W niedawnym artykule wybitny pakistański publicysta, Irfan Husain podkreśla prześladowania chrześcijan, hindusów i muzułmanów Ahmadi w Pakistanie, oraz rolę wojowniczych grup religijnych i zaniechanie przez policję ścigania sprawców przemocy przeciwko religijnym mniejszościom. Artykuł został napisany po spaleniu żywcem siedmiu chrześcijan i zniszczeniu dziesiątków domów chrześcijan przez rozwścieczonych muzułmanów, protestujących z powodu rzekomej profanacji Świętego Koranu w mieście Gojra w okręgu Toba Tek Singh w Pendżabie [1] .

Poniżej podajemy urywki tego artykułu tłumaczone z oryginału angielskiego, opublikowanego w wiodącej gazecie pakistańskiej “Dawn” [2] :

„Gdyby [władze] okazały równą skwapliwość w zapobieżeniu temu incydentowi, wielu ludzi pozostałoby przy życiu”

„Przez ostatnie kilka dni media pakistańskie pełne były doniesień o przemocy rozjuszonego tłumu, która odebrała życie siedmiu niewinnym chrześcijanom w Gojra. Ze względu na odrazę odczuwaną przez wszystkich przyzwoitych ludzi, rząd został zmuszony do działania: minister prowincji i minister federalny odwiedzili ten okręg; oznajmiono o odszkodowaniu lakhs [500 tysięcy] za każde utracone życie; szef policji okręgu został przeniesiony.

Krótko mówiąc, stworzyliśmy wszystkie znajome pozory. Z łatwością wynikającą z praktyki biurokracja wkroczyła do akcji, kiedy morderstwa i podpalenia już dawno były przeszłością. Gdyby wykazały równą skwapliwość w zapobieżeniu temu incydentowi, wielu ludzi pozostałoby przy życiu”.

Ojciec Mendes: „Siedmiu zginęło (…) smutne jest to, że policja została ostrzeżona – ale pozwoliła, by to się zdarzyło”

„Chociaż czytałem kilka doniesień prasowych o tych zabójstwach, e-mail od ojca Bonnie Mendesa [chrześcijański przywódca mieszkający w okręgu Toba Tek Singh] był szczególnie przejmującą lekturą:

‘Drogi Irfanie, ktoś przysłał mi twój e-mail. Pracuję po wsiach, więc prawie nie czytuję gazet… Musiałeś słyszeć o tym, co zdarzyło się w Gojra (…) W chrześcijańskiej wiosce w Korian Chak 362 JB, Gojra tehsil, okręgu Toba Tek Singh (miejsca, w których długo pracowałem) dzieciaki dorwały jakieś podręczniki do badań społecznych w urdu i pocięły je, żeby powitać pana młodego, który miał przyjść do wioski. Poszła plotka, że pocięły także jakiś tekst po arabsku. Talib Masih, ojciec jednego z chłopców, został wezwany do baraderi [przywódcy społeczności]. Wyjaśnił wszystko i to, że niepiśmienne dzieci zrobiły to na powitanie. Przeprosił. Sprawa się skończyła.

Plotki szerzyły się nadal, przyszło kilka uzbrojonych grup i zaatakowali dwie kaplice we wiosce, spalili je i spalili domy chrześcijan. Już to było wystarczająco złe. Przybyli ministrowie prowincji i federalni. Przyszedł tylko jeden muzułmański funkcjonariusz państwowy, żeby ocenić szkody. To było wszystko. Nie wyraził kondolencji. Zamiast tego poprosił innych, którzy przyszli, żeby odeszli ze względów bezpieczeństwa. Odpowiedzieli: umrzemy z naszymi ludźmi.

Dwa lub trzy dni później przyszedł rozjuszony tłum i zaatakował chrześcijan w mieście Gojra. Siedmiu zginęło. Używali wszystkiego, co mieli, żeby się bronić, włącznie ze strzelbami myśliwskimi. Skończyła im się amunicja. Domy zostały zniszczone.

Policja nie chciała zarejestrować FIR [First Information Report – raport niezbędny, by rozpocząć procedurę prawną]. Nie można było zorganizować pogrzebów. Ludzie mówili, żeby najpierw zarejestrować FIR; policja chciała rozmyć sprawę, a dopiero potem zarejestrować FIR, bez nazwisk tych, których zidentyfikowali chrześcijanie.

Nie można było ludzi pogrzebać. Napięcie rosło. Ludzie wzięli trumny i położyli je na torach kolejowych. Tory zostały zablokowane. Ludzie siedzieli na torach. W końcu zarejestrowano FIR. Pogrzeb przeprowadził biskup Joseph Coutts 0 21:30 w niedzielę [2 sierpnia 2009 r.]

Ludzie chcieli, żeby przyjechał minister Pendżabu Szahbaz Szarif. Był zajęty rozdawaniem nagród studentom. Każdy z nich otrzymał 300 tysięcy Rs – ofiary otrzymały tylko po 500 tysięcy. Wygląda na to, że życie jest tanie.

Smutne jest to, że policja była ostrzeżona ale pozwoliła, by to się zdarzyło.

Dziękuję za twoje nieustające poparcie.

Ojciec Bonnie Mendes

Czytając te szczegóły mogłem sobie wyobrazić pełne bólu krzyki tych płonących żywcem ludzi i bezsilną wściekłość rodzin, które nie mogły pomóc swoim synom, braciom, ojcom”.

„Od czasu wprowadzenia praw o bluźnierstwie (…) nasz kraj stał się coraz bardziej niebezpiecznym miejscem dla nie-muzułmanów”; „Gdyby muzułmanie na Zachodzie byli tak traktowani, jak my traktujemy nie-muzułmańskich obywateli Pakistanu, słychać by było głośne oskarżenia o islamofobię i dyskryminację muzułmanów”

„Często dostaję e-maile od czytelników, twierdzących, że są ‘dumnymi Pakistańczykami’. Jak można być dumnym z bycia Pakistańczykiem, kiedy incydenty takie jak w Gojra zdarzają się z tak odrażająca regularnością?

Niedawno spalono kilka domów należących do chrześcijan w [mieście] Kasur. Nie wątpię, że kolejna tragedia, dotykająca taką czy inną mniejszość, rozegra się niedługo na krajowej scenie. Politycy będą załamywać ręce; ktoś z władz zostanie kozłem ofiarnym i tak dalej do następnej tragedii.

Od kiedy generał Zia-ul-Haq blisko trzydzieści lat temu narzucił prawa o bluźnierstwie, nasz kraj staje się coraz bardziej niebezpiecznym miejscem dla nie-muzułmanów. Setki spraw sądowych zarejestrowano przeciwko nieszczęsnym chrześcijanom i hindusom. Muzułmanów Ahmadi nie tylko ogłoszono za nie-muzułmanów, ale są czynnie prześladowani za swoją wiarę.

Gdyby muzułmanie na Zachodzie byli tak traktowani, jak my traktujemy nie muzułmańskich obywateli Pakistanu, słychać by było głośne oskarżenia o islamofobię i dyskryminację muzułmanów. I mimo szeroko rozprzestrzenionej i szalejącej dyskryminacji przeciwko naszym mniejszościom mamy czelność pouczać świat o naszych pokojowych wartościach.

Powtarzającym się tematem w komentarzach medialnych o tragedii w Gojra jest to, jak prawa o bluźnierstwie Zii zachęciły do prześladowania mniejszości. Każdy, kto czuje urazę lub chce zagarnąć jakąś własność, może przysiąc, że widział nie-muzułmanina profanującego Koran. Miejscowemu mulle, który często jest częścią przekrętu, jest bardzo łatwo podburzyć tłum bigotów”.

„Ten wzorzec trwa nadal niepohamowanie, ponieważ nikt nigdy nie został ukarany za te zbrodnie”

Większość komentatorów nie powiedziała jednak, że ten wzorzec trwa niepohamowanie, ponieważ nikt nigdy nie został ukarany za te zbrodnie. Nie słyszałem o żadnym mulle ani uczestniku linczu, który został skazany za swoją rolę w takich barbarzyńskich czynach jak w Gojra. Często, tak jak i teraz, policja rejestruje sprawę, ale kiedy reflektory mediów przenoszą się gdzie indziej, życie mniejszości powraca do ponurej normy.

Choć taktyki zwlekania używane przez agencje prawa i porządku, jak również przez niższe sądy, są standardem, także społeczeństwo obywatelskie nie odegrało swojej roli. Chociaż Komisja Praw Człowieka w Pakistanie [organizacja pozarządowa] prowadzi zapisy zbrodni przeciwko mniejszościom, jak również innych wykroczeń, faktem jest, że zakres uwagi i pamięć mediów i społeczeństwa jest bardzo ograniczony”.

Niepowodzenie Muszarrafa zlikwidowania praw o bluźnierstwach jest “smutnym komentarzem do żelaznego uchwytu, w jakim trzyma nas religijna prawica”

„Jeśli na poważnie chcemy chronić nasze mniejszości, musimy być poważni w kwestii sądownego ścigania odpowiedzialnych za incydenty takie jak Gojra. Zarówno jednak nasi politycy, jak i nasi bonapartyści zanadto boją się partii religijnych i milicji, by faktycznie wtrącić do więzienia ich przywódców.

Fakt, że Muszarraf, jak również jego cywilni poprzednicy i następcy, nie mają woli i odwagi zlikwidowania praw o bluźnierstwach, jest smutnym komentarzem do żelaznego uchwytu, w jakim trzyma nas religijna prawica”.


[1] “Daily Times”, Pakistan, 2 sierpnia 2009.

[2] “Dawn”, Pakistan, 8 sierpnia 2009. Artykuł został nieznacznie zredagowany dla większej jasności.