W artykule z 14 września 2011 r. w londyńskiej gazecie “Al-Sharq Al-Awsat”, redaktor tej gazety Tariq Al-Homayed, oskarżył tureckiego premiera Recepa Tayyupa Erdogana o skupianie się podczas przemówienia do Ligii Arabskiej na konflikcie arabsko-izraelskim zamiast na sytuacji syryjskiej. Al-Homayed napisał, że przywódcy arabscy często przywołują Izrael jako sposób uniknięcia stawienia czoła własnym problemom, a także, że jeśli sojusz turecko-arabski ma mieć istotne znaczenie, Erdogan powinien mniej koncentrować się na hasłach antyizraelskich, a bardziej na sytuacji w Syrii.

Poniżej podajemy fragmenty tego artykułu[1] :

“Erdogan… wygłosił żarliwe przemówienie [na spotkaniu] Ligi Arabskiej, nie wypowiadając publicznie ani jednego słowa o Syrii”

Turecki premier Recep Tayyip Erdogan wygłosił żarliwe przemówienie w “Domu Arabskim”, tj. [na spotkaniu] Ligi Arabskiej, nie wypowiadając publicznie ani jednego słowa o Syrii. Zamiast tego cały nacisk poszedł na konflikt arabsko-izraelski!

Chociaż Erdogan przywołał imię Bouazizi, mówiąc, że “przypomniał [on] światu raz jeszcze o wartości honoru człowieka”, zaniedbał wspomnienia tysięcy Bouazizich w Syrii, którzy są mordowani, kopani i bici, mają podrzynane gardła z rąk sił bezpieczeństwa reżimu Al-Assada. Erdogam poświęcił swoje żarliwe przemówienie Izraelowi i Palestynie oraz potrzebie zniesienia oblężenia Gazy. Jest dobrze wiadome, że kwestia Palestyny może być używana przez przywódców do obejścia przeszkód w naszym regionie, tj. jest kartą atutową przywódców i jest faktem, że Erdogan użył tego narzędzia dobrze w swoim przemówieniu. Ale problem nie polegał na przemówieniu i na tym polega cała sprawa.

Problemem jest to, że dzisiejsza rzeczywistość arabska wyszła poza etap sloganów o konflikcie palestyńsko-izraelskim. Wszystkie kraje arabskie, które powstały w rewolucjach i powstaniach, nie spaliły ani jednej obcej flagi. Wzywały one tylko do godności, wolności i sprawiedliwości społecznej. Te powszechne żądania pozostały takie same aż do teraz, mimo wszystkich prób zaszargania ich regionalnymi konfliktami, włącznie z konfliktem arabsko-izraelskim, jak to dzieje się dziś w Egipcie. Masy arabskie zmęczyły się niewyraźnymi sloganami i są przekonane, że sprawa palestyńska jest dla niektórych przywódców najłatwiejszym tematem, do którego zwracają się, kiedy chcą zdobyć punkty, a to właśnie robi dzisiaj reżim Al-Assada.

„Jeśli Erdogan chce, żeby Arabowie mu uwierzyli, to powinien znacząco mówić o kwestii syryjskiej”

Oczywiście intencją tutaj nie jest pomniejszanie kwestii palestyńskiej, ale niestety jest ona używana przez niektórych jako ucieczka od rzeczywistości, i jest gotowym kołkiem [do zawieszenia na nim problemów]. Jak przykro, że podczas gdy Erdogan mówił o wrogości Izraela, przed Ligą Arabską zebrali się demonstranci potępiający wrogość reżimu Al-Assada wobec własnego społeczeństwa. Także Syryjczycy żądają teraz, by reżim Al-Assada używał gumowych kul, podobnie jak to robi Izrael, zamiast ostrej amunicji i artylerii. Tutaj wydaje się, że pan Erdogan zapomniał o ważnej lekcji z arabskiego dziedzictwa kulturowego, a mianowicie, że „niesprawiedliwość doznana od bliskich przynosi więcej bólu i cierpienia niż przynosi brzeszczot ostrego miecza”. Dzisiaj Arabowie są bardziej zajęci ochroną swoich nieuzbrojonych braci syryjskich przed krwiożerczym reżimem, niż Izraelem i jego zbrodniami, i nie różnią się w tym od samych Syryjczyków.

Pan Erdogan nie zwrócił również uwagi na inny problem z palestyńską sprawą, a mianowicie, że stała się ona wehikułem dla każdego manipulanta. Stała się ona skomplikowana i skażona. Najprostszy przykładem jest tu fakt, że natychmiast po tym jak Erdogan zakończył swoje wystąpienie [na posiedzeniu] Ligi Arabskiej, żądając zniesienia blokady Gazy i uznania państwa palestyńskiego przez ONZ, przedstawiciele Hamasu wydali oświadczenie domagające się, by Mahmoud Abbas nie uciekał się do „jednostronnych kroków” przy uznaniu Palestyny, a jest to ten sam język, co [język] Izraela!

Dlatego nie ma niczego złego w koalicji arabsko-tureckiej, ale musi ona wyjść poza slogany i karty atutowe przywódców. Jeśli Erdogan chce, żeby Arabowie mu uwierzyli, to powinien znacząco mówić o kwestii syryjskiej. Jeśli chodzi o Izrael, to słyszeliśmy przemówienia przeciwko niemu z większym taktem niż to, co powiedział Erdogan, czy to w samym Domu Arabskim, czy gdzie indziej!


[1] “Al-Sharq Al-Awsat” (Londyn), 14 września 2011.