Poniżej podajemy fragmenty wywiadu z byłym wiceprezydentem Syrii, Rifatem Al-Assadem, wujem obecnego prezydenta Syrii, Baszara Al-Assada, który nadała Al-Arabiya TV on 2 grudnia 2011.
„Na okres przejściowy powinien być zastąpiony przez kogoś z wewnątrz reżimu”
Rifat Al-Assad: Nie mówię, że ja sam albo jeden z moich synów zastąpią [Baszara Al-Assada]. Mówię tylko, że on musi ustąpić.
Dziennikarz: Ale kogo proponuje pan na jego miejsce?
Rifat Al-Assad: Proponuję na okres przejściowy, by został zastąpiony przez kogoś z wewnątrz reżimu, kto zna wszystkie tajniki reżimu, kto zna jego wrogów i kto zna także ludzi. Taki człowiek musi przyjść ze środka reżimu, a nie skądinąd.
Dziennikarz: To znaczy, że nie proponuje pan siebie jako alternatywę. Czy nie chce pan zostać prezydentem Syryjskiej Republiki Arabskiej?
Rifat Al-Assad: Absolutnie nie.
Dziennikarz: Ani dla siebie, ani dla swoich synów?
Rifat Al-Assad: Nie. Wszystko, czego chcę, to okres przejściowy, który zakończy się ustanowieniem ram dla demokracji w Syrii.
Dziennikarz: Chciałby pan kogoś spośród reżimu, by rządził w okresie przejściowym. Czy ma pan na myśli kogoś konkretnego?
Rifat Al-Assad: Nie, nie mam. Dzisiaj lud syryjski żyje w strachu i jest podzielony. Szuka poczucia bezpieczeństwa i boi się, że ktoś dojdzie do władzy i weźmie odwet. To dlatego ktoś, kto może dać poczucie bezpieczeństwa, musi dojść do władzy, choćby na krótki okres. […]
Mniejszości etniczne, sekciarskie i wyznaniowe boją się.
Dziennikarz: Kogo? Kto jest w stanie wzbudzić strach ludu syryjskiego?
Rifat Al-Assad: Boją się nieznanego. […] Ja nigdy nie byłem częścią tego reżimu. Sprzeciwiałem się reżimowi.
Dziennikarz: Służył pan obok swojego brata, prezydenta Hafeza Al-Assada.
Rifat Al-Assad: Nigdy nie służyłem ani jednego dnia obok prezydenta.
Dziennikarz: Co więc robił pan w Syrii w owych dniach?
Rifat Al-Assad: Byłem oficerem w siłach zbrojnych. Potem zmusili mnie do ustąpienia, dając mi czas na studia wyższe. Zmusili mnie do ustąpienia z powodu mojej opozycji…
Dziennikarz: Ale był pan wiceprezydentem…
Rifat Al-Assad: Po tym, jak zostałem wiceprezydentem, nie pracowałem ani jednego dnia na tym stanowisku.
Dziennikarz: Jako wiceprezydent, czy ponosi pan jakąś odpowiedzialność za to, co dzieje się teraz?
Rifat Al-Assad: Nie służyłem choćby jednego dnia jako wiceprezydent. Ani jednego dnia.
Dziennikarz: Czy nie słyszał pan zarzutów – które za chwilę opiszę szczegółowo – że jest pan odpowiedzialny – cytuję – za masakrę Hamy w 1982 r. i za to, co znane jest jako masakra więzienia Tadmor w 1980 r.?
Rifat Al-Assad: To jest wielkie kłamstwo, które zostało wymyślone i szerzone przez reżim, które przekazali swoim przyjaciołom i sojusznikom w krajach arabskich i nie-arabskich, którzy z kolei przekazali to dalej.
Dziennikarz: Czy oskarża pan zatem nieżyjącego prezydenta Hafeza Al-Assada?
Rifat Al-Assad: Prezydent Hafez Al-Assad był przywódcą państwa i społeczeństwa.
Dziennikarz: A więc…
Rifat Al-Assad: A więc on ponosił odpowiedzialność.
Dziennikarz: Czy mówi pan, że on ponosił odpowiedzialność za to, co działo się w Hama, w więzieniu Tadmor i za wszystkie inne masakry w owych dniach?
Rifat Al-Assad: Masakra w więzieniu Tadmor zdarzyła się po tym, jak Bractwo Muzułmańskie dokonało zabójczego zamachu na syryjskiego prezydenta Hafeza Al-Assada.
Dziennikarz: Jego zabójstwa?
Rifat Al-Assad: Tak jest. Bractwo Muzułmańskie dokonało zamachu zabójczego. Zaatakowali bombami.
Dziennikarz: Chodzi panu o próbę zamachu…
Rifat Al-Assad: Nie, zranili go, ale jego ochronie udało się go otoczyć i pchnąć do przodu.
Dziennikarz: To brzmi, jakby usprawiedliwiał pan masakrę w więzieniu Tadmor…
Rifat Al-Assad: Nie, nie usprawiedliwiam tego. Mówię, że poszedłem do domu prezydenta i błagałem go, by okazał powściągliwość. Ale był zdenerwowany i powiedział mi: „Jak mogę okazać powściągliwość, skoro oni masakrują ludzi dzień za dniem?” […]
[Były minister obrony] Mustafa Tlass nie powiedział ani słowa o Hama. Jedyną rzeczą, jaką powiedział, było: Codziennie podpisuję rozkazy egzekucji nie mniej niż 10 tysięcy ludzi… lub raczej 15 tysięcy… nie pamiętam. Powiedział, ile rozkazów egzekucji podpisywał każdego dnia. …
Dziennikarz: Pan je podpisywał? Kto podpisywał rozkazy egzekucji?
Rifat Al-Assad: Mustafa Tlass.
Dziennikarz: To mówi pan teraz o nim?
Rifat Al-Assad: Tak.
Dziennikarz: Czy ma pan na to jakąś dokumentację?
Rifat Al-Assad: Można to znaleźć w Internecie.
Dziennikarz: Informację w Internecie publikują eksperci, ale pan był częścią reżimu.
Rifat Al-Assad: Tlass był zastępcą naczelnego dowódcy. Był zastępcą Hafeza Al-Assada, który był prezydentem i dowódcą armii. [Al-Assad] delegował Mustafę Tlassa i [byłego szefa sztabu] Hekmata Al-Szihabiego, by zajęli się tą sprawą. […]
Pozostawiłem wszystko w Damaszku. Nawet ubranie. Gdyby pojechał pan do mojego domu w Damaszku, znalazłby pan tam moje ubrania, ubrania moich dzieci, przedmioty domowe, które zbieraliśmy przez lata. Nie wziąłem ze sobą ani jednej rzeczy i nie pozwoliłem rodzinie wziąć niczego. Taka jest prawda. […]
„Dialog z reżimem jest niemożliwy”
Dziennikarz: Powiedział pan, że prezydent Baszar Al-Assad musi ustąpić. Brzmi to, jakby mówił pan, że dialog z reżimem skończył się, czy tak?
Rifat Al-Assad: Skończył się. Dialog z reżimem jest niemożliwy.
Dziennikarz: Wierzy pan w zmianę, tak?
Rifat Al-Assad: Tak. Wiele pracowałem dla zmiany i wszyscy moi przyjaciele w świecie arabskim znają moje stanowisko wobec tego. […]
Chciałbym dochodzenia w sprawie wydarzeń w Hama.
Dziennikarz: Chciałby pan dochodzenia?
Rifat Al-Assad: Tak.
Dziennikarz: Kto prowadziłby takie dochodzenie?
Rifat Al-Assad: Jakikolwiek organ neutralny.
Dziennikarz: A pan osobiście poddałby się takiemu dochodzeniu?
Rifat Al-Assad: Tak, oczywiście. Chcę, żeby sprawy doszły do sądu. […]
Kocham [Baszara Al-Assada] i próbowałem raz za razem wysłać mu moje dzieci albo pośredników z krajów arabskich, ale on ma negatywne stanowisko. Bał się mieć Rifata Al-Assada w Damaszku, ponieważ Rifat Al-Assad kontynuowałby swój sprzeciw. Gdybym dzisiaj wrócił do Damaszku, nadal służyłbym jako opozycja wobec każdego rządu. Przez całe moje życie nie służyłem w innej roli, jak opozycyjnej.
„Armia syryjska jest armią patriotyczną, która nie chce anarchii lub zniszczenia”
Dziennikarz: Czy planuje pan powrót do Damaszku któregoś dnia? Czy myśli pan o tym?
Rifat Al-Assad: Tak, jestem opozycjonistą…
Dziennikarz: Niezależnie od tego, jak wróciłby pan, czy myśli pan o tym?
Rifat Al-Assad: Tak, planuję powrót do Damaszku, ale w celu służenia jako opozycja, nie zaś jako część reżimu. […]
Wierzę, że armia syryjska jest armią patriotyczną, która nie chce anarchii lub zniszczenia i która szuka pokojowego rozwiązania takim czy innym sposobem.
Dziennikarz: Mówi pan, że szuka pokojowego rozwiązania, ale armia, która atakuje miasta, zabija cywilów i posyła czołgi na ulice Homs, Daraa, Deir Al-Zour i innych miast syryjskich… Czy można powiedzieć, że szuka pokoju w Syrii?
Rifat Al-Assad: To robią niektóre jednostki, nie cała armia.
Dziennikarz: Kto daje rozkazy tym jednostkom pana zdaniem?
Rifat Al-Assad: Minister obrony, bez wątpienia, ponieważ prezydent Baszar nie jest człowiekiem wojskowym w wojskowym sensie.
Baszar Al-Assad nie jest odpowiedzialny, ponieważ został “wepchnięty na tę pozycję odpowiedzialności przez swoich ministrów obrony i spraw zagranicznych”
Dziennikarz: Jest coś, o co chciałbym pana zapytać. Ze wszystkich pana wypowiedzi wynika, że chciałby pan uwolnić Baszara Al-Assada od odpowiedzialności.
Rifat Al-Assad: Bracie, dlaczego nie miałbym go uwolnić, skoro został mianowany prezydentem i w pół godziny zmieniono w tym celu konstytucję?
Dziennikarz: To są podstawy, na jakich uwalnia go pan od odpowiedzialności?
Rifat Al-Assad: Został wepchnięty na tę pozycję odpowiedzialności przez swoich ministrów obrony i spraw zagranicznych.
Dziennikarz: Jako prezydent, czy nie ponosi odpowiedzialności za to, co zdarzyło się w Homs, nawet jeśli sam nie pociągnął za spust?
Rifat Al-Assad: On nie wie, jak ponosić odpowiedzialność. Nie jest w tym dobry. Nie ma kwalifikacji do ponoszenia odpowiedzialności. […]
Kiedy prezydent [Hafez Al-Assad] zmarł, mianowali Baszara, ponieważ obawiali się, że przyjdzie ktoś inny.
Dziennikarz: Tym kimś był pan?
Rifat Al-Assad: Niektórzy ludzie tak myślą, ale tak nie jest.
Dziennikarz: Czy porzucił pan wszelkie nadzieje na zostanie prezydentem Syrii? Zanim przejdziemy do innej kwestii…
Rifat Al-Assad: Gdybym chciał prezydentury, dawno temu zostałbym prezydentem.
Dziennikarz: Jak to?
Rifat Al-Assad: Ponieważ popierał mnie lud i armia.
Dziennikarz: Gdyby kandydował pan na prezydenta w wyborach przeprowadzonych po zmianie reżimu, czy myśli pan, że ktokolwiek w Syrii głosowałby na pana?
Rifat Al-Assad: Nie przedstawię mojej kandydatury. Przedstawię innego kandydata.
Dziennikarz: Kto, na przykład?
Rifat Al-Assad: Nie mogę panu powiedzieć, bo nie wiem. […]
Armia nie przeprowadzi wkrótce zamachu stanu przeciwko Baszarowi Al-Assadowi
Dziennikarz: Czy sądzi pan, że główna część armii, ta która jeszcze nie zdezerterowała, przeprowadzi zamach stanu przeciwko prezydentowi Al-Assadowi w niedalekiej przyszłości?
Rifat Al-Assad: Nie, nie myślę tak.
Dziennikarz: Dlaczego nie?
Rifat Al-Assad: Ponieważ opozycja nie doszła do punktu, który byłby zaakceptowany przez armię i lud. […]
Nie wiem, jaką rolę odgrywa dzisiaj Maher [Al-Assad], ale jestem przekonany, że propaganda wyrządziła mu niesprawiedliwość, ponieważ szukali kozła ofiarnego, któremu można by przyczepić odpowiedzialność, żeby sami nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Nie odważają się obarczyć odpowiedzialnością prezydenta, więc zwrócili się do jego brata.
Dziennikarz: Krótko, kto próbuje obarczyć go odpowiedzialnością?
Rifat Al-Assad: Minister obrony, szef sztabu, zastępca szefa sztabu, wiceminister obrony, wywiad lotniczy, wywiad wojskowy…