Poniżej podajemy fragmenty wywiadu z Mohamedem ElBaradeiem, przywódcą egipskiego Krajowego Stowarzyszenia na rzecz Zmian, nadanego ON TV on 6 lutego 2011.
Żeby zobaczyć ten klip MEMRI TV, odwiedź http://www.memritv.org/clip/en/2796.htm .
„[Mubarak] powinien odejść z urzędu we właściwy i godny sposób; może pozostać i mieszkać w Egipcie”
Mohamed ElBaradei: Lud rozpoczął tę wielką, pokojową rewolucję po raz pierwszy w swojej historii i chce zobaczyć przejście od ciemiężącego, dyktatorskiego reżimu do demokratycznego reżimu. […]
Ten reżim stracił legitymację i wiarygodność. [Młodzież] uważa, że odpowiedzialny za to jest prezydent Mubarak, ponieważ reżim koncentrował się wokół jednej osoby. To był faraonowy reżim, jak to mówiłem w przeszłości. Dlatego [młodzież] wierzy, że odejście prezydenta Mubaraka w bezpieczny i dostojny sposób, godny egipskiego prezydenta, rozwiąże wiele problemów, przed jakimi stoimy dzisiaj, i doprowadzi nas to etapu przejściowego. […]
Nie zmieniłem tego, co mówię. W ostatecznym rachunku on jest prezydentem Egiptu i powinien opuścić urząd w właściwy i godny sposób. Może pozostać i mieszkać w Egipcie. Mówiłem od pierwszego dnia, że lud egipski, którego naturę znam bardzo dobrze, chce iść naprzód, nie zaś wyrównywać rachunki. […]
Reżim, jak widać, jest osłabiony, zwietrzały. Wszyscy przywódcy NDP zrezygnowali. Widzieliśmy wielu ministrów pozwanych do sądu. To prawda, że reżim przenika wszystko w Egipcie, ale nie powinniśmy się mamić – reżim był oparty na prezydencie Mubaraku i kiedy prezydent Mubarak odejdzie, będziemy mogli przejść do nowej fazy. […]
Mówię o instytucjach. Osobistości są kwestią drugorzędną. Pytanie czy ktoś, kto był częścią obecnego reżimu, może pozostać na miejscu, jest kwestią drugorzędną. Zmiana oznacza transformację Egipcjan z niewolników w wolnych i zastąpienie rządów faraonowych suwerennymi rządami ludu. To jest fundamentalna zmiana w samych fundamentach reżimu i osobistości nie są tym, co jest ważne. […]
„Stanowisko amerykańskie zmieniało się w ciągu ostatnich 10 dni… Nie powinniśmy polegać na stanowisku amerykańskim ani europejskim”
Stanowisko amerykańskie zmieniało się w ciągu ostatnich 10 dni. Najpierw chciałbym powiedzieć, że nie powinniśmy polegać na stanowisku amerykańskim ani europejskim. Zmiana zostanie dokonana przez Egipcjan i dla Egipcjan, a świat ma prawo sympatyzować z ludem egipskim. […]
Nie sądzę, by Bractwo Muzułmańskie chciało dojść do władzy. Bractwo Muzułmańskie powiedziało mi i zadeklarowało publicznie, że nie będą przedstawiać kandydata na prezydenta Egiptu, a więc lud egipski może być pewny w tej sprawie. Nie przedstawia więcej niż 30% kandydatów do parlamentu. Bractwo Muzułmańskie nie stanowi większości wśród Egipcjan i mówią, że popierają państwo obywatelskie, że nie chcą partii religijnej, że będą działać w ramach konstytucji, która wzywa do państwa obywatelskiego i równości między Egipcjanami – muzułmanami i Koptami.
Wielu ludzi ma wątpliwości co do ich wiarygodności, ale ja mówię, że musimy skonsolidować to w nowej konstytucji, co do której wszyscy z nas, jako Egipcjanie, zgodzimy się.
„Izrael wiele straci na demokracji w Egipcie, ponieważ demokratyczny Egipt będzie sprawnym państwem”
Oczywiście, Izrael wiele straci na demokracji w Egipcie, ponieważ demokratyczny Egipt będzie sprawnym państwem, który będzie miał do czynienia z Izraelem na równych prawach. Tego boi się Izrael i Zachód. Boją się, że Egipt, a wraz z nim świat arabski, staną się siłą im równą i będą dążyć do spełnienia swoich interesów zamiast zadowalać się ich resztkami. […]
Jak w każdym innym kraju konstytucja powinna mieć [zakreślone] “czerwone linie”: nie może być partii faszystowskiej lub partii religijnej, która dyskryminuje obywateli z powodu ich wyznania. Musimy się na to wszystko zgodzić.
Bractwo Muzułmańskie wie doskonale, że nie zgadzamy się w wielu kwestiach ideologicznych. Jestem liberałem, podczas gdy oni są konserwatywnym, religijnym źródłem autorytetu, ale są oni częścią ludu egipskiego i nie można o nich powiedzieć, że są „zakazaną grupą”. […]
„Zmiana nie może być dokonywana tylko przez establishment wojskowy”
Problemem dzisiaj jest wiarygodność. Podczas gdy wiceprezydent mówił, że uwolnią wszystkich więźniów politycznych, aresztowano dziewięcioro młodych ludzi, którzy przyszli do mojego domu porozmawiać ze mną. Ci ludzie byli lekarzami, prawnikami, inżynierami. Kiedy widzę premiera mówiącego: „Aresztowaliśmy tych ludzi, ponieważ wyszli z domu kogoś, kto wzbudza nasz niepokój”, chcę mu powiedzieć: „Jeśli niepokoi się pan w związku ze mną, powinien pan wiedzieć, że ludzie niepokoją się w związku z wami wszystkimi jako reżimem. Ludzie chcą was obalić”. To odzwierciedla tę samą autorytarną mentalność wojskową, którą chcemy zastąpić. Dlatego nadal nie są oni wiarygodni.
Dodatkowo zmiana nie może być przeprowadzona tylko przez establishment wojskowy. Prezydent, wiceprezydent i premier pochodzą z establishmentu wojskowego. Musi być prawdziwe uczestnictwo [postaci] cywilnych podczas tej fazy. […]
„Proponuję… żeby była rada prezydencka składająca się z trzech osób, w której będą reprezentowane zarówno elementy cywilne, jak i establishment wojskowy”
Dlatego proponuję – jak to robiłem od początku rewolucji – żeby była rada prezydencka składająca się z trzech osób, w której będą reprezentowane zarówno elementy cywilne, jak i establishment wojskowy. Będzie rząd tymczasowy składający się z technokratów, którzy w żaden sposób nie są związani z polityką – godnych zaufania ludzi z doświadczeniem.
Potem, w ciągu roku, podejmiemy niezbędne kroki, żeby przeprowadzić demokratyczne wybory i parlamentarne wybory.
Powinniśmy zapomnieć o obecnej konstytucji, zapomnieć o parlamencie i rozwiązać to wszystko, i ogłosić tymczasową konstytucję, która umożliwi nam swobodne działanie. Nie możemy powrócić do demokracji poprzez dyktatorską konstytucję, która nie jest warta papieru, na którym jest napisana. […]
To może być część oszustwa. To nie jest tylko moja opinia. Reżim chcę reorganizacji, a potem powróci do starych zwyczajów, Nie słyszałem nikogo mówiącego o prawie tworzenia partii politycznych. […]
Nie słyszeliśmy jak dotąd niczego o kwestiach, które są zasadnicze, takich jak międzynarodowy monitoring [wyborów] i niezależny komitet prawniczy do nadzorowania wyborów, prawo tworzenia partii politycznych lub zniesienie praw wyjątkowych. Wszystko to czyni, że ja, jak również inni, zastanawiamy się, czy jest to próba udaremnienia rewolucji, czy też jest to prawdziwy wysiłek tego, co pozostało z tego zanikającego reżimu, do reorganizacji wewnętrznej a potem ponownie stania się [częścią] ludu egipskiego. […]
Kiedy słyszę, że przedstawiciele reżimu i premier idą na plac Al-Tahrir i zapraszają do negocjacji każdego, kogo tam zobaczą – to nie jest sposób kierowania krajem. […]
Dopóki nie zobaczymy rzeczywistej i prawdziwej zmiany w establishmencie, a nie tylko w jednostkach, i prawdziwego uczestnictwa ludu egipskiego, cywilów… Armia jest częścią ludu i mam dla niej największy szacunek, ale jej misją jest obrona Egiptu, nie zaś kierowanie krajem.
“Jeśli [rząd] będzie nadal dławił ten gniew lub próbował nim manipulować, zobaczymy niepokojową rewolucję”
W reżimie demokratycznym cywile muszą być na linii pierwszej. Dopóki tego nie zobaczymy, demonstracje będą trwały. […]
Chciałbym, by rząd zrozumiał, że jeśli będzie nadal dławił ten gniew lub próbował nim manipulować, zobaczymy niepokojową rewolucję. Prezydent Kennedy powiedział, że jeśli tłumisz pokojową rewolucję, musi wybuchnąć krwawa rewolucja. […]
Jestem gotowy rozmawiać z każdym, kto chce mówić ze mną. Jak wspomniałem, rozmawiam z Bractwem Muzułmańskim, jak również z partią marksistowską. Wierzę, że mogę mówić…
Prowadzący wywiad: Czy [wiceprezydent Sulejman] zadzwonił do pana?
Mohamed ElBaradei: Nie zadzwonił do mnie. Jeśli do mnie zadzwoni, będę z nim rozmawiał, ale powiem mu dokładnie to samo, co mówię tutaj. To, co mówię za zamkniętymi drzwiami, mówię również otwarcie.
Prowadzący wywiad: Czy spodziewa się pan, że pana zaprosi po tym, co pan właśnie powiedział?
Mohamed ElBaradei: Słyszałem, że nie chce ze mną rozmawiać. To jego decyzja, ale to nie on powinien kierować zmianą. […]
Czy rozmawia ze mną, czy nie, nie ma właściwie znaczenia. Zawsze mówię, że Mohamed ElBaradei nie jest osobą, ale ideą. Będę nadal mówił o moich ideach w kraju i za granicą. Jak powiedziałem, chcę pozostać w sytuacji obserwatora aż Egipt będzie miał taki rodzaj reżimu, jakiego życzyłem mojemu krajowi przez wiele lat. Jeśli to się zdarzy, moje ostatnie pragnienie zostanie spełnione. […]