Poniżej podajemy fragment wywiadu z 20 września 2009r. z byłym członkiem parlamentu irackiego, Mishaanem Al-Jabourim, który jest właścicielem Arrai TV.
Żeby zobaczyć ten wywiad, odwiedź http://www.memritv.org/clip/en/2241.htm .
Marzę o „Suraqii – Wielkiej Syrii i Iraku”
Mishaan Al-Jabouri: Popieramy dobre stosunki między Syrią i Irakiem, ale nie między Syrią i rządem Al-Maliki’ego. Popieramy dobre stosunki między Irakiem i Syrią niezależnie od tego, kto rządzi, ponieważ wierzymy, że służy to ludziom i ich interesom i że jest to czynnik pozytywny.
Osobiście wierzę w filozofię i koncepcję „Suraqii” – Wielkiej Syrii i Iraku. O tym marzę. Tak jak niektórzy ludzie marzą o jedności arabskiej, a inni o jedności islamskiej, ja wyznaję koncepcję Suraqii.
Dlatego w czasach nieżyjącego prezydenta Saddama Husajna zwykłem wzywać z Syrii do dobrych stosunków syryjsko-irackich w czasach, kiedy były one bardzo złe. Wówczas Al-Maliki przeklinał mnie w gazecie, którą tam miał, i oskarżał o pracę dla wywiadu irackiego i o bycie agentem Saddama, tylko dlatego, że nawoływałem do dobrych stosunków syryjsko-irackich.
Al-Maliki „dokonał egzekucji prezydenta Saddama Husajna w dzień ślubu syna [ Al-Maliki’ego] – i ciało przyniesiono na obchody weselne”
Ta filozofia nie doszła kresu. Ale prawdą jest, że Al-Maliki chciał odnieść korzyści, bo jest on mściwą osobą. On jest kimś, kto… On dokonał egzekucji prezydenta Saddama Husajna w dzień ślubu syna [Al-Maliki’ego] i ciało przyniesiono na obchody weselne. Al-Maliki jest osobą chorą i jego nienawiść objawia się w przerażający sposób.
Dziennikarz: Przyniesiono tam ciało? Pierwszy raz o tym słyszę.
Mishaan Al-Jabouri: Tak, ciało prezydenta Saddama Husajna przyniesiono na obchody weselne syna Al-Maliki’ego, wśród entuzjazmu, okrzyków i oklasków. On dokonał egzekucji Saddama Husajna w dzień ślubu swojego syna. Nie zmyślam tego, Al-Malki może przyjść i temu zaprzeczyć w Arrai TV. […]
„Jestem zaszczycony i mogę oświadczyć, że odgrywam rolę (…) w [finansowaniu] wszystkiego, co strzela do sił okupacyjnych” w Iraku
Jestem dumny z działań tych [buntowniczych] armii [w Iraku]. Niczego nie ukrywam. Niech Al-Maliki i Ameryka wiedzą, że jestem pokornym sługą wszystkich tych armii. Jestem szczęśliwy i zaszczycony, że odgrywam tę rolę – czy to finansowo w produkcji [broni] – czy pomagając je produkować – czy dostarczając każdą minę użytą przeciwko okupującej armii i każdą kulę wystrzeloną w ich kierunku.
Jestem zaszczycony i mogę oświadczyć, że odgrywam rolę – czy to bezpośrednio, czy pośrednio, przez podżeganie w Arrai TV, przez chwalenie atakujących w Arrai TV i w gazecie „Al-Itijah Al-Akhar” – w każdym akcie oporu przeciwko okupacji. Nie boję się tego powiedzieć. Jestem zaszczycony, że odgrywam praktyczną rolę – moimi pieniędzmi, wszystkim co posiadam, moimi wysiłkami i wszystkimi środkami, jakie mam do dyspozycji – [finansując] wszystko, co strzela do sił okupacyjnych. […]
Nie jestem dowódcą “Armii Omara”. Jestem sługą całego dżihadu i frakcji oporu i uczestniczę [w ich walce] z całej mojej siły. Powiedziałem w ostatnim programie i nie chcę mówić tego znowu… Jeśli ktokolwiek w Iraku ma dobry karabin snajperski albo dobre miny, które mogą zniszczyć pojazdy okupanta i zastrzelić jego żołnierzy, jestem gotowy je kupić i za nie zapłacić. Mogą się ze mną skontaktować w każdy sposób, w jaki potrafią, żebym dał to każdej armii oporu i zapłacę za to, żeby walczyli z okupantem i wygnali go z naszego kraju. To mnie nie przeraża.
„Zapłacimy [każdemu irackiemu bohaterowi] ile chce, żeby ścigał siły okupacyjne”
Nie powinniśmy bać się oskarżeń tego donosiciela, Nuri Al-Maliki, ani nikogo innego. Tak, jesteśmy bojownikami oporu. Bronimy naszego kraju, używając wszystkich środków i nadal będziemy to robić. Pozwólcie mi powiedzieć, na antenie: ponieważ okupant ucieka teraz do swoich baz i mniej jest jego obecności na ulicach, i ogień oporu go nie sięga – jeśli jakikolwiek iracki bohater ma nowe pomysły, możliwości lub środki techniczne, by pomóc nam wyprodukować rakiety w Iraku, daleko od oczu okupanta i sił rządowych, zapłacimy mu, ile zechce, żeby ścigać siły aż okupacyjne do ich baz […]
Niech mówią, że jestem za to odpowiedzialny. Nie waham się i nie boję się. Jeśli zechcą, mogą powiedzieć, że jestem częścią tej operacji. Naprawdę mam nadzieje, że Allah i wolni ludzie pomogą nam dojść do punktu, w którym okupant nie będzie bezpieczny we własnych bazach, ponieważ czuje się bezpieczny wewnątrz baz, pozostanie w [Iraku] przez wiele lat.
Z naszymi obecnymi możliwościami… Moździerze nie szkodzą okupantowi. Chcę powiedzieć ludziom z wiedzą techniczną, czego nam potrzeba. Dzisiaj używamy rakiet krótkiego zasięgu, żeby atakować bazy okupanta, helikopter staruje z bazy i bardzo szybko sięga miejsca wyrzutni, jeśli rakieta jest wystrzelona z odległości 10-15 kilometrów. Tak więc, bracia, którzy wystrzeliwują te rakiety, zostają męczennikami. Ale kiedy mamy rakiety o zasięgu 70 kilometrów, będziemy w stanie wystrzelić je 70 kilometrów od bazy i mogą sobie latać w kółko. Zanim okupant osiągnie miejsce wyrzutu, bohaterowie, którzy przeprowadzili operację znikną gdzieś, gdzie jest bezpiecznie.
Nie martwimy się o to. Szukamy mężczyzn w Iraku, którzy mogą nam pomóc zdobyć ten rodzaj broni.