla wszystkich kultur religijnych, [syryjskie] ministerstwo kultury podsyca u dzieci świadomość dyskryminującego sekciarstwa – coś, co było obce poprzednim pokoleniom.

„Nie ma ani jednego promyczka nadziei w [świecie arabskim]”

W Iraku, Libii, Egipcie i innych państwach arabskich sytuacja jest [jeszcze] gorsza.

Nie ma jednego promyczka nadziei [w świecie arabskim].


[1] “Al-Rai” (Kuwejt), 22 października 2009.

[2] Sudańska dziennikarka postawiona przed sądem w lipcu 2009 r. za noszenie spodni.