Poniżej podajemy fragmenty artykułu z dzisiejszej gazety saudyjskiej “Arab News” Uthmana Al-Chuwaitera, byłego wice prezydenta saudyjskiego Aramco, o zbliżających się negocjacjach izraelsko-palestyńskich:
„Te tak zwane negocjacje są niczym innym jak oszustwem”
Wielu z nas musiało obserwować zgiełk wśród Palestyńczyków wzywający do prowadzenia pośrednich rozmów, planowanych, by doprowadziły do bezpośrednich negocjacji bilateralnych między resztkami rozpadającej się struktury palestyńskiej i egoistycznym wrogiem syjonistycznym, pod naciskiem wywieranym na obie strony przez różne grupy o rozmaitych, sprzecznych interesach. Nieuchronnie w takim wypadku ofiarą jest naród palestyński, który cierpi wewnętrzne komplikacje, bardziej śmiertelne dla ich przyszłości niż plany ich bezwzględnego wroga. Ci nieszczęśni ludzie stracili wszystkie podstawy niepodległości, nie mając żadnego terytorium, na którym mogą żyć, żadnego przywództwa, żadnych portów, dochodu, regularnej edukacji, ani żadnych praw obywatelskich, infrastruktury, obiecującej przyszłości ani nawet nadziei na ponowne spotkanie czy otrzymanie oficjalnych dokumentów identyfikacyjnych. Wszystko to jest zastąpione codziennym poniżeniem i deportacjami z jednego miejsca do drugiego, uwięzieniem bez sądu, jak również zagłodzeniem na śmierć, o czym świat milczy. O Boże, jak mogą działać lub reagować, kiedy są skrępowani, uciszeni do takiego stopnia, że stracili wszelką zdolność wołania o ratunek? Nawet gdyby mogli, nie znaleźliby słuchających uszu poza Allahem, Panem Światów, który nie zawodzi nikogo, kto Go woła, On bowiem, Wspaniały, mówi wyraźnie: „Zawołaj Mnie, a Ja ci odpowiem”.
Te tak zwane negocjacje są niczym innym jak oszustwem, jest to prawda wypaczona.
Obama “odkrył, że istotnie istnieje luka między nim a międzynarodowym syjonizmem”
Stany Zjednoczone, reprezentowane przez prezydenta Baracka Obamę, przysięgły wypełnić zobowiązanie osiągnięcia pojednania między Palestyńczykami i Żydami w okupowanej Palestynie. Kiedy mówił o pojednaniu Obama mógł nie być w pełni świadomy poważnego zawikłania tej sprawy. Po jego rozpaczliwych próbach zasypania luki między dwoma sprzecznymi poglądami, odkrył, że luka istotnie istnieje między nim a międzynarodowym syjonizmem. W rezultacie Obama nie podjął żadnego niezbędnego działania, by choćby tymczasowo zamrozić budowę osiedli na ziemi palestyńskiej. Bezsilny prezydent próbował jednak uratować twarz, przez doprowadzenie do spotkania stron konfliktu, choć by za zamkniętymi drzwiami, kiedy jego starania spotkały się z całkowitą porażką. Dlatego odwołał się do szeregu arabskich i nie-arabskich przywódców, którzy potulnie zareagowali na jego wezwanie, czując zażenowanie przed własnymi narodami i społecznością międzynarodową, która uważa takie posunięcia za absurdalne i bezużyteczne.
„Izraelskie nieprzejednanie wzmaga się w miarę jak państwo wroga upiera się przy rozbudowywaniu osiedli… pokój jest głównym wrogiem Izraela”
Izraelskie nieprzejednanie wzmaga się w miarę jak państwo wroga upiera sie przy rozbudowywaniu osiedli gdzie chce i wyganianiu obywateli palestyńskich z ich domów w Jerozolimie, kiedy tylko pragnie. Ponadto Izrael mówi, że akceptuje rozpoczęcie bezwarunkowych negocjacji pokojowych, co jest zupełnie zarozumiałą mową, ponieważ znaczy, że nie widzą żadnej potrzeby negocjowania z Palestyńczykami, którzy żyją na odseparowanej ziemi bez żadnych udogodnień, bez wystarczającej ilości wody i nawet jeśli protestują na takie warunki, nadal pozostają niezdolni do ich zmiany.
Nie można oczekiwać żadnych zdobyczy dla Palestyńczyków, ponieważ zostali oni skazani na powolną śmierć przez własnych przywódców, z których większość majestatycznie prowadzi ekstrawaganckie życie daleko od trosk i kłopotów ich narodu. Czy mamy spodziewać się rezultatów wstępnego spotkania, jakie ma się odbyć między „głównym błaznem”, izraelskim premierem Benjaminem Netanjahu i palestyńskimi negocjatorami? Przypuszczam, że mądrzy [ludzie] z łatwością przewidzą rezultaty takiego spotkania: zero osiągnięć, z jedynej przyczyny – braku dobrej woli syjonistów. W rzeczywistości, cóż skłoniłoby Izraelczyków do negocjacji prowadzących do ustępstw, ponieważ ich kultura na nic takiego nie pozwala? Ponadto, po co ustępować innym, kiedy ma się świadomość, że czas działa na ich korzyść, co wyjaśnia ich wysiłki kontrolowania losów Palestyńczyków tak, by skazani byli na wymazanie ich korzeni? Choć z pewnością jest prawdą, że upływ czasu pogłębia dylemat palestyński i jeszcze bardziej komplikuje stan obecny, realnym rozwiązaniem takiej sytuacji nie jest dla bezsilnych zasiadanie do stołu negocjacyjnego twarzą w twarz ze zdradzieckimi adwokatami anty-pokoju.
Jesteśmy w pełni świadomi, że pokój jest głównym wrogiem Izraela, ponieważ w końcu przeniósłby walkę o istnienie w wewnętrzną bitwę między ekstremistami a liberałami, co samo w sobie nieuchronnie wyeliminowałoby żydowsko-syjonistyczne rządy Palestyny.
„Niechaj Allah zniszczy tych zbrodniarzy, którzy dali Palestynę międzynarodowemu syjonizmowi”
Niechaj Allah zniszczy tych zbrodniarzy, którzy dali Palestynę międzynarodowemu syjonizmowi na srebrnym półmisku w czasie, kiedy ci ostatni mieli inny wybór ziemi w Afryce. Żadne zadanie nie może być bardziej nikczemne niż darowanie tego, czego się nigdy nie posiadało. Gdyby jednak, mówiąc hipotetycznie, celem tych kolonialistów wówczas było pozbycie się Żydów przez zmuszenie ich do emigracji do odległych krajów, nie mieli żadnego prawa wysyłać ich do kraju zamieszkałego od tysięcy lat i nie mogli być uprawnieni do wykorzystania słabości i braku woli, na co cierpiał wówczas świat arabski i islamski, kiedy większość państw była pod jarzmem zachodniego kolonializmu, żeby narzucić swoje plany na ziemię palestyńską.
Czy jest możliwe, że przywództwo palestyńskie nie zdaje sobie sprawy z tego, co dzieje się w umysłach Netanjahu i jego ministra spraw zagranicznych Avigdora Liebermana i reszty tak zwanych filarów rządu izraelskiego w kwestii praw, których zawsze żądał naród palestyński? W istocie, zaprzeczają oni prawom palestyńskim, twierdząc, że całe terytorium palestyńskie, włącznie z tym co leży pod nim i na nim, jest wyłączną własnością Żydów, czy inni to akceptują, czy nie.
Jesteśmy „świadkami arogancji armii syjonistycznej i ich bezczelnego zabicia z zimną krwią nieuzbrojonych tureckich cywilów na pokładzie Flotylli Wolności, z których żaden nie miał najsłabszej choćby broni, by walczyć”
Taka jest dzisiaj rzeczywistość, która pozbawia jakikolwiek obecne negocjacje treści i znaczenia. Wszyscy jesteśmy świadkami nieodpowiedzialnego działania rządu Netanjahu i jego aroganckich ministrów nie tylko wobec Palestyńczyków, ale wobec tak zwanych przyjaciół państwa żydowskiego. A także świadkami arogancji armii syjonistycznej i ich bezczelnego zabicia z zimną krwią nieuzbrojonych tureckich cywilów na pokładzie Flotylli Wolności, z których żaden nie miał najsłabszej choćby broni, by walczyć. Czy Izrael jako naród wart jest jakiegokolwiek zaufania? Czy nie mógł powstrzymać tego statku bez lądowania na jego pokładzie i zabijania jego pasażerów? W wypadku odwrotnej sytuacji ze stratami izraelskimi, jakie wynikłyby z tego konsekwencje? Z pewnością przeważyłoby niesłychane oburzenie, a większe i mniejsze kraje powstałyby i wypełniły niebo bezzałogowymi samolotami, żeby bombardować cywilów szerząc wszędzie śmierć, jak to robią z niewinnymi Afgańczykami i Pakistańczykami, a co wkrótce mogą powtórzyć, niechaj Bóg broni, z Arabami.
„Biada [Ehudowi Barakowi] i jego ludziom; koła losu z pewnością zwrócą się przeciwko nim”
Czegóż możemy oczekiwać od rządy syjonistycznego, uzbrojonego we wszelkiego rodzaju broń masowego zniszczenia, rządu, który odmawia swoim sąsiadom prawa posiadania najsłabszej broni do samoobrony? Musieliście słyszeć dziwaczne stwierdzenia ich aroganckiego ministra obrony, Ehuda Baraka, w których on, niechaj na wieczność zostanie uciszony, odmawia pozwolenia Libanowi na posiadanie broni defensywnej! Jaki jest cel tego snoba, kiedy wzywa do rozbrojenia armii libańskiej? Czy chce swobodnie wmaszerować na ziemie sąsiada bez żadnego sprzeciwu? Biada jemu i jego ludziom. Koła losu z pewnością zwrócą się przeciwko nim, bo los nigdy wiecznie nie stoi po jednej stronie.
„Przestańcie rozmawiać i negocjować z zuchwałym wrogiem… Pewnego dnia, z wolą Bożą, Palestyńczycy narzucą swoją wolę wrogowi i odzyskają swoje zabrane przemocą prawa”
Naszą radą dla braci w Palestynie jest zaprzestanie rozmów i negocjacji z zuchwałym wrogiem, który bezustannie ich poniża i degraduje, szerząc zniszczenie na ich ziemi. Muszą wiedzieć, że jeśli wróg ucieka się do negocjacji, ma złowrogie motywy, złe intencje i ślepą nienawiść do Palestyńczyków. Pewnego dnia, z wolą Bożą, Palestyńczycy narzucą swoją wolę wrogowi i odzyskają swoje zabrane przemocą prawa.