Kilka dni temu, 23 grudnia 2009 r. były premier libański i przewodniczący partii Kataeb (Falangiści) Amin Gemayel oznajmił, że jego frakcja w parlamencie libańskim zamierza odwołać się do Rady Konstytucyjnej w sprawie Artykułu 6 Oświadczenia Ministerialnego rządu Saada Al-Haririego, które uznaje legalność broni Hezbollahu[1] .

W odpowiedzi sekretarz generalny Hezbollahu Hassan Nasrallah w przemówieniu 27 grudnia 2009 r. zaznaczającym dzień Aszura wezwał libańskich chrześcijan, by wyciągnęli nauczkę z sytuacji chrześcijan w Iraku – których „nawet potężna armia USA nie może ochronić”. Wezwał ich także, by rozważyli swoje opcje na przyszłość i wyciągnęli nauczkę z przeszłych rozczarowań, kiedy to pokładali nadzieję w Izraelu i/lub USA.

Poniżej podajemy fragment przemówienia Nasrallaha: [2]

Libańscy chrześcijanie „muszą zbadać efekty stawiania przez niektórych z nich na administrację amerykańską”

Mówię do was w tym dniu: my [Hezbollah] jesteśmy ludźmi cierpliwymi, ludźmi poświęcenia, ludźmi niezłomności. Nie można nas sprowokować i nie damy się usidlić w prowokacje pewnych sił politycznych na wewnętrznej arenie libańskiej.

Rozumiemy tło i okoliczności [które prowadziły te siły do prowokowania nas]. W przeszłości chcieli oni atakować Syrię i [libańską] opozycję, a także atakować ruch oporu. Dzisiaj [jednak] nie mogą atakować Syrii, [ponieważ], niech będzie Allah pochwalony, weszliśmy w nową fazę stosunków [z tym krajem]. Ogólne atakowanie opozycji jest [także] nieco trudne [dzisiaj], ponieważ ministrowie zarówno opozycji, jak i koalicji są w tym samym rządzie. [Dlatego jedyną] pozostającą im rzeczą jest [atakowanie] ruchu oporu i jego uzbrojenia.

W porządku, rozumiemy tę sytuację i mówimy, że nie damy się usidlić przez żadną prowokację lub [próbę] tworzenia napięć w politycznej atmosferze Libanu…

Chcę zwrócić się do chrześcijan w Libanie… Wzywam chrześcijan w Libanie, by przeprowadzili spokojną dyskusję, daleką od podburzających wystąpień, podżegających deklaracji i tym podobne. [Wzywam ich, by przeprowadzili] między sobą spokojną dyskusję dotyczącą opcji [które wybiorą] na ten etap i na przyszłość. [Wzywam ich], by skorzystali z doświadczeń przeszłości, rozważyli doświadczenia poprzednich dziesięcioleci i [zbadali] efekty stawiania przez niektórych z nich … na Izrael. Dokąd zaprowadziło to Liban, a szczególnie libańskich chrześcijan? Muszą zbadać wyniki stawiania przez niektórych z nich na administrację USA i dokąd zaprowadziło to Liban, a szczególnie libańskich chrześcijan?

„[Cała] potężna armia [USA] w Iraku nie może ochronić irackich chrześcijan”

Dzisiaj mamy przed sobą przykład Iraku. Sto pięćdziesiąt tysięcy żołnierzy USA, [wszystkie ich] bazy wojskowe i [cała] potężna armia [USA] w Iraku nie mogą ochronić irackich chrześcijan. Doszło do tego, że nie mogą gromadzić się w swoich kościołach, żeby uczcić narodziny Mesjasza, niech spoczywa w pokoju. Czy USA może dostarczyć im wymarzonej ochrony? Nie mówimy o [sytuacji] sprzed stulecia. Mówimy o naszych czasach.

Wzywam [libańskich chrześcijan], by dobrze odczytywali zmiany międzynarodowe, rozważania i interesy [i zbadali] jak zbudowane są regionalne porozumienia i czyim kosztem. Mówię to do nich jako Libańczyk, że interes chrześcijan w Libanie jest w Libanie i nigdzie indziej. Leży w ich interesie pokazanie otwartości, współpraca i integrowanie się z innymi Libańczykami. Leży w ich interesie, by nikt nie przynosił im rywalizacji, wrogości i wojen z innymi Libańczykami.

[Libańskim] chrześcijanom nie wolno zgodzić się na [sytuację, w której pewna grupa] pośród nich bezustannie pcha ich do samobójstwa pod fałszywym pretekstem strachu [przed Hezbollahem]…


[1] „Al-Safir” (Liban), 23 grudnia 2009.

[2] Intiqadonline.com, 27 grudnia 2009.