Mówcy na wiecu „Ręce precz od Bliskiego Wschodu” w Dearborn w stanie Michigan 5 sierpnia 2024 r. podkreślili polityczną siłę lokalnej społeczności muzułmańskiej, poparli uznane przez USA grupy terrorystyczne, takie jak Hezbollah, i stwierdzili, że MEMRI może iść do diabła.

Amer Zahr, aktywista i komik z Dearborn, który był konferansjerem wydarzenia, powiedział, że Izrael „morduje naszych przywódców”, że protestujący nie boją się już amerykańskich organów ścigania i nie wstydzą się mówić, że stoją po stronie Hezbollahu. Ali Alaa z „Lekarze przeciwko ludobójstwu” powiedział, że muzułmańscy aktywiści w Dearborn zostali poproszeni o wsparcie przez kampanie zarówno Kamali Harris, jak i Donalda Trumpa, ponieważ wiedzą, że „następny prezydent USA będzie pochodzić z Dearborn”.

Osama Siblani, wydawca i redaktor naczelny „Arab American News”, podziękował MEMRI za tłumaczenie jego wywiadów z arabskiego na zagranicznych kanałach telewizyjnych na angielski. Dodał, że to dyrektor wykonawczy MEMRI Steven Stalinsky napisał artykuł dla „Wall Street Journal” zatytułowany Welcome to Dearborn, America’s Jihad Capital, dodając: „MEMRI może iść do diabła!”

Lokalne relacje informacyjne z wiecu „społeczności arabsko-amerykańskiej metra Detroit” – na przykład Fox 2 Detroit i Associated Press – nie wspomniały o ekstremistycznych oświadczeniach na wydarzeniu, w tym o przesłaniu MC Amera Zahra do rządu USA: „Zawsze, gdy mamy wiec w Dearborn, nie zapominamy powitać naszych nieproszonych gości z CIA i FBI… Nie ma słów, których można by użyć przeciwko nam, aby nas jeszcze bardziej przestraszyć” i że „nie obchodzi nas już”, czy chcą „nazywać Dearborn 'stolicą dżihadu’” i „nazywać nas wszystkich sympatykami terrorystów” i że „próbowali sprawić, byśmy wstydzili się mówić 'od rzeki do morza’”. Dodał: „Nie wstydzimy się wspomnieć słowa 'Hezbollah’; nie wstydzimy się powiedzieć, że bardzo mocno stoimy po stronie libańskiego ruchu oporu”.

Uczestnicy wiecu w Dearborn (źródło: Fox 2 Detroit)
Uczestnicy wiecu w Dearborn (źródło: Fox 2 Detroit)

ABY OBEJRZEĆ FRAGMENT Z WIECU W DEARBORN, MICHIGAN, KLIKNIJ TUTAJ  

Alaa Ali z „Lekarze przeciwko ludobójstwu”: Zwrócili się do nas [ludzie] z kampanii Harris i Trumpa – wiedzą, że następny prezydent zostanie wybrany przez Dearborn

Amer Zahr, komik i aktywista z Dearborn: Nie chodzi tylko o Palestynę, przyjdą po nas wszędzie, więc musimy zadbać o to, żeby nasz głos był słyszany.

[…]

Wszystko, co zrobili, miało na celu złamanie arabskiego i palestyńskiego ducha, czy to poprzez zabójstwa naszych przywódców, czy gwałty na naszych więźniach i zakładnikach.

[…]

Alaa Ali, „Lekarze przeciwko ludobójstwu”: W ciągu ostatnich kilku tygodni skontaktowała się z nami kampania Kamali Harris i kampania Trumpa. Próbują zdobyć nasze głosy. Próbują zdobyć nasze zaufanie. Powiedzieliśmy im: „Nie oddamy wam naszych głosów, dopóki nie pokażecie nam na miejscu, co zamierzacie zrobić”. Ci ludzie nie przejmują się niczym poza naszymi głosami. Każdy z nas, kto naprawdę ma sumienie, kto nadal odczuwa ucisk, jaki wszyscy odczuwają na Bliskim Wschodzie, nie pójdzie po prostu zagłosować, zapukamy do wszystkich drzwi obok siebie i jutro zabierzemy ich osobiście do lokali wyborczych, aby zagłosowali. Pokażemy im, że mamy liczby, mamy głosy, możemy wszystko zmienić. Wiedzą, że następny prezydent Stanów Zjednoczonych będzie pochodzić z Dearborn.

[…]

Aktywista z Dearborn Amer Zahr: „Zawsze, gdy organizujemy wiec w Dearborn, nie zapominamy powitać nieproszonych gości z CIA i FBI… Próbowali sprawić, byśmy wstydzili się mówić ‘Od rzeki do morza’”

Zahr: Zawsze, gdy mamy wiec w Dearborn, nie zapominamy powitać naszych nieproszonych gości z CIA i FBI, którzy również tu są. Witamy. Nie mamy nic do ukrycia. Nie wstydzimy się, że tu stoimy. Nie ma słów, których moglibyście użyć przeciwko nam, które by nas przestraszyły. Chcą przyjść i nazwać Dearborn „stolicą dżihadu”. Chcą nazwać nas wszystkich sympatykami terrorystów – już nas to nie obchodzi.

Jesteśmy tutaj, stajemy w obronie sprawiedliwości i naszego ludu, i nie ma mowy, żebyście nas jeszcze bardziej przestraszyli. Próbowali nas zawstydzić, że mówimy: „od Rzeki do Morza” – czy my się wstydzimy?

Tłum: Nie!

Zahr: Czy wstydzimy się?

Tłum: Nie!

Zahr: Spróbujmy to raz: Od rzeki do morza…

Tłum: Palestyna będzie wolna!

[…]

Osama Siblani, wydawca i redaktor naczelny „Arab American News”: MEMRI tłumaczyło moje wystąpienia w mediach arabskich; ich dyrektor wykonawczy Steven Stalinsky napisał niesławny artykuł o Dearborn w „Wall Street Journal”; Mówię MEMRI: „Idź do diabła!”

Osama Siblani, wydawca i redaktor naczelny Arab American News: Powiem wam o czymś. Za każdym razem, gdy pojawiam się w zagranicznej stacji telewizyjnej i mówię po arabsku, jest organizacja o nazwie MEMRI – Middle East Media Research Institute, to ten sam instytut, którego redaktor naczelny [sic] napisał swój niesławny artykuł w „Wall Street Journal” o Dearborn i nazwał je miastem dżihadystów.

Za każdym razem, gdy występuję w arabskiej telewizji, biorą moje wypowiedzi i tłumaczą je na angielski, a następnie transmitują, umieszczają na wideo i YouTube. Chcę więc wykorzystać tę okazję i powiedzieć im: „Dziękuję za to. Doceniam wysiłek włożony w tłumaczenie każdego słowa, które wypowiadam”. Więc teraz mówię: „Idźcie do diabła!”

[…]

Widzicie, w pierwszych dniach tej wojny, dziesięć miesięcy temu, przemawiałem na imprezie, którą zorganizowaliśmy w centrum obywatelskim, i powiedziałem, że Hamas nie jest terrorystą. Dziesięć miesięcy później, mówię to teraz. Terrorystą jest Netanjahu i jego rząd oraz Biden i jego administracja.

[…]

Zahr: Nie wstydzimy się powiedzieć, że stoimy po stronie irackiego ruchu oporu, „który walczy z amerykańską okupacją i apartheidem od pierwszej wojny w Zatoce Perskiej”; stoimy po stronie uznanych przez USA grup terrorystycznych: Hezbollahu i jemeńskiego ruchu Ansar Allah Huti

Zahr: Nie wstydzimy się powiedzieć, że stoimy po stronie naszych irackich braci i sióstr, którzy walczą przeciwko okupacji i apartheidowi, a którzy walczą przeciwko amerykańskiej okupacji i apartheidowi od czasów pierwszej wojny w Zatoce Perskiej.

[…]

Nie wstydzimy się powiedzieć, że stoimy ramię w ramię z naszymi libańskimi braćmi i siostrami, chroniąc północną Palestynę i chroniąc południe Libanu.

[…]

Nie wstydzimy się wypowiedzieć słowa Hezbollah. Nie wstydzimy się powiedzieć, że z całą mocą stoimy po stronie libańskiego oporu.

[…]

I na koniec, ale nie mniej ważne, [po stronie] naszych braci, którzy umieścili mały punkt poboru opłat na Morzu Czerwonym