Poniżej podajemy fragmenty wywiadu z egipskim ministrem spraw zagranicznych Ahmadem Abu Al-Gheitem, który nadała Al-Arabiya TV 9 lutego 2011 r.

Żeby zobaczyć ten klip w MEMRI TV, odwiedź http://www.memritv.org/clip/en/0/0/0/0/0/0/2803.htm .

„Jest niewyobrażalne, by prezydent egipski miał opuścić swój kraj, uciekając przed własnym ludem”

Ahmad Abu Al-Gheit: Reporter zadał mi w Szarm el-Szejk bardzo prowokacyjne pytanie: „Kiedy zobaczymy prezydenta Egiptu [opuszczającego kraj jak Ben Ali]?” Wyczuwałem w nim rodzaj mściwości, pragnienie zobaczenia egipskiego prezydenta, zachowującego się jak prezydent Tunezji.

Moją odpowiedzią było, że jest to nonsens. Jest niewyobrażalne, by prezydent egipski miał opuścić swój kraj, uciekając przed własnym ludem. Jest to niewyobrażalne i nigdy się nie zdarzy. W dodatku do osobowości prezydenta, Egipt, ze swoimi instytucjami, możliwościami, armią, ludźmi i młodzieżą… także młodzież nigdy nie zaakceptuje takiego wyjazdu prezydenta.

Dziennikarka: Czy były propozycje z jakichś krajów? Może z Zatoki? Angela Merkel powiedziała, że prezydent może przyjechać do Niemiec. Czy były propozycje goszczenia prezydenta?

Ahmad Abu Al-Gheit: Nie mam absolutnie żadnej wiedzy o niczym takim, ani też o wypowiedzi Angeli Merkel. Było to wspomniane w mediach niemieckich i niektórzy ludzie w Niemczech przeciwstawili się temu. Jestem pewien, że jest niemożliwe, by prezydent to zrobił. Jest niewyobrażalne, by prezydent Egiptu zachował się w ten sposób.

Nagromadzenie czynników doprowadziło do powstania

Dziennikarka: Jakie niedociągnięcia państwa egipskiego doprowadziły do tego, co ludzie nazywają teraz „rewolucją”?

Ahmad Abu Al-Gheit: Było wiele przyczyn. Jedną z nich był wynik niedawnych wyborów parlamentarnych. Całe społeczeństwo widziało, co się stało. Należy być uczciwym.

Drugą przyczyną jest to, że w miarę jak prezydent się starzał, pozostawało niewiadome, kto przyjdzie po nim. Dlatego ludzie zaczęli mówić o przekazaniu rządów jego synowi. Wszystkie te sprawy powodowały nacisk.

Trzecią sprawą było zachowanie egipskiej policji. Zachowanie policja przez lata wytworzyło gniew. To jest fakt, któremu nie możemy zaprzeczyć.

Czwartą przyczyną były nieustanne relacje medialne o związku między władzą a przedsiębiorcami. […]

Dodatkowo jest trudna sytuacja ekonomiczna, przed którą stał rząd egipski w tym czasie.

Dziennikarka: Były także żądania demokratyzacji…

Ahmad Abu Al-Gheit: Tych pięć lub sześć czynników splotło się, prowadząc do tego.

Jeśli chodzi o Internet – kiedyś, kiedy powiedziałem, że mamy 20 milionów zarejestrowanych użytkowników Internetu i 60 milionów telefonów komórkowych, pewna gazeta mówiła o “fałszywych twierdzeniach” ministra spraw zagranicznych. W rzeczywistości to Internet umożliwił młodzieży skoordynowane działanie. […]

Obraz jest bardzo trudny dla społeczeństwa egipskiego.

„Kiedy prezydent bierze na siebie takie zobowiązanie… ludzie powinni ufać słowu prezydenta”

Dziennikarka: I nie wiemy, kiedy się z tego wydobędziemy…

Ahmad Abu Al-Gheit: Musimy wydobyć się z tego tak szybko, jak to możliwe, ponieważ może to prowadzić do utraty Egiptu i będziemy pamiętani jako pokolenie, za którego kadencji Egipt został stracony. Co przez to rozumiem? Fabryki stanęły lub pracują z bardzo niską wydajnością. Giełda jest zamknięta, import i eksport…

Dziennikarka: To prawda, są straty ekonomiczne, ale młodzież z placu Tahriri mówi, że to jest cena rewolucji: “300 z nas zostało za to męczennikami…”

Ahmad Abu Al-Gheit: Żądania młodzieży są na drodze do realizacji. Zdecydowanie. Myślę, że kiedy prezydent bierze na siebie takie zobowiązanie – a wiceprezydent odniósł się do tego jako do zobowiązania prezydenta… Ludzie powinni ufać słowu egipskiego prezydenta. […]

Dziennikarka: Czy reżim egipski będzie reżimem wojskowym w najbliższej przyszłości?

Ahmad Abu Al-Gheit: Mam nadzieję, że to się nie zdarzy. Dzisiaj mamy prezydenta, wiceprezydenta, radę Szura, i mapę drogową naszkicowaną przez prezydenta. […]

Moim zdaniem logika wymaga, byśmy kontynuowali tę [mapę drogową] z gwarancjami dla młodzieży, że w żaden sposób nie zostanie jej wyrządzona krzywda: przekazaliście swoje przesłanie, a teraz pozwólcie nam zrealizować cele tego przesłania.

Alternatywą jest to, co oferują pewni ludzie – ustanowienie zgromadzenia narodowego, które przejmie władzę. Na podstawie czego przejmie ono władzę? Dlaczego to zgromadzenie narodowe, a nie inne?

Dziennikarka: Jest propozycja, że prezydent powinien zrezygnować natychmiast, i inna, że powinien w pełni dać uprawnienia wiceprezydentowi.

Ahmad Abu Al-Gheit: Gdyby to zrobił, władza wiceprezydenta, jak to definiuje obecna konstytucja, nie pozwoliłaby wiceprezydentowi na zmianę konstytucji, przeprowadzenie wyborów i tak dalej. Musimy więc zachować konstytucję, choć poprawioną, ponieważ przez kontynuowanie procesu konstytucyjnego chronimy kraj przed lekkomyślnymi ludźmi, którzy chcieliby przechwycić władzę i nadzorować proces przejściowy.

Gdyby to się zdarzyło, konstytucja przestałaby działać. Wówczas armia byłaby zmuszona bronić konstytucji, zgodnie z przysięgą. Byłaby zmuszona bronić narodowego bezpieczeństwa Egiptu, zgodnie z przysięgą. Znaleźlibyśmy się w skrajnie niebezpiecznej sytuacji.

Lepiej jest kontynuować proces rozwoju. Mówimy tylko o czterech miesiącach, nie czterech latach, ani nawet dwóch latach. Będziemy to robić do czerwca, a potem rozpoczniemy wybory prezydenckie, po poprawieniu konstytucji i statusu parlamentu. Potem przeprowadzimy wybory i we wrześniu będziemy mieli nowego prezydenta. […]

Bractwo Muzułmańskie będzie zalegalizowane, jeśli rząd będzie zmuszony do porozumienia z nimi

Dziennikarka: Bractwo Muzułmańskie ma reprezentację w dialogu z wiceprezydentem. Czy jest to ciche uznanie Bractwa Muzułmańskiego?

Ahmad Abu Al-Gheit: Absolutnie. I będzie to miało konsekwencje na przyszłość. To jest, tylko jeśli będzie porozumienie, bo jeśli nie będzie porozumienia i stanie się jasne, że państwo i Bractwo Muzułmańskie nie pasują [do siebie], jest bardzo możliwe, że będą inne okoliczności. […]

„Wiele państw arabskich i niezaangażowanych uważało, że ciągłe sprzeczności w stanowisku amerykańskim odzwierciedlają niezdolność przeprowadzenia poważnej analizy sytuacji”

Wiele państw arabskich i niezaangażowanych uważało, że ciągłe sprzeczności w stanowisku amerykańskim odzwierciedlają niezdolność przeprowadzenia poważnej analizy sytuacji. Dlatego wielu Arabów rozmawiało z USA i powiedziało: Chcielibyśmy widzieć stabilne stanowisko amerykańskie, z którym wszyscy możemy sobie poradzić, i które pomoże Egiptowi osiągnąć swoje cele na tym wielkim skrzyżowaniu. […]

Pytaniem nie jest, czy najnowsze stanowisko amerykańskie odpowiada mi, czy nie. W końcu zrozumieli oni potrzebę stopniowego przeprowadzania tej wielkiej transformacji, na podstawie mapy drogowej z wyraźnymi celami, gwarancjami i etapami. Używają oni słowa „teraz”. Powiedzieli: musicie zrobić to teraz. Ale zmienili stanowisko… Kiedy ktoś mówi do mnie “teraz”, “natychmiast” lub cokolwiek, mówię do niego: „Chłopcze, idź się bawić gdzie indziej”. Zrobimy wszystko zgodnie z interesami naszego ludu i kraju.

Dziennikarka: Mówił pan o nowym reżimie, a przynajmniej o nowym prezydencie. Czy nowy reżim może mieć nowe zasady dla egipskiego ministerstwa spraw zagranicznych, jak na przykład anulowanie traktatu pokojowego z Izraelem?

Ahmad Abu Al-Gheit: No cóż… wierzę że każdy nowy reżim z nowo wybranym prezydentem… powinniśmy pamiętać, że jeśli rządy przechodzą od jednego prezydenta do drugiego, prezydent będzie wiedział, że po 5,6 lub 10 latach odejdzie. Pytaniem więc jest, czy wolno mu przeprowadzać fundamentalną zmianę w polityce zagranicznej Egiptu w sposób, który zabrałby kraj w innym kierunku… Uważam, że jest to drażliwa decyzja, która powinna być dobrze przemyślana. Nie należy tylko do prezydenta. Decyzja należy do prezydenta i do społeczeństwa, czy tego chcą, czy nie.

Dziennikarka: Czy USA pozwolą nowemu reżimowi na zerwanie stosunków z Izraelem?

Ahmad Abu Al-Gheit: Czy prezydent zostanie wybrany przez USA?!

Dziennikarka: Ale widzimy, że USA i inne kraje wyrażają swoje stanowisko…

Ahmad Abu Al-Gheit: Ale odpowiedzieliśmy im. Ktoś zapytał, dlaczego nie odpowiadamy, a ja powiedziałem: To jest nasza odpowiedź. Odpowiedzieliśmy im jak najmocniej.

USA i Iran popychają do szybkiego przekazania władzy

Dziennikarka: Niektórzy ludzie myśleli, że na początku było podobieństwo między politycznym dyskursem USA i Iranu. Ich stanowiska były zbliżone w sprawie zmian w Egipcie.

Ahmad Abu Al-Gheit: Absolutnie. To było bardzo wyraźne. Chamenei i Hassan Nasrallah mówili: Zmiana, teraz! A USA, moim zdaniem, nie były świadome niebezpieczeństw szybkiej transformacji. Nie rozumieli, co się stanie, jeśli nie będzie mapy drogowej…

Dziennikarka: I dlatego zmienili stanowisko.

Ahmad Abu Al-Gheit: Absolutnie.

Dziennikarka: Były groźby w Ameryce odcięcia pomocy USA…

Ahmad Abu Al-Gheit: Wycofali również te wypowiedzi.

Dziennikarka: … 1,3 miliarda pomocy militarnej.

Ahmad Abu Al-Gheit: A co wtedy? Jeśli chcecie odciąć wsparcie – nazywam to wsparciem, nie pomocą… Czy chcecie odciąć wsparcie dla armii, która utrzymuje stabilność w kraju? Czy to jest wyobrażalne? […]

Nie ma żadnego zagrożenia dla przepływu wód Nilu do Egiptu. Nie widzieliśmy żadnych tam blokujących wodę. Rzeka nadal płynie.

Dziennikarka: A co z przyszłością naszych dzieci?

Ahmad Abu Al-Gheit: Jeśli chodzi o przyszłość, prowadzimy negocjacje, przeprowadzamy badania, i są przypływy i odpływy, wzajemne ustępstwa… […]

Dziennikarka: Czy był pan na placu Al-Tahrir?

Ahmad Abu Al-Gheit: Nie, nie miałem szansy.

Dziennikarka: Czy chciałby pan pójść?

Ahmad Abu Al-Gheit: No cóż… Sednem tego, co dzieje się na placu Al-Tahrir, jest młodzież… Wielu ludzi idzie tam, żeby wyrazić solidarność, a potem odchodzi, albo tylko patrzą, a potem odchodzą. Prawdą jest…

Dziennikarka: Amr Moussa poszedł tam…

Ahmad Abu Al-Gheit: W ciągu ostatnich 16 dni Egipt otrzymał wiele ciosów w swoją politykę zagraniczną…

Dziennikarka: Sekretarz generalny Ligi Arabskiej…

Ahmad Abu Al-Gheit: Otrzymaliśmy wiele ciosów z zagranicy. Doszło do sytuacji, w której ktokolwiek chce zdobyć punkty we własnym kraju i pokazać w domu, że jest postępowym-lewicowym-demokratycznym-czymkolwiek, wygłasza takie stwierdzenia. Te stwierdzenia, stanowiska, parlamenty, ONZ, Rada Bezpieczeństwa… Widzieliśmy sekretarza generalnego ONZ-u dającego przedstawienie… Ludzie powinni być świadomi tego i powiedzieć wszystkim, żeby nie ingerowali w wewnętrzne sprawy Egiptu, ponieważ to jest sprawa ludu egipskiego i my zreformujemy własne społeczeństwo. […]