Kaszif Mehmood, obywatel pakistański pracujący jako policjant w Bahrajnie został zabity przez uczestników protestów (Zdjęcie: tribune.com.pk)

W niedawnym artykule pakistański autor, dr Mohammad Taki, analizuje rolę pakistańskich najemników [1] na Bliskim Wschodzie na przestrzeni lat. Rola pakistańskich najemników dostała się na czołówki gazet po tym, jak Pakistańczycy pracujący w Bahrajnie zostali niedawno zaatakowani przez protestujących szyitów.

Atak spowodowany był tym, że liczni pakistańscy żołnierze i policjanci pracujący w Bahrajnie uważani są za zwolenników sunnickiego reżimu. Od wielu lat pakistańskie siły bezpieczeństwa pracowały na Bliskim Wschodzie, broniąc rządzących szejków arabskich.

W artykule zatytułowanym “Najemnicy dla Bliskiego Wschodu” dr Taki rozważał także gniew saudyjski na poparcie prezydenta USA Baracka Obamy dla protestujących, notując także pakistańskie i saudyjskie „interesy są sprzeczne z [interesami] USA i zbieżne wzajem ze sobą”.

Poniżej podajemy fragmenty tego artykułu [2]:

Tariq Ali: „10 tysięcy pakistańskich prostytutek zostało wysłanych do państw Zatoki przez United Bank Limited (UBL), żeby wzmocnić jego rezerwy walut zagranicznych”

„Polityka zagraniczna jest zawsze i wszędzie kontynuacją polityki wewnętrznej, ponieważ jest prowadzona przez tę samą klasę rządzącą i dąży do tych samych celów historycznych” – Zdradzona rewolucja, Leon Trocki

W swoim arcydziele z 1983 r. Can Pakistan Survive? The Death of a State Tariq Ali rozpoczyna dział o polityce zagranicznej Pakistanu za czasów Z. A. Bhutto powyższym cytatem z Trockiego. Po należytym uznaniu ograniczeń tego aforyzmu Tariq Ali napisał, że wiele stolic trzeciego świata prowadzi politykę zagraniczną ściśle odzwierciedlającą ich wewnętrzne strategie ekonomiczną i polityczną, ale być może nikt nie robi tego bardziej groteskowo niż Islamabad.

Tariq Ali napisał: “Jednym z towarów na eksport była praca, a przekazy wysyłane z powrotem przez migrujących robotników dostarczały niemal 20 procent dochodów w walutach obcych. Donoszono także, że 10 tysięcy pakistańskich prostytutek zostało wysłanych do państw Zatoki przez United Bank Limited (UBL), żeby wzmocnić jego rezerwy walut zagranicznych. Także żołnierze i oficerowie byli wynajmowani do wielu państw w tym regionie. W pewien sposób jest to wymowne oskarżenie państwa pakistańskiego, że może przeżyć tylko sprzedając się bogatym w ropę szejkom”.

Współpraca pakistańskiego establishment wojskowego z arabskimi dyktatorami datuje się od ery Ajub Khana i sponsorowanej przez Wielką Brytanię i USA Organizacji Paktu Centralnego (CENTO) lub Paktem Bagdadzkim z 1955 r. Jednak gwałtowny wzrost eksportu najemników, o którym pisał Tariq Ali, nie był spowodowany sponsorowaniem takich legionów przez Zachód, ale tym, że Pakistan ogłosił w 1971 r. moratorium na spłatę swojego długu zagranicznego i musiał szukać pomocy finansowej…

Choć nie daje się potwierdzić prawdziwości oświadczenia o przedsięwzięciu UBL, wydarzenia ostatnich miesięcy pokazują, że w jakiś sposób groteskowa mierność pakistańskiego establishmentu powtarza swoje błazeństwa w kwestii eksportu najemników.

„Planem saudyjskim, tak jak w przypadku zbombardowania Jemenu w 1969 r. przez pakistańskich lotników latających saudyjskimi samolotami, jest użycie zaufanych żołnierzy pakistańskich do wzmocnienia obrony… państw satelickich, takich jak Bahrajn”

Wiosna arabska stworzyła wyjątkowy scenariusz geopolityczny, w którym stare sojusze rozpadają się – a przynajmniej nie są już dłużej godne zaufania – podczas gdy kształtuje się nowa rzeczywistość ku niezadowoleniu regionalnych autokratów. Wielokrotnie mówiłem, że instynkt [prezydenta USA] Baracka Obamy dyktował mu stanięcie po stronie ruchów demokratycznych na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej bez bezpośredniej interwencji, chociaż kliki w jego administracji były w stanie wciągnąć go w bagno libijskie. Zachowanie Obamy w sprawie upadku Hosni Mubaraka nie odpowiadało zanadto saudyjskiemu królowi Abdullahowi i gorzka wymiana [zdań] między nimi podczas rozmowy telefonicznej jest dość dobrze znana.

Przebiegły monarcha saudyjski doszedł następnie do wniosku, że jeśli ma być powstanie na jego podwórku, Amerykanie nie przyjdą mu na ratunek. I Abdullah ma rację, chyba że ręka trzymająca dymiący pistolet będzie wyciągnięta z Teheranu. Przy [prawdopodobnym] ponownym wyborze Obamy… w 2012 r. Saudyjczycy zdecydowali się na wybór innych opcji obrony swojego podwórka, w które mocno inwestowali przez dziesięciolecia.

Saudyjczycy wiedzą, że jest niemal niemożliwe, by jakiekolwiek powstanie polityczne dotknęło fizycznie [Arabie Saudyjską], z powodu tego, że centra populacyjne są geograficznie zbyt oddalone, by stworzyć bezpośrednie zagrożenie dla Rijadu. Wiedzą jednak także, że demokratyczna zaraza może szerzyć się na peryferiach królestwa, z bogatymi w ropę wschodnimi prowincjami wymykającymi się szybko spod kontroli lub z niepokojem na granicy jemeńskiej odciągającym uwagę Rijadu (to ostatnie było próbowane zarówno przez Gamala Nassera, jak Iran). Planem saudyjskim, tak jak w przypadku zbombardowania Jemenu w 1969 r. przez pakistańskich lotników latających saudyjskimi samolotami, jest użycie zaufanych żołnierzy pakistańskich do wzmocnienia obrony nie tylko reżimu saudyjskiego, ale także państw satelickich, takich jak Bahrajn.

„Interesy pakistańsko-saudyjskie są sprzeczne z [interesami] USA i są zbieżne wzajem ze sobą…; głębokie państwo [tj. armia] Pakistanu najwyraźniej postanowiła sprzedawać się bogatym w ropę szejkom”

Nie jest więc niespodzianką, że zanim Arabia Saudyjska najechała Bahrajn 13 marca 2011 r., szef saudyjskich Sił Lądowych, generał Abdul Rahman Murszid, odwiedził Pakistan, a przedtem, 9 marca, spotkał się z generałem Aszfakiem Pervezem Kajanim [dowódcą Armii Pakistańskiej]. Bahrajn już poprosił i otrzymał zapewnienia pomocy militarnej z Pakistanu pod koniec lutego 2011 r. Wiodąca gazeta w języku urdu opublikowała anons Pakistańskiej Fundacji Faudżi 25 lutego i 1 marca, poszukującej mężczyzn do Gwardii Narodowej Bahrajnu. Wymagane kwalifikacje były następujące: wiek 20-25 lat, wzrost metr osiemdziesiąt lub więcej i służba w wojsku/siłach bezpieczeństwa, szczególnie przy tłumieniu rozruchów, co sugerowało, że nie chodziło o zapisy do Towarzystwa Czerwonego Półksiężyca Manama.

Po tym jak armia saudyjska brutalnie zdławiła powstanie w Bahrajnie, minister spraw zagranicznych Bahrajnu szejk Chalid bin Ahmed al-Chalifa spotkał się z premierem Yousufem Razą Gilanim i ministrem spraw zagranicznych Hiną Rabbani Khar [w Islamabadzie]. Podczas gdy media bahrańskie pokazywały zdjęcia uścisków dłoni między panią Khar a szejkiem Chalidem, ogłaszając poparcie Pakistanu dla Bahrajnu, rzeczywiste poparcie zostało obiecane przez dowódcę sztabu generalnego, generała Khalida Shamima Wayne, którego minister z Bahrajnu spotkał 29 marca.

W artykule zatytułowanym “Bahrajn lub klęska?” [dziennikarka] Miranda Husain pisze: „[Noam] Chomsky wierzy, że pakistańską obecność w Bahrajnie można uważać za część wspieranego przez USA sojuszu do zabezpieczenia dostępu Zachodu do ropy tego regionu… USA liczyły na pomoc Pakistanu do kontrolowania świata arabskiego i zabezpieczenia władców arabskich przed ich własną populacją… Pakistan był jednym z ‘patroli policyjnych’, których miała na myśli administracja Nixona, kiedy szkicowała swoją doktrynę panowania nad światem arabskim”. Pani Husain i amerykański Baba-e-Socialism (ojciec socjalizmu), Chomsky, kończą wyrażając nadzieję, że Pakistan nie powinien mieszać się w Bliski Wschód.

Sądzę, że odczytanie przez Chomsky’ego sytuacji w Zatoce Perskiej jest kompletnie błędne. To rozbieżność – nie zaś zbieżność – interesów USA, saudyjskich i pakistańskich, która wyzwala potencjał pakistańskiego zaangażowania w tym regionie. Potraktowanie przez pakistańskie grube szychy afery Raymonda Davisa, a teraz ich naleganie – z brawurą, nie zaś subtelnością – na przedefiniowanie czerwonych linii z USA, wskazuje że tak samo jak w sytuacji z 1971 r. zabezpieczono alternatywne źródło finansowania do IMF. Spotkanie Pasza-Panetta stworzyło więcej problemów niż ich rozwiązało [3] . Interesy pakistańsko-saudyjskie są sprzeczne z [interesami] USA i są zbieżne wzajem ze sobą.

Od ustawy Kerry-Lugara do sagi Raymonda Davisa mułłowie byli szybko rozlokowywani, żeby stworzyć wrażenie społecznego poparcia zamiarów establishmentu. Mobilizacja partii religijnych w ostatni piątek na rzecz Saudyjczyków jest standardową musztrą establishmentu i będzie powtarzana w miarę potrzeby. Głębokie państwo [tj. armia] Pakistanu najwyraźniej postanowiła sprzedawać się bogatym w ropę szejkom. Wewnętrzna polityka przymusu i chaosu będzie kontynuowana także w obcych krajach.


[1] Patrz także: MEMRI Seria Badań I Analiz – Nr 682 – 6 kwietnia 2011
Pakistański Blackwater – Rekrutacja “najemników” do rozlokowania w Bahrajnie

[2] „Daily Times” (Pakistan), 14 kwietnia 2011. Tekst został nieznacznie zredagowany dla większej jasności.

[3] Chodzi tu o spotkanie między generałem broni Szudżą Pasza, szefem pakistańskiej wojskowej służby wywiadu, a szefem CIA Leonem Panettą w Waszyngtonie 12 kwietnia 2011.