Niedawne spotkanie irańskiego prezydenta Mahmouda Ahmadineżada podczas jego wizyty w Syrii z syryjskim prezydentem Baszarem Al-Assadem, sekretarzem generalnym Hezbollahu Hassanem Nasrallaham oraz z przedstawicielami ruchów oporu postrzegano głównie jako spotkanie koordynujące obóz oporu w przygotowaniu na możliwą eskalację w regionie. To postrzeganie opierano, między innymi, na oświadczeniach Ahmadineżada i Assada na wspólnej konferencji prasowej, w których obaj potępili USA i wychwalali opór[1] .

Artykuły redakcyjne londyńskiej gazety Al-Quds Al-Arabi” i libańskiej gazety “Al-Akhbar”, związanymi z reżimem syryjskim, nazwały szczyt Ahmadineżad-Assad-Nasrallah „radą wojenną”, na której ci trzej przywódcy sformułowali plan działania i wyznaczyli zadania w przygotowaniu do nadchodzącej wojny (której wybuchu według oceny Ahmadineżada oczekuje się w ciągu kilku miesięcy,). Gazety te widzą także ten szczyt jako próbę stworzenia „nowego równania” wobec Izraela, w którym Iran zajmuje miejsce Egiptu. Wyraziły również domysły, że Syria zwróciła się ku opcji irańskiej i od opcji amerykańskiej, ponieważ USA nie oferowały jej wystarczającego bodźca, by odsunąć się od Iranu i, co ważniejsze, nie zrobiła nic, by pomóc w odzyskaniu Wzgórz Golan.

Poniżej podajemy fragment tych artykułów redakcyjnych:

Al-Quds Al-Arabi: Szczyt Assad-Ahmadineżad– “rada wojenna”

Redaktor “Al-Quds Al-Arabi”Abd Al-Bari Atwan napisał: “Trójstronne spotkanie [25 lutego] w Damaszku syryjskiego prezydenta Baszara Al-Assada, jego irańskiego gościa Mahmouda Ahmadineżada i sekretarza generalnego Hezbollahu Hassana Nasrallaha było ‘radą wojenną’, [na której ta trójka] naszkicowała przyszły kurs działań i wyznaczyła zadania i role na wypadek izraelskiego ataku na jedną ze stron lub na wszystkie trzy naraz…

Także [warte zanotowania było] rozszerzone spotkanie między Ahmadineżadem i dowódcami palestyńskich frakcji [oporu]… Czas [tego spotkania], sposób jego przeprowadzenia oraz konferencja prasowa po nim wskazują, że buduje się strategiczny sojusz i formuje nowy front, żeby służyć jako szpica przeciwko sojuszowi USA-Izrael i arabskim rządom, które do niego dołączą w wypadku wybuchu wojny. Irański prezydent ocenił, że ta wojna wybuchnie… w ciągu kilku miesięcy…

Jesteśmy świadkami nowego języka, bezprecedensowego [poziomu] pewności siebie i gotowości zatwierdzenia reakcji, jakich dotąd nigdy nie widzieliśmy – szczególnie ze strony reżimów arabskich – od czasu [przyjęcie] opcji pokojowej… ucieleśnionej w arabskiej inicjatywie pokojowej, która została starannie upichcona w amerykańskiej kuchni przez najlepszych kucharzy…

Wydaje się, że przywództwo syryjskie określiło swoje stanowisko: postanowiło zamknąć drzwi do tanich i patetycznych prób Ameryki przypochlebiania się im i [zdecydowało zamiast tego] wzmocnić sojusz strategiczny z Iranem. Taka była jego wyraźna odpowiedź na radę Sekretarza Stanu USA Hilary Clinton, która żądała, by Syria zdystansowała się od Iranu, regionalnego wichrzyciela…

Wydaje się, że bliskość konfliktu [w regionie] skłoniła [Syrię] do porzucenia drogi cichej dyplomacji i na wpół otwartych drzwi do [zbliżenia] z Zachodem, i rozpoczęcia przygotowań do możliwości ‘matki wszystkich wojen’”[2] .

Libańska gazeta “Al-Akhbar”: nowa równowaga wobec Izraela z Iranem zastępującym Egipt

Ibrahim Al-Amin, przewodniczący zarządu pro-syryjskiej gazety libańskiej “Al-Akhbar” napisał, że każdemu, kto myślał, że Syria da się zastraszyć groźbami wojny i odsunie się od Iranu, udowodniono, iż się mylił, i że szczyt w Damaszku miał na celu stworzenie nowej równowagi sił wobec Izraela, w której Iran zajmuje miejsce Egiptu: „Młodzi [członkowie] Sojuszu 14 Marca nie byli jedynymi, którzy mówili o [rzekomym] zamiarze Syrii odsunięcia się od Iranu i od sił oporu. W Arabii Saudyjskiej, Jordanii i niektórych krajach europejskich oraz Departamencie Stanu USA także byli ci, którzy myśleli, że [Syria wybierze] tę opcję.

Podstawą tego [przekonania] była [ocena], że Syria nie będzie w stanie oprzeć się groźbie wojny przeciwko niej i że stojąc wobec wyboru między własnym [przetrwaniem] a pozycją polityczną, reżim [syryjski] szybko wycofa się [z sojuszu z Iranem]…

Wtedy przyszły ostrzeżenia: Europejczycy przekazali bezpośrednie groźby Izraela i USA stwierdzające, że Syria będzie celem [ataku], jeśli będzie nadal dostarczała broni ruchom oporu w Libanie i w Gazie oraz, że dalszy sojusz w Iranem oznacza kontynuację izolacji i nacisków [na Syrię]… Wpływowe kręgi w Tel Awiwie, Waszyngtonie i innych stolicach uważały, że te groźby wystarczą, by odstraszyć obóz przeciwny…

[Ostatecznie jednak to] Iran przekazał przesłanie do USA i Zachodu ogólnie, a do Izraela w szczególności – dzięki wizycie Ahmadineżada w Damaszku – że jest skłonny dostarczyć Syrii wszelkiego potrzebnego wsparcia, by zniosła wszelką wojnę [rozpoczętą] przeciwko niej. Wizyta zakończyła się irańsko-syryjskim szczytem, w którym brał udział Nasrallah i zwołaniem konferencji irańskiej dla poparcia palestyńskiego oporu. [Celem tego szczytu i konferencji] było stworzenie nowej równowagi wobec Izraela, której sednem jest, że siły oporu nie zgodzą się dłużej na żadną wojnę rozpoczętą według wyobrażeń [Izraela]…

Koncepcja, że bez Egiptu Arabowie nie są w stanie stworzyć nowej równowagi do konfliktu z Izraelem nie jest już popierana przez rzeczywistość. Jest tak, ponieważ Iran stanowi rekompensatę nieobecności Egiptu, zarówno politycznie, jak militarnie…

Przyszłość konfliktu arabsko-izraelskiego nie zależy więc już dłużej od jednego z niebezpiecznych odstępstw w arabskiej [historii, a mianowicie porozumień] Camp David…”[3]

“Al-Quds Al-Arabi”: USA nie dały Syrii wystarczajacego bodźca, by zdystansowała się od Iranu

Abd Al-Bari Atwan drwił z zachęt oferowanych Syrii w próbie przekonania jej, by zdystansowała się od Iranu: “Syria nie może wycofać się ze strategicznego sojuszu z Iranem, który przetrwał przez ponad 30 lat. Nie będzie przesadą powiedzenie, że [Syria] nigdy nie rozważała tej opcji, ponieważ oferowane alternatywy były absurdalne i poniżające. Pani Clinton, której żądanie, by Syria zdystansowała się od Iranu, gwałciło [wszystkie] standardy dyplomatyczne i moralne, nie zaoferowała Syrii nic w zamian, poza jakimiś aluzjami, że USA może powołać swojego ambasadora w Damaszku – jak gdyby Syria nie mogła żyć bez amerykańskiego ambasadora… Co zaoferował Waszyngton Syrii w zamian za jej umiarkowaną [politykę]? Czy oddał jej Wzgórza Golan? Czy [pozwolił] na inwestycje [w Syrii]… lub usunął ją z listy państw terrorystycznych?… [4]

Publicysta “Al-Sharq Al-Awsat”Muhammad Sadeq Al-Diyyab stwierdził, że żądanie USA, by Syria zdystansowała się od Iranu bez żadnej odpowiedniej rekompensaty „[takiej jak] poważna wizja rozwiązania niektórych problemów Syrii, przede wszystkim Wzgórz Golan… [oznacza], iż USA chcą, by Syria poświęciła kilka swoich związków za darmo…

Nie można oczekiwać, że Syria będzie zadowolona… z uznania [za kraj], który bliskość lub dystans [swoich związków] ma narzucony przez innych… USA – które uważają, że szkodzą im te stosunki [Syrii i Iranu] – muszą spojrzeć na swoje rachuby, swoją politykę i swoje debaty polityczne i zdystansować się od dyktowania, wydawania rozkazów i zmuszania innych do swojej woli. Świat zmienił się i nadszedł czas, w którym USA muszą słuchać sprawiedliwych żądań Arabów”[5] .

Publicysta saudyjski: Sojusz Iran-Syria jest długotrwały i ideologiczny

Publicysta “Al-Sharq Al-Awsat”Hamid Al-Majd napisał, że fundamentem wieloletniego sojuszu Iran-Syria jest ideologia – mimo ich oczywistych różnic pochodzenia etnicznego i związków z religią. Podkreślił, że Iran ma możliwości militarne i wpływy, w odróżnieniu od świata Arabów sunnickich, który jest pełen wewnętrznych sporów: “… Niektórzy obserwatorzy nie rozumieją, że… stosunki Iran-Syria nie są jak stosunki Libia-Czad, które zacieśniają się i rozluźniają zależnie od atmosfery politycznej i indywidualnego nastroju. Stosunki [Iran-Syria] są przykładem znaczenia ‘ideologicznej przynależności’ w pogłębianiu i stabilizowaniu sojuszy mimo zmian i katastrof wyrządzonych przez czas.

Wielu obserwatorów, w powierzchownym oglądzie, wiązało nadzieje z nieuniknionym załamaniem się, a przynajmniej jego stopniowym osłabieniem, sojuszu Iran-Syria po upadku reżimu Saddama Husajna. Ten pogląd polegał [na fakcie], że Saddam był zażartym wrogiem obu krajów… Ale dni, które nastąpiły po upadku reżimu Saddama, dowiodły, że ten sojusz jest długotrwały i głęboko zakorzeniony, nie zaś przejściowy…

Stosunki Syria-Iran rozwinęły się na poziomach ekonomicznym i kulturalnym [1] przełożyły się na wiele porozumień handlowych i kulturalnych… mimo że reżim syryjski jest czysto baasistowski, ‘niereligijny’ i jest wyraźnym zaprzeczeniem reżimu irańskiego. [Ponadto] Syryjczycy są Arabami, a ich irańscy koledzy Persami. Ostatecznie jednak więzy ideologiczne są najsilniejsze i najbardziej stabilne – a tego wielu komentatorów arabskich i zachodnich nie potrafi pojąć.

Naprzeciw temu potężnemu sojuszowi stoi świat sunnicki, stanowiący olbrzymią większość świata muzułmańskiego – a jego większość jest zupełnie bezużyteczna, ponieważ świat muzułmański nie ma kraju, który dorównuje Iranowi we wpływach ideologicznych i [potędze] militarnej… Czas dowiódł, że Irańczycy mają olbrzymią zdolność planowania i wpływania. Iran z całą swoją przemyślnością z powodzeniem wyśmiewał i odrzucał Zachód ‘unikami’ w sprawie możliwości nuklearnych, których ostatecznie użyje do wzmocnienia swojego wpływu ideologicznego – podczas gdy niektóre rządy w świecie sunnickim nadal walczą ze swoimi elektoratami [wewnątrz krajów w próbie] dowiedzenia, że uwolniły się od swoich islamskich związków. Tożsamość [tych krajów] jest zagubiona – zatopiona w sporach, które spowodowały ich porażkę… [pozwalając] Iranowi i tym, którzy go otaczają, na zostanie głównymi graczami”[6] .

Redaktor “Al-Sharq Al-Awsat”: Pogarda Assada wobec Clinton zaprzecza poprzednim oświadczeniom Syrii

Redaktor “Al-Sharq Al-Awsat”Tariq Alhomayed napisał: ”Podczas gdy Sekretarz Stanu USA Hilary Clinton powiedziała, że jej kraj poprosił Syryjczyków, by zdystansowali się od Iranu, prezydent Syrii [przywitał] swojego irańskiego odpowiednika w Damaszku z okazji obchodów Mawlid [narodziny Proroka Mahometa]. Prezydenci podpisali porozumienie o zniesieniu wiz między tymi dwoma krajami. Czy był to [przypadek] Syrii rzucającej wyzwanie USA – czy tylko publiczne zawstydzenia [USA] w odpowiedzi na postawienie Damaszku w kłopotliwej sytuacji przez Sekretarz Clinton, szczególnie, że uwagi Assada o Clinton były wyraźnie sarkastyczne…

Jeśli jednak Damaszek jest tym, który decyduje o biegu wydarzeń, i wierzy, że jego interes polega na konsolidacji więzów z Teheranem, to dlaczego Syria otwarcie prosi Amerykanów o interwencję w negocjacjach z Izraelem?… Jeśli Damaszek zgadza się z Ahmadineżadem… że ‘byt syjonistyczny jest na drodze do zaniku’ i ‘zostanie skonfrontowany z wszystkimi narodami w rejonie, szczególnie Syrią, Libanem, Iranem i Irakiem’, to dlaczego Syria współpracuje z Amerykanami w kwestiach bezpieczeństwa i z uznaniem Waszyngtonu, ponieważ liczba cudzoziemskich [dżihadystów] zmierzających do Iraku [przez jej granice] zmniejszyła się?…

…Jeśli Syryjczycy chcą normalizacji stosunków z USA i chcą, by USA pośredniczyły między Syrią a Izraelem, to jak mogą walczyć u boku Ahmadineżada i zgadzać się z nim w sprawie likwidacji Izraela?… Jeśli koncepcja Syrii negocjującej z Izraelem jest zaakceptowana przez Iran, to dlaczego Teheran potępia innych jako zdrajców?…

… Kto kogo oszukuje? Coś jest nie tak w stosunkach Damaszku z Teheranem w dniu dzisiejszym. Donośne głosy sugerują, że jedna strona jest nerwowa, podczas gdy druga przedstawia coś sprzecznego z tym, co jest wewnątrz. Poczekajmy i zobaczmy!”[7]


[1] O szczycie Assad-Ahmadinejad patrz MEMRI 26 lutego 2010 SD# 2829 – Na szczycie w Damaszku irański prezydent Ahmadineżad i syryjski prezydent Assad stawiają wyzwanie USA i obiecują, że likwidacja Izraela jest bliska

[2] “Al-Quds Al-Arabi” (Londyn), 27-8 lutego 2010.

[3] “Al-Akhbar” (Liban), 1 marca 2010.

[4] “Al-Quds Al-Arabi” (Londyn), 27-28 lutego 2010.

[5] “Al-Sharq Al-Awsat” (Londyn), 1 marca 2010.

[6] “Al-Sharq Al-Awsat” (Londyn), 27 lutego 2010.

[7] “Al-Sharq Al-Awsat” (Londyn), 27 lutego 2010