Poniżej podajemy fragmenty wywiadu z parlamentarzystą syryjskim Ahmadem Shlashem, który nadała Mayadeen TV 28 maja 2013 r.

Kliknij tutaj, żeby zobaczyć to wideo w MEMRI TV.

Ahmad Shlash: Pani nazywa to Wiosną [Arabską]? To nie jest nawet jesień. To jest Kostucha przychodząca do Syrii, by zebrać plon dusz.

Dziennikarka: To dlatego, że prezydent Assad trzyma się swojego stołka.

Ahmad Shlash: To my trzymamy się jego, a nie on swojego stołka. Nie pozwolimy mu odejść z tego stołka. Naszym hasłem są tylko trzy słowa: Allah, Syria i Baszar – i to wszystko. Kto tego nie rozumie, może pójść walić głową w mur.

Dziennikarka: Czy jest możliwe, że w całej Syrii nie można znaleźć lepiej kwalifikującej się osoby?

Ahmad Shlash: Proszę pozwolić, że powiem pani, na całym Bliskim Wschodzie i na całym świecie nie ma ludzi takich jak prezydent Baszar Al-Assad lub Hassan Nasrallah. Są wyjątkowi. Reszta może pójść i pogrzebać się w ziemi – czy pochodzą z krajów arabskich, czy nie-arabskich.

[…]

Dziennikarka: Wydaje się, że Katar i Arabia Saudyjska wezmą udział w tej konferencji międzynarodowej.

Ahmad Shlash: Mam nadzieje, że to zrobią.

Dziennikarka: Dlaczego?

Ahmad Shlash: Żeby nasi chłopcy mogli wepchnąć jeden but w usta Kataru i drugi w usta Arabii Saudyjskiej. Chcemy spotkać ich twarzą w twarz.

Dziennikarka: Proszę, by uważał pan na słowa.

Ahmad Shlash: Świetnie, nie puścimy tego na antenę. Żaden problem.

Dziennikarka: Jest pan odpowiedzialny za to, co pan mówi.

Ahmad Shlash: Absolutnie. Milion procent.

Dziennikarka: Mayadeen TV nie jest za to odpowiedzialna.

Ahmad Shlash: Absolutnie. To nie wasza wina.

Dziennikarka: Wrócimy po krótkiej przerwie.

[…]

Ahmad Shlash: Mamy tylko jednego prezydenta – Baszar – i z wolą Allaha, po nim będzie Hafez.

Dziennikarka: Jaki Hafez? Syn prezydenta Baszara?

Ahmad Shlash: Oczywiście. Mogę powiedzieć, co chcę

Dziennikarka: Raz jeszcze, jest pan odpowiedzialny za to, co pan mówi…

Ahmad Shlash: Absolutnie. Jak najbardziej. Coś pani powiem. Ktoś powiedział opozycji syryjskiej: “Moi bracia w opozycji, jeśli nie podobają wam się rządy prezydenta Baszara Al-Assada, może będziecie bardziej zadowoleni z rządów jego syna, Hafeza”. Bądźmy cierpliwi.

[…]

Dziennikarka: Czy armia syryjska jest dzisiaj w stanie otworzyć nowy front przeciwko Izraelowi, kiedy jest po szyję zakopana we wszystkim, co się dzieje?

Ahmad Shlash: Proszę czekać, a zobaczy pani. Pociski nie wymagają niczego poza naciśnięciem guzika. To nie takie trudne. Oczywiście Żydzi boją się, że szlachetny opór libański – ludzie Allaha [Hezbollah] – otworzą front tutaj [w Libanie], a ludzie Al-Assada otworzą inny front z Syrii. Tysiące lub dziesiątki tysięcy pocisków zasypią Izrael i być może, dzięki Syrii, Izrael zostanie kompletnie unicestwiony.

Niech nas spróbują. Niech zrobią manewry wojskowe. Jordania także robi manewry wojskowe z 18 krajami, włącznie z [krajami] arabskimi. Przeciwko komu Jordania prowadzi te manewry? Ma pokój z Izraelem. A co z manewrami Al-Assada? Lew jest zawsze przygotowany. Ale oni mają myszy, nie lwy.

Zadam pani pytanie, Salmo. Kraj taki jak Jordania, ze starym traktatem pokojowym z Izraelem – jeszcze sprzed [oficjalnych] porozumień pokojowych – przeciwko komu urządza manewry wojskowe? Rozumiem, że kraj robi manewry wojskowe, ponieważ ma wroga, ale kto jest twoim wrogiem, Jordanio? Czy to Syria? Na Allaha, igracie z ogniem.

[…]

Ostrzegliśmy Jordanię. Jestem pewien, że nasi ludzie w Iranie także ostrzegli Jordanię, by nie igrała z ogniem. Ale oni są wolni. Jeśli chcą nadal igrać z ogniem, zobaczymy, co się stanie, kiedy pójdą spać do swoich sypialni.

[…]Jeśli chcą otwartej wojny – niechaj tak będzie. Armia Arabów syryjskich… Coś pani powiem, Salmo. Jak długo prowadzi nas prezydent Baszar, pójdziemy na koniec świata. Nie wykluczam możliwości, że z ludźmi Allaha odzyskamy któregoś dnia Andaluzję. […]