W artykule z 7 maja 2012 w wychodzącej w Londynie gazecie saudyjskiej “Al-Sharq Al-Awsat” jemeński publicysta i poetaMohammed Jumeh wezwał Arabów do sformułowania strategii dla politycznego, kulturowego i finansowego przeciwstawienia się Iranowi we współpracy z Turcją. Można tego dokonać przez ingerencję w sprawy wewnętrzne Iranu i popieranie nie-perskich mniejszości w ich walce o odzyskanie swoich praw. Według Jumeha Iran prowadzi wojny na ziemi innych krajów, żeby oddalić od siebie niebezpieczeństwo i nie dopuścić do wewnętrznej pożogi we własnych granicach; zaleca więc, by dać im posmakować własnego lekarstwa.

Poniżej podajemy fragmenty tego artykułu[1]:

Metodą Iranu jest “interweniowanie w walkach wewnątrz krajów-rywali i w ten sposób odsuwanie płomieni [od siebie]”

Iran stosuje wyraźną strategię eksportowania nie tylko rewolucji Chomenei’ego, ale także swoich problemów wewnętrznych. Jego metodą jest interweniowanie w walkach wewnątrz krajów-rywali i w ten sposób odsuwanie płomieni od własnych konfliktów [wewnętrznych], a więc żar nie narasta i nie wybucha… Iran rozumie, że jego sytuacja wewnętrzna nie jest dobra i że najmniejsza iskra może spowodować, iż te konflikty wewnętrzne wybuchną płomieniem. Dlatego rozpaczliwie [próbuje] ustalić fronty walki poza swoimi granicami w celu odciągnięcia uwagi wrogów i zmniejszenia napięcia u siebie. Nie dba o liczbę ofiar śmiertelnych spowodowanych przez swoje kampanie zewnętrzne ani o przepaści, jakie jego polityka powoduje między ludźmi i między ludami regionu. Ani nie dba o płomienie, które nadal płoną w Jemenie, Iraku, Libanie, Bahrajnie i Syrii…

Wojny Iranu poza jego granicami dają dodatkową korzyść, którą jest to, że robi wrażenie zjednoczonego kraju, którego tkanki społecznej nie można rozedrzeć. Dlatego Iran nie chce, by jego rywale naśladowali jego grę, ponieważ oni także mogą osiągnąć rezultaty przez prowadzenie wojen poza swoimi granicami.

Dlatego Arabowie muszą teraz grać w tę samą grę przeciwko Iranowi. W Iranie są sunnici i szyici i musimy zaangażować się w sprawę poważnej dyskryminacji…, która dotyka większość sunnitów irańskich, którzy nie mają ani jednego meczetu w stolicy… [Są także ludzie z irańskiego [regionu] Ahwaz, którzy są Arabami i muzułmanami, a ich ziemia jest ziemią arabską. Mają [własną] historię i byty polityczne, których Iran nigdy nie potrafi wymazać. Musimy poprzeć arabski lud Ahwazi w celu przywrócenia ich praw kulturowych i ekonomicznych oraz w celu złagodzenia nacisku na Arabów w Syrii, Jemenie i Zatoce. Sama wzmianka, że popieramy uprawnione żądania ludu Arabów ahwazkich spowoduje, że politycy irańscy zrozumieją, iż żyją w szklanym domu. Iran ma także Kurdów, którzy cierpią z powodu dyskryminacji rasowej i prowadzą zbrojny opór dla odzyskania swoich praw, jakie znaleźli w Iraku, ale nie w Iranie. Ma także sunnickich Beludży i Azerbejdżanów, którzy są prześladowani i z którymi Arabowie muszą nawiązać kontakt, żeby Iran zrozumiał, iż nie jest jedyny z palcem w każdym torcie.

„W stosunkach z Iranem Arabowie powinni przyjąć… politykę ‘jak ty komu, tak on tobie’”

W stosunkach z Iranem Arabowie powinni przyjąć postawę równej siły, opartą na polityce “jak ty komu, tak on tobie”. Arabowie będą mieli więcej siły i zasobów, jeśli przyjmą jednolitą politykę wobec chciwego [pożądania] przez Iran zasobów ludów tego regionu. Niczego nam nie brakuje poza wyraźną strategią przeciwstawienia się – i nie chodzi mi o konfrontację militarną, ale raczej dyplomatyczną, kulturową i ekonomiczną konfrontację Iranu, włącznie z konfrontacją [prowadzoną] wewnątrz jego terytorium.

Kiedy spojrzycie na Iran z odległości, jego tkanka [społeczna] wydaje się bardzo homogeniczna. Ale bliższe przyjrzenie się ujawnia konflikty wewnątrz tej mozaiki i Arabowie muszą zrozumieć słabość Iranu w chwili obecnej.

Tutaj musimy zająć się także rolą mediów arabskich skierowanych do ludów Iranu. Jeśli Iran finansuje niemal 40 arabskojęzycznych kanałów satelitarnych, które szerzą urazę, nienawiść religijną i konflikty sekciarskie [w świecie arabskim] i pełne są anty-arabskiej Shu’ubiyya[2] to my musimy przynajmniej założyć kilka kanałów satelitarnych w języku farsi, żeby Iran zrozumiał, iż jego kruchość społeczna jest większa, niż wie, a także większa niż zdają sobie z tego sprawę Arabowie.

Obecne metody Iraku przypominają starych kolonialistów europejskich, którzy mieszali w naszych krajach pod pretekstem obrony mniejszości Arabów chrześcijańskich, aż całkowicie przejęli większość krajów arabskich. Iran robi dzisiaj to samo, kiedy miesza się w sprawy arabskie pod pretekstem obrony mniejszości Arabów szyickich… Tak jak mniejszości chrześcijańskie nie były prawdziwym powodem, który skłonił kolonialistów europejskich do wejścia do naszych krajów, tak mniejszości szyickich Arabów nie są prawdziwym powodem, do rzucania się Iranu, by ingerować w nasze sprawy. Cel [Irańczyków] jest jasny: przejąć zasoby regionu, złamać wolę ludzi i narzucić regionalną hegemonię [irańską]. Gdyby obrona szyickich Arabów była [rzeczywistym] motywem, to przyznaliby [nie-perskim] szyitom w Iranie ich pełne prawa zamiast zmuszać ich do mówienia w farsi i zabraniać zachowywania własnego dziedzictwa kulturowego.

Arabowie powinni współpracować z Turkami w stosunkach z Iranem

Arabowie dzisiaj nie mają żadnego wyboru poza odłożeniem na stronę [swoich] sporów i zjednoczeniem się wokół planu arabskiego – planu, którego zarysy zaczynają wyłaniać się, w miarę jak ludy regionu [zaczynają wyrażać] pasję do wolności i sprawiedliwości [w Wiośnie Arabskiej]. Zauważmy, że w tej sprawie Arabowie mogą grać kartą równowagi regionalnej w koordynacji z Turkami w celu pohamowania nierozważnej [polityki] Iranu. Turcja zbliża się do Arabów w celu rozgniewania Europy, dlaczego więc my nie mamy zbliżyć się do Turcji w celu rozgniewania Iranu? Żeby nie wspomnieć, że Turcy są zaangażowani w świeckie przedsięwzięcie kulturowe i ich zachowanie jest dojrzalsze i bardziej zbliżone do tempa czasów współczesnych [niż] reżimu mułłów, którzy nadal wierzą, że ukryty Mahdi kontroluje podstawy [ludzkiej] egzystencji, jak mu się podoba…



[1] Shu’ubiyya był to ruch duchowy na początku okresu Abbasydów, który działał wśród ludów podbitych przez Arabów. Ruch buntował sie przeciwko nadrzędności Arabów i głosił równość wszystkich muzułmanów.

[2] “Al-Sharq Al-Awsat” (Londyn), 7 maja 2012.