17 stycznia „ New Indian Express”, wiodąca gazeta indyjska, opublikowała artykuł pod tytułem “Afgański cień nad Indiami” Tufaila Ahmada, dyrektora MEMRI South Asia Studies Project. W artykule Ahmad analizuje zagrożenie dżihadystyczne dla Indii i Kaszmiru w obliczu strategii talibów, wyłaniającej się w okresie poprzedzającym wycofanie wojsk USA z Afganistanu w 2014 r. Poniżej podajemy fragmenty[1] :

„Talibowie i inne organizacje bojówkarskie… nie są pokonane; Ocenia się, że 20 tysięcy terrorystów przemierza Afganistan”

Afganistan ma zdradziecką historię. W 1839 r. szach Szudża został namaszczony przez Brytyjczyków na władcę Afganistanu i został zamordowany wkrótce po odejściu panów kolonialnych. Kiedy Stany Zjednoczone wycofają swoje wojska z Afganistanu pod koniec 2014 r., mordercza machina talibów i Al-Kaidy w Afganistanie jest całkowicie zdolna do przeprowadzenia w Kabulu kilku morderstw o wysokim profilu, destabilizując kraj przy poparciu wywiadu pakistańskiego i zamieniając go w schronienie dla dżihadystów, jakim był przed 11 Września.

Rozważmy dwa fakty z niedalekiej przyszłości Afganistanu. Pierwszy, talibowie i inne organizacje bojówkarskie, szczególnie Hizb-e-Islami i Al-Kaida, nie zostały pokonane. Przywódca Al-Kaidy Ayman Al-Zawahiri i jego pomocnicy pozostają chronieni w Pakistanie. Nie istnieją żadne oznaki zmniejszenia siły talibów. Miesiąc temu, 13 grudnia, dokonali ataku bombowego na bazę wojskową USA wkrótce po wizycie sekretarza obrony USA Leona Panetty.

W sierpniu zeszłego roku samolot z generałem Martinem Dempseyem, szefem Zjednoczonych Szefów Sztabu USA, został uszkodzony przez ogień talibów, choć on sam wyszedł z tego bez szwanku. Podobne ataki talibowie przeprowadzają regularnie, zabiwszy tylko w ostatnim roku ponad 3400 osób z personelu afgańskich służb bezpieczeństwa. Obecnie ocenia się, że 20 tysięcy terrorystów przemierza cały Afganistan, siła partyzancka wystarczająca do zdestabilizowania kraju.

Próżnia bezpieczeństwa w Afganistanie po wycofaniu się USA w 2014 r.

Drugi fakt: USA przyspieszają niemal całkowite wycofanie wojsk z Afganistanu do końca 2014 r. W rzeczywistości, kiedy prezydent Afganistanu Hamid Karzaj przybył do Waszyngtonu 8 stycznia na rozmowy, jedyną troską mediów amerykańskich było pytanie, czy po 2014 r. w Afganistanie powinno pozostać 10 tysięcy, czy tylko dwa i pół tysiąca żołnierzy. Biały Dom dał do zrozumienia, że może wycofać wszystkich żołnierzy. Uczestników debaty medialnej w USA nie obchodzi przyszłość Afganistanu ani obecne zagrożenie terrorystyczne emanujące z granicy afgańsko-pakistańskiej.

W wyłaniającej się próżni talibowie i ich sojusznicy planują następne kroki taktyczne, ale istotne jest tutaj rozważenie najpierw dwóch pozytywnych sił na rzecz stabilności Afganistanu oraz problemu, czy są one trwałe. Pierwsza, dzięki militarnej obecności USA w Afganistanie przez 11 lat afgańska armia narodowa wyłoniła się jako szanowana organizacja, dostarczająca legitymacji rządowi i tworząca nadzieję na polityczną stabilność kraju. Szeregi afgańskich żołnierzy i policjantów wzrosły do około 330 tysięcy. W coraz większym stopniu Afgańskie Narodowe Siły Bezpieczeństwa (ANSF) przeprowadzają operacje antyterrorystyczne. Coraz bardziej przejmują odpowiedzialność za bezpieczeństwo w 23 z 24 prowincji. Ich gotowość bojowa będzie zagrożona bez wsparcia powietrznego USA i bez pomocy sojuszników, takich jak Indie, dostarczających helikopterów i innej pomocy logistycznej.

Druga, parlament afgański wyłonił się jako wiarygodna instytucja, z ustawodawcami często wymagającymi odpowiedzialności od rządu. Jednak stabilność Afganistanu jest zagrożona przez szereg czynników, włącznie z brakiem dochodów na prace rządu, prawdopodobną niemożnością przeprowadzenia wyborów w 2014 r. i niezdolnością afgańskich sił bezpieczeństwa do wytrwania finansowo oraz bez powietrznego wsparcia USA. Militarna pomoc USA dla Afganistanu po roku 2014 jest niezbędna, ponieważ koszt utrzymania ANSF oblicza się na 4,1 miliarda dolarów rocznie, co stanowi dwukrotność rocznego dochodu rządu Afganistanu, pisał niedawno dziennikarz Rajiv Chandrasekaran.

„[Talibowie prowadzili rozmowy], ale dopiero zobaczymy, w jaki sposób wpłynie to na utworzenie rządu w Kabulu w 2014 r.”

Przed wycofaniem się USA strategia wojskowa talibów obejmuje zamachy samobójcze na kluczowe instytucje, bomby przydrożne, rekrutowanie sympatyków w afgańskich siłach bezpieczeństwa i tak dalej. Istnieją też trzy poziomy rozmów z udziałem bojówkarzy. Pierwszy, talibowie prowadzili w ostatnich latach rozmowy z funkcjonariuszami USA, które zostały nazwane „kontaktami”, dotyczące wymiany więźniów, kiedy jakiś żołnierz USA jest w ich niewoli. W zeszłym roku, kiedy talibowie otworzyli biuro w Katarze po uwolnieniu przez USA więźniów z Quantanamo. podkreślili, że są na etapie przed-negocjacyjnym z USA, a nie negocjują przyszłość Afganistanu.

Drugi poziom, talibowie wysłali w zeszłym miesiącu dwóch wysłanników do Chantilly we Francji na rozmowy z przedstawicielami rządu afgańskiego i Hizb-e-Islami. W Chantilly powiedzieli wyraźnie, że nie zaakceptują obecnej konstytucji afgańskiej jako rozwiązania politycznego.

Trzeci, niedawno odbyło się szereg spotkań dotyczących Afganistanu, Pakistanu i talibów. Wysoka Rada Pokoju Afganistanu, mająca za zadanie rozmowy z grupami bojówkarskimi, odwiedziła 14 listopada Islamabad, a tydzień później dowódca naczelny armii pakistańskiej generał Ashfaq Kayani był w Kabulu, by podpisać pakt o bezpieczeństwie granicznym. Wkrótce [potem] minister spraw zagranicznych Afganistanu Zalmai Rassoul przybył do Islamabadu na rozmowy z pakistańską minister spraw zagranicznych Hiną Rabbani Khar, która następnie poleciała do Brukseli na spotkanie z amerykańską sekretarz stanu Hillary Clinton. To ożywienie rozmów w jednym miesiącu wraz z uwolnieniem przez Pakistan najważniejszych więźniów spośród talibów wskazuje na nowe porozumienie Pakistanu i talibów, ale dopiero zobaczymy, jak wpłynie to na stworzenie rządu w Kabulu w 2014 r. Obecnie te rozmowy wydają się być taktycznymi posunięciami talibów.

„Afgańscy talibowie mogą zatriumfować w 2014 r.”; “Talibowie planują także rozszerzenie swojego pola bitwy… na Kaszmir i Indie”

Pod koniec wizyty Karzaja 8-11 stycznia prezydent Barack Obama ogłosil, że w marcu USA zaczną przyjmować „rolę wspierającą”, w miarę jak siły afgańskie przejmują kierowanie operacyjne, ale nie zadeklarował rozmiarów sił po 2014 r. Jeśli USA zdecydują się na trzymanie tylko dwa i pół tysiąca żołnierzy w Afganistanie, może to zabezpieczyć tylko kilka baz wojskowych, możliwie w Bagram i Kanadaharze, pozostawiając olbrzymie połacie południowego i południowowschodniego Afganistanu bez zabezpieczenia. W tym regionie talibowie są silni i ich zdolność przetrwania jako siły partyzancko-terrorystycznej w górzystym terenie pozostanie bez wyzwania przez następne dziesięciolecie.

Afgańscy talibowie mogą zatriumfować w 2014 r. i z pewnością otrzymają wsparcie od Tehreek-e-Taliban Pakistan (TTP) i Al-Kaidy oraz Pakistanu, na co wskazuje niedawne zabicie żołnierzy indyjskich na Linii Kontroli w Kaszmirze. Talibowie planują także rozszerzenie swojego pola bitwy z Afganistanu przez Pakistan do Kaszmiru i Indii, jak powiedział dowódca Waliur Rehman w wideo z 6 stycznia., który to cel podziela wywiad pakistański. Emir TTP Hakimullah Mehsud, przemawiając obok Waliura Rehmana, ostrzegł, że TTP jest organizacją międzynarodową i oferuje wsparcie grupom bojówkarskim w krajach arabskich. Mułła Omar jest przywódcą nie tylko talibów afgańskich, ale także Al-Kaidy i talibów pakistańskich, powiedział Mehsud, ostrzegając, że po 2014 r. polityka Omara będzie definiowała ich cele dżihadystyczne.


[1] “The New Indian Express” (Indie), 17 stycznia 2013.