Na tle obecnych negocjacji nuklearnych USA-Iran i wojny z Państwem Islamskim (ISIS) dziesiątki artykułów w prasie arabskiej, a szczególnie prasie saudyjskiej ostro krytykowały w ostatnich tygodniach politykę administracji Obamy w tym regionie – szczególnie politykę wobec Iranu, którą nazywają “destrukcyjną”, “idiotyczną”, “niebezpieczną” i „o wąskich horyzontach”.

Wyrażając niepokój wobec perspektywy porozumienia nuklearnego USA-Iran, które wzmocniłoby Iran kosztem krajów sunnickich, wieloletnich sojuszników USA, niektórzy autorzy pisali, że ponieważ prezydent Obama stara się o porozumienie nuklearne z Iranem dla własnej, osobistej chwały, koszt takiego porozumienia nie ma dla niego znaczenia. Pisali, że Obama nie zważa na działania Iranu i daje mu, a także organizacjom z nim stowarzyszonym, wolną rękę do działania w Syrii, Iraku, Jemenie i Bahrajnie, a robiąc to pozwala Iranowi na dalszą ekspansję w regionie.

Niektórzy autorzy argumentowali, że polityka USA w Iraku i Syrii, która dała Iranowi swobodę działania w tych krajach, spowodowała powstanie ISIS, ponieważ sojusz USA-Iran upokorzył Arabów sunnickich i stworzył optymalne warunki do pojawienia się takich grup.

Jeden z autorów wezwał nawet kraje arabskie i Turcję, by przeciwstawiły się administracji Obamy, udaremniły jej politykę w regionie i wystąpiły ostro przeciwko jakiemukolwiek porozumieniu z Iranem, które nie uniemożliwia mu całkowicie posiadanie broni jądrowej. Inny spekuluje, że kraje regionu będą w lepszej sytuacji, jeśli znajdą kogoś innego niż USA, na kim mogłyby polegać.

Poniżej przedstawiamy przetłumaczone fragmenty kilku artykułów:

Intelektualista saudyjski: Obama sprzymierzył się z milicjami szyickimi przeciwko milicjom sunnickim

Saudyjski komentator polityczny, Chaled Al-Dahil, pisał w wychodzącej w Londynie gazecie „Al-Hayat”, że polityka Obamy w regionie jest destrukcyjna i że Arabowie nie mogą wobec niej zachować milczenia. Napisał, że administracja Obamy daje wolną rękę Iranowi i jego milicjom w Syrii i Iraku i pomaga mu walczyć z organizacjami sannickimi w regionie w celu uspokojenia go przed podpisaniem porozumienia nuklearnego: „…Administracja Obamy rozumie zupełnie dobrze, że wojna z ISIS, tak jak jest ona obecnie prowadzona, ma destrukcyjne reperkusje sekciarskie, które wybuchną każdemu w twarz, jeśli się nimi nikt nie zajmie. Czy ta administracja jednak… zrobiła cokolwiek, by poprawić [sposób], w jaki ta wojna jest prowadzona?… Z pewnością nie! Ta administracja działała i nadal działa sprzecznie z obawami, które sama wyrażała. [Robi to] z powodu swojego pragnienia sprzymierzenia się z Iranem jako część wojny przeciwko ISIS – w sojuszu, który będzie tajny, do osiągnięcia porozumienia nuklearnego [z Iranem] i normalizacji stosunków [USA-Iran].

Obama widzi kilka korzyści w tej wojnie [przeciwko ISIS]: uspokaja Iran i daje mu poczucie, że USA starają się uratować go przed dodatkowym wrogiem [ISIS] po uratowaniu go od Talibanu i od Saddama Husajna. Podobnie, Obama ma nadzieję, że w ten sposób uda mu się przekonać Iran, by uczynić niezbędne ustępstwa w celu dotarcia do wytęsknionego porozumienia nuklearnego.

Jednak Obama posunął się jeszcze dalej” razem z Rosją dał Iranowi wolną rękę w Syrii w popieraniu reżimu syryjskiego i zdławieniu lokalnej opozycji. W ten sposób oportunizm prezydenta amerykańskiego jest bardzo wyraźnie ujawniony. Jako wytrawny prawnik i polityk wie on, że ISIS, jako organizacja sekciarska, jest naturalnym i bezpośrednim wynikiem wojen sekciarskich, które zaczęły się od amerykańskiej inwazji na Irak. [Z drugiej strony] sam prezydent Obama nazwał reżim irański teokratycznym – to jest, reżimem sekciarskim… – ponieważ reżim religijno-polityczny jest z definicji i nieuniknienie reżimem sekciarskim. Ponadto reżim irański sam zdefiniował się jako sekciarski we własnej konstytucji (patrz rozdziały 12, 71 i 115 konstytucji irańskiej). Znaczy to, że… Obama walczy z sekciarskim ISIS [przy pomocy] sekciarskiej polityki i sekciarskich narzędzi…

To prawda, Obama nie jest formalnie sprzymierzony z Iranem na wojnę z ISIS, ale jest sprzymierzony z Iranem de facto… [jak też] z jego milicjami i milicjami pod jego wpływem. Dlatego też administracja Obamy nie zważa na całą militarną i wywiadowczą działalność Iranu w Syrii i Iraku – od wyprawienia wojowników Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC) oraz finansowania i szkolenia szyickich milicji Iraku, do walki przeciwko ISIS, czy to przez [irańskie] uderzenia powietrzne przeciwko niemu, czy przez te milicje.

Jest uderzające, że administracja Obamy wysłała ponad 3 tysiące żołnierzy, by szkolili tak zwane Siły [Powszechnej Mobilizacji] – Haszd Szabi – grupę szyickich milicji, które zostały stworzone po załamaniu się armii irackiej i przejęciu Mosulu przez ISIS jesienią zeszłego roku. To jest, administracja Obamy sprzymierzyła się de facto z milicjami szyickimi, by walczyć z milicjami sunnickimi…

Przejęcie Jemenu przez Huti otwiera dodatkowy front w wojnie sunnicko-szyickiej. Czy jest do pomyślenia, że USA mogą zostać partnerem Iranu w wojnie przeciwko sunnitom w Jemenie, jak to zasadniczo już zrobiły w Iraku i Syrii?

Nic nie uzasadnia milczenia wobec tej polityki amerykańskiej, ponieważ jest to główny czynnik, który stworzył terroryzm w Afganistanie. Ten terroryzm nasilił się następnie po inwazji USA na Irak i rozbił [na kilka nurtów] w wyniku milczenia amerykańskiego wobec holokaustu dokonywanego w Syrii przez sojusz rosyjsko-irański z tamtejszym reżimem. Jest złem, że milczymy w obliczu polityki, która wciąga region w bardziej destrukcyjne wojny religijne, tylko dlatego, że pan Obama ma aspiracje do osiągnięcia porozumienia z Irańczykami…” [1]



Iran strzela do „sunnitów irackich” i „sunnitów syryjskich” ze sposoringiem USA („Al-Watan”, Arabia Saudyjska, 18 marca 2015)

Polityka Obamy w irańskiej kwestii nuklearnej – „Igranie z przyszłością regionu”

W drugim artykule Al-Dakhil znowu zaatakował Obamę, argumentując, że umowa, którą stara się zawrzeć z Iranem oparta jest na bezpodstawnym założeniu, że Iran zmieni się w ciągu kilku lat. Napisał, że Obama igra z przyszłością regionu:

“Lekkomyślność prezydenta Obamy w osiągnięciu porozumienia nuklearnego z Iranem przejawia się w założeniu, na którym opiera uzasadnienie dla tego porozumienia i w sformułowaniach porozumienia, które będzie uzgodnione. Izraelczycy zrobili dobrze ujawniając lekkomyślny aspekt tego założenia, ponieważ z wyjątkiem pięciu stron, które faktycznie negocjują z Iranem, oni wiedzą najwięcej o szczegółach stanowiska amerykańskiego w tej sprawie. Izrael jest najbliższym i najważniejszym sojusznikiem Ameryki i jest tym, który obawia się najbardziej naruszenia równowagi sił [w regionie], jakie nastąpi, jeśli Iran lub jakikolwiek kraj arabski lub islamski będzie miał broń jądrową…

Dlaczego Obama uważa za konieczne osiągnięcie takiego porozumienia? Ponieważ celem prezydenta jest związanie Iranowi rąk na 10-15 lat w nadziei, że do tego czasu Iran będzie miał nowe przywództwo i stanie się innym krajem – być może krajem demokratycznym z mniejszym pragnieniem broni jądrowej. Wydaje się, że Obama opiera swoją politykę w tej ryzykownej kwestii na nadziei, nie zaś na względach politycznych; w ten sposób igra z przyszłością regionu…

Równocześnie kraje arabskie muszą zająć się innym aspektem stanowiska amerykańskiego, który nie jest mniej idiotyczny i niebezpieczny. Ten aspekt odzwierciedla się w reakcji Obamy na wydarzenia w regionie – [reakcji] opartej na niemal absolutnej wierze, że niebezpieczeństwem grożącym obecnie światu jest ekstremizm sunnicki i emanujący z tego terroryzm, i że jedyną możliwością stabilizacji jest kooperacja z Iranem. Jest niemal pewne, że ten pogląd, wraz z nadzieją, że Iran zmieni się, jest tym, co skłania Obamę do osiągnięcia porozumienia z Iranem.

Jest to jednak pogląd powierzchowny i błędny – ponieważ oparty jest na marzeniach, które bardziej przypominają urojenia, a także chce widzieć tylko stronę sunnicką równania sekciarskiego, jako poruszającą cały region…” [2]

Dziennikarz irański: orędownicy umowy z Iranem polegają na fatwie Chameneiego, której nikt nigdy nie widział

Amir Taheri, żyjący w Paryżu irański pisarz i dziennikarz, argumentował w podobnym duchu, że amerykańscy orędownicy umowy z Iranem opierają swoje stanowisko na bezzasadnych założeniach, włącznie z twierdzeniem, że Chamenei wydał fatwę zakazującą broni jądrowej – fatwę, której nikt nigdy nie wiedział. Poniżej podajemy fragmenty jego artykułu opublikowanego w angielskojęzycznej wersji “Al-Sharq Al-Awsat” [3]:

„Prowadzące kampanię na rzecz umowy w sprawie irańskiej kwestii nuklearnej, popierające mułłów lobby na Zachodzie, a szczególnie w Stanach Zjednoczonych, często przytacza trzy twierdzenia na poparcie polityki appeasement prezydenta Baracka Obamę wobec Teheranu. Pierwszym jest, że umowa pomoże skrzydłu ‘reformatorskiemu’ reżimu, kierowanemu przez prezydenta Akbara Haszemiego Rafsandżaniego – który już kontroluje prezydenturę przez Hassana Ruhaniego – w przechwyceniu innych szczebli władzy i rozpoczęciu autentycznego programu zmiany, skierowanego na przywrócenie Iranu do normalności. Rafsandżani jest przedstawiany jako umiarkowana, zaturbaniona wersja Deng Xiaopinga, zdolny do zamknięcia rozdziału rewolucji i nawiązania rzeczowych stosunków z USA. Wielką wagę przypisuje się niedawnym wypowiedziom Rafsandżaniego, że zawsze był zwolennikiem kolektywnego kierownictwa i, że kiedy Najwyższemu Przewodnikowi Alemu Chameneiemu pokaże się drzwi, będzie naciskał na system kolegialny i zakończenie ‘rządów jednego człowieka’ w Iranie.

Pierwszy krok w tym kierunku przyszedł rzekomo w zeszły poniedziałek, kiedy Rafsandżani starał się o wybór na przewodniczącego Zgromadzenia Ekspertów… Zdobycie [tego] miało być pierwszym krokiem w zwycięskim marszu, który umożliwi frakcji Rafsandżaniego zdobyć kontrolę w Islamskim Zgromadzeniu Doradczym czyli Madżlisie, [liczącym] 290 członków ersatzu parlamentu. Jednak Zgromadzenie Ekspertów wybrało na swojego nowego przewodniczącego ajatollaha Muhammada Jazdiego – jednego z najstarszych wrogów Rafsandżaniego i bliskiego towarzysza Chameneiego – 47 głosami do 24. Jest mało prawdopodobne, by nadzieje frakcji Rafsandżaniego na zdobycie kontroli nad parlamentem w przyszłym roku sprawdziły się lepiej. Wiele sondaży pokazuje, że nawet jeśli tej frakcji uda się zmobilizować wszystkich tych, którzy głosowali na Ruhaniego – 33 procent uprawnionych do głosowania – nadal nie wystarczy to, by zdobyć większość z 230 oferowanych miejsc.

Drugie twierdzenie, paradoksalnie, zbudowane jest na fatwie rzekomo wydanej przez Chameneiego, zakazującej użycia broni jądrowej. Tak więc, podczas gdy Obama ma nadzieję, że Rafsandżani z czasem wyrzuci Chameneiego, opiera on swoją politykę na fatwie wydanej przez tego ostatniego. Ponieważ nikt, a z pewnością nie Obama, nie widział tej fatwy, trudno jest ocenić jej znaczenie polityczne. W rzeczywistych kategoriach jednak ta fatwa, zakładając, że istnieje, nie jest niczym więcej jak opinią i dlatego jest pozbawiona mocy prawnej.

Trzecim twierdzeniem jest, że projekt nuklearny jest popularny wśród ludności Iranu i że przez zaakceptowanie nuklearnego Iranu USA zyskają tam popularność. Nie ma jednak żadnych dowodów na poparcie tego twierdzenia. Ta kwestia nigdy nie był poważnie dyskutowana na żadnym forum publicznym, nawet w Madżlisie. W rzeczywistości kolejne rządy, włącznie z tymi z [czasów] szacha, zatajały szereg raportów ostrzegających przed niebezpieczeństwami projektu nuklearnego, szczególnie w odniesieniu do zagrożenia, jakie trzęsienia ziemi stanowią dla instalacji nuklearnych na wszystkich niemal częściach Wyżyny Irańskiej…

Nadzieją Obamy jest, że przez zawarcie umowy, umożliwi ‘umiarkowanej’ frakcji Rafsandżaniego wygrać walkę o władzę w Teheranie i zapoczątkuje zmianę zachowania reżimu chomeinistycznego. To, jak zgadza się wielu, jest tylko urojenie. W swoim przemówieniu do Kongresu USA izraelski premier Benjamin Netanjahu także wydawał się podzielać ten pogląd. Jak zaobserwował Arystoteles 25 stuleci temu, charakter jest działaniem. Innymi słowy: jesteś tym, co robisz! Natura reżimu dyktuje jego zachowanie. Jak Sadi z Szirazu – słynny poeta z Szirazu – napisał niemal osiem stuleci temu, skorpion nie żądli dlatego, że chce być niedobry; robi to zgodnie ze swoją naturą”.



5+1: „Damy Iranowi jeszcze jeden miesiąc… dwa miesiące… 13 miesięcy… 14 miesięcy…”Po eksplozji: „Ostateczny termin upłynął” („Al-Quds Al-Arabi”, Londyn, 17 marca 2015)

Dziennikarz saudyjski: Obama prowadzi region do katastrofy


Tariq Al-Homayed, były redaktor „Al-Sharq Al-Awsat” a obecnie publicysta tej gazety, również napisał, że ostatnia wizyta w Arabii Saudyjskiej Sekretarza Stanu USA Johna Kerry’ego, która miała na celu uspokojenie Saudyjczyków w sprawie bliskiego podpisania umowy jądrowej USA – Iran, nie tylko nie uspokoiła, ale ujawniła również głęboką różnicę zdań między obydwoma krajami i zagrożenia związane z umową. Podkreślając, że nieuniknioną reakcją na irańską bombę atomową będzie arabska bomba atomowa, ostrzegł, że kraje regionu mogą “paść ofiarą naiwności kilku osób w Waszyngtonie” i, że prezydent Obama nie jest świadom powagi swoich działań, które mogą doprowadzić cały region do prawdziwej katastrofy.

Napisał: “Teraz jasne jest, że amerykański prezydent albo dąży do osiągnięcia osobistej chwały, czego wyniku nie można ocenić, albo nie rozumie konsekwencji swoich działań. [Ta druga] możliwość jest bardziej prawdopodobna.

Prawda jest taka, że złe porozumienie z Iranem jest katastrofą, i stanowi międzynarodowe uznanie okupacji krajów regionu przez Iran oraz międzynarodową zgodę na sponsorowanie przez Iran terroryzmu. Tak więc region stoi przed prawdziwą katastrofą i nie wiemy, jak rozwinie się sytuacja do końca kadencji prezydenckiej Obamy, który prowadzi cały region do prawdziwej katastrofy. Jest niewyobrażalne, że w regionie będzie nuklearny Iran, ale reszta krajów w regionie będzie stała z boku. Reakcją na istnienie irańskiej bomby będzie niewątpliwie arabska bomba jądrowa. Jeśli to się nie zdarzy, nasze kraje będą wydawać się akceptować irańską grę i padną ofiarą naiwności kilku ludzi w Waszyngtonie. Tak więc wizyta Kerry’ego w Rijadzie jest niepokojąca, nie zaś uspokajająca i wszystkie kraje w regionie muszą rozważyć każdą możliwą opcję, jaka jest dla nich dostępna w celu zareagowania na to absurdalne posunięcie amerykańskie, które może uwolnić dżina [ajatollaha Ruhollaha] Chameneiego – co przyniesie regionowi wyłącznie zniszczenie i wojnę domową” [4].

Były minister jordański: USA wręczyły Irak i Syrię pod okupację Iranowi, doprowadzając do powstania ISIS

Były jordański minister informacji, Saleh Al-Qallab, także zaatakował ostro politykę regionalną USA i oskarżył je o wręczenie Syrii i Iraku pod okupację Iranowi oraz o odpowiedzialność za powstanie ISIS. W artykule w wychodzącej w Londynie gazecie saudyjskiej “Al-Sharq Al-Awsat”, Al-Qallab twierdził, że USA spiskowały z Iranem, pozwalając mu na przejęcie strategicznych krajów i obszarów w regionie i milczały w obliczu krzywd dziejących się sunnitom pod nieprzekonującym pretekstem pragnienia powodzenia w negocjacjach nuklearnych.

Al-Qallab napisał: „…Amerykanie powinni wiedzieć, że ich reputacja w regionie… jest marna i że ci, których uważają za przyjaciół [w krajach arabskich] i którzy istotnie są [ich przyjaciółmi], zmęczyli się nimi, ich polityką i ich zachowaniem, i wielokrotnie mówią – jeśli nie głośno, to szeptem – ‘Allahu, zbaw nas od naszych przyjaciół; z naszymi wrogami damy sobie radę sami’. Możemy założyć, że decydenci w USA wiedzą, że wzmacnianie związków między Egiptem a Rosją, szczególnie w dziedzinie militarnej, jest konsekwencją postawienia przez administrację Obamy na organizację Bractwo Muzułmańskie w Egipcie i gdzie indziej jako na [siłę] zdolną do zwalczania ekstremizmu i terroryzmu w tym regionie. Jeśli nie jest to polityka głupia, to z pewnością jest to… spisek mający na celu niedopuszczenie, by ummah arabska stała na własnych nogach i zajmowała miejsce, na jakie zasługuje w tym decydującym momencie historycznym…

Barack Obama działa w dziwny sposób. Wbrew interesom USA w regionie, czyli… regionie sunnickim od Tetouan w Maroku do Saif Saad w Iraku, Obama bezwstydnie powiedział, że chce pracować z jednym jedynym decydentem – przywódcą rewolucji irańskiej, Alim Chameneim, i że chce pracować z jednym krajem – wszechpotężnym Iranem – by na nowo naszkicować przyszłość tego regionu. Znaczy to, że prezydent USA ‘umył ręce’ od wszystkich przyjaciół i sojuszników USA od czasów zimnej wojny…

Czy stanowisko amerykańskie wobec wydarzeń w Jemenie nie jest niczym innym, jak konspiracją i spiskiem [z Iranem] dokonywanym w jasnym świetle dziennym? Czy Obama i członkowie jego rządu nie rozumieją, że zachowywanie milczenia w obliczu działań Huti umożliwi Iranowi panowanie nad Cieśniną Ormuz, Bab Al-Mandab i Morzem Arabskim – które stanie się Morzem Perskim – oraz nad Morzem Czerwonym?…

USA, czy to spiskując [z Iranem], czy z głupoty politycznej i wąskich horyzontów [myślowych], są tymi, którzy umożliwili Iranowi okupowanie Iraku podczas kadencji niesławnego Paula Bremera. Niezdecydowanie i chwiejne stanowisko Obamy doprowadziły [także] do opuszczenia przez USA opozycji syryjskiej, wręczając w ten sposób Syrię dowódcy irańskich Sił Kuds, Kassema Soleimaniego. [USA] są odpowiedzialne, oczywiście razem z reżimem Assada, za pojawienia się tych wszystkich organizacji terrorystycznych, które nie istniały wcześniej, na wczesnych etapach powstania Syryjczyków w marcu 2011, które rozpoczęło się jako pokojowe powstanie [żądające] sprawiedliwości i rozsądnych reform demokratycznych.

Prawdę mówiąc, czy to nie USA odpowiada za stworzenie ISIS i za to, że udało się im dotrzeć tak daleko po [tym jak USA] utorowało im drogę? Przecież [USA] jest krajem, który najechał Irak, odciął mu kończyny i zdemontował jego instytucje i wojsko… w celu zemsty na arabskich sunnitach, [aby] poniżyć ich i zniszczyć ich honor, co zmusiło ich do stania się demograficznym siedliskiem dla ISIS i wszystkich tych organizacji terrorystycznych, które mnożą się jak szarańcza.

USA, które musiały zawstydzone wrócić do Iraku, podejrzanie milczą w obliczu krzywdy zadanej Arabom sunnickim, oraz wyrażają zgodę na irańską okupację Iraku, wszystko pod nieprzekonującym pretekstem chęci odniesienia sukcesu w irańskich negocjacjach nuklearnych. To [wszystko], podczas gdy ISIS nie stracił nawet jednego procenta terytorium Iraku i Syrii podbitego wówczas, gdy Amerykanie przyglądali się z boku…” [5]



Ekspansja irańska” (“Al-Watan”, Arabia Saudyjska, 6 marca 2015)

Bahrańska dziennikarka: USA myli się oddzielając irańską broń nuklearną od regionalnego terroryzmu


Dziennikarka i pisarka z Bahrajnu, Sawsan Al-Szaer także skrytykowała fakt, że negocjacje nuklearne między USA a Iranem mają miejsce, podczas gdy USA ignoruje ekspansywną politykę Iranu, która spowodowała wyłączenie się sunnickich sojuszników [USA] z walki z terroryzmem. Napisała w „Al-Sharq Al-Awsat”: “Wysiłki USA, aby zamknąć, obojętnie w jaki sposób i za pomocą dowolnych środków, irańskie dossier broni nuklearnej spowodowały, że [USA] ignoruje ekspansywną regionalną politykę Iranu… Polityka administracji amerykańskiej oddzielania walki z terroryzmem od kwestii irańskiej i ambicji Iranu, jest tym, co sabotowało rolę sunnickich sojuszników [USA]… w walce z terroryzmem. [Polityka ta] jest tym, co uniemożliwiło powszechny udział [większości sunnitów w regionie] w wysiłkach na rzecz zwalczania terroryzmu, i przyczyniło się do rozpalenia sekciarskiej wrażliwości, co uczyniło zadanie zwalczania terroryzmu trudniejszym…


Wypowiedzi demokratycznej administracji [USA], że nie widzi roli, jaką Iran odgrywa w Bahrajnie, Iraku i Jemenie są bardzo dużą obrazą dla inteligencji i logiki oraz próbą zasłaniania słońca sitem i wskazują na oderwanie od rzeczywistości. [To] wsparcie Iranu dla szyickich milicji w tych krajach nie ogranicza się do znacznego wsparcia politycznego, ale obejmuje również szkolenia i ich finansowanie, a także wysyłanie dowódców IRGC do prowadzenia walk. [6]



„Wojna z terrorem!” (“Al-Watan”, Arabia Saudyjska, 2 marca 2015)

Dziennikarz libański: Potrzebujemy razem z Turcją zjednoczonego frontu arabskiego, aby udaremnić politykę regionalną Obamy, przeciwko układowi z Iranem


Ali Hamada, dziennikarz libańskiego dziennika „Al-Nahar”, ostrzegł przed porozumieniem nuklearnym między Iranem a mocarstwami i wezwał kraje arabskie, wraz z Turcją, aby bezpośrednio skonfrontowały administrację Obamy i poczyniły wysiłki w celu udaremnienia jej polityki regionalnej. Napisał: “Front arabski [w skład którego wchodzą] państwa Zatoki Arabskiej, Jordania i Egipt, i który jest w konflikcie z Iranem, musi zastanowić się poważnie nad dniem po podpisaniu [przez Iran] umowy [z supermocarstwami] 24 marca 2015 roku. Turcja, której istotne interesy polityczne i gospodarcze krzyżują się z frontem arabskim… powinna [również] poważnie zająć się tą kwestią i stworzyć strategiczne więzi z państwami arabskimi w celu stworzenia równowagi, w świetle wielkiego strategicznego przełomu, który będzie miał miejsce w regionie, gdy Iran posiądzie umowę dotyczącą jego [programu] jądrowego.


Administracja Baracka Obamy udowodniła już, że jest zdecydowana kontynuować budowanie silnego sojuszu z Iranem kosztem regionu arabskiego i Turcji. Dlatego musimy bezpośrednio i bez wahania stawić czoła Amerykanom. Szczerze mówiąc, nie możemy [tylko] stać i obserwować obecnej zmiany amerykańskiej strategii. Front arabski, który stoi w obliczu jawnej irańskiej okupacji arabskiego wschodu, musi być stanowczy i przeciwstawić się administracji Obamy z determinacją i zdecydowaniem. W porozumieniu z Turcją, musi zdecydowanie sprzeciwić się jakiemukolwiek porozumieniu nuklearnemu z Iranem, które całkowicie nie zapobiegnie posiadaniu broni jądrowej przez Teheran, co spowoduje dalsze ataki [Teheranu] na cały arabski wschód.


Nie będziemy rozwodzić się nad potokiem wypowiedzi, oficjalnych i nieoficjalnych, wysokich rangą urzędników irańskich, dotyczących tak zwanego ‘Imperium irańskiego’. Ważniejsze niż wyrażanie stanowiska i składania oświadczeń jest dążenie do bezpośredniej konfrontacji, począwszy od złamania regionalnej strategii administracji Obamy i obchodzenia jej w odniesieniu do kampanii syryjskiej przez masowe uzbrajanie rebeliantów… Nie ma ucieczki [przed potrzebą] udaremnienia polityki regionalnej administracji Obamy”. [7]


Dziennikarz saudyjski: kraje Zatoki Perskiej rozważą zastąpienie sojuszu z USA sojuszem z Rosją


Dziennikarz saudyjski Abdallah Nasser Al-’Otaibi skrytykował USA w londyńskim dzienniku „Al-Hayat” i zastanawiał się, czy ich regionalni sojusznicy powinni poszukiwać alternatyw: “Dużym problemem umiarkowanych krajów regionu jest to, że lokalni sojusznicy Rosji są obecnie zwycięzcami. Iran rozprzestrzenia się we wszystkich kierunkach z poparciem Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ; Baszar Al-Assad nadal zbiera dusze synów Syrii przy otwartym i bezpośrednim wsparciu Kremla; [ruch] Huti zachowuje się tak, jakby był właścicielem Jemenu pod auspicjami rosyjskiego weta [w Radzie Bezpieczeństwa]; a w międzyczasie kraje uważane za regionalnych sojuszników USA ponoszą klęskę za klęską …


USA powinny wiedzieć, że zajmując ciągle neutralne stanowisko i negocjując od czasu do czasu z regionalnymi potęgami [tj. Iranem] za plecami swoich sojuszników, zniszczą historyczny sojusz, który istnieje od 1940 roku, i spowodują, że ich regionalni sojusznicy będą rozważyć uścisk dłoni z inną globalną potęgą [tj. Rosją]. Równocześnie, regionalni sojusznicy powinni otwarcie powiedzieć Amerykanom, że wymagania i warunki odnowienia ich sojuszu wymagają zajęcia się ich problemami i zadowalającą pomocą w ich rozwiązywaniu. Nie ma innej alternatywy niż mocne naciski w tym kierunku poprzez formułowanie strategii dialogu ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie warunków dla sojuszu [pomiędzy USA i jego partnerami w regionie] z zaangażowaniem po obu stronach. Nie wystarczy, że od czasu do czasu, państwa Zatoki Perskiej wyrażają swoje niezadowolenie z amerykańskiego partnera w świetle wielkich osiągnięć regionalnych sojuszników Rosji. Muszą przełączyć się… na odpowiedź, która przeniknie do całej amerykańskiej elity”. [8]


Saudyjski dziennik rządowy: USA muszą skończyć z oszustwem i mówić klarownie w kwestii irańskiej


Saudyjski dziennik rządowy „Al-Watan” stwierdza w artykule redakcyjnym: “Sekretarz Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Iranu, [Ali Szamchani,] chwalił się dwa dni temu, że Iran jest teraz na wybrzeżu Morza Śródziemnego i cieśniny Bab al-Mandeb, i że zapobiegł wpadnięciu Bagdadu, Damaszku i Erbil [w ręce] organizacji Państwa Islamskiego [ISIS]. To dowodzi, że Iran nie ukrywa swojej polityki imperialistycznej, i że znalazł możliwość penetracji państw arabskich dzięki chaosowi stworzonemu przez reżim Baszara al-Assada w Syrii i ugrupowanie Huti w Jemenie, [jak to się stało] i nadal dzieje w Iraku [po tym] jak USA zniszczyły jego infrastrukturę i pozwoliły Iranowi robić [tam], co mu się podoba…


Zakres zmowy USA z Teheranem jest oczywisty z powodu podejrzanej ciszy [USA] w sprawie niezwykle [rozległego] rozmieszczania sił irańskich w Iraku pod pretekstem walki z organizacją ISIS. Jeśli dodamy do tego rozmieszczenie IRGC na terytorium Syrii do wsparcia reżimu Assada, wtedy wszystkie te sprawy stają się zupełnie jasne i doprowadzają do jednego wniosku: Teheran gra we własną grę, wykorzystując słabości różnych krajów, w celu zyskania czasu dla urzeczywistnienia, na tyle na ile to możliwe, marzenia o swoim [Imperium] Perskim.


Ta deklaracja [Alego Szamchaniego] nie jest pierwszą i na pewno nie będzie ostatnią. Cztery dni temu, [Ali Jounesi], doradca prezydenta Iranu [Hassana Rohaniego], powiedział, że Iran stał się teraz [ponownie] imperium, tak jak to było w dziejach, a jego siedziba znajduje się w Bagdadzie, który jest centrum naszej cywilizacji, kultury i tożsamości, tak jak to było w przeszłości. [Jego oświadczenie] ujawnia prawdę o irańskich aspiracjach przywrócenia chwały Imperium [Perskiego] i zemście na Arabach…


Wszystko co zostało wcześniej powiedziane pokazuje znaczenie sprzeciwu [wobec] polityki Iranu i jego programów w regionie arabskim. W tym celu kraje GCC i Ligi Arabskiej nie mają innego wyboru niż rozpoczęcie natychmiastowej współpracy w celu wywarcia, w każdy możliwy sposób, presji na społeczność międzynarodową, aby ograniczyć ekspansję irańską. USA muszą wybrać pomiędzy dwiema opcjami: kontynuowaniem swojej niezadeklarowanej gry z Iranem lub zmianą swojej polityki, czyli zdecydowaniem na korzyść swoich interesów z Arabami. Muszą skończyć z oszustwem i być szczerzy we wszystkim, co dotyczy Iranu, ponieważ obecna sytuacja nie może być dłużej lekceważona”. [9]


Przypisy (nie spolszczone):


[1] Al-Hayat (London), February 15, 2015.

[2] Al-Hayat (London), February 22, 2015.

[3] Aawsat.net, March 13, 2015.

[4] Al-Sharq Al-Awsat (London), March 7, 2015.

[5] Al-Sharq Al-Awsat (London), February 12, 2015.

[6] Al-Sharq Al-Awsat (London), February 3, 2015.

[7] Al-Nahar (Lebanon), March 10, 2015.

[8] Al-Hayat (London), February 23, 2015.

[9] Al-Watan (Saudi Arabia), March 13, 2015.


Visit the MEMRI site in Polish: http://www2.memri.org/polish/

If you wish to reply, please send your email to memri@memrieurope.org .