Poniżej podajemy fragmenty wideo Tahera Juldaszewa, emira Islamskiego Ruchu Uzbekistanu, ogłoszone w Internecie i wyszukane 14 października 2010 r.

Żeby zobaczyć ten klip w MEMRI TV, odwiedź http://www.memritv.org/clip/en/2649.htm .

Taher Juldaszew: Naród islamski, dzisiaj i przez wiele już dni, żyje w poniżeniu, cierpiąc z powodu problemów motywacyjnych, materialnych, duchowych i fizycznych. Dzisiaj naród islamski ma półtora miliarda wyznawców, ale na całym świecie są oni wszyscy pod rządami innych. Naród islamski doszedł [do tego], że jest prowadzony przez innych, zamiast nimi rządzić. Każdy muzułmanin pyta, dlaczego. Nasz naród jest narodem dobra. Przez 13 stuleci naród islamski rządził nad ziemią. Dzisiaj jednak nasz naród jest uciskany i rządzony wszędzie przez innych. Każdy muzułmanin pyta, dlaczego. Co zrobiliśmy źle?

Powinniśmy szukać odpowiedzi w Koranie, Sunnie, historii islamu. Kiedy byliśmy szczęśliwi? Kiedy żyliśmy zgodnie z Koranem i Sunną, kiedy żyliśmy pod rządami Koranu. Wtedy byliśmy szczęśliwi i to my byliśmy władcami. Ale kiedy zarzuciliśmy rządy Koranu, staliśmy się tacy, jakimi jesteśmy dzisiaj.

[…]

Towarzysze Proroka wyruszyli z Mekki i Al-Madiny na Półwyspie Arabskim, żeby podbić inne kraje. Dzisiaj walka przychodzi aż do waszych progów, tak jak wody otaczały Arkę Noego i wytryskiwały z pieca. Allah otworzył dla nas wiele możliwości. Ludzie w Turcji, którzy żyją niedaleko Czeczenii, mówią: „Nie możemy znaleźć żadnej walki”. Idźcie więc do Czeczenii. Weźcie udział w walce. Ludzie w Afryce mogą pójść do Algierii lub Maroka – walczy tam wiele grup dżihadu. Ludzie w Jemenie mówią: „Jesteśmy bardzo daleko od Afganistanu”. Proszę bardzo, dołączcie do walki w Jemenie. Ludzie w Pakistanie albo w Transoksanii mówią: „Nie mamy gdzie walczyć”. Przyjdźcie i walczcie w Afganistanie lub Pakistanie! Allah dostarczył nam wiele możliwości.

Nasza walka jest inna niż [walka] towarzyszy Proroka. Gdzie by nie poszli, nikt ich nie popierał. Dzisiaj, chwała Allahowi, gdzie tylko idą arabscy i nie-arabscy mudżahedini, znajdują zwolenników, którzy dają im schronienie i poparcie. Wszystko jest gotowe. Przyjdźcie i weźcie udział!

[…]

Dąż do śmierci, a będzie ci dane wieczne życie. Dzisiaj wszystkie stacje radiowe mówią bez przerwy o mudżahedinach, ale nigdy nie słyszymy nikogo mówiącego o pielgrzymce do Mekki. Także niewierni pozdrawiają nas: „Obyś miał dobry Hadż”. Dobry Boże, nawet niewierni są szczęśliwi z Hadż, ale nie są szczęśliwi z Dżihadu. Powodem tego jest to, co obiecał Allah: „Jeśli popierasz Allaha, On będzie popierał ciebie i uczyni cię niezłomnym”.

Kiedy mudżahedin stoi na szczycie góry z kałasznikowem – Ameryka, Europa, NATO, Rosjanie i Chiny – wszyscy się go boją. Ci niewierni mają bomby atomowe, samoloty sputniki – mają to wszystko – niemniej boją się mudżahedina, ponieważ jest on sługą Allaha, nie zaś dolara, euro lub rijala. Jest on sługą Allaha i nie boi się nikogo poza Allahem.

[…]

Czasami, kiedy mówimy o Towarzyszach i sprawiedliwych przodkach, szatan szepcze do ucha niektórych młodych mężczyzn: “Kim jesteśmy, by porównywać się z Towarzyszami Proroka?” Zbadajmy współczesne pokolenia – na przykład szejk Osama bin Laden, niechaj Allah go ma w opiece. Znam go od czasów w Sudanie. Po przeczytaniu wielu książek szejka Abdallaha Azzama, pojechałem odwiedzić szajka Osamę bin Ladena w Sudanie. Tam spotkaliśmy się po raz pierwszy. Podróżowałem z Pakistanu do Sudanu, żeby go odwiedzić. Był z nim Abu Hafs, który został zabity w Kandaharze, kiedy padł [Emirat]. Abu Ubajda i wielu innych przywódców Al-Kaidy także tam byli. Kochałem ich z daleka i, chwała Allahowi, odwiedziłem ich.

Potem przenieśli się z Sudanu do Afganistanu. W Afganistanie opowiedział nam historię. Po tym jak rząd Omara Baszira zdradził zagranicznych bojowników i chciał wydalić ich z Sudanu, matka szejka Osamy zadzwoniła do niego i rozmawiali.

Powiedział jej, że być może, będzie musiał opuścić Sudan. Zapytała: „Dokąd pójdziesz, synu?” Odpowiedział: „Nie wiem, ale ufam Allahowi. Rząd sudański naciska na nas. Nie mam innego wyboru”. Żeby zadowolić USA, rząd sudański chciał wygnać wszystkich zagranicznych mudżahedinów. Ona powiedziała: „Synu chcę dostać numer telefonu Hassana Turabiego i Omara Al-Baszira, żeby z nimi porozmawiać. Jak ci ludzie, którzy twierdzą, że są muzułmanami, mogą odmówić schronienia i pomocy swoim współwyznawcom muzułmanom?”

Bin Laden opowiadał, że powiedział jej: “Matko, muszę opuścić Sudan”. Następnego ranka zadzwoniła do niego z Jeddy i powiedziała: „Synu, modliłam się zeszłej nocy i miałam wizję. Widziałam cię, siedzącego z Mojżeszem po twojej prawej stronie i Jezusem po lewej. Siedziałeś w środku. Jezus mówił do Mojżesza: ‘Mojżeszu, zajęliśmy się sprawą Osamy’. Miał na myśli, że załatwili dla niego miejsce”. Potem powiedziała: „Obudziłam się i byłam spokojna. Synu, jedź, dokąd chcesz. Jestem spokojna. Allah przygotował dla ciebie miejsce”.

[…]

To jest szlachetna rodzina. Szejk Osama jest miliarderem, ma wszystko. Pozostawił to wszystko za sobą dla Allaha. Oni są wzorami do naśladowania dla młodzieży. […]