Wprowadzenie

W ostatnich tygodniach w Teheranie widać oznaki nasilenia się walki o przywództwo między irańskim Najwyższym Przywódcą Alim Chameneim a uprzednio drugim człowiekiem w kierownictwie irańskim, Haszemim Rafsandżanim. Ten wyłaniający się konflikt koncentruje się na sprawie bezpośrednich rozmów z USA i na rozwiązaniu kwestii nuklearnej.

Od wyborów prezydenckich w czerwcu 2013 r., które Rafsandżani uważa za swoje zwycięstwo [1] , naciska on na Chameneiego, by prowadził bezpośrednie rozmowy z USA i podjął decyzje o krytycznym znaczeniu dla Republiki Islamskiej Iranu, dotyczące kompromisu w sprawie programu nuklearnego Iranu, jak tego żądają USA i Zachód, w ten sam sposób, w jaki kierownictwo irańskie zdecydowało w 1988 r. zakończyć ośmioletnią wojnę z Irakiem, kiedy sytuacja stała się tak trudna, że Iran nie mógł dłużej walczyć [2] .

Obecnie Rafsandżani działa jak równoległy do Chameneiego przywódca i wytycza drogę w tych sprawach, która daleko odbiega od drogi Chameneiego, przedstawiając ją przy różnych okazjach społeczeństwu.

Na przykład, na spotkaniu z personelem akademickim 21 lipca 2013 r. Rafsandżani krytykował ekstremistyczną politykę Chameneiego i powiedział: „Nie możemy być w konflikcie z całym światem, a [równocześnie] myśleć, [że nastąpi] poprawa [stosunków Iranu ze światem]. Ta myśl ekstremistyczna kłóci się z żądaniem przez lud niepodległości na wszystkich etapach Rewolucji Islamskiej [Iranu]… Ci, którzy doprowadzili państwo do obecnej sytuacji, mogą na nowo rozważyć swoje słowa, swoje myśli i swoje zachowanie w celu pomożenia i poprawienia sytuacji w atmosferze rywalizacji [która cechuje stosunki międzynarodowe]. Warunkiem wstępnym jest oczywiście [by Chamenei i jego współpracownicy] powstrzymali się przed rzucaniem obelg i oskarżeń na tych, którzy dążą do poprawienia pozycji Iranu [tj. obozu Rafsandżaniego], ponieważ [te działania] nie odpowiadają umiarkowanej retoryce” [3] .

Aby zwyciężyć w walce o przywództwo przeciwko ekstremistycznej polityce Chameneiego, Rafsandżani przywołuje wizerunek ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego, założyciela Republiki Islamskiej, opisując jego politykę i decyzje historyczne – pierwszą wśród nich, jego decyzję o zaakceptowaniu Rezolucji ONZ 598 i tym samym zakończeniu wojny iracko-irańskiej z lat 1980-1988 – jako paradygmat umiarkowania, które powinno być naśladowane jako model w czasach obecnych. Decyzja Chameneiego o zakończeniu wojny, o której powiedział, że była jak „wypicie kielicha z trucizną” – określenie, które od tego czasu zakorzeniło się głęboko w polityce irańskiej jako kod dla przyznania porażki politycznej i całkowitego odwrócenia polityki w celu uratowania reżimu i państwa, nawet kosztem zrezygnowania z głoszonych zasad politycznych – stała się dla Rafsandżaniego zasadą, którą należy popierać w świetle obecnej sytuacji Iranu.

20 lipca 2013 r. biuro Rafsandżaniego opublikowało specjalny wywiad z nim w rocznicę Rezolucji 598. W wywiadzie, zatytułowanym „[Akceptacja przez Iran Rezolucji [598] możliwa była z powodu umiarkowania Imama [Chomeiniego]: Ajatollah Rafsandżani opowiada, jak [Chomeini doszedł do decyzji] wypicia kielicha trucizny”, jak ta decyzja, krytyczna dla losu kraju, została podjęta przez kierownictwo irańskie pod przywództwem ajatollaha Chomeiniego, jak przekonano Chomeiniego, by ogłosił zakończenie wojny i jaka była rola Rafsandżaniego w tym procesie.

Rafsandżani wyjaśnia szczegółowo umiarkowane i odpowiedzialne działania podjęte przez Iran pod kierownictwem ajatollaha Chomeiniego i samego Rafsandżaniego podczas wojny – i mówi, że Iran powinien je stosować dzisiaj w kontaktach ze światem, szczególnie z USA, by zagwarantować obronę własnych interesów. Powiedział, że te umiarkowane decyzje dały Iranowi zwycięstwo i osiągnięcia i dlatego właśnie powinny kierować polityką irańską dzisiaj. USA, podkreślił, dowiodły w owym czasie, że były rzeczywiście gotowe pójść na wojnę przeciwko Iranowi, Iran ze swej strony i w tych okolicznościach nie odpowiedział siłą na prowokację amerykańską – a mógł to zrobić zamykając Cieśninę Ormuz lub uderzając w interesy amerykańskie lub ogłaszając dżihad przeciwko USA – ale odpowiedział umiarkowanie i przez kanały dyplomatyczne, dowodząc w ten sposób, że dąży do pokoju, zachowując równocześnie swoje niezbywalne prawa.

W wywiadzie Rafsandżaniemu zadawano pytania o jego pogląd na analogię między kluczową decyzją z 1988 r. zakończenia wojny z Irakiem i wypiciem „kielicha trucizny” z jednej strony, a obecną kwestią kryzysu nuklearnego z drugiej. Unikał konkretnych odpowiedzi, twierdząc, że analogia zostanie dokonana później, ale jest wyraźne, że jego zdaniem istnieje potrzeba tego samego rodzaju decyzji w sprawie rozmów z Amerykanami, by rozwiązać kryzys nuklearny, i ta decyzja będzie równie znacząca, jak była decyzja z 1988 r.

Także w tym wywiadzie Rafsandżani skorzystał z okazji, by podkreślić, że kwestia kryzysu nuklearnego będzie zadecydowana wspólnie przez niego, Chameneiego i pozostałych mędrców w narodzie. Kilkakrotnie i na różne sposoby podkreślał swoje historyczne starszeństwo pozycji w stosunku do Chameneiego, jako tego, który został wybrany przez ajatollaha Chomeiniego do dowodzenia wojną, podczas gdy Chamenei został uznany za niezdolnego do tej misji z powodu zranionej ręki.

Jest jasne, że Rafsandżani widzi siebie jako przywódcę, który jest zdolny do zajęcia się kryzysem nuklearnym – i że jest w rzeczywistości jedynym człowiekiem w dzisiejszym Iranie zdolnym do zrobienia tego i zatriumfowania nad USA. Ponadto, w wypowiedziach o osobistych doświadczeniach procesu podejmowania decyzji podczas wojny irańsko-irackiej Rafsandżani tworzy wyraźne wrażenie, że gdyby dzisiaj żył ajatollah Chomeini, niewątpliwie przekazałby zadanie prowadzenia głównej bitwy, przed jaką stoi dzisiejszy Iran – tj. kryzys nuklearny – Rafsandżaniemu, żeby prowadził go na jego, tj., Chomeiniego, sposób.

Odpowiedź Najwyższego Przywódcy Chameneiego przyszła następnego dnia. 21 lipca jego biuro ogłosiło oświadczenie dotyczące tych spraw, akceptujące w zasadzie pogląd Rafsandżaniego na bezpośrednie rozmowy z USA. Utrzymując, że było to w przeszłości także jego stanowisko, Chamenei powiedział, że potrzebna jest gwarancja, iż Iran zarówno zna prawdziwą naturę drugiej strony (tj. USA) i jej cele, jak nie poddaje się jej (patrz Aneks).

Poniżej podajemy główne punkty wywiadu z Rafsandżanim, opublikowanego przez jego biuro [4] :

„Mogliśmy w owym czasie wziąć znacznie większy odwet na Amerykanach… [ale] nie było potrzeby… Pokazaliśmy, że dążymy do pokoju, a także nalegaliśmy na nasze prawa… to było prawdziwe zwycięstwo”

P: Dlaczego Imam [Chomeini] wybrał pana [do dowodzenia wojną przeciwko Irakowi]?

O: Jeśli chodzi o przyczynę, dla której zostałem wybrany, to była opcja wybrania albo mnie, albo ajatollaha Chameneiego. Imam [Chomeini] powiedział: „Ajatollah Chamenei doznał zranienia ręki [27 lipca 1981 r. w zamachu na niego w Teheranie przeprowadzonym przez organizację Mojahedeen-e Khalq] i ma z nią problemy. Jest także prezydentem i musi kierować krajem”. Ale ja byłem w Majlisie i musiałem kierować Majlistem i miałem także dwóch zastępców. Imam powiedział: „Masz dwóch zastępców i jeśli nie będziesz w Majliśie, nic ważnego się nie stanie. To jest powodem”. Równocześnie moje stosunki z Korpusem Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC) były bardzo szczere, bo to ja założyłem IRGC…

P: W każdej wojnie jest grupa, która osiąga cel i triumfuje, i druga grupa, która nie osiąga celu i ponosi porażkę. Pozostaje pytanie, dlaczego po ośmiu latach odważnej i świętej obrony reżimu Republiki Islamskiej nie ma w kraju żadnego symbolu ani znaku naszego zwycięstwa?… Dlaczego, pana zdaniem, mimo całej solidnej dokumentacji historycznej [potwierdzającej zwycięstwo Iranu w wojnie] nie ma doniesień o obchodach zwycięstwa narodowego [w Iranie] w rocznicę Rezolucji [598] i dowodu słuszności Republiki Islamskiej [Iranu] na koniec ośmiu lat wojny?

O: …Działaliśmy tak, żeby świat zobaczył, iż zachowujemy się odpowiedzialnie i zobaczył, że nie jesteśmy awanturnikami [ale] mówimy logicznie i walczymy za nasze logiczne wypowiedzi. Zobaczyli naszą elastyczność w kwestiach, gdzie nie sądzili, że okażemy elastyczność. W tych samych warunkach [wojny] mogliśmy stworzyć problemy innym w Cieśninie Ormuz, ale nie zrobiliśmy tego i powiedzieliśmy: „bezpieczeństwo dla wszystkich lub dla nikogo”… Mogliśmy w tym czasie wziąć znacznie większy odwet na Amerykanach w wielu miejscach, [ale] nie było potrzeby, byśmy to zrobili. Imam [Chomeini] kierował sprawami. W ostatecznym rachunku działaliśmy logicznie. Pokazaliśmy, że dążymy do pokoju, a także nalegamy na nasze prawa w dodatku do osiągnięcia tego samego punktu, jaki musieliśmy osiągnąć. To było prawdziwe zwycięstwo…

P: Za pana pozwoleniem, zajmijmy się dogłębniej [okresem między] lipcem 1987 r. a lipcem 1988 r. Panie Rafsandżani, powiedział pan, że pana strategia była jasna i że wiedział pan dokładnie, jaki punkt chciał pan osiągnąć… Wydaje się, że działał pan z poparciem Imama [Chomeiniego] na drodze, która nie podobała się ekstremistom w Iranie i poza nim… i którzy chcieli całkowicie udaremnić szlak dyplomatyczny propagowany przez pana.

W 1987 r. i 1988 r. były dwa całkowicie oczywiste tego dowody. W jednym zamieszany był amerykański atak helikopterowy [wrzesień 1987 r.] na wyczarterowany okręt. Dowódca IRGC poprosił [o zezwolenie na przeprowadzenie] krwawego odwetu przeciwko Amerykanom; kiedy Imam usłyszał o tym, poprosił pana, by zapobiegł pan operacjom tego typu.

Drugi był w lipcu 1988 r., kiedy Amerykanie popełnili zbrodnię zaatakowania [irańskiego pasażerskiego] Airbusa i w efekcie utorowali drogę do porażki dyplomatycznej i stworzenia nowej wojny. W dzień po tym, jak amerykański okręt wojenny zaatakował Airbusa, ajatollah Montazeri wysłał list kondolencyjny do Imama [Chomeiniego], w którym prosił [go] o ogłoszenie dżihadu przeciwko interesom amerykańskim. Imam podziękował mu za list i powiedział: „W tej kwestii [wszyscy] musicie stać za Rafsandżanim…

Te wyraźne dowody świadczą o jednogłośności pana i Imama w kwestii politycznego [zarządzania] wojną – to jest, pan propagował ten sam tor myśli, co Imam. Gdyby pan tego nie robił, te dwa incydenty zmieniłyby tor [dyplomacji].

Jaka jest pana opinia o tych dwóch reakcjach Imama…? Jakie byłyby konsekwencje dla [naszej] drogi dyplomatycznej, gdybyśmy zareagowali [siłą i dżihadem] na prowokacje amerykańskie]?

O: [Konsekwencją byłoby, że musielibyśmy] rzucić się, być może, w wojnę z Amerykanami – Irak byłby niezmiernie zadowolony i także Arabowie, i otwarłby się nowy front [przeciwko Iranowi], czego nie pragnął ani Imam, ani ja. Oczywiście do pewnego stopnia zrobiliśmy to w Zatoce Perskiej – to jest, kiedy Amerykanie upierali się przy wywieszaniu swojej flagi na statkach Kuwejtu lub eskortowali ich [tj. Kuwejtczyków] konwoje tankowców, był to rodzaj wojny przeciwko nam i pokazaliśmy Amerykanom – choć nie jawnie ani w sposób zadeklarowany – że nie mogą tego robić. Albo muszą wyraźnie wejść na pole bitwy, albo [przestać wywieszać swoje flagi na statkach arabskich].

W tej części [wojny] całkowicie pokonaliśmy Amerykanów i to sprowadziło wstyd na ich pozycję w regionie. Ich polityką było naciskanie Iranu pod szeregiem aspektów: w aspekcie ekonomicznym starali się odciąć nasz [eksport] ropy naftowej. W aspekcie militarnym dawali Saddamowi środki, które przekraczały nasze plany militarne. Ameryka pokazała, że była gotowa iść na wojnę przeciwko nam…

Chomeini zdecydował się wypić “kielich trucizny” w interesie reżimu irańskiego

P: Panie Haszemi, w tym liście, [w którym deklaruje, że Iran godzi się na zakończenie wojny] Imam [Chomeini] używa kluczowych słów, jednego po drugim. Jednym [z takich określeń] jest „kielich trucizny”, a drugim „identyfikowanie, co jest w interesie [reżimu]”… Oba te kluczowe terminy otrzymały ekstremistyczne interpretacje. Dzisiaj młodzi ludzie nie mają właściwego postrzegania pojęcia „kielicha trucizny” i „identyfikowania tego, co jest w interesie [reżimu]”, tak jak rozumiał to Imam. Czy mógłby pan omówić użycie przez Imama w liście tych dwóch terminów?

O: Na jednym ze spotkań było nas pięciu, którzy przyszliśmy do Imama [Chomeiniego], żeby powiedzieć mu, jak przebiega wojna [i przedyskutować] czy chcemy ją kontynuować, czy nie. Przekazałem moją stanowczą opinię, że nie widzę, [by było] w interesie [reżimu kontynuowanie wojny]. W tych warunkach w owym czasie trudno było Imamowi podpisać to i zaakceptować…

Nasze spotkanie trwało do wieczora. Proponowano sposoby działania. [Chomeini] powiedział: „Powiedzieliśmy ludziom, że nawet jeśli wojna będzie trwała 20 lat, będziemy niezłomni i że wojna będzie trwała do zwycięstwa i do usunięcia [groźby] fitna [ze strony Iraku]. Jeśli teraz przyjdziemy i nagle zrobimy to [to jest, oświadczymy, że to koniec wojny], jaką odpowiedź damy ludziom i walczącym? To złamie im serca”.

Na tym spotkaniu dyskutowaliśmy te kwestie. Zaakceptowaliśmy pogląd [Chomeiniego] i nie argumentowaliśmy, ale [kontynuowaliśmy] dyskusję, czy jest teraz w interesie [reżimu] kontynuowanie [wojny] w ten sposób. Omawialiśmy to [dalej].

Imam został przekonany, że musimy to zrobić [tj. zakończyć wojnę] teraz i doszedł do wniosku, że jest w naszym interesie zgoda na zrobienie tego. Ale w dyskusji wypłynęła także kwestia, jak to zrobić. Zaproponowałem: „Jeśli trudno ci ogłosić to, rozwiążę problem. [Już jest ustalone, że] jestem twoim zastępcą [w dowodzeniu siłami zbrojnymi] i mam prawo składania podpisu w tej sprawie. Ja zaakceptuję [Rezolucję 598 ONZ o zakończeniu wojny]. Może natychmiast potem będziesz mógł powiedzieć, że on [tj. Rafsandżani] przekroczył [swoje kompetencje] i powinien był uzyskać moje [tj. Chomeiniego] pozwolenie, jako głównodowodzącego siłami zbrojnymi. Będziesz wtedy mógł postawić mnie przed sądem. Lepiej jest poświęcić jednego człowieka niż skończyć z wszystkimi tymi problemami”. Spojrzał na mnie czule i powiedział: „Nie, to nie jest dobre”. Przedstawił propozycję, która nami wstrząsnęła. Nie zaakceptowaliśmy jej i powiedzieliśmy, że byłoby niesłuszne jej zaakceptowanie.

P: Czy nie wspominał pan przedtem o tej propozycji?

O: Nie, nigdy nigdzie o niej nie wspomniałem.

P:Kim byli ludzie, którzy uczestniczyli w tym spotkaniu?

O: Szefowie [trzech] gałęzi: przewodniczący Majlisu [sam Rafsandżani], prezydent [Chamenei], szef wymiaru sprawiedliwości [ajatollah Mousavi Ardebili], premier [Mir-Hossein Mousavi] i Ahmad [Chomeini, syn Imama], który zazwyczaj uczestniczył w naszych spotkaniach.

P: Poza panem, czy inni mieli jakieś propozycje?

O: Nie pamiętam. Imam [Chomeini] przedstawił propozycje, ale odrzuciliśmy ją. Imam powiedział: „Teraz, kiedy musimy zgodzić się [na zakończenie wojny], idźcie i zaproście przywódców spomiędzy ludzi w całym kraju i powiedzcie im dokładnie to, co zostało powiedziane tutaj. Powiedzcie im i wyjaśnijcie im to na specjalnym spotkaniu, które nie zostanie upublicznione. Zostaną przekonani, a później będą bronić naszego działania…”

Prezydent [Chamenei] odbył takie spotkanie, żeby wyjaśnić [dlaczego zgodziliśmy się na zakończenie wojny]. Zaprosiliśmy szereg ludzi. Ahmad [Chomeini] powiedział także, że Imam osobiście napisał list i że ogłosi [tę decyzję]. Nawet tego nie spodziewaliśmy się. Potem dowiedzieliśmy się o treści tego listu.

Imam [Chomeini] działał, biorąc pod uwagę interesy [reżimu]. Podjął decyzję po jednym długim spotkaniu i po negocjacjach z szefami [trzech] gałęzi, którym całkowicie ufał. Powiedzieliśmy [mu] o [pogarszającej się] sytuacji ekonomicznej, sytuacji w eksporcie ropy naftowej i sytuacji na polu bitwy oraz sytuacji oddanych sil, którymi nie mogliśmy porządnie zarządzać. Powiedzieliśmy mu o problemie rodzin tych [wojowników] i problemie więźniów [wojennych] i innych problemach. Kiedy wyjaśniliśmy to wszystko, zgodził się [zakończyć wojnę]

Ponadto, [największym] problemem było użycie przez Irak broni chemicznej przeciwko dużym miastom. Powiedziałem, że jeśli, na przykład, Tabriz miałby zostać uderzony jutro [bronią chemiczną], jak Halabdża [w Iraku] – co moglibyśmy zrobić? Co by się stało? Mogli z łatwością [użyć broni chemicznej, by] uderzyć w Tabriz, Urmię lub nawet Teheran.

Przeanalizowaliśmy to wszystko. Wszyscy wiedzieliśmy, że Zachód i Rosjanie byli gotowi dać [Irakowi] wszystko, by przerazić nas i zmusić [do zakończenia wojny]

W tych warunkach [nasz] interes był jasny. Kwestia zgody lub odmowy [na zakończenie wojny] była dla Imama bardzo gorzka, tak gorzka jak kielich trucizny. Kwestia tego, jak oznajmić to ludziom, już jest związana z następną sprawą. Było bardzo gorzkie dla Imama powiedzenie tego wojownikom na liniach frontu i rodzinom męczenników i rannych, ponieważ zabierze czas, zanim [pozytywne] wyniki takiego działania staną się jasne.

Kwestia interesu [reżimu] zawsze jest prowadzona w ten sposób. To znaczy, że kiedy ktoś robi coś na rzecz interesów [reżimu], co jest sprzeczne z normalną drogą, zawsze w tym momencie są problemy. Wielu jest niezadowolonych, a niektórzy są szczęśliwi, widzimy więc, że po ogłoszeniu Rezolucji [598] grupy na rozkaz Imama udały się na linie frontu z listem Imama w ręku, żeby wyjaśnić to walczącym.

W swojej mądrości Imam słusznie użył określenia “piję kielich trucizny”. To znaczy: „Decyduję się na wypicie”. Nikt go do tego nie zmuszał; była sytuacja, w której wybrał to na rzecz interesu reżimu. Moim zdaniem użył tego zwrotu z rozwagą i dalekowzrocznością. Podporządkował się interesom [reżimu], a także pokazał ludziom swoje niezadowolenie [że musiał podjąć decyzje], której nie chciał…

Decyzja Chomeiniego była jak zawieszenie broni w Hudajbijja; “Jeśli któregoś dnia ta sprawa będzie dyskutowana, dyskusja powinna odbyć się między mną, Przywódcą [Chameneim] i mędrcami narodu”

P: …Czy sądzi pan, że Imam [Chomeini] w dzisiejszym klimacie zlecił Zgromadzeniu Ekspertów [któremu przewodniczy Rafsandżani] podjęcie tej decyzji i przyjęcie za nią odpowiedzialności…?

O: … Różnica opinii zaczęła się w owym czasie w samym Zgromadzeniu. Byli ci, którzy nie zgadzali się [zaakceptować rezolucję], ale na spotkaniu z [Chomeinim] pięciu z nas zgodziliśmy się jednogłośnie [na zakończenie wojny]… Kiedy na spotkaniu odczytywano głośno list Imama [Chomeiniego], niektórzy głośno płakali, bo nie byli świadomi wszystkich związanych z tym spraw…

Gdybyśmy chcieli tego samego teraz, [znowu] będzie niezgoda. Byłoby to można zrobić tylko, jeśli przywódca [Chamenei] lub Imam [Chomeini] chcieliby w pełni przenieść [to brzemię] na barki kogoś innego i powiedzieć, że instytucja prawna to zadecydowała, wtedy jest to możliwe. Ale tak nie było wtedy, w owym czasie, i w tym czasie głównodowodzący przyjął odpowiedzialność…

P:[Czy ta decyzja była] jak zawieszenie broni w Hudajbijja? [5]

O: To było bardzo podobne. Tutaj jest to samo. Traktat pokojowy Imama Hassana [6] także był tym samym… Imam [Chomeini] jest głównodowodzącym wszystkich sił zbrojnych i jego odpowiedzialnością jest deklarowanie wojny i pokoju. Ja byłem jego zastępcą. Inni także wyrażali opinie i radzili… Imam wiedział dokładnie, co dzieje się na wojnie z minuty na minutę…

P: Chciałbym usłyszeć pana opinię dotyczącą analogii między tymi dwiema kwestiami – wojną Iran-Irak i [kwestią] nuklearną – obie dotyczące niezbywalnych praw ludu i reżimu. Jeśli ważymy je na skali, jakie podobieństwa i różnice widzi pan między nimi? Czy możemy wyciągnąć naukę z wojny irańsko-irackiej [i zastosować ją] do kwestii nuklearnej?

O: Nie chcę tego omawiać, ponieważ w obecnym czasie dziedzina podejmowania decyzji jest w ogniu. Jeśli powiemy, że istnieje podobieństwo między przypadkiem wojny Iran-Irak, a przypadkiem kwestii nuklearnej, będzie to szkodliwe. Jeśli któregoś dnia ta sprawa będzie dyskutowana, dyskusja powinna odbyć się między mną, przywódcą [Chameneim] i mędrcami narodu, żeby reżim mógł podjąć każdą decyzję, jaką chce. Ale obecnie nie ma związku między tymi dwiema kwestiami…

Aneks: Stanowisko Chameneiego wobec bezpośrednich rozmów z USA

W odpowiedzi na nacisk Rafsandżaniego Najwyższy Przywódca Chamenei przedstawił własne stanowisko w sprawie bezpośrednich rozmów nuklearnych z USA [7] :

„Zawsze wierzyliśmy w interakcję ze światem, ale główną kwestią w kontaktach ze światem jest, że każda interakcja musi opierać się na właściwym rozpoznaniu ‘drugiej strony’ i na zrozumieniu jej celów, bo jeśli nie rozpoznamy ich poprawnie, nadepną nas…

Na początku tego roku powiedziałem także, że nie jestem optymistą w sprawie negocjacji z USA, chociaż w minionych latach nie odrzucałem negocjacji z nimi i pewnych kwestiach, takich jak Irak… Amerykanie są zawodni, nierozsądni i nieuczciwi…

W ciągu ostatnich kilku miesięcy przedstawiciele amerykańscy przyjęli postawę, która raz jeszcze podkreśliła, że nie powinno być żadnego optymizmu w sprawie [negocjacji] z nimi… W stosunkach ze światem sztuką jest kontynuowania własną drogą bez pozwolenia ‘drugiej stronie’ [tj. USA] na hamowanie ruchu do przodu. Jeśli interakcja ze światem powoduje odwrót, jest to strata. Jeśli sensem ugody i wzajemnego zrozumienia jest, [że druga strona] mówi ci ‘musisz zawrócić ze swojej drogi’, a ty odpowiadasz ‘dobrze’, to jest to strata. Nasi funkcjonariusze i politycy muszą to sobie zapamiętać”.

*A. Savyon jest dyrektorką Iranian Media Project w MEMRI; Y. Mansharof i E. Kharrazi są pracownikami badawczymi w MEMRI.

Przypisy (nie spolszczone):

[1] See MEMRI Inquiry and Analysis No. 996, Iran’s Presidential Elections – Another Episode In The Years-Long Struggle For The Iranian Leadership between Khamenei and Rafsanjani – Part I , July 14, 2013.

[2] See similar calls by Rafsanjani in recent months for negotiating with the U.S. and for Iran to compromise on the nuclear issue: MEMRI Inquiry and Analysis No. 821, Rafsanjani Calls For Dialogue With the U.S. , April 4, 2012 and MEMRI Special Dispatch No. 5105, Iranian Daily Calls On Regime To Compromise In Nuclear Talks, December 25, 2012.

[3] Entekhab.ir, July 21, 2013.

[4] www.hashemirafsanjani.ir, July 7, 2013.

[5] The Truce of Hudaybiyya is a 10-year armistice agreement signed by the Prophet Muhammad and the people of Mecca in 628 CE. This set the precedent in Islamic tradition for making agreements with infidels.

[6] A treaty signed by the second imam, Hassan the son of 'Ali, with the Umayyad leader Mu’awiyah that was to be temporary. [7] Leader.ir, July 21, 2013.