W niedawnym artykule zatytułowanym „Ponowne odkrywanie Burgiby”, w londyńskiej gazecie “Al-Sharq Al-Awsat”, publicysta Ali Ibrahim porównuje obecny okres w Afryce Północnej do początku lat 1970., kiedy Tunezją rządził Habib Burgiba i młody rewolucjonista Muammar Al-Kaddafi właśnie przeprowadził zamach stanu w sąsiedniej Libii.

Ibrahim pisze, że podczas gdy Kaddafi podżegał masy płomiennymi wezwaniami do walki z imperializmem, Burgiba nadal twierdził, że najważniejszymi celami był rozwój społeczeństwa, postępy w edukacji i prawach człowieka oraz promowanie wartości obywatelskich. Burgiba opowiadał się także za uznaniem rezolucji ONZ-u o podziale Palestyny i za negocjacjami z Izraelem w sprawie państwa palestyńskiego. Ibrahim argumentuje, że chociaż Burgiba był dyktatorem, państwa arabskie dobrze zrobią, jeśli przyjmą jego umiarkowaną i postępową postawę w celu zbudowania społeczeństw, które są trwałe i zdolne do ewoluowania w sposób pokojowy.

Poniżej przedrukowujemy artykuł tak jak ukazał się on w angielskim wydaniu „Al-Sharq Al-Awsat”[1] .

Jest grudzień 1972 r.; miejsce, Tunezja; scena, komediowe wideo z YouTube, które odzwierciedla konflikt między dwoma różnymi pokoleniami i mentalnością. Scena opisuje wielką walkę między starym człowiekiem, przywódcą tunezyjskim Habibem Burgibą, który został zaklasyfikowany przez rewolucyjne reżimy jako „konserwatysta”, i pewnym siebie „młodym rewolucjonistą”, Muammarem Kaddafim, który przejął władzę w Libii mniej więcej rok wcześniej przy pomocy wojskowego zamachu stanu, i który niezmiernie gardził innymi. Istotnie, w tej scenie można zobaczyć Kaddafiego śmiejącego się z przemówienia Burgiby, w którym przywódca tunezyjski skrycie atakował Kaddafiego, dzielącego z nim podium.

Według tej opowieści Burgiba przyszedł na wiec, na którym Kaddafi wygłaszał płomienną retorykę, rozpalając publiczność wezwaniami do jedności arabskiej i [do] walki z imperializmem. Burgiba zajął podium po przemówieniu przywódcy libijskiego i natychmiast zaczął obalać twierdzenia Kaddafiego, mówiąc, że choć nie [jest tak, że] nie zgadza się z nim co do ostatecznego celu, wszystko musi być dokonywane stopniowo i oparte na stabilnych fundamentach. Burgiba podkreślił, że najważniejszą rzeczą jest zmienić mentalność ludzi, budować i rozwijać społeczeństwa, osiągnąć rozwój naukowy i rozszerzać pojęcie obywatelstwa. Burgiba powiedział, że choć niezależność dała suwerenność narodową, środki do życia narodu i [jego] naukowe osiągnięcia nadal nie są w jego rękach. Jako dowód tego przedstawił przykład ogrzewania pałacu prezydenckiego, które naprawa wymagała pomocy z zagranicy.

Tunezyjski przywódca zapytał także, jakie korzyści zyska 5 milionów Tunezyjczyków z unii z 1,5 miliona Libijczyków. Zapytał retorycznie: „Czy my [Tunezyjczycy] jesteśmy słabszą stroną?” Podkreślił także: “Jeśli chcemy coś zbudować, musimy zbudować to na mocnych fundamentach, nie jak poprzednie unie, które nie były niczym poza podpisem na papierze” (był to odnośnik do Egipsko-Syryjskiej Zjednocznej Republiki Arabskiej, która wkrótce rozpadła się, ponieważ nie była zbudowana na solidnych fundamentach).

Pewne jest, że przesłanie Burgiby, które przedstawił entuzjastycznie na tym wiecu, było próbą obrony i strzeżenia politycznego modelu Tunezji, który ustanowił i który Kaddafi próbował rozbić. Burgiba w swojej retoryce nie był tak emocjonalny i entuzjastyczny jak młody rewolucjonista z Libii, ale to dlatego, że popularna retoryka jest bardziej emocjonalna i budząca emocje.

Burgiba nie był popularny w epoce nacjonalistycznej ekspansji arabskiej. W mieście Jerycho w 1967 r. – które w tym czasie było pod rządami Jordanii – to Burgiba wstał i przedstawił myśl o uznaniu rezolucji ONZ-u z 1948 r., która wzywa do podziału Palestyny, i o negocjacjach z Izraelem na bazie ustanowienia państwa palestyńskiego. Wynikła z tego kampania medialna rozpoczęta przeciwko Burgibie przez tych, którzy uważali to za odstępstwo od linii arabskiej.

Zamiarem tego artykułu nie jest chwalenie lub potępianie żadnej konkretnej strony; raczej jest to alternatywne odczytywanie historii. Wydaje się, że historię można czytać wielokrotnie, za każdym razem w innym stanie umysłu. Najważniejszą rzeczą jest wyciągnięcie nauki z historii i trzymanie jej świeżo w umyśle w celu budowania lepszej przyszłości. Bowiem to, co nie jest do zaakceptowania dziś, może być do zaakceptowania jutro i tak ma się sprawa odnośnie negocjacji pokojowych.

Rozmowa o Burgibie powróciła, [kiedy] Beji Caid el-Sebsi – jeden z towarzyszy Burgiby w walce o niepodległość Tunezji – [przyjął] stanowisko tunezyjskiego premiera w okresie przejściowym, który z czasem dał Zgromadzenie Ustawodawcze po tym, co prawdopodobnie było pierwszymi wolnymi wyborami od czasu uzyskania przez Tunezję niepodległości[2] . Nowo mianowany prezydent Tunezji, Moncef Marzouki, w wywiadzie dla “Asharq Al-Awsat” opublikowanym w zeszłym tygodniu, powiedział, że istnieje wspólny mianownik między nim a Burgibą, a mianowicie ich troska o edukację i prawa kobiet oraz ich miłość do Tunezji. Jest jednak jedna ważna różnica, Burgiba był autokratą, podczas gdy Marzouki jest demokratą i jest to różnica o głębokim znaczeniu.

Burgiba przyniósł korzyści społeczeństwu tunezyjskiemu swoją troską o edukację i prawa kobiet, jednakże nie udało mu się – jako założycielowi Republiki Tunezji – położyć fundamentów pod rząd, który mógł posuwać się do przodu i reformować się po jego rządach. Jest to ewidentne [z faktu], że republika tunezyjska doszła do ślepego zaułka z rewolucją, która obecnie tworzy drugą republikę Tunezji. Ważne jest, by wszystkie republiki arabskie, które weszły na ten drugi etap po rewolucji, [mogły] odnieść korzyść z ponownego odczytania historii w nowym stanie umysłu w celu ustanowienia czegoś trwałego, zdolnego do przetrwania i zmieniającego się, i transformującego w sposób pokojowy.


[1] “Al-Sharq Al-Awsat” (Londyn), 28 grudnia 2011. Tekst został nieznacznie zredagowany dla większej jasności.

[2] Beji Caid el-Sebsi był tymczasowym premierem od 27 lutego do 24 grudnia 2011 r.