Mimo demokratycznych wyborów [które odbyły się] 7 marca w Iraku, znani dziennikarze mającego siedzibę w Londynie saudyjskiego dziennika Al-Sharq Al-Awsat oraz egipskiego rządowego dziennika Al-Gumhouriyya kwestionują możliwość demokratycznych rządów w jakimkolwiek kraju arabskim, a szczególnie w Iraku. Twierdzą oni, że demokracja jest owocem kultury politycznej diametralnie sprzecznej z plemienną kulturą arabską, którą ich zdaniem charakteryzuje dziedziczna władza, religijne podziały i zależność od więzów krwi –czynniki, które doprowadziły do niepowodzenia eksperymentów demokratycznych w Algierii, Palestynie i Sudanie. Twierdzą oni, że wybory w Iraku były amerykańskim wymysłem i zaledwie iluzją demokracji.

Poniżej fragmenty artykułów na ten temat:

Dyrektor Al-Arabiya: Wybory w Iraku to święto, które nigdy się nie powtórzy

Abd Al-Rahman Al-Rashed, dyrektor Al-Arabiya oraz były redaktor wychodzącego w Londynie dziennika „Al-Sharq Al-Awsat”, podkreśla, że mieszkańcy krajów arabskich obawiają się demokracji ze względu na nieudane wcześniejsze doświadczenia wprowadzania jej w arabskim świecie. Napisał on: „Czy irakijska demokracja jest zaraźliwa? W żadnym przypadku. Przeciwnie. Istniejące w tym regionie autokratyczne reżimy … mają [teraz] więcej możliwości infiltrowania umysłów i granic, a to one dominują dziś w tym regionie…

Nikt nie powinien obawiać się scen głosowania, potężnej armii wyborców, wypowiedzi kandydatów [podczas kampanii], wyborczej propagandy obiecującej zmianę oraz wzlotów i upadków lokalnych polityków [w wyniku wyborów irackich] obywateli. Jest to okazjonalne [demokratyczne] święto, które w tym regionie nigdy się nie powtórzy, ponieważ jego bóle porodowe są zbyt trudne i nie ma na świecie mocarstwa, które wzięło by na siebie jego sponsorowanie i ochronę

To doświadczenie irackie jest wynikiem nadzwyczajnych okoliczności. Wyrosło ono z potrzeby obalenia Saddama Husajna, która pojawiła się w następstwie upadku pokojowej i zbrojnej opozycji oraz planów zamachu stanu czy otrucia [Saddama]. Nowy reżim iracki narodził się w morzu krwi… Idea narzucenia demokracji jest przerażająca i znienawidzona, jest również w regionie konsensus, aby ją zwalczać…

Istnieją [raczej] obawy, że w przyszłości irackie kierownictwo złapie wirusa autokracji – a nie, że demokracja rozszerzy się na sąsiadujące dwadzieścia państw. Demokracja jest [wynikiem] kultury, powolnego jakościowego rozwoju, a to jest trudne zadanie dla społeczeństw plemiennych, w których większość ludności to albo analfabeci, albo częściowi analfabeci. Nie jest łatwo irackiemu władcy pogodzić się z utratą władzy tylko dlatego, że zakończyła się jego kadencja, lub ryzykować swoją [polityczną] karierę zwracając się do społeczeństwa, żeby go oceniło [w drodze] wyborów..

Algieria, Sudan i Palestyna [reprezentują] trzy demokratyczne eksperymenty, które zostały rozbite siłą w pierwszym okresie i dziś [te kraje] są w gorszym stanie niż były wcześniej. Eksperymenty te wywołały w społeczeństwie lęk przed ideą [demokracji]. Potem wydarzenia w Iraku obudziły w nich strach, że jutro powiedzą im, że mają iść i głosować”.[1]

Dr Mamoun Fandy: Próby wprowadzenia demokracji w Iraku i Libanie -– podłe oszustwo

PublicystaAl-Sharq Al-Awsat”dr Mamoun Fandy napisał: „Wybory w Iraku skłaniają nas, Arabów, do pytania, czy demokracja w naszych krajach może się wyłonić z niczego. Irak i Liban to dwa przykłady, które podważają iluzję o arabskiej demokracji i nadzieję, że stanie się ona rzeczywistością za naszego życia – tych z nas, którzy mają ponad 40 lat.

Irakijczycy nadal mówią o oszustwach podczas [ostatnich] wyborów. Jak się wydaje cały świat wierzy, że Saddam Husajn jest martwy, a jego reżim zakończony, a jednak sami Irakijczycy nadal zachowują się tak jak członkowie partii Baas za jego życia. [Mają] inkwizytorskie sądy w postaci Komisji Odpowiedzialności i Sprawiedliwości, znanej jako Komisja De-baasyfikacji, która jak dotąd uniemożliwiła 15 organizacjom politycznym start w wyborach twierdząc, że mają swoje korzenie w Baas… Czy logiczne są tego rodzaju faszystowskie działania w [nowym ] tworze, który twierdzi, że zmierza ku demokracji?

Demokracja jest procesem długoterminowym i nie pojawia się w jeden dzień. W oczach świata dzisiejszy Irak jest jak nietoperze, które wyfrunęły z mroków dyktatury na światło słoneczne. Zachowania Komisji De-baasyfikacji i innych podobnych [ciał] jest podobne do takich nietoperzy, które nie są przyzwyczajone do przejrzystości i światła…

Z punktu widzenia dziedzicznej [politycznej władzy]… Irak nie różni się od Libanu czy innych sąsiednich krajów. Tak więc Ammar Al-Hakim, [Przewodniczący Islamskiej Rady Najwyższej Iraku], odziedziczył kierownictwo po swoim ojcu Abd Al-’Aziz Al-Hakimie, który z kolei odziedziczył kierownictwo Rady Najwyższej po swoim bracie i ojcu. Muqtada Al-Sadr podobnie odziedziczył [kierownictwo] po swoim ojcu, Muhammadzie Sadeq Al-Sadrze, mimo młodego wieku i minimalnego politycznego doświadczenia. Irak ciąży w kierunku feudalizmu i sekciarstwa, a nie w kierunku demokracji…

Irak musi podjąć ogromne wyzwanie, jeśli ma przejść z świata dziedzicznej [politycznej] władzy, sekciarstwa, feudalizmu i tradycyjnego przywództwa do demokratycznego świata konkurencji idei i planów. Ktokolwiek patrzy na zachodnie demokratyczne partie, takie jak Partia Republikańska w Stanach Zjednoczonych czy konserwatyści lub Partia Pracy w Wielkiej Brytanii rozumie, że mądrość [demokracji] polega na zdolności tych partii rozwiązywania problemów obywateli, na umiejętność zmagania się z finansowymi kryzysami czy proponowania poważnych planów dotyczących edukacji czy zdrowia – to jest demokracja [jak i] rozliczanie przywódców z ich działań… ale zewnętrzne objawy demokracji, takie jak wybory w Libanie czy Iraku, nie są [niczym więcej] jak wielką iluzją. To co dzieje sie w tych krajach nie ma nic wspólnego z demokracją.

W poprzednim artykule dla tej gazety pisałem, że najlepszą rzeczą do jakiej Arabowie [obecnie] mogą aspirować to dobry przywódca plemienny lub tolerancyjny dyktator… ponieważ to nie ideologiczne poglądy nas łączą, a związki krwi. Na Zachodzie demokracja była odpowiedzią na europejską nowoczesność. My nie dotarliśmy jeszcze do progu nowoczesności i oszukujemy się, [myśląc], że jesteśmy świadkami wielkich demokratycznych eksperymentów w Iraku i w Libanie – stanowią one oszustwo ale nie ma ucieczki ani nie ma potrzeby potępiania ich, jeśli na poważnie [rozważamy] o przyszłej demokracji w arabskim świecie.”[2]

Publicysta egipski: Wybory są amerykańskim wymysłem, który nie zmieni życia Irakijczyków

Samir Ragab, były redaktor naczelny i były przewodniczący rady dyrektorów egipskiego dziennika rządowego „Al-Gumhouriyya”, napisał w swoim codziennym felietonie w tej gazecie: „Czym różni się [przewodniczący irackiej Listy Narodowej i były premier tymczasowego rządu Ayad] 'Allawi od [obecnego premiera Nouri] Al-Malikiego lub od [’Abd Al-’Aziz] Al-Hakima czy innych? Czyż oni wszyscy nie są [częścią] amerykańskiego tworu…? Czy nie przybyli do Iraku w czołówce najeźdźców czyniąc tym samym reprezentację społeczeństwa czymś dwuznacznym i niezdolnym nawet do rozważania jej rzetelności i uczciwości? Co to za wybory, których wszystkie prawa zostały napisane przez USA, która naszkicowała konstytucję artykuł po artykule?…

Być może USA, Europa i Iran mają specjalne plany dla nowego irackiego parlamentu, ale przeciętny człowiek na ulicy wie z góry, że ten parlament – niezależnie od tego z jakiej mozaiki politycznych i religijnych grup będzie się składał – ostatecznie nie będzie wyrażał dążenia do [normalnego] życia, takiego jakie mają miliony ludzi [na całym świecie], życia jakiego odmówiono [mieszkańcom Iraku] przez 30 lat podczas i po obaleniu reżimu Husajna.

To co odróżnia wybory z 2010 roku od poprzednich wyborów w 2005 to wysoki procent sunnitów, którzy poszli do urn. Tym niemniej wiedzą oni, że żadne “zmiany” nie będą nakierowane na ich interesy. Szyici, którzy stanowią większość, oczywiście wybiorą jako premiera jednego ze swoich .

Jako prezydent Iraku Jalal Talabani powiedział to otwarcie, że niezależnie kto wygra wybory nikt nie naruszy jego pozycji. Należy pamiętać, że Talabani jest jednym z tych przywódców autonomicznego regionu Kurdów, którzy byli w przeszłości zaangażowania w niezwykle gwałtowne i krwawe konflikty ze swoimi wrogami do czasu obalenia Saddama Husajna – to jest do czasu kiedy Amerykanie stworzyli [polityczny] harmonogram odpowiadający ich strategii i ich interesom w Zatoce i ogólnie na Bliskim Wschodzie…” [3]



[1] „Al-Sharq Al-Awsat” (Londyn), 9 marca 9, 2010.

[2] „Al-Sharq Al-Awsat” (Londyn), 8 marca 8, 2010.

[3] “Al-Gumhouriyya” (Egipt), 9 marca 9, 2010.