W artykule z 23 marca 2025 r. w wychodzącej w Londynie saudyjskiej gazecie „Al-Sharq Al-Awsat” były redaktor naczelny tej gazety, Tariq Al-Homayed, napisał, że od czasu ataku Hamasu na Izrael 7 października region pogrążył się w niszczycielskim chaosie militarnym. Ten chaos, jak powiedział, ujawnił prawdziwe oblicze Iranu i jego pełnomocników, obnażając daremność ich tak zwanego „buntu i oporu”. Nasrallah na przykład twierdził, że walczył z Izraelem, aby pomóc Gazie, ale jego prawdziwym celem było służenie Iranowi i ostatecznie zapłacił za to najwyższą cenę. Hamas, który wcześniej udawał, że skupia się na budowie i rozwoju Gazy, sprowadził na siebie niszczycielską wojnę i teraz daremnie próbuje przedstawić się jako zwycięzca. Huti zagrozili transportowi morskiemu na Morzu Czerwonym, ale ostatecznie nic nie osiągnęli. Iran zaś próbuje teraz zaprzeczać jakiejkolwiek odpowiedzialności za to wszystko, fałszywie twierdząc, że nie ma żadnych najemników w regionie, po tym jak jego przedstawiciele wielokrotnie chwalili się, że kontrolują cztery stolice arabskie.
Wszystko to, mówi Al-Homayed, pokazuje, że daremna wojna oparta na pustych przechwałkach nie jest rozwiązaniem problemów regionu. Odpowiedź leży w promowaniu rozwiązania w postaci dwóch państw, położeniu kresu irańskiemu projektowi ekspansji i dążenia do broni jądrowej oraz odrzuceniu milicji, które niszczą swoje kraje od wewnątrz. „Jeśli taka jest wizja – mówi – to wojna może być jednym ze sposobów jej osiągnięcia, ale prowadzenie wojny dla samej wojny jest czystym szaleństwem”.
Poniżej znajduje się tłumaczenie angielskiej wersji jego artykułu, opublikowanego 23 marca 2025 r. w anglojęzycznym wydaniu „Al-Sharq Al-Awsat”. [1]
Militarny chaos, że tak powiem, zapanował w naszym regionie od czasu operacji 7 października w Gazie i późniejszych wojen w Libanie: izraelsko-irańskich potyczek wojskowych, upadku Assada, ataków USA w Jemenie, a następnie demolowania przez Izrael w Gazie, Syrii i Libanie. Niemniej wybija się tu jeden niezwykły wniosek.
Jasne jest, że nikt nie może teraz chwalić się kłamstwem „buntu i oporu” bez poniesienia odpowiedzialności i zapłacenia prawdziwej ceny. Assad próbował żonglować wszystkimi sprzecznościami, czasami sprzymierzając się z Iranem i jego milicjami, a innym razem próbując przekonać państwa Zatoki Perskiej, że jest gotów zdystansować się od Iranu i jego pełnomocników. Ostatecznie upadł, ponieważ nie był to czas na gry.
Hassan Nasrallah próbował przedstawić ideę, że jego partia wspiera Gazę, nie robiąc nic, aby pomóc. Jego prawdziwą misją była obrona Iranu, a nie sprawy palestyńskiej lub Libanu, i zapłacił za to dotkliwą cenę. Cała jego partia została trafiona przez „atak pagerów”, a on i jego wyżsi rangą oficerowie zostali zabici przez nalot, który dotarł do ich podziemnej bazy.
Tymczasem Hamas Sinwara próbował podstępnie podejść wszystkich. Po długim twierdzeniu, że nie chce wojen i skupia się na odbudowie Gazy, przeprowadził operację 7 października. Po ugryzieniu więcej, niż mógł przeżuć, ukrył się za swoim słynnym hasłem: „Gdzie jest Ummah? Gdzie są Arabowie?”
Hamas próbował następnie ponownie manipulować narracją powojenną, inscenizując dziwaczne sceny uwalniania więźniów i wydając setki sprzecznych oświadczeń. Potem przyszedł prezydent Trump, który dał Netanjahu zielone światło.
To samo dotyczy Hutich. Podważyli bezpieczeństwo Morza Czerwonego pustymi hasłami, nie osiągając niczego. Teraz ataki USA nadal spadają na Hutich, największych politycznych ignorantów w regionie.
W porządku, czy to jest prowokacja? Wcale nie. To po prostu przegląd faktów. Wystarczy rozważyć niedawne uwagi Najwyższego Przywódcy Iranu, Alego Chameneiego. Niedawno powiedział, że jego kraj nie ma pełnomocników w regionie, pomimo że dowódcy IRGC chwalili się kontrolą nad czterema stolicami arabskimi. Chamenei twierdził to mimo wcześniejszych oświadczeń własnych i innych irańskich przedstawicieli o [kontroli nad] Syrią i Hezbollahem. Istotnie, kiedy Teheran zrozumiał, że nadchodzące spotkanie Waszyngtonu na temat tego, jak postępować z Iranem, będzie dotyczyło wspólnego wysiłku Stanów Zjednoczonych i Izraela, przywódcy Iranu zdali sobie sprawę, że nadszedł moment rozliczenia.
Wystarczy rozważyć oświadczenie ministra spraw zagranicznych Iraku. Podkreślił, że jego kraj nie jest częścią tak zwanej „Osi Oporu”, pomimo wszystkich wcześniejszych oświadczeń Sił Mobilizacji Ludowej i wspieranych przez Iran milicji w Bagdadzie.
Więc pytanie brzmi: Czy wojny są rozwiązaniem? Z pewnością nie. Jednak utrzymanie status quo również nie jest rozwiązaniem. Nie musimy wybierać między wojnami a niszczeniem państw pod pozorem „buntu i oporu”.
Najskuteczniejszym rozwiązaniem jest ustalenie jasnej wizji rozwiązania w postaci dwóch państw między Palestyną a Izraelem, zapewnienie, że Iran powróci do swoich naturalnych granic geograficznych i zaniecha dążenia do broni jądrowej, położenie kresu projektowi zniszczenia państw i odrzucenie milicji.
Zniesienie sankcji wobec Syrii przez praktyczne gwarancje jest również częścią rozwiązania, podobnie jak położenie kresu lekkomyślnym działaniom Izraela w tym kraju. Ponadto wykorzystywanie kwestii mniejszości musi być kryminalizowane, tak jak kryminalizowany jest terroryzm. Jeśli taka jest wizja, wojna może być jednym ze sposobów jej osiągnięcia, ale prowadzenie wojny dla samej wojny jest czystym szaleństwem.
[1] Englishaawsat.com, March 23, 2025.