W artykule z 8 lipca 2010 r. zatytułowanym “Czy pan Erdogan byłby uprzejmy zatroszczyć się o tę kobietę?” w tureckiej gazecie “Hurriyet Daily News”, Burak Bekdil bierze się za sprawę mówiącej po turecku Azerki w Iraku, skazanej za cudzołóstwo na śmierć przez ukamienowanie i duma o tym, dlaczego turecki premier Recep Tayyip Erdogan, który, jak powiada, znany jest z „miękkiego serca dla wszystkich muzułmanów poddawanych okrucieństwu we wszystkich zakątkach świata” miałby nie interweniować u swojego dobrego przyjaciela, irańskiego prezydenta Mahmouda Ahmadineżada, żeby ją uratować. Omawia także „dylemat pragmatycznego islamisty”.

W niedawnych artykułach Bekdil ostro krytykował przywództwo tureckie, pisząc, że słowa Erdogana, iż “’ci, którzy popierają terror, są kolaborantami terrorystów’ … oczywiście odnosiły się do PKK”; przebijając szpikulcem twierdzenia „islamistycznej machiny propagandowej” i zauważając, że „oczywiście nie ma żadnego związku między ‘działaczami’ [flotylli do Gazy] a rządem [tureckim] – no tak, a ja jestem baletnicą”; i drwiąc z tureckiego ministra spraw zagranicznych Ahmeta Davutologu za nazwanie wydarzeń wokół flotylli do Gazy z 31 maja 2010 r. „11 września Turcji”. Dodał, że „muzułmańsko-tureckie myślenie… jest zaprogramowane do wywrócenia świata do góry nogami, kiedy Żydzi zabijają muzułmanów” [1] .

Poniżej podajemy jego artykuł z 8 lipca w tłumaczeniu z angielskiego oryginału.

„Jest ta kobieta… czekająca na egzekucję” przez ukamienowanie; „Jest Iranką azerskiego pochodzenia i mówi tylko po turecku”

Jest ta kobieta. Czeka na śmierć. Nie całkiem normalną śmierć. Czeka na egzekucję. Nie całkiem “normalną egzekucję”.

Zakopią ją na wysokość piersi. Jej gorliwi kaci powiedzą „Allah jest wielki”, a potem zaczną ciskać w nią kamieniami. Nie całkiem normalnymi kamieniami. Zostaną one starannie wybrane. Nie będą za mało, żeby nie zadały jej zbyt mało bólu, ani zbyt duże, żeby zabiły ją natychmiast.

Jak można się spodziewać, Sakineh Mohammedie Ashtiani jest Iranką. Ale jest ona Azerką z pochodzenia i mówi tylko po turecku – główna bariera, która przeszkodziła jej w pełni zrozumieć postępowanie przed islamskim sądem w Iranie.

Jest „skazana za cudzołóstwo – tę samą ‘nieprzyzwoitość’… którą Erdogan bardzo starał się uczynić nielegalną w Turcji”

W 2006 r. pani Ashtiani została skazana za cudzołóstwo – tę samą ‘nieprzyzwoitość’, którą premier Recep Tayyip Erdogan bardzo starał się uczynić nielegalną w Turcji kilka lat wcześniej. Ponieważ jego próby legislacyjne nie powiodły się po tym, jak wyskakiwały, jedna po drugiej, zbyt wiele ‘zaszokowanych’ twarzy zachodnich, nie wiemy, jaką właściwą karę pan Erdogan rozważał za cudzołóstwo – ale nie może to być kamienowanie.

Pani Ashtiani została zmuszona do przyznania się po otrzymaniu 99 batów, ale potem wycofała to przyznanie się. Procedury prawne były złożone i proste. Były złożone, ponieważ dwóch z pięciu sędziów nie było przekonanych o winie pani Ashtiani. Ale były proste „liczbowo”.

Artykuł 74 irańskiego kodeksu karnego wymaga co najmniej czterech świadków, by cudzołożnica została ukamienowana. Świadkowie stanowią główny dowód. Ale czterech świadków nie znaczy cztery „osoby”. W prawie irańskim czterech świadków oznacza trzech mężczyzn i dwie kobiety (lub dwóch mężczyzn i cztery kobiety… muzułmanie decydujący się na zdradę swoich żon, powinni pilnować, by mieć maksimum siedem kobiet obecnych przy tym akcie).

Kiedy ten artykuł pójdzie do druku, pani Ashtiani może już być ukamienowana. Jeśli, oczywiście, mułłowie nie zdecydują się na ułaskawienie jej, nie dlatego, by uważali, że taka kara jest zbyt barbarzyńska jak na rok 2010, ale może dlatego, że uznają, iż ułaskawienie wywoła międzynarodowe poczucie wdzięczności i dobrze posłuży ich agendzie politycznej.

„Wiemy… że pan Erdogan ma miękkie serce dla muzułmanów poddawanych okrucieństwu… [jest to także] wspaniała okazja pokazania … jego rozumienia islamu i sekularyzmu”

Ale ktoś inny mógłby pojawić się na scenie dla szczęśliwego zakończenia. Wiemy na podstawie dowodów, że pan Erdogan ma miękkie serce dla muzułmanów poddawanych okrucieństwu we wszystkich zakątkach świata, a pani Ashtiani jest muzułmańską damą. Ponadto pani Ashtiani mówi po turecku, nie zaś w Farsi; być może pan Erdogan mógłby spojrzeć na nią jak na krewniaczkę? A ponad wszystko, pan Erdogan ma braterskie stosunki z prezydentem Iranu Ahmadineżadem, który może ją ułaskawić.

To jest wspaniała okazja dla pana Erdogana, by pokazał wszystkim jak bardzo dba o los muzułmanów (i Turków) na całym świecie oraz że potrafi kochać także innych muzułmanów poza miłującymi Hamas Palestyńczykami.

Mogłaby to być wspaniała okazja dla każdego, kto chce zrozumieć rozumienie przez pana Erdogana islamu i sekularyzmu. Dowiedzieliśmy się wcześniej, co myśli on o cudzołóstwie (że jest to przestępstwo) i jak państwo powinno zachowywać się wobec cudzołożników (że powinno ich karać).

Nie wiemy jednak, jaki rodzaj kary uważa za właściwy za cudzołóstwo. Nie wiemy również, co myśli o 99 batach ani o równaniu dwie kobiety=jeden mężczyzna na miejscu dla świadka.

„To są tematy tabu dla islamistycznego polityka, który pragnie miło wyglądać dla nie-muzułmanów Zachodu”

To są tematy tabu dla islamistycznych polityków, którzy pragną milo wyglądać dla nie-muzułmanów Zachodu– to jest ten pragmatyczny muzułmanin w nich. Mogę zrozumieć ich kłopot. Gdyby wystąpili przeciwko batom i kamienowaniu oraz regule, że dwie kobiety równają się jednemu mężczyźnie, mówiliby wbrew wyraźnym nakazom koranicznym.

(Zainteresowanym czytelnikom pozwolę sobie przypomnieć, że nakazy koraniczne mają tylko jeden smak. Koran nie dyskryminuje między „zrób” i „nie zrób”. „Nie pij alkoholu” nie różni się od „Daj jemu/jej 99 batów”; lub „Nie jedz wieprzowiny” jest takie samo jak „Dwie kobiety równają się jednemu mężczyźnie jako świadkowie”.)

„Dylemat pragmatycznego islamisty… milczenie jest najlepszym rozwiązaniem”

Byłoby więc interesujące dowiedzieć się, co pobożny umysł, nieustannie cytujący Koran, powiedziałby o kamienowaniu, batach i świadkach oraz o tym, co muszą zrobić inni, jeśli ktoś ma zostać ukamienowany (Koran nakazuje także, że każdy, kto jest świadomy cudzołóstwa w sąsiedztwie, musi pójść i być świadkiem wymierzenia kary).

Wracając do dylematu pragmatycznego islamisty… Gdyby sprzeciwili się niezbyt przyjemnie wyglądającym praktykom, jak los oczekujący panią Ashtiani, kwestionowaliby Koran (ich islamizm). Z drugiej strony, gdyby zatwierdzili takie praktyki, obawialiby się odepchnąć część swoich zachodnich sojuszników (ich pragmatyzm).

Milczenie jest najlepszym rozwiązaniem. Nie dla nieważnych, grzesznych muzułmanów, takich jak pani Ashtiani, ale z pewnością dla bardzo ważnych muzułmanów, takich jak najlepszy w Turcji przyjaciel pana Ahmadineżada.


[1] Patrz MEMRI Seria Specjalnych Komunikatów – Nr 3058 – 27 czerwca 2010
Turecki publicysta wyśmiewa twierdzenie tureckiego premiera Erdogana, że nie ma żadnego islamskiego terroru i mówi: “Nie ma żadnego związku między [flotyllą do Gazy] a rządem tureckim – a ja jestem baletnicą”; pyta: “Dlaczego Turcy mają obsesję na punkcie Palestyny, skoro większość z nich nie potrafi wskazać Terytoriów Palestyńskich na mapie?”