11 lipca 2012 r. Abd Al-Rahman Al-Rashed, dyrektor generalny Al-Arabiya TV i były redaktor naczelny wychodzącej w Londynie gazety saudyjskiej „Al-Sharq Al-Awsat”, opublikował artykuł, w którym utrzymuje, że Arabia Saudyjska zwyciężyła Iran w pierwszej rundzie „wojny naftowej”. Al-Rashed mówi, że mimo gróźb Iranu, iż zamknie cieśninę Ormuz w odpowiedzi na sankcje, Iran okazał się papierowym tygrysem: nie tylko nie zamknął Cieśniny, ale oznajmił, że tego nie zrobi. Al-Rashed ocenia jednak, że jest to dopiero pierwsza runda z wielu w tym konflikcie i stwierdza, że nie ma sposobu przewidzenia, jak Iran odpowie na rosnące naciski. Kraj ten może złagodnieć; albo też może użyć ostatecznej broni rozpoczęcia wojny z sąsiadami.

Poniżej podajemy fragmenty tego artykułu[1]:

Być może nie zauważyliśmy [naszego zwycięstwa], bo jesteśmy pośrodku globalnej kampanii z nieprzewidywalnymi konsekwencjami politycznymi, bezpieczeństwa i militarnymi. Wszystkie siły militarne w Zatoce – arabskie, amerykańskie i irańskie – były i są nadal w stanie najwyższego pogotowia. Powodem jest, że wojna o eksport irańskiej ropy naftowej już się zaczęła.

Wydaje się, że pierwsza runda tej wojny już jest rozstrzygnięta i jest to prawdopodobnie [pierwsza] w serii bitew między dwoma wielkimi eksporterami ropy naftowej – Arabią Saudyjską i Iranem. Arabia Saudyjska kontynuuje produkcję [ropy], ignorując ostrzeżenia irańskie, by nie zapełniać próżni naftowej [stworzonej przez embargo na ropę irańską], a Iran nie odważa się zablokować Cieśniny Ormuz lub zaatakować instalacji naftowych Zatoki, jak to groził zrobić.

Tydzień temu zachodnie embargo na irańską ropę weszło w życie, a cena [ropy] nie skoczyła do 200 dolarów za baryłkę. Przywódcy irańscy mieli nadzieję, że to zrobi, co zmusiłoby świat do zrezygnowania z broni [zakazu] irańskiego eksportu ropy. [W rzeczywistości jednak] zdarzyło się coś dokładnie odwrotnego. Nawet przed [wejściem w życie] embarga cena ropy spadła o około 10 dolarów do około 90 dolarów za baryłkę. Cena później podniosła się, ale nie do poprzedniego poziomu.

Nie jest tajemnicą, że ceny ropy nie ustabilizowałyby się, gdyby wielcy eksporterzy nie zdecydowali się na wypełnienie [luki] pozostawionej przez [brakujące] baryłki ropy irańskiej. Mimo powtarzanych gróźb przedstawicieli irańskich przeciwko największemu eksporterowi, Arabii Saudyjskiej, i mimo grożenia przez Iran światu chaosem na rynku naftowym, była [w rzeczywistości] nadwyżka ropy. Nieszczęśliwie dla irańskiego prezydenta osiągnięto globalną stabilność i produkcja ropy nie zmalała znacząco na żadnym polu naftowym. Także doniesienia, że Irak przestał ładować ropę w Basra, nie wypłynęły na rynek. [W rzeczywistości] Irak wznowił eksport dwa dni później, wysyłając 1,5 miliona baryłek ropy.

Szalejąca obecnie wojna naftowa ujawniła dwa fakty. Pierwszy, że państwa Zatoki są w stanie oprzeć się irańskiemu patronowi, który ostrzegał je, by nie podnosiły produkcji ropy. Należy wspomnieć, że wzrost produkcji pozostał w ramach oficjalnych kwot OPEC. Drugi [fakt, który został ujawniony] światu, to że Iran jest papierowym tygrysem. Ponad rok temu ten kraj groził, że jeśli jego prawa eksportowania ropy zostaną anulowane, zamknie Cieśninę Ormuz w samoobronie i załamie rynek nad głowami wszystkich. [Dzisiaj jednak] nie tylko Iran wycofał się z tej groźby, ale oficjalnie powiadomił świat, że nie zamierza zamykać Cieśniny [Ormuz] – ponieważ wie, że jeśli to zrobi, stanie przed miażdżąca porażką militarną.

Zamiast tego Iran przyjął politykę stosowaną przez reżim Saddama [Husajna] podczas jego embargo naftowego – a mianowicie prowokację przez oszustwo. [Iran] oznajmił [niedawno], że kupił wiele tankowców i jest przygotowany na sprzedawanie własnej ropy na rynku. [Stało się] to po odmowie przez tankowce międzynarodowe transportowania jego ropy, ponieważ ich firmy ubezpieczeniowe przestały ubezpieczać tankowce przewożące ropę irańską. Jednak także ta próba znalezienia rozwiązania… niewątpliwie zawiedzie. Kenia na przykład ogłosiła [niedawno], że wycofała się z zamiaru zakupu 80 tysięcy baryłek ropy irańskiej, po informacji z Europy, że taki zakup naraża ją na sankcje ekonomiczne.

Także przed tym banki centralne w USA i Europie ogłosiły, że zaczęły zakazywać używania dolarów i euro do transakcji irańskich, co utrudnia handel reżimu irańskiego ze światem, włącznie z wielkimi rynkami, takimi jak Chiny i Indie.

Jesteśmy w samym środku wyjątkowej kampanii, prowadzonej przy pomocy dolarów, euro, firm ubezpieczeniowych i oczywiście sił morskich, stacjonujących u brzegów Iranu. Zdolność eksportowa Iranu zmniejszyła się o ponad milion baryłek – więcej niż o jedną trzecią zdolności eksportowej sprzed embarga – i zmniejszy się jeszcze bardzie w przyszłości. Zmniejszą się też odpowiednio dochody, co podważy reżim w kraju. Wszystko to może zamienić [Iran] w kraj umiarkowany lub w kraj agresywny, który użyje ostatecznej broni rozpoczęcia wojny przeciwko swoim sąsiadom. Dlatego też powiedziałem, że to była [tylko] pierwsza runda, bowiem trudno przewidzieć, co zrobią generałowie ajatollaha Chameneiego, kiedy będą głodować.


[1] “Al-Sharq Al-Awsat” (Londyn), 11 lipca 2012.