W niedawno opublikowanym artykule pod tytułem „Dlaczego potępiamy tylko [izraelską] okupację?” palestyński intelektualista Ahmad Abu Matar, który mieszka w Szwecji, krytykuje hipokryzję i podwójne standardy, które jego zdaniem panują w świecie arabskim i islamskim. Abu Matar twierdzi, że reakcja na przestępstwa w świecie arabskim i muzułmańskim często zależy od tożsamości przestępcy: złe uczynki obcej siły, takiej jak Izrael, są na ogół ostro potępiane, podczas gdy te, popełniane przez Arabów i muzułmanów na innych Arabach i muzułmanach są na ogół przyjmowane z obojętnością, a w niektórych wypadkach także akceptowane.

Poniżej podajemy wyjątki z tego artykułu[1] :

„Mentalność arabska ma skazy i jest niekonsekwentna, kiedy chodzi o osądy akcji i uczynków”

Mentalność arabska ma skazę i jest niekonsekwentna, kiedy chodzi o osądy akcji i uczynków. Logiczny i obiektywny [osąd] wymaga, by identyczne uczynki były sądzone identycznie, niezależnie od tego, kto jest za nie odpowiedzialny. Dobry uczynek zasługuje na pochwałę, niezależnie od wyznania lub narodowości tego, kto zań odpowiada, podczas gdy zły uczynek zasługuje na potępienie, niezależnie od wyznania i narodowości tego, kto zań odpowiada.

Arabowie i muzułmanie jednak, w swojej mentalności i w praktyce, ignorują lub gwałcą tę maksymę, mimo islamskiego nauczania, że „ten, kto milczy w obliczu [wypaczenia] prawdy, jest głupim diabłem” (…)

Poniżej jest kilka głównych spraw, w których [ten problem jest oczywisty]:

Definicja „okupacji”

Istnieje ogólna zgoda między kulturami w sprawie definicji terminu „okupacja”. Zakłada się powszechnie, że nie ma niczego takiego jak „miła okupacja”, którą należy chwalić, w odróżnieniu od „złej okupacji”, której należy się przeciwstawiać. Istnieje tylko jeden rodzaj okupacji i nie ma niezgody co do jej definicji.

[Jedynym wyjątkiem od tego] jest arabska mentalność, która ciągle mówi o izraelskiej okupacji Palestyny w 1948 roku. W programach szkolnych arabskich szkół nie ma wzmianki o okupacji miast Ceuta i Melila [w Afryce Północnej] zdobytych przez Hiszpanię blisko 500 lat temu.

To samo dotyczy prowincji Iskenderun [Aleksandretta] przejętej przez Turcję [od Syrii w 1930.], także kompletnie zapomnianej przez Arabów – do tego stopnia, że kiedy reżim syryjski pod rządami poprzedniego prezydenta Hafeza Al-Assada zaaprobował obecne granice z Turcją, potwierdzając w ten sposób, że prowincja należy do Turcji, usunął z podręczników szkolnych wszystkie wzmianki, iż kiedyś była to prowincja syryjska.

Tak samo jest w kwestii arabskiej prowincji Ahvaz, okupowanej [przez Iran] w 1925 roku oraz z trzema wyspami Zjednoczonych Emiratów Arabskich, okupowanych przez reżim irański od 1971 roku. Nikt o nich nigdy nie wspomina.

Co więcej – istnieją publicyści arabscy, którzy jawnie lansują nazwę „Zatoka Perska” [zamiast „Zatoka Arabska”] i twierdzą, że Iran, jako państwo o wysokiej kulturze, ma większe roszczenia do tych trzech wysp i do Zatoki Arabskiej niż Beduini ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Używając tej samej wypaczonej logiki można postawić niepatriotyczną tezę, że Izrael – zaawansowany, kulturalny i demokratyczny – ma większe roszczenia do Palestyny niż walczący o uznanie Palestyńczycy, którzy powodują wśród siebie więcej ofiar niż powoduje je okupacja izraelska. To wszystko mimo faktu, że zgodnie ze zdrowym rozsądkiem i prawem międzynarodowym, okupacja jest okupacją, niezależnie od tożsamości i poziomu kulturalnego ludzi, których ziemia jest okupowana.

W oparciu o wypaczoną pamięć arabską Arabowie przyklaskiwali Saddamowi Husajnowi, kiedy zajął on Kuwejt w 1991 roku i [Saddam] grał na emocjach niedouczonych mas, kiedy powiedział, że wycofa się z Kuwejtu, kiedy Izrael wycofa się z Palestyny. Czy może być bardziej prymitywne i demagogiczne rozumowanie niż to?

„Osądzać morderstwo według tożsamości mordercy”

(…) Kiedy muzułmanin morduje muzułmanina, Arab morduje Araba lub Palestyńczyk morduje Palestyńczyka, nie wywołuje to radykalnych i wojowniczych reakcji wśród muzułmanów, Arabów lub Palestyńczyków. Ale kiedy muzułmanin, Arab lub Palestyńczyk zostaje zamordowany przez Izraelczyka lub Europejczyka, robią oni piekło – mimo że morderstwo jest morderstwem, niezależnie od tożsamości lub wyznania sprawcy.

Na przykład, napisano tysiące stron o zamordowaniu Egipcjanki Marwy Al-Sherbini[2] przez Niemca i mówi się o niej szahida [męczennica]. To morderstwo, którego niemiecki sprawca zasługuje na najwyższą karę, nasuwa kilka pytań o podwójne standardy Arabów:

A co z setkami morderstw popełnianych każdego miesiąca w krajach arabskich pod fałszywym pretekstem „zachowania honoru”? W większości tych wypadków młodą kobietę morduje jej brat albo jakiś inny [męski] krewny. Mówi on o tym otwarcie, a kobiety z sąsiedztwa, jak również z rodziny ofiary, witają go słodyczami i okrzykami radości. Kto pisze lub demonstruje przeciwko temu zjawisku? Autopsje ujawniły, że ponad 95% zamordowanych w ten sposób dziewcząt było dziewicami, co znaczy, że nie było żadnego „pogwałcenia honoru”.

A co z morderstwem za wyrażenie opinii, które stało się powszechne od połowy XX wieku i stało się źródłem strachu wszystkich arabskich pisarzy i filozofów – szczególnie od czasu zamordowania egipskiego pisarza Faraga Foda [przez islamskiego ekstremistę] 8 lipca 1992 roku? Farag złożył członkowstwo w partii Al-Wafd w proteście przeciwko sojuszowi z Bractwem Muzułmańskim w wyborach 1984 roku. Próbował następnie założyć nową partię o nazwie Al-Mustaqbal i czekał na pozwolenie parlamentarnego komitetu do spraw partii. Front Uczonych Al-Azhar[3] przypuścił na niego gwałtowny atak, domagając się zakazu założenia nowej partii. [Front] opublikował oświadczenie w gazecie „Al-Nour”, ogłaszając go niewiernym, który musi zostać zabity i jakiś ignorant [islamista] wykonał ten nakaz egzekucji. Mówię „ignorant” ponieważ zapytany podczas procesu, dlaczego zabił Faraga Foda, odpowiedział: „bo jest niewiernym”. Zapytany, która z książek Foda spowodowała, że uznał go za niewiernego, odpowiedział: „Nie czytałem żadnej z jego książek… Nie umiem czytać ani pisać”.

Są inne przykłady – takie jak próba zabójstwa pisarza [egipskiego] Naguiba Mahfouza w październiku 1995 roku (…) Także dr Nasr Hamid Abu Zayd [egipski teolog] otrzymał groźby śmierci [co spowodowało, że] uciekł z Egiptu do Holandii ponad dziesięć lat temu. Obecnie Front Uczonych Al-Azhar i inne organizacje prowadzą zażartą kampanię przeciwko przyznaniu nagrody przez egipskie ministerstwo kultury Sayyedowi Al-Qimmi [egipski intelektualista] i dr Hassanowi Hanafi [egipski filozof] (…)

Te fizyczne i intelektualne morderstwa w ogóle nie obchodzą Arabów i muzułmanów, nie dręczą ich sumienia i nie wzbudzają ich ferworu. Jest tak dlatego, że są to morderstwa Arabów przez Arabów, Palestyńczyków przez Palestyńczyków. Ale morderstwo Marwy Al-Sherbini przez Niemca lub palestyńskiego chłopca Muhammada Al-Dury przez armię izraelską wywołały zalew łez, żałoby i rozdzierania szat, z nazywaniem ofiar szahidami i wezwaniami do zemsty dochodzącymi [ze wszystkich stron]”.

Obojętność wobec działań Hamasu w Gazie

[Zwróćmy się teraz] do haniebnej sytuacji Palestyńczyków (…). Rozważmy następujący raport:

Al-Zahhar: Hamas nie pozwoli aktywistom Fatahu na uczestnictwo [w konferencji w Betlejem]

24 lipca 2009 r. wysoki funkcjonariusz Hamasu, Mahmoud Al-Zahhar, powiedział, że nie pozwoli członkom Fatahu w Gazie pojechać na Zachodni Brzeg, żeby wziąć udział w szóstej konferencji Fatahu (…). Mimo prób mediacji przez Egipcjan Al-Zahhar powiedział dziennikarzom po kazaniu piątkowym: „Nagradzamy dobre uczynki dobrem i złe uczynki złem”’.

Powinniśmy poprosić uczonych z Al-Azhar o interpretację! Ile wylalibyśmy łez, gdyby to zabroniła izraelska okupacja? W innym raporcie stwierdzono:

‘Al-Zahhar: Abbas niepożądany w Gazie

Odnosząc się do możliwości wizyty prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmouda Abbasa w Gazie, Al-Zahhar powiedział: „To absolutnie nie wchodzi w rachubę ze względów bezpieczeństwa. Jak Abu Mazen mógłby powrócić [do Gazy] w obecnej sytuacji? Jak moglibyśmy zorganizować jego przyjęcie?”’.

Wyobraźmy sobie, że to izraelskie władze okupacyjne [nie wpuszczają Abbasa do Gazy]. Ile przekleństw rzuciliby Arabowie i Palestyńczycy przeciwko okupacji? Al-Zahhar wyjaśnił tę decyzje względami bezpieczeństwa, jak gdyby nie wiedział, kto chroni przywódców Hamasu, kiedy jeżdżą po Gazie.

‘[Trzeci raport odnosi się do] liczby Palestyńczyków zabitych w starciach między Hamasem a Fatahem. Od przewrotu wojskowego Hamasu w Gazie w 2007 roku (…) te dwa ruchy prowadzą wojnę. Według źródeł palestyńskich ta walka wewnętrzna (która nie ma nic wspólnego z izraelską okupacją) spowodowała 700 ofiar śmiertelnych i 3 500 rannych lub okaleczonych w dodatku do setek uwięzionych po obu stronach’.

Kto spośród Arabów i Palestyńczyków uronił jedną łzę nad tymi ofiarami? Kto pamięta ich dzisiaj, poza ich rodzinami? Ale chłopiec Muhammad Al-Dura – nadal piszą o nim ballady i lamentują nad nim, tylko dlatego, że zabili go okupanci.

Palestyńczycy zabici przez innych Palestyńczyków nie liczą się. Czasami ‘krew nie jest tak tania jak woda’, a czasami krew jest tańsza niż ścieki… [4] .

Wreszcie następujące oświadczenie Ismaila Haniji, premiera zdymisjonowanego rządu palestyńskiego – tj. rządu, który jest nielegalny w oczach Palestyńskiej Autonomii w Ramallah, ale jest całkowicie legalny w oczach Hamasu w Gazie. 24 lipca 2009 r. powiedział on Palestyńczykom, że „droga do pojednania palestyńskiego nadal jest długa”, obwiniając za to przywództwo Fatahu. Ze swej strony ruch Fatahu obwinia Hamas. Wynikiem jest długotrwały rozłam między Zachodnim Brzegiem a Gazą – który wyraża się [na przykład] groźbą Hamasu nie pozwolenia przedstawicielom Fatahu na wyjazd z Gazy na konferencję ruchu.

Ani jeden Palestyńczyk, Arab lub muzułmanin nie protestuje przeciwko tym aktom dokonanym przez Palestyńczyków na swoich braciach; [ani nie będą protestować] przeciwko zamknięciu Gazy lub Zachodniego Brzegu dla członków rywalizującej organizacji. Ale zamknięcie przejścia Rafah przez izraelskich okupantów – to było powodem wielu krzyków i potępienia, jak również wezwań do zabicia i unicestwienia wroga.

To są arabskie podwójne standardy, traktowanie złych uczynków Arabów przeciwko Arabom jako rutynową kwestie, nie wymagającą przyglądania się – podczas gdy identyczny uczynek dokonany przez obcokrajowca przeciwko Arabowi traktowany jest jako ohydna zbrodnia, godna potępienia i kary.

Pamiętajmy popularne arabskie przysłowie, które urzeczywistnia się w naszym codziennym życiu: „Moi bracia i ja przeciwko moim kuzynom; moi kuzyni i ja przeciwko obcym”.


[1] www.elaph.com 28 Lipca 2009.

[2] Al-Sherbini była egipską aptekarką mieszkającą w Niemczech. 1 lipca 2009 została zamordowana w sądzie w Dreźnie przez Niemca, którego pozwała do sądu za rasistowskie uwagi wobec niej.

[3] Absolwenci Al-Azhar oficjalnie nie należą do Al-Azhar.

[4] Abu Al-Matar wspomina także ludobójstwo w Darfurze, podkreślając, że Arabowie i świat muzułmański ignoruje to, a wręcz odrzucił dotyczącą tego decyzję Międzynarodowego Sądu.