Obecna fala przemocy palestyńskiej, którą Palestyńczycy prezentują jako reakcję na rzekomą zmianę status quo w meczecie Al-Aksa przez Izrael, nie ominęła Arabów izraelskich. Arabskie miasta i wsie, jak również miasta mieszane w granicach 1948 r., przeżywały wiece i protesty, które czasami przeradzały się w starcia z siłami bezpieczeństwa, jak w Nazarecie, Ramli i Jaffie. Te protesty otrzymały poparcie członków Knesetu (MK) z Wspólnej Listy Arabskiej i zachęcała do nich północną gałąź Ruchu Islamskiego w Izraelu.

Mniej więcej dwa tygodnie po wybuchu zamieszek, kilka głosów w społeczności Arabów izraelskich zaczęło nawoływać do prowadzenia protestów w ramach prawa, ponieważ naruszanie prawa zagraża źródłom utrzymania i pozycji Arabów w Izraelu.

6 października 2015, protest Jaffie (zdjęcie: hasa.co.il)

Przewodniczący Najwyższej Rady Religijnej ds. Muzułmańskich w Izraelu: Przestańcie skandować „Al-Aksa w niebezpieczeństwie”

Szczególnie odważny był dr Mahmoud Masalha, przewodniczący Najwyższej Rady Religijnej ds. Muzułmańskich, organu założonego w 2009 r., którego celami są zjednoczenie muzułmanów w Izraelu i ochrona muzułmańskich miejsc świętych. Masalha ostro skrytykował Ruch Islamski i przewodniczącego jego gałęzi północnej, szejka Raeda Salaha, i wezwał do zaprzestania używania hasła “Al-Aksa w niebezpieczeństwie”, odrzucił też twierdzenie, że Izrael zamierza podzielić Al-Aksę. W wywiadzie dla tygodnika „Al-Sonara”, publikowanego w Nazarecie, Masalha powiedział: „Nie wystarczy zawsze krzyczeć ‘Islamski Wakf, Islamski Wakf’. Oni [Żydzi] dobrze wiedzą, że [Al-Aksa jest Islamskim Wakfem]. Musimy znaleźć prawny materiał, który pomoże nam osiągnąć rzeczywiste rezultaty… Kiedy szejk Raed [Salah] i szefowie Wakf protestowali przeciwko naszemu odwołaniu się do sądów [w sprawie budowy mostu Mughrabi], zapytałem jednego z szefów Wakf, czy ma bombę atomową albo odrzutowce i czołgi. Powiedział: Absolutnie nie. Więc powiedziałem: ‘W takim razie, jak będziemy bronić Bramy Mughrabi? Musimy działać w granicach prawa i używać prawa’”.

Dr Masalha odrzucił twierdzenie, że Izrael zamierza podzielić czas i miejsce na modlitwy w Al-Aksa: „Te twierdzenia pochodzą od Ruchu Islamskiego i Hadża Amina Al-Husseiniego [muftiego Jerozolimy w latach 1921-1937] z lat 1920. i 1930. Szanuję szejka Raeda, ale są tam błędy, którymi trzeba się zająć… Musimy organizować demonstracje, [dopiero] kiedy zawiodą wszystkie wysiłki drogą oficjalną i prawną. Ważne jest podkreślenie, że Al-Aksa jest zarejestrowana w Wakf, a według prawa izraelskiego jest nielegalne wywłaszczanie ziemi zarejestrowanej w Wakf…

Nie ma nic, co nie dopuszczałoby do kontynuacji powszechnej walki, ale nie może to być robione bandycko. Nie wolno nam zapominać, że żyjemy w specyficznej sytuacji i musimy zachować nasze interesy i podkreślać, że nikomu nie wolno podchodzić do Al-Aksy, jako że jest zarejestrowany w Wakf. Ponadto musimy przestać używać hasła, które używał Hadż Amin Al-Husseini, takie jak ‘Al-Aksa w niebezpieczeństwie’ itp…. To prawda, że niepozwalanie muzułmanom na wejście do Al-Aksa, kiedy są tam Żydzi, jest rodzajem podziału… [ale] musimy przestać mówić, że Al-Aksa jest w niebezpieczeństwie i że jest podział czasu i miejsca, bo to może stać się faktem w umysłach Arabów i Żydów” [1].

Przewodniczący arabskich władz miejskich i burmistrzowie: Pełne przemocy protesty szkodzą źródłom utrzymania i koegzystencji

Kilku przewodniczących arabskich władz miejskich i burmistrzów potępiło przemoc, twierdząc, że szkodzi źródłom utrzymania i koegzystencji z Żydami. Dzień po gwałtownych zamieszkach w Nazarecie 10 października 2015 r., w których udział brało koło 2,5 tysiąca ludzi, burmistrz Nazaretu, Ali Salam, starł się z posłem do Knessetu, Aymanem Odehem, który udzielał wywiadu dla telewizji na ulicy w Nazarecie. Salam krzyczał: „Ayman, idź znaleźć coś innego do roboty. Rujnujesz nasze miasto. Wystarczy wywiadów… Rujnujesz miasto. Żadni Żydzi nie przyszli dzisiaj tutaj. Dlaczego udzielasz wywiadu? Mieliście swój protest i rujnujecie cały świat” [2].

Reakcja burmistrza odzwierciedla także gniew niektórych kupców w mieście wobec protestów i ich potencjalnie negatywnych skutków dla gospodarki. Właściciel firmy taksówkowej w Nazarecie powiedział: „Ataki i starcia z policją części młodzieży z Nazaretu, którzy uczestniczyli w protestach, są nieodpowiedzialne, bo Nazaret jest świętym miastem i chcemy, żeby turyści nadal tu przyjeżdżali, jak również [miejscowi] Żydzi. Wszystko, co dzieje się teraz w Nazarecie, szkodzi przede wszystkim mieszkańcom miasta. Nazaret jest świętym miastem i [celem] globalnej turystyki i dlatego potępiamy działania młodzieży, takie jak palenie pojemników na śmieci, niszczenie własności miejskiej i starcia z armią. Te rzeczy w ostatecznym rachunku szkodzą interesom Nazaretu. Są legalne kroki, które możemy podjąć, żeby protestować, takie jak legalny strajk. Dzisiaj kupcy i restauratorzy Nazaretu cierpią z powodu poważnej depresji ekonomicznej, ponieważ Żydzi i turyści zagraniczni unikają tego miasta i jego restauracji i sklepów. Chcemy pokoju i powrotu do normalności, żeby nasze miasto mogło z tego czerpać korzyści i żeby mieszkańcy mogli żyć w godności… Wzywamy wszystkich, by pracowali nad naprawą stosunków społecznych między ludźmi, bo musimy żyć we wzajemnym pokoju i zrozumieniu z Żydami” [3].

Ali Salam (zdjęcie: kasmawi.ne)

Przewodniczący władz miejskich Tuba-Zangariyye w Górnej Galilei także wyraził obawę, że zamieszki zaszkodzą koegzystencji między dwiema społecznościami, jak też indywidualnym przedsiębiorstwom w jego mieście. W wywiadzie dla witryny informacyjnej Bokra wezwał polityków, głównie prezydenta AP, Mahmouda Abbasa i premiera Benjamina Netanyahu, by spotkali się w celu zapobieżenia rozlewowi krwi. Wezwał także Arabów, by zaprzestali strajkować: „Przewodniczący rządów lokalnych pragną współistnienia i zrozumienia między społecznościami. Politycy powinni podejmować decyzje i usiąść razem. Premier izraelski Benjamin Netanyahu i prezydent AP Mahmoud Abbas powinni spotkać się, by zapobiec dalszemu rozlewowi krwi i wykuć wspólny język i zrozumienie między Arabami i Żydami. Żyjemy razem na tej ziemi i powinniśmy poprawnie komunikować się z instytucjami państwa. Politycy mają rolę i chcemy żyć w koegzystencji i zrozumieniu, i działać na rzecz promowania naszych arabskich wsi i miast wewnątrz państwa Izrael… Większość naszej młodzieży we wsi pracuje w żydowskich kibucach i w miastach w okolicy. Jest nie do pomyślenia, by przeprowadzano strajki, które zaszkodzą codziennemu życiu” [4].

Pewnych nieprzekraczalnych granic nie wolno przekraczać; prawo izraelskie musi być przestrzegane

Kilka ważnych postaci arabskich wzywało do rozróżnienie między działaniami protestacyjnymi, jakie są dozwolone dla Arabów izraelskich, a tymi, jakie są dozwolone dla Arabów z Zachodniego Brzegu. Nadal jednak winą za wydarzenia obciążają rząd izraelski.

Profesor Riad Aghbarieh, doradca rektora uniwersytetu Ben Guriona ds. arabskich i były dziekan szkoły farmacji, wezwał Arabów izraelskich, by nie łamali prawa: „To, co dzieje się [na ulicy arabskiej], jest złe… Przyszłość Palestyńczyków w Izraelu różni się od przyszłości Palestyńczyków w Ramallah i Nablusie. Sympatyzujemy z naszymi palestyńskimi braćmi tyle, ile możemy, ale nie wolno nam zapomnieć, że jesteśmy obywatelami tego kraju i musimy zajmować się sprawami edukacji, opieki zdrowotnej, sytuacją mieszkaniową i transportem. Mamy powinowactwo z mieszkańcami i instytucjami tego kraju, podczas gdy mieszkańcy Ramallah i Nablusu walczą, by usunąć okupację, zdobyć niepodległość i ustanowić suwerenne państwo. Walczą, by usunąć osadników i sympatyzujemy z nimi, tak bardzo, jak możemy, ale pewnych nieprzekraczalnych granic nie wolno przekraczać. Nasza sympatia dla nich nie może prowadzić nas do łamania prawa. Jesteśmy tutaj obywatelami i musimy przestrzegać prawa. Osobiście wolę naszych chłopców żywych niż jako męczenników”.

W odpowiedzi na pytanie, co motywuje młodzież do popełniania czynów, w których ryzykują życiem i przyszłością, powiedział: “Rasistowska, faszystowska kampania żydowska motywuje nasza młodzież”, ale podkreślił, że czyny te są “działaniami samobójczymi, nie zaś akcją narodową”. Według niego „każda taka działalność szkodzi całej młodzieży, studentom i mieszkańcom arabskim” [5].


Riad Aghbarieh (zdjęcie: sonara.net)

Podobnie wypowiedział się Dżawad Boulos, adwokat Palestyńskiego Klubu Więźniów. Pisząc na Alarab.com z siedzibą w Nazarecie, Boulos stwierdził: „Walka na terytoriach ma wyjątkowość i [własne] reguły. To, co jest dozwolone dla ludzi pod bezpośrednią okupacja, nie jest dozwolone dla [arabskich] mieszkańców [Izraela, nawet jeśli] żyją w kraju niewiernych z rasistowskimi prawami, z faszystowskim reżimem i z ludźmi, którzy plują za każdym razem, kiedy widzą Araba. W tych trudnych czasach uważam, że nasza rola powinna być wiodąca i zasadnicza. Odpowiedzialni i świadomi przywódcy powinni jednoznacznie wyjaśnić te różnice. Nasza walka w Izraelu o zakończenie okupacji jest naszym obowiązkiem, ale oznacza, że środki tej walki powinny być inne niż te, które wybierają w Nablus, Ramallah i Jerozolimie. Nasze areny walki są różne… „ [6]


Jawad Boulos (Source: Alarab.com, October 16, 2015.

Przypisy (nie spolszczone):

[1] Sonara.net, October 16, 2015.
[2] Panet.co.il, October 11, 2015.
[3] Bokra.net, October 15, 2015.
[4] Bokra.net, October 15, 2015.
[5] Sonara.net, October 16, 2015.
[6] Alarab.com, October 16, 2015.

Visit the MEMRI site in Polish: http://www2.memri.org/polish/

If you wish to reply, please send your email to memri@memrieurope.org .