W felietonie z 17 czerwca 2010 r. w tureckiej gazecie “Hurriyet Daily News”, zatytułowanym „Gorące pozdrowienia od Hamasu”, Burak Bekdil pisze, że kiedy turecki premier Recep Tayyip Erdogan powiedział, iż „ci, którzy popierają terror, są kolaborantami terrorystów… mówił, oczywiście, o PKK” i następnie wyśmiewa twierdzenie Erdogana, że „nie ma żadnego islamskiego terroru”[1] . W felietonie z 8 czerwca zatytułowanym „Baw się dobrze na ‘moście’”, przebija szpikulcem twierdzenie „islamistycznej machiny propagandowej”, że pod rządami AKP Turcja rozwija się w „spektakularny most, łączący Zachód i Wschód” mówiąc, że jest to „muzułmański most między Wschodem a Wschodem” i zauważa, że „Oczywiście, nie ma żadnego związku między aktywistami [flotylli do Gazy] a rządem [tureckim] – a ja jestem baletnicą”[2] . W felietonie z 3 czerwca zatytułowanym „Dlaczego Palestyna jest ‘drugim Cyprem’ dla Turków?” drwi z tureckiego ministra spraw zagranicznych Ahmeta Davutoglu, którego nazywa „Pan Głębia Strategiczna” za powiedzenie, że zdarzenia wokół flotylli do Gazy z 31 maja są „tureckim 11 września” zapytując: „Dlaczego Turcy mają obsesję na punkcie Palestyny, skoro większość z nich nie potrafi wskazać Terytoriów Palestyńskich na mapie ?” i stwierdza, że „myślenie muzułmańsko-tureckie… jest zaprogramowane na wywrócenie świata do góry nogami, kiedy Żydzi zabijają Muzułmanów”[3] .
Poniżej są te trzy felietony tłumaczone z angielskiego oryginału[4] .
Żeby zobaczyć MEMRI Turkish Media Blog, odwiedź http://www.thememriblog.org/turkey .
„Gorące pozdrowienia od Hamasu”, 17 czerwca 2010
„’Ci, którzy popierają terrorystów, są kolaborantami terrorystów’ słusznie stwierdził premier Recep Tayyip Erdoğan… Mówił, oczywiście o PKK”
Od 2001 r. zostało wystrzelonych między 8 a 12 tysięcy rakiet – które przyszły laureat Pokojowej Nagrody Nobla Khaled Maszal opisał kiedyś jako „skromne rakiety domowej roboty. O pierwszych ofiarach doniesiono w 2004 r., kiedy „skromna, domowej roboty” rakieta Kassam zabiła dwóch cywilów, w tym czteroletniego Afika Zahavi. 28-letnia matka Afika została ciężko ranna, a dziewięć osób odniosło lżejsze rany. Hamas przyjął na siebie odpowiedzialność.
“Ci, którzy popierają terrorystów, są kolaborantami terrorystów”, bardzo słusznie stwierdził premier Recep Tayyip Erdoğan kilka dni temu. Mówił, oczywiście, o PKK.W przeszłości głównym punktem odniesienia pana Erdoğana w sprawie Operacji Płynny Ołów, podczas której Izraelskie Siły Obronne zabiły setki cywilów w Gazie, był słynny Raport Goldstone’a.
We wrześniu zeszłego roku ten główny punkt odniesienia pana Erdoğana w sprawie ofensywy w Gazie stwierdził, że: „… stanowiły one (działania Hamasu) umyślny atak przeciwko ludności cywilnej. Te działania stanowią zbrodnie wojenne i mogą równać się ze zbrodniami przeciwko ludzkości… Ataki rakietowe i moździerzowe dokonywane przez zbrojne grupy palestyńskie, powodowały terror”.
Inne stwierdzenie: “Hamas nadal uważa wszelką działalność zbrojną skierowaną przeciwko Izraelowi za… legalne prawo narodu palestyńskiego”.
Raport Goldstone’a oskarżył także Izrael o zbrodnie wojenne i inne przestępstwa, a następnie stwierdził: “… siły bezpieczeństwa pod nadzorem władz Gazy przeprowadzały pozasądowe egzekucje, arbitralne aresztowania, internowania i znęcanie się nad ludźmi…”
Nie ulega wątpliwości, że pan Erdoğan ma rację: popieranie terrorystów równa się kolaboracji z nimi. W zeszłym tygodniu pan Erdoğan powiedział wyraźnie, że “Hamas nie jest organizacją terrorystyczną” i nawet powiedział to prezydentowi Barackowi Obamie, chociaż Hamas znajduje się na amerykańskiej liście organizacji terrorystycznych. Dobrze… Możemy teraz oczekiwać, że Waszyngton wykreśli Hamas z tej listy.
Co powoduje, że pan Erdoğan myśli, iż chłopaki z Hamasu są równie odległe od terroru jak kongresmeni USA lub członkowie Parlamentu Europejskiego?
„Twierdzenia Erdoğana, że ‘nie ma żadnego terroru islamskiego’, pozostawiły wiele islamskich organizacji terrorystycznych ze złamanymi sercami”
Jednym z ulubionych stwierdzeń pana Erdoğana jest jego słynne zdanie: “Nie ma żadnego terroru islamskiego”. Niedawno humorystyczna gazeta online Zaytung zmyśliła historyjkę, której wiodący akapit brzmiał: „Twierdzenia Erdoğana, że ‘nie ma żadnego terroru islamskiego’, pozostawiły wiele islamskich organizacji terrorystycznych ze złamanymi sercami. Dział prasowy Al-Kaidy wydał komunikat: ‘Uwagi premiera są bardzo zniechęcające. Robimy, co możemy!’”
W zeszłym miesiącu na Forum Sojuszu Cywilizacji w Rio de Janeiro pan Erdoğan powtórzył, że „nie ma żadnego terroru islamskiego” i że „słowa islam i terror nigdy nie mogą się zejść”. Próbowałem i Google dał mi 9 510 000 wejść, kiedy wpisałem „islam” i „terror”. To dziwaczne, że tak wielki tłum na całym świecie pisał teksty o czymś, co nie istnieje.
Według Wikipedii “Islamski terroryzm jest terroryzmem popełnianym przez muzułmanów i skierowanym na osiągnięcie rozmaitych celów politycznych, jak cel Osamy bin Ladena zakończenia obecności amerykańskiej na Bliskim Wschodzie i na Półwyspie Arabskim, obalenie ‘reżimów niewiernych’ i zatrzymanie amerykańskiego poparcia dla Izraela”.
Nie mam pojęcia czy może istnieć coś takiego jak “chrześcijański terroryzm” lub “żydowski terroryzm”. Pan Erdogan się nie wypowiedział. Powiedział nam jednak więcej niż jeden raz, że Izrael popełnia „państwowy terror”. Tak więc istnieje izraelski terror państwowy, terror PKK i terror Ergenekon, ale nie istnieje terror islamski. Ponieważ pan Erdoğan nieodmiennie wyróżnia islam jako jedyną religię, której nie można kojarzyć z terroryzmem, musi uważać, że inne religie (lub ateizm) można.
„Nigdy nie byłem wystarczająco uprzywilejowany, by… zapytać [Erdogana] czy może istnieć terror chrześcijański, żydowski lub ateistyczny”
Niestety, nigdy nie byłem wystarczająco uprzywilejowany, by być fizycznie w pobliżu premiera i zapytać go czy może istnieć terror chrześcijański, żydowski albo ateistyczny. Mógłbym również być ciekawy i zapytać go, jaki rodzaj terroryzmu NATO zwalcza w Afganistanie z nie biorącymi udziału w walce tureckimi wojskowymi, którzy popierają tę walkę.
Właściwie dlaczego Turcja utrzymuje obecność wojskową w Afganistanie? Co robi wielonarodowa siła NATO na ziemi afgańskiej? Walczy z owadami? Korupcją? Ma wakacje w Talibanlandzie?
Jaki to był właściwie rodzaj terroru, który wybrał za cel bank brytyjski i dwie synagogi w Stambule w 2003 r., zabijając ponad 50 ludzi? Brygady Armii Czerwonej? PKK? Ergenekon?
Retoryka pana Erdoğana o tym, co jest i co nie jest terrorem, jak również kto jest i kto nie jest terrorystą, jest bardziej niż problematyczna, szczególnie dla premiera, którego kraj walczy z terrorystami będącymi dla niektórych „bojownikami o wolność”.
To musi być jakaś zła ironia, że to właśnie Turcja przez dziesięciolecia skarżyła się na podwójne standardy innych narodów w określaniu jednych terrorystów jako terrorystów, a innych jako bojowników o wolność. Kto by przypuszczał, że któregoś dnia…?
„Baw się dobrze 'moście'” – 8 czerwca 2010
„Od pierwszego dnia pod rządami islamistycznej elity Turcja musiała stać się ‘muzułmańskim mostem między Wschodem i Wschodem’”
Przez kilka lat islamistyczna machina propagandowa z powodzeniem sprzedawała jedną ideę chłonnej i patetycznie naiwnej publiczności zachodniej: Turcja pod rządami Partii Sprawiedliwości i Rozwoju lub AKP, przekształca się w spektakularny most między Zachodem a Wschodem. Ja, z drugiej strony, napisałem szereg artykułów na temat „baw się dobrze na moście”. Wygląda na to, że nadszedł czas, by miłośnicy mostu bawili się dobrze na moście, który nosi nazwę Turcja.
Dyplomaci i politycy mają pełną swobodę uwierzenia w doktrynę ministra spraw zagranicznych Ahmeta Davutoglu „zero problemów z sąsiadami”. Izrael nie jest sąsiadem – więc zbliżanie się do krawędzi wojny jest w porządku. Ale pan Davutoglu powinien wyjaśnić, w inny sposób niż wypowiadanie słów odwetu, jak Turcja, obecnie oficjalnie i praktycznie sprzymierzona z Iranem, Syrią, Hamasem i Hezbollahem, będzie budować region tak pokojowy jak pagoda. Minister zaproponuje prawdopodobnie odebranie Izraelowi arsenału nuklearnego. O tak, Turcja ma teraz cudowną możliwość nacisku na państwo żydowskie, szczególnie po incydencie z flotyllą!
Od pierwszego dnia pod rządami islamistycznej elity Turcja musiała stać się „muzułmańskim mostem między Wschodem i Wschodem”. Staje się, jeśli już nim nie jest. Ci dyplomaci zachodni, którzy całym sercem wierzyli w bajkę „Turcja-jest-uczciwym-pośrednikiem-między-Izraelem i Hamasem/Syrią”, zasługują na najwspanialsze ze wszystkich odznaczeń oraz awanse za ich niewiarygodną proroczość i rozum, włącznie z wcześniejszym przejściem na emeryturę i oddelegowaniem do tak stawiających wyzwania stolic jak Bujumbura, Belmopan, Malabo, Suva, Melekeok, Sao Tome i Nuku’alofa (chociaż mają szczęście, że nie jestem niczyim ministrem).
Zapomnij o głupawym “gadaniu o moście”. Nieuniknioną prawdą jest, że Turcja jako uczciwy pośrednik między Izraelem i Hamasem lub między Izraelem i Syrią jest równoważna Izraelowi jako uczciwemu pośrednikowi między Turcją i Izraelem.
Kilka dni temu “Washington Post” przypomniał swoim czytelnikom, że Hamas zabił setki Izraelczyków w zamachach samobójczych i innych atakach i że większość krajów zachodnich uważa go za organizację terrorystyczną. Ale co myśli o Hamasie główny inżynier mostu między Zachodem i Wschodem?
Twierdzenie Erdogana, że Hamas nie jest organizacją terrorystyczną “może być niebezpiecznym precedensem”
Na publicznej demonstracji, gdzie emocje antyizraelskie były bardzo gorące, premier Recep Tayyip Erdoğan krzyczał głośno i wyraźnie, że Hamas nie jest organizacja terrorystyczną. Jego członkowie, argumentował pan Erdogan w weekend, są bojownikami oporu. Premier twierdzenie, że Hamas nie może być organizacją terrorystyczną, uzasadnia tym, że Hamas był wybrany demokratycznie.
To może być niebezpieczny precedens. Myślę, że natychmiastową i najmądrzejsza rzeczą, jaką może zrobić zakazana Partia Robotnicza Kurdystanu, czyli PKK, jest przystąpienie do następnych wyborów w Turcji pod nazwą PKK. Murat Karayılan i jego towarzysze broni zostaną uznani za demokratycznie wybranych polityków, nie zaś za terrorystów przez pana Erdogana, kiedy bez trudu zdobędą miejsca w Turcji Południowowschodniej.
Co zatem, w oczach pana Erdogana, czyni rząd izraelski “państwem terrorystycznym”? Czy rząd izraelski zdobył władzę siłą? Czy nie był „demokratycznie wybrany”?
Tymczasem, co szef “organizacji pomocy humanitarnej”, która stała na czele flotylli do Gazy, powiedział tłumowi wyglądającemu bardziej na armię dżihadystów niż na wolontariuszy? Posłuchajmy Bülenta Yıldırıma, “super” działacza humanitarnego:
„Zeszłej nocy [ nocy izraelskiego rajdu na flotylle] wszystko na świecie zmieniło się i wszystko podąża ku islamowi! Każdy, kto nie stanie razem z Palestyną – jego tron będzie obalony!”
„Oczywiście nie ma żadnego związku między ‘aktywistami’ [flotylli do Gazy] a rządem [tureckim] – a ja jestem baletnicą”
Widzicie, typowy język działacza pomocy humanitarnej. Jestem pewien, że wierzący w bajkę o moście uwierzą także, że pan Yıldırım jest muzułmańską reinkarnacją Matki Teresy. Oh, uwierzą także, że było czystym przypadkiem, iż organizacja pana Yıldırıma kupiła statki „pomocowe” od kontrolowanych przez AKP władz miejskich Stambułu. Oczywiście nie ma żadnego związku między ‘aktywistami’ [flotylli do Gazy] a rządem [tureckim]. I zgadza się, ja jestem baletnicą.
My, którzy nie mamy „tronu”, jesteśmy szczęściarzami. Ale ci z tronami powinni uważać. Dostaliście ostrzeżenie aktywisty pomocy humanitarnej – wasze trony zostaną obalone, jeśli nie staniecie razem z Palestyną.
Islamistyczna machina propagandowa przez kilka lat z przyjemnością cytowała najlepsze gazety Zachodu, kiedy chwaliły AKP – co zdarzało się często. Obecnie robią co mogą, żeby ukryć polityczną pozycję Turcji, jaką widzą te same gazety, określane teraz jako „pionki w rękach syjonistów”. Ale jaka jest nowa pozycja sławetnego „mostu”?
Na przykład “New York Times” skomentował, że “Jeśli Turcja jest naprawdę zaangażowana w prawa Palestyńczyków, powinna naciskać na inne państwa muzułmańskie, by poważnie zachęcały do umowy izraelsko-palestyńskiej” (4 czerwca 20101, „Wściekłość Turcji”).
“Wall Street Journal” był trochę bardziej irytujący, pisząc: “… rząd turecki, który wydaje się mieć zakorzenioną wrogość do państwa żydowskiego, zadziwiającą sympatię do pobliskich reżimów radykalnych i graniczącą ze wspólnictwem postawę wobec grup ekstremistycznych, takich jak IHH (organizacja pana Yıldırıma). Cokolwiek może to osiągnąć politycznie dla pana Erdogana na krótką metę, na długą metę oznacza to Turcję podziwianą tylko przez sąsiednich despotów, której żaden odpowiedzialny kraj nie może ufać” (4 czerwca 2010, „Radykalne przesunięcie Turcji”).
Najbardziej jednak lubię komentarz z gazety kraju, który może być idealnym uczciwym pośrednikiem między Turcją a Izraelem, Amir Oren napisał w “Haaretz”: „Noworodek w Gazie może spodziewać się życia o półtora roku dłuższego niż jego turecki kuzyn – 73,5 w porównaniu do 72 lat. Gaza powinna posłać pomoc Turcji”. (6 czerwca 2010, „Zaprzeczanie nie zmienia rzeczywistości”).
Bawcie się wszyscy dobrze na moście!
„Dlaczego Palestyna jest dla Turków drugim Cyprem? ” – 3 czerwca 2010
Pan Głębia Strategiczna, znany skądinąd jako turecki Minister Spraw Zagranicznych, Ahmet Davutoglu, sądzi, że izraelski rajd na płynącą z „pomocą” do Gazy flotyllę był „tureckim 9/11”. Głupie gadanie.
Państwo Izrael ma wszelkie prawo do robienia rzeczy mądrych lub głupich. Jego przywódcy mogą być lub nie być krypto-mułłami, jak żartowałem w tym miejscu w środę (zdumiewające, znaleźli się czytelnicy, którzy potraktowali to poważnie!). Spójrzmy jednak na turecką stronę tego całego incydentu.
Pan Głębia Strategiczna, znany skądinąd jako turecki Minister Spraw Zagranicznych, Ahmet Davutoglu, sądzi, że izraelski rajd na płynącą z „pomocą” do Gazy flotyllę był „tureckim 9/11”. Głupie gadanie. Jednak wskazują ono na coś poważnego.
Scenariusz uknuty przez bardzo poważnych islamistycznych Turków pozostaje do dnia dzisiejszego niekompletny. Do jego doskonałego finału, a więc do zainkasowania zysków z tego wydarzenia w postaci popularności na scenie krajowej i w całym świecie muzułmańskim – na tej pierwszej, dla wzmocnienia władzy, a na tej drugiej, aby rozdmuchać neo-osmańskie marzenia – musi się stać coś krzyczącego, aby ta idea przeniknęła do umysłów muzułmańskiej publiczności: że Tayyp Bej (czyli Erdogan) dał tym krwiopijcom Żydom wielką nauczkę!
Mamy na stole wiele opcji, które mają swoje zalety i wady, i oficjalna Turcja zasiada przy najróżniejszych konferencyjnych stołach, rozważając gdzie, kiedy i jak zrewanżować się najlepiej (najlepiej = maksymalne wrażenie na publiczności przy minimum kosztów politycznych). Jest mnóstwo czasu. Mamy ponad rok do wyborów. Gdybym jednak był ministrem w izraelskim rządzie, to na międzynarodowej konferencji na widok premiera Recepa Tayyipa Erdoğana zwiewałbym czym prędzej. Na nieszczęście zawsze są przemówienia końcowe, a to nie prezentowałoby się przyjemnie.
Nowy burmistrz Stambułu jest całkowicie spokojny, że każdy turecki Żyd jest tak bezpieczny jak muzułmanin… Proponuję, żeby burmistrz przebrał się całkowicie za ortodoksyjnego Żyda.
Pan Erdoğan miał świetne przemówienie w parlamencie, w którym wezwał zagniewanych Turków, aby rozróżniali między Izraelczykami, Żydami a izraelskim rządem. Idąc w ślady swojego wielkiego szefa, nowy burmistrz Stambułu, Hüseyin Avni Mutlu, powiedział, że jest całkowicie pewien, iż każdy turecki Żyd jest równie bezpieczny jak muzułmanin, i że jesteśmy pewni, że żaden turecki Żyd nie czuje się zagrożony.
Mam pomysł! Czy szanowny burmistrz by się zgodził, żeby wystawić tę jego ‘pewność’ na mały test? Proponuję, żeby pan burmistrz przebrał się całkowicie za ortodoksyjnego Żyda i przeszedł się samotnie po İstiklal Avenue. Jeśli uda mu się bezpiecznie dotrzeć do półmetka, przyznam, że nie mam zielonego pojęcia o naszym społeczeństwie.
Jeśli mam rację, rząd musiałby szukać nowego burmistrza Stambułu. Jeśli jednak moja propozycja wydaje się nazbyt okrutna, proponuję, żeby burmistrz przejechał się po dzielnicy Taksim nieoznakowanym samochodem z gwiazdą Dawida, tak jak miliony Turków jeżdżą z flagą palestyńską. Jeśli zdecyduje się raczej na przejażdżkę samochodem, a nie na przechadzkę, przynajmniej burmistrz będzie miał dość czasu, żeby zwiać.
Dlaczego Turcy mają obsesję na punkcie Palestyny, jeśli większość z nich nie potrafi pokazać Palestyńskiego Terytorium na mapie?
Dlaczego jednak Turcy mają obsesję na punkcie Palestyny, jeśli większość z nich nie potrafi pokazać Palestyńskiego Terytorium na mapie? Dlaczego nie kiwnęli palcem kiedy mułłowie zabijali irańskich muzułmańskich dysydentów? Dlaczego nie kiwnęli palcem, kiedy niemuzułmańskie siły zabiły milion irackich muzułmanów? Dlaczego nie słyszymy ani jednego tureckiego głosu protestu w związku z śmiercią 300 tycięcy muzułmanów w Darfurze? Gdzie byli ci wszyscy tureccy protestanci, kiedy Izrael bombardował Liban lub kiedy chińska policja używała nieproporcjonalnej siły wobec ich etnicznych kuzynów Ujugrów?
Ilu Turków protestowało, kiedy była wojna domowa w Algierii? Ilu zgłosiło się w charakterze ochotników z pomocą humanitarną dla Sudanu? Dlaczego protesty były tak blade podczas serbskich okrucieństw wobec muzułmanów w Bośni ? Z jakiego powodu męczennicy na statku płynącym do Gazy są bardziej święci niż wszyscy inni męczennicy?
Po części można to wyjaśnić tym, że Turcy poczuwają się do solidarności z Palestyńczykami dokładnie z tego samego powodu z jakiego inne narody poczuwają się do solidarności z Palestyńczykami: odruchowa skłonność do sojuszu ze słabszym. To jednak nie wyjaśnia wszystkiego.
Druga część wyjaśnienie to polityczna indoktrynacja jakiej poddani zostali tureccy islamiści, komuniści i liberałowie a nawet (w pewnym stopniu) we wczesnych latach siedemdziesiątych ultra-nacjonaliści. Te, pod innymi względami wrogie sobie grupy, zwalczające się na polu ideologicznym, zawsze jednoczyły się w propalestyńskiej retoryce i podczas (czasami gwałtownych) demonstracji. Legenda Palestyńskiej Sprawy była zawsze żywa pod Półksiężycem i Gwiazdami.
Nadal mamy tu pewną niejasność. Dlaczego nie ma nikogo, kiedy w różnych krajach muzułmanie są terroryzowani i zabijani, a równocześnie każdy Turek czyje się Palestyńczykiem przy różnych okazjach z trupami czy bez (na przykład tylko z powodu samej blokady Gazy)?
Turecko-muzułmański sposób myślenia… jest tak zaprogramowany, żeby wywrócić świat do góry nogami kiedy Żydzi zabijają muzułmanów
Niezależnie czy o tym głośno mówimy, czy nie, czy to lubimy czy nie, czy jest to sprzeczne z tym, co islamistyczna machina propagandowa próbuje wmówić Zachodowi pod ładnym hasłem o “sojuszu cywilizacji”; irytującym wyjaśnieniem jest fakt, że konflikt palestyńsko-izraelski jest postrzegany przez miliony muzułmanów (również w bardzo silnym stopniu w Turcji) jako wojna religijna.
Czy nikogo nie dziwi dlaczego kiedy Turcy wychodzą na ulice podczas politycznych demonstracji mają napisy na plakatach pisane po turecku, na demonstracjach związanych z Palestyną narzędzia protestu ozdobione są pismem arabskim i cytatami z Koranu?
Podświadomie (i na nieszczęście) w turecko-muzułmańskim myśleniu jest przyzwolenie na mordowanie muzułmanów przez muzułmanów; nie ma przyzwolenie, ale świat sie jeszcze nie wali, kiedy chrześcijanie mordują muzułmanów, z pragmatycznych powodów ignoruje się kiedy znacznie silniejsi chrześcijanie mordują muzułmanów, ale jesteśmy zaprogramowani, żeby wywrócić świat do góry nogami, kiedy Żydzi zabijają muzułmanów.
[1] “Hurriyet Daily News” (Turcja), 17 czerwca 2010.
[2] “Hurriyet Daily News” (Turcja), 8 czerwca 2010.
[3] “Hurriyet Daily News” (Turcja), 3 czerwca 2010.
[4] Język angielski oryginału został nieznacznie zredagowany dla większej jasności. Wszystkie śródtytuły dodane przez MEMRI.