W dwuczęściowym artykule, zatytułowanym “Przypominając terrorystów i ‘pomniejszych terrorystów’” opublikowanym 25 i 27 października 2011 r. w tureckiej gazecie „Hurriyet Daily News”, turecki publicysta Burak Bekdil odwołując się do artykułu napisanego pięć lat temu, kiedy porwany został izraelski żołnierz Gilad Szalit, omawia hipokryzję tureckiego premiera Recepa Tajjipa Erdogana w sprawie „terroryzmu” – z jedną miarą dla PKK, a inną dla Hamasu. Pisząc, że Erdogan konsekwentnie definiuje PKK jako „terrorystów”, a Hamas jako „bojowników o wolność”, Bekdil napisał, że będzie „przypominał premierowi i ministrowi spraw zagranicznych, że skoro [palestyńscy więźniowie uwolnieni w wymianie] nie są terrorystami, to żaden członek PKK nie może i nie powinien być uważany za terrorystę”.

Poniżej podajemy dwuczęściowy artykuł Bekdila[1]:

Część I, 25 października 2011

„[Turecki] premier… wreszcie powiedział prawdę!… 'Pozostać niemym (w obliczu zamachów terrorystycznych) to aprobować (terroryzm)'”

[Turecki] premier i jego główny negocjator z UE wreszcie powiedzieli prawdę! Gdy w zeszłym tygodniu [po trwających atakach PKK] coraz więcej trumien owiniętych w Półksiężyc i Gwiazdy przywożono do różnych miast tureckich, Recep Tajjip Erdogan powiedział coś, czemu sprzeciwić mógłby się tylko szaleniec: „Pozostać niemym (w obliczu zamachów terrorystycznych) to aprobować (terroryzm)…”

Egemen Bagış zaś skarżył się, że “niektóre media UE przedstawiają (terrorystów z) PKK jakby byli bojownikami o wolność. PKK jest organizacją terrorystyczną. Jest na listach związków terrorystycznych UE i USA”.

Słusznie? Słusznie. Jedynym problemem jest to, że panowie Erdogan i Bagış nie zachowują się tak, jak chcieliby, by zachowywali się inni.

„Erdogan przeszedł od [twierdzenia] 'PKK to terroryści, Hamas to bojownicy o wolność’ do 'PKK to terroryści, Hamas to bojownicy o wolność, a my oskarżamy Zachód o hipokryzję'”

Pięć lat temu, kiedy najsłynniejszy obecnie na świecie żołnierz izraelski został porwany, pan Erdogan powiedział, że byłoby „najbardziej naturalne”, gdyby Hamas zażądał „czegoś” w zamian za uwolnienie Gilada Szalita. Pytając czy zastosowałby tę samą logikę, gdyby PKK porwała tureckiego żołnierza, napisałem: „Terroryści zabijają; ‘pomniejsi terroryści’ nie zabijają – stają jedynie po stronie terrorystów na zasadzie wspólnej ideologii politycznej lub religijnej albo interesów strategicznych. Pomniejsi terroryści mogą być mężami stanu lub zwykłymi ludźmi. Mogą być uczonymi, politykami lub nawet ‘działaczami pokojowymi’. Niekoniecznie chwytają za broń, ale czują ciche, żałosne zadowolenie ideologiczne i/lub pragmatyczne, kiedy ‘ich towarzysze’ zabijają ‘ich wrogów’. To dlatego nie są terrorystami, ale pomniejszymi terrorystami. Nie zabijają; są tylko ideologicznymi sadystami” (Terrorists and „lesser terrorists”, “Turkish Daily News”, 19 lipca 2006).

Po pięciu latach i setkach zwłok rozproszonych po cmentarzach Anatolii widzę, że pan Erdogan przeszedł od [twierdzenia] „PKK to terroryści, Hamas to bojownicy o wolność” do „PKK to terroryści, Hamas to bojownicy o wolność, a my oskarżamy Zachód o hipokryzję”.

„Kiedy tysiące Turków opłakiwało własnych martwych żołnierzy… jeszcze większe tłumy odprawiały modły po śmierci … [dowódcy terrorystów czeczeńskich] Szamila Basajewa”

Być może problem polega na turecko-islamistycznym myśleniu. W 2006 r. pewnego dnia, kiedy tysiące Turków opłakiwało własnych martwych żołnierzy – w dzień taki sam jak ostatni piątek – jeszcze większe tłumy dokładnie tego samego dnia odprawiały w wielu miastach tureckich modły pogrzebowe in absentia za Szamila Basajewa, legendarnego dowódcę czeczeńskich terrorystów, który – wraz z szeregiem innych – był odpowiedzialny za masakrę w Biesłanie, w której zginęły setki rosyjskich dzieci.

Dlaczego właściwie Turcy są urażeni, kiedy Kurdowie opłakują zabitych ludzi z PKK i ogłaszają ich swoimi męczennikami, skoro sami opłakują czeczeńskich lub palestyńskich „bojowników o wolność”? Czy nie ma żadnej granicy dla tego międzynarodowego teatru nieprzyjemnej hipokryzji? Zatracony w takich dziecinnych myślach i czytając o przyjmowaniu jak bohaterów więźniów palestyńskich uwolnionych w wymianie za pana Szalita, przypomniałem sobie jednego człowieka, Samira Kuntara, który został uwolniony w 2008 r. w wymianie za zwłoki Ehuda Goldwassera, jednego z trzech żołnierzy porwanych w 2006 r. Dzisiaj pan Kuntar jest bohaterem wśród Palestyńczyków i innych Arabów, a prawdopodobnie także wśród Turków.

Co uczyniło z niego bohatera? Zabił izraelskiego mężczyznę na oczach jego czteroletniej córki, a potem zabił córkę rozwalając jej głowę kolbą karabinu. Odtąd pan Kuntar jest bohaterem.

Irański prezydent Mahmoud Ahmadineżad, także przyjaciel i brat pana Erdogana, nadał panu Kuntarowi medal za “podtrzymywanie oporu palestyńskiego i libańskiego”.

Część II, 27 października 2011

Według rozumowania Erdogana „[uwolniony palestyński terrorysta] Samir Kuntar był bohaterem… ale nie jest on jedynym bohaterem” – bohaterami są również więźniowie uwolnieni za Gilada Szalita

Tak więc Samir Kuntar był arabskim bohaterem, który zabił izraelskiego mężczyznę i jego czteroletnią córkę. Ale nie jest on jedynym bohaterem.

Wśród więźniów uwolnionych w wymianie za Gilada Szalita są ci, którzy zorganizowali zamachy samobójcze na pizzerię w Jerozolimie, zabijając 15 osób; na kolację paschalną w Natanii, zabijając 30; autobus w Jerozolimie, zabijając 11; i autobus w Hajfie, zabijając 17.

Ale poza słońcem w drogich hotelach i cieszeniem się wytwornym życiem, co będą ci bohaterowie robić w świecie poza celami więziennymi? Jak rozumiem, planują kontynuować kariery w zawodzie, w którym są naprawdę wyjątkowo wykwalifikowanymi mężczyznami i kobietami.

Rzecznik skrzydła militarnego Hamasu dumnie oznajmił, że starszy sierżant Szalit “nie będzie ostatnim żołnierzem porwanym przez Hamas, jak długo Izrael trzyma więźniów palestyńskich w zamknięciu”. A Komitety Powszechnego Oporu w Gazie – [organizacja] zaangażowana w porwanie pana Szalita w 2006 r. – stwierdziła, że „porywanie żołnierzy izraelskich jest naszą strategią”.

Wafa Al-Bass, “bojowniczka o wolność” (nie mylić z “terrorystką”) uwięziona w 2005 r., kiedy schwytano ją podczas próby przeszmuglowania bomby., gdy udawała, że szuka pomocy medycznej, powiedziała po uwolnieniu, że „Palestyńczycy powinni co roku brać kolejnego Szalita”. Pani Al-Bass powiedziała także, że ma nadzieję zobaczyć, jak niektórzy z jej towarzyszy stają się szahidami (męczennikami w dżihadzie). „Dzisiaj pragnę zostać zamachowcem-samobójczynią trzy razy bardziej niż przedtem – powiedziała. – Jestem dumna z dżihadu!”

I jest Amana Muna, która przybyła do Turcji w zeszłym tygodniu w ramach umowy o wymianie więźniów. Kiedy kilka słabych głosów w mediach tureckich wspomniało, że pani Muna otrzymała wyrok dożywotniego więzienia za użycie Internetu do zwabienia 16-letniego izraelskiego chłopca z Aszkelonu do Ramallah, gdzie został schwytany i zabity, oświadczenie ambasady palestyńskiej w Ankarze wyjaśniło kwestię, czy dama ta ma kryminalną przeszłość. Bez zaprzeczania incydentowi, za który pani Muna została uwięziona, oświadczenie ambasady (cytowane przez „Hurrijet”) stwierdzało: „Amana Muna jest palestyńską bojowniczką, która walczyła w słusznej sprawie”.

„Będę… przypominał premierowi… że jeśli Kuntar, Al-Bass lub Muna nie są terrorystami, to żaden członek PKK nie może i nie powinien być uważany za terrorystę”

Ciekaw jestem czy premier Recep Tajjip Erdogan lub minister spraw zagranicznych Ahmet Davutoglu uznają, że taki zestaw zamachów i zabójstw kwalifikuje tych “bojowników” jako „terrorystów”. A może nie ma dobrego powodu do bycia ciekawym, ponieważ wcześniej w tym roku pan Erdogan powiedział „nazywanie [członków] Hamasu terrorystami byłoby nieokazywaniem szacunku woli Palestyńczyków”. Będę więc przypominał premierowi i ministrowi spraw zagranicznych, że jeśli Kuntar, All-Bass lub Muna nie są terrorystami, to żaden członek PKK nie może i nie powinien być uważany za terrorystę.

Jeśli chodzi o oświadczenie ambasady palestyńskiej: Drodzy bracia palestyńscy, możecie mieć rację w sprawie niektórych waszych argumentów politycznych. Powinniście jednak potrafić zrozumieć, że namiętne przywiązanie do zabijania, wzmocnione żałosną interpretacją księgi świętej, nie jest dobrą receptą na pokój, który – jak twierdzicie – jest głównym nauczaniem islamu.

Być może pan Erdogan przegapił szansę uhonorowania bojownika o wolność Kuntara, ponieważ prezydent Iranu Mahmoud Ahmadineżad był o dwa lata szybszy i przyznał mu medal. Ale dobrą nowiną jest to, że są nowoprzybyli w puli bojowników o wolność i pan Erdogan zawsze może wymyśleć medal dla pani Al-Bass albo pani Muna.





[1] “Hurriyet Daily News”, Turcja, 25 i 27 października 2011. Angielski oryginał został nieznacznie zredagowany dla większej jasności.