Wprowadzenie

2 września 2010 r. w Waszyngtonie wznowiono bezpośrednie negocjacje między Autonomią Palestyńską a Izraelem. W odróżnieniu od ponurej atmosfery po stronie palestyńskiej przed spotkaniem – kiedy to prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmoud Abbas niechętnie, jak gdyby pod przymusem, zgodził się na uczestniczenie w negocjacjach – podczas samych negocjacji atmosfera była zdecydowanie lżejsza. Bardzo szybko jednak przywódcy palestyńscy, z Abbasem na czele, powtórzyli oświadczenia, że nie poczynią żadnych ustępstw, a także grozili, że jeśli ich żądania nie zostaną spełnione i jeśli nie zostanie przedłużone zamrożenie osiedli, wycofają się z rozmów. Większość z nich wyraziła pesymizm co do szans powodzenia negocjacji.

Po wznowieniu rozmów palestyńskie siły opozycyjne próbowały storpedować proces atakami terrorystycznymi. Miały one poparcie Iranu, który dąży do delegitymizacji Autonomii Palestyńskiej. W odpowiedzi przedstawiciele Autonomii Palestyńskiej przypuścili bezprecedensowy atak na Iran, włącznie z wezwaniem do obalenia reżimu Mahmouda Ahmadineżada.

Abbas: Wdaliśmy się w negocjacje, żeby wykorzystać historyczną okazję

Kilka dni po szczycie waszyngtońskim Abbas powiedział w wywiadzie dla gazety Autonomii Palestyńskiej “Al-Ayyam”: „Nie jest to kwestia optymizmu lub pesymizmu, kiedy jest globalne wezwanie, na czele którego jest USA, do negocjacji, albo korzystasz [z okazji] i odpowiadasz na to wezwanie, albo nie. Może nie być wiele nadziei, ale jeśli pójdziesz, masz tam swoją obecność, a jeśli jesteś nieobecny, cały świat powie ci, że straciłeś historyczną okazję. No więc poszliśmy… Niczego nie tracę idąc, ale tracę, jeśli podczas negocjacji porzucę główne kwestie palestyńskie tu i tam…

Przybywając [do Waszyngtonu] powtórzyliśmy nasze stanowisko, które oznajmialiśmy od 1988 r. – stanowisko i żądania, z których się nie wycofamy… [Nawet] jeśli niczego nie osiągniemy w tej rundzie, może [osiągniemy] w innych rundach… To, co widzieliśmy [jak dotąd] nie rozczarowuje, ale także nie jest [wystarczające], bym mógł powiedzieć, że jestem optymistą i porozumienie jest bliskie. Mogę [tylko] powiedzieć, że będę nadal pracował… poważnie, żeby osiągnąć rozwiązanie” [1] .

Członek Palestyńskiego Komitetu Centralnego, Muhammad Dahlan, wyraził pesymizm dotyczący szans osiągnięcia jakiegokolwiek postępu w świetle żądań izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, uznania Izraela jako państwa żydowskiego, skupienia się na kwestiach bezpieczeństwa i ograniczenia prawa uchodźców do powrotu do zdemilitaryzowanego państwa palestyńskiego. „To nie jest pokój, to jest poddanie się – powiedział. – Nie ma ani jednego Palestyńczyka, który zgodziłby się na warunki Netanjahu. Znamy Netanjahu lepiej niż on zna samego siebie. To jest oszust, który nie chce pokoju. W przeszłości zniszczył proces pokojowy i [teraz] zrujnuje to, co z niego pozostało i przyniesie zniszczenie całemu regionowi…” [2]

Stanowisko palestyńskie: Każde żądanie cofnięcia się w sprawie uchodźców, granic i zamrożenia osiedli spowoduje, że Palestyńczycy wycofają sie z negocjacji

Reagując na krytykę Hamasu, który oskarżył go o zrezygnowanie z fundamentalnych zasad palestyńskich, Abbas powiedział: „Nie zrezygnujemy z żadnych [fundamentalnych] zasad. Od czasu konwencji Palestyńskiej Rady Narodowej w Algierii w 1988 r., na której [zadeklarowaliśmy] państwo palestyńskie i uznaliśmy Rezolucje 424 i 338 [ONZ], jakich ustępstw dokonaliśmy w [sprawie fundamentalnych] zasad? [Nalegamy] na granice z 1967 r., Jerozolimę jako naszą stolicę i prawa uchodźców według rezolucji ONZ, szczególnie [Rezolucji] 194. Nasze prawa do wody także są uznane przez prawo międzynarodowe. Od wtedy po dzień dzisiejszy ani jedno słowo z naszych dokumentów nie zostało zmienione. To się nie zdarzyło i to się nie zdarzy” [3] .

Także główny negocjator palestyński, Saeb Erekat, powiedział, że oskarżenia opozycji dotyczące ustępstw poczynionych przez PLO są bezpodstawne: „Abu Amar [Jaser Arafat] mógł podpisać porozumienie pierwszego dnia i wtedy nie zostałby zamordowany… Abu Mazen [Mahmoud Abbas] także mógł zaakceptować to, co oferowano mu po szczycie w Annapolis, [a mianowicie] 100% terytorium. Ale przedstawialiśmy i nadal będziemy przedstawiać twarde stanowisko, że Wschodnia Jerozolima będzie stolicą państwa palestyńskiego, problem uchodźców zostanie rozwiązany zgodnie z rezolucją 194 [ONZ] i państwo palestyńskie zostanie [ustanowione] w granicach z 1967 r. Musimy [także] otrzymać 46 kilometrów ziemi niczyjej, 37 kilometrów granicy z Morzem Martwym i bezpieczne przejście z Zachodniego Brzegu do Gazy” [4] .

O kwestii uchodźców Abbas powiedział: „Jeśli zażądają, bym ustąpił [w kwestii] prawa [powrotu] uchodźców lub [granic] 1967 r., wyjdę, nie czyniąc ani jednego ustępstwa” [5] . W innym wywiadzie Abbas powtórzył: „Każdy nacisk na mnie, bym ustąpił w kwestii granic, uchodźców i innych zasadniczych spraw, spowoduje, że wezmę moje torby i wyjdę” [6] .

Abbas dodał: “Jeśli rząd izraelski przedłuży decyzję zamrożenia budowy w osiedlach, będziemy kontynuowali negocjacje, ale jeśli nie, opuścimy negocjacje. Zostało to wyraźnie oznajmione prezydentowi Obamie i sekretarzowi stanu Clinton. Powiedziałem to także Netanjahu podczas rozmowy z nim… Czekamy i nie uważamy, że mamy cokolwiek do stracenia… Naszym stanowiskiem jest, że kontynuujemy [negocjacje], trzymamy się [naszych] żądań i stoimy nieugięci” [7] .

O przyszłości osiedli Saeb Erekat powiedział: „Kiedy Izrael zdecydował się na zawarcie pokoju z Egiptem, zlikwidował osiedla na Synaju i wycofał się, kiedy zdecydował się na jednostronne wycofanie się z Gazy, zlikwidował osiedla. Mam nadzieję, że rozumie, iż [dla] pokoju na Zachodnim Brzegu będzie musiał zrobić to samo” [8] .

Abbas: Nie uznamy Izraela jako państwa żydowskiego

Nawiązując do przemówienia Netanjahu w Departamencie Stanu USA, w którym premier izraelski mówił o uznaniu Izraela jako żydowskiego państwa narodowego, Abbas powiedział: Ta sprawa zmusza mnie do odejścia od tekstu mojego wystąpienia i odpowiedzi, ponieważ ta kwestia jest przestarzała. Zakończyła się wzajemnym uznaniem między nieżyjącymi Jaserem Arafatem a Icchakiem Rabinem – co nazywamy wzajemnym uznaniem. Jaser Arafat powiedział: ‘Uznajemy prawo Izraela do istnienia w bezpieczeństwie i stabilności’, a Rabin odpowiedział, że uznaje PLO jako jedynego legalnego reprezentanta narodu palestyńskiego i na tej podstawie będzie z nim negocjował…

Nie mówimy o państwie żydowskim, ale o państwie Izrael, i wiemy naturalnie jaki jest cel podnoszenia takich sprawy, odmawiamy więc [dyskutowania tego], tak jak zrobiliśmy to więcej niż raz w przeszłości. [To właśnie zrobiłem] podczas spotkania z ekstremistyczną społecznością żydowską w USA, która wyraźnie popiera stanowisko Izraela i [gdzie] podniesiono taką propozycję państwa żydowskiego. Odpowiedzieliśmy im [stwierdzeniem], że nie jest to nasza sprawa; nie dyskutujemy tego i nie powinni oczekiwać, że odpowiemy. Możecie nazywać siebie jak chcecie, ale nie zmusicie nas, byśmy się na to zgodzili. W rezultacie przynajmniej to zaakceptowali i nie podnosili znowu tej kwestii. Kiedy więc Netanjahu podniósł tę kwestię, odpowiedziałem, że wzajemne uznanie zostało podpisane 9 września 1993 r.” [9]

W innym wywiadzie Abbas wyjaśnił: „Jeśli Netanjahu chce mówić o państwie żydowskim, to jego sprawa. My go absolutnie nie uznajemy, [ponieważ] oznacza zamknięcie bram dla powrotu uchodźców palestyńskich… Wśród najważniejszych celów, jakie Netanjahu chce osiągnąć poprzez uznanie Izraela jako żydowskiego państwa narodowego, jest uczynienie Arabów 1948 r. [tj. Arabów obywateli izraelskich] nielegalnymi w państwie Izrael. Odrzucamy to i zgoda na to jest dla nas niemożliwa. Jeśli ktoś poprosi nas, byśmy uznali państwo Izrael jako państwo żydowskie, nie zrobimy tego. Dajemy państwu Izrael tylko to samo uznanie jak w 1993 r. i nie mamy nic do dodania” [10] .

Palestyńskie zastrzeżenia wobec kwestii proceduralnych

W sprawie kształtu negocjacji główny negocjator Autonomii Palestyńskiej, Saeb Erekat powiedział: „Strona palestyńska odrzuciła propozycję premiera izraelskiego Benjamina Netnajahu ustanowienia 12 palestyńsko-izraelskich komisji, ponieważ Netanjahu chce [jedynie] ociągać się i marnować czas w negocjacjach… Obecny etap wymaga decyzji, a te podejmowane są na szczeblu przywódców. To nie jest etap do negocjacji lub negocjatorów, ale do podejmowania decyzji o ustaleniu zasad trwałego porozumienia we wszystkich sprawach. [Dopiero] kiedy przywódcy zakończą proces podejmowania decyzji, zespoły negocjacyjne zaczną rozpracowywać szczegóły” [11] .

Nadal nie ma zgody co do kolejności omawiania spraw. Abbas wyjaśnił: „W spotkaniach dwustronnych skupiałem się na fakcie, że… musimy zacząć od granic, a potem [zająć się] bezpieczeństwem. Naszą główną troską są granice, a ich [troską jest] bezpieczeństwo. Jeśli chodzi o granice, musimy zgodzić się na granice 1967 r. i wytyczyć je, ponieważ zgoda i wytyczenie oznacza, że rozwiążemy kwestie Jerozolimy, wody i osiedli. Inne kwestie pozostaną, wśród nich uchodźcy, co będziemy dyskutować na drugim etapie. Szczegółowo omawialiśmy fakt, że te dwie kwestie [tj. granice i bezpieczeństwo] są podstawą negocjacji w tym miesiącu” [12] .

Palestyńskie żądanie podjęcia negocjacji w punkcie, w którym je porzucili z Olmertem

Azzam Al-Ahmad, przewodniczący komitetu centralnego Fatahu oświadczył, że „PLO trzyma się tego, co osiągnięto w erze poprzedniej sekretarz stanu Condoleezzy Rice z byłym premierem izraelskim Ehudem Olmertem – to jest, państwo palestyńskie w granicach z 4 czerwca 1967 r., włącznie z Zachodnim Brzegiem, Gazą, Morzem Martwym, Jerozolimą i rzeką Jordan” [13] .

Sam Abbas nawiązywał do negocjacji Olmerta, w których pojawiła się kwestia wymiany terytoriów: “Granice z 1967 r. są podstawą, którą wszystkie strony muszą zaakceptować, z możliwością wzajemnej wymiany” [14] .

W wywiadzie w czerwcu 2010 r. dla “Al-Ayyam” Abbas powiedział, że on i Olmert doszli niesłychanie blisko do rozwiązania dwóch fundamentalnych kwestii negocjacji – granic i bezpieczeństwa [15] : „Jeśli chodzi o granice, zgodziliśmy się, że granice do przedyskutowania to granice terytoriów okupowanych. Było to trójstronne porozumienie między nami, Izraelczykami i ówczesną sekretarz stanu Condoleezzą Rice. Zgodziliśmy się – i jest to zapisane i udokumentowane w protokołach – że terytoriami okupowanymi są Strefa Gazy i Zachodni Brzeg włącznie z Wschodnią Jerozolimą, Morzem Martwym, rzeką Jordan i „Świętą Niecką” [tj. Starym Miastem Jerozolimy i jego otoczeniem]. W oparciu o tę dokładną definicję okupowanych terytoriów Olmert i ja rozpoczęliśmy dyskusję i wymieniliśmy korygujące procenty i mapy i byliśmy, być może, bardzo blisko, tak że każda ze stron wiedziała dokładnie, co otrzymuje druga strona” [16] .

Hamas próbuje storpedować negocjacje

Kiedy negocjacje zostały wznowione, na Zachodnim Brzegu przeprowadzono dwa ataki terrorystyczne, w których zginęło czworo Izraelczyków, a kilku innych zostało rannych. Brygady Izz Al-Din Al-Qassam, szybko wzięły na siebie odpowiedzialność, a Hamas oznajmił, że będzie kontynuował takie operacje.

Ataki świętowano w Gazie okrzykami „Allah Akbar”, rozlegającymi się w meczetach, a mieszkańcy Gazy wykrzykiwali na ulicach pochwały dla Brygad Al-Qassam i wzywali je do dokonywania dalszych ataków, jak również rozdawali słodycze [17] .

Niektórzy wiążą te ataki z negocjacjami. Palestyńska agencja informacyjna paltimes.net, która jest zbliżona do Hamasu, chwaliła je: „Tam, w Waszyngtonie, Abbas nagradza okupanta poprawiając jego wizerunek daremnymi negocjacjami, podczas gdy w Hebronie Brygady Al-Qassam, mimo jęków Abbasa i ataków na [ruch] oporu, nie zgadzają się na nic poza zemstą za krew szahidów. Dzisiaj głowy i części ciał są porozrzucane we wszystkich kierunkach. Dzisiaj Brygady Al-Qassam negocjują z wrogami przy pomocy karabinu i krwi…

Przesłaniem Brygad Al-Qassam dla wroga jest: niezależnie od tego, jak próbujecie, ile postawicie blokad drogowych, barier i wysokich murów, ilu żołnierzy zwerbujecie lub ile sojuszy zawrzecie z aparatami wykonawczymi [Autonomii Palestyńskiej] – nie możecie powstrzymać oporu ani zlikwidować Al-Qassam… Aparaty Abbasa rozpoczęły zorganizowaną wojnę z religią i z bojownikami dżihadu na bezpośrednie rozkazy ich syjonistycznych i amerykańskich panów. Polowały na bojowników dżihadu i torturowały ich, aresztowały kobiety, zamknęły tysiąc ośrodków uczenia się na pamięć Koranu i zakazały duchownym wchodzenia na ambony meczetów w ramach wojny z religią Allaha oraz w celu powstrzymania oporu. Ale Allah Najwyższy, Wzniosły spowoduje, że wszystkie ich wysiłki spełzną na niczym…

Operacja Al-Qassam jest częścią odpowiedzi na zbrodnie syjonistycznego okupanta przeciwko naszym ludziom w całej Palestynie i podkreśla postęp na drodze oporu i dżihadu, aż cała nasza ziemia zostanie wyzwolona od skalania syjonistycznymi ciemiężcami” [18] .

Przemawiając do tysięcy Palestyńczyków biorących udział w marszu, członek PLC z ramienia Hamasu, Muszir Al-Masri, powitał z zadowoleniem ataki, mówiąc, że: „negocjacje prowadzone przez Hamas i Al-Qassam mają szczególny smak – smak krwi. Ta operacja była druzgocącą odpowiedzią na opcję bezpośrednich negocjacji i opcję Fatahu oraz syjonistów wykorzenienia [oporu] z Zachodniego Brzegu” [19] .

Biorąc na siebie odpowiedzialność za atak koło Hebronu Brygady Al-Qassam nie wiązały wzmożenia swojej aktywności z wznowieniem negocjacji. Napisały: „Błogosławiony akt bohaterstwa, dokonany przez naszych bojowników dżihadu, jest ogniwem w łańcuchu minionych i (z wolą Allaha) przyszłych operacji, w odpowiedzi na trwającą i rozszerzająca sie agresję przeciwko synom naszego walczącego w dżihadzie narodu i w odpowiedzi na powtarzające się ataki ciemiężcy. Ta operacja jest częścią planu dżihadu i oporu przeciwko syjonistycznemu wrogowi, aż do wyzwolenia ziemi i oczyszczenia miejsc świętych” [20] .

Przyjmując odpowiedzialność za drugi zamach w pobliżu Ramallah, Brygady Al-Qassam napisały: „Od Hebronu do Ramallah do każdego [innego] miejsca w naszym zrabowanym kraju postępuje [operacja] Qassam ‘Strumień ognia’, żeby rozbić syjonistyczne kłamstwa i spalić ich arogancję i dumę, i upiec w jej płomieniach żołnierzy okupanta i rabusiów, którzy sieją zniszczenie w kraju i łamią prawo na całym Zachodnim Brzegu i w okupowanej Jerozolimie…” [21]

„Nie ma ucieczki przed operacją Strumień Ognia” [22]

Niektórzy starali się zbagatelizować związek między negocjacjami i atakami terrorystycznymi. Członek biura politycznego Hamasu Mahmoud Al-Zahhar oświadczył: „Zawsze było naszą polityką pozwolenie na prowadzenie negocjacji i nigdy nie dedykowaliśmy naszych operacji temu, by je zatrzymać. Niektórzy Palestyńczycy (Fatah i jego zwolennicy) chcą negocjacji w celu realizowania programu politycznego (Fatahu), [podczas gdy] my wierzymy, że ten proces polityczny nie da tego, co jest wymagane. Dlaczego mielibyśmy sabotować [proces], który z góry jest skazany [na niepowodzenie]? Jeśli chodzi o program oporu, Zachodni Brzeg jest pod niesłychanym naciskiem i te operacje są powiązane z rozmiarami nacisku, jakiemu są poddani Palestyńczycy na Zachodnim Brzegu…

Pogląd palestyńskiego prezydenta Mahmouda Abbasa na negocjacje jest podobny do naszego i wynik [dyskusji] w sprawach będących na porządku dnia jest [już] znany. W sprawie Jerozolimy Izraelczycy są zjednoczeni i przedstawiciele palestyńscy w tych negocjacjach niczego nie osiągną. [W sprawie] uchodźców, któż mógłby przekonać uchodźców w Jordanii, Syrii lub Libanie, [by zaakceptowali] to, co jest oferowane? W sprawie wody, jest niewyobrażalne, by Izrael zrezygnował z warstwy wodonośnej na Zachodnim Brzegu. USA wysłały zaproszenie [na negocjacje] więc Abbas musiał pójść. Abu Mazen będzie działał tak jak Abu Amar [Jaser Arafat w Camp David] i nie ustąpi od zasad – i na tym się to skończy” [23] .

Reakcja Autonomii Palestyńskiej na torpedowanie negocjacji

Ataki spowodowały znaczny problem dla Autonomii Palestyńskiej. W przemówieniu w Waszyngtonie Abbas zwrócił sie do Netanjahu, mówiąc: „Ostro potępiliśmy [atak w Hebronie], który miał miejsce wczoraj, i potępiamy [atak w Ramallah], który miał miejsce dzisiaj. Nie chcemy ani jednej kropli rozlanej krwi – ani izraelskiej, ani palestyńskiej. Chcemy pokoju między [dwoma narodami] i normalnego życia. Chcemy trwałego życia w partnerstwie i sąsiedztwie. Podpiszmy trwałe porozumienie pokojowe i zamknijmy epokę konfliktu raz na zawsze” [24] .

W wywiadzie dla gazety Autonomii Palestyńskiej “Al-Ayyam” Abbas ostro skrytykował Hamas: „Takie operacje nie są oporem. Dlaczego nie ma oporu codziennie, ale tylko tego dnia, w którym rozpoczynamy negocjacje? Dlaczego [Hamas] pozostawał [bierny] do teraz? Dlaczego opór stał się uzasadniony dopiero dzisiaj? Czy opór jest uzasadniony na Zachodnim Brzegu, ale nie w Gazie? Mówiłem, że rakiety [wystrzeliwane na Izrael] z Gazy są daremne [i nawet Hamas] powiedział, że te rakiety nie [służą interesom] narodowym. Co więcej, istnieje konflikt między Hamasem i Islamskim Dżihadem o rakiety i broń, i istnieje decyzja [Hamasu] odebrania broni wszystkim organizacjom palestyńskim i strzelania do każdego, kto zbliża się do granicy, żeby wystrzelić rakiety. Jesteśmy przeciwko strzelaniu rakietami, ale dlaczego [Hamas] zachowuje bezpieczeństwo w Gazie, a sprzeciwia się temu samemu na Zachodnim Brzegu?” [25]

Adnan Al-Damiri, rzecznik aparatów bezpieczeństwa Autonomii Palestyńskiej twierdził, że “przez przyjęcie odpowiedzialności za operację w Hebronie Hamas próbuje wpłynąć na negocjatorów palestyńskich i osłabić ich w stosunku do negocjatorów izraelskich” [26] .

Niektórzy uważają, że za tymi atakami kryje się inny motyw. Rzecznik Fatahu, Ahmad Assaf, twierdził, że „Hamas przez tę operację stara się szerzyć chaos i podważyć stabilność na Zachodnim Brzegu, i w ten sposób dokończyć zamachu stanu, który zaczął w Strefie Gazy” [27] .

Muwaffaq Matar, publicysta gazety Autonomii Palestynskiej “Al-Hayat Al-Jadida”, napisał artykuł zatytułowany „Toda, Hamas” (toda znaczy “dziękuję” po hebrajsku): „Hamas wybrał poparcie [interesów] Netanjahu w kluczowym momencie, tak żeby był jeszcze bardziej stanowczy w żądaniach w sprawie bezpieczeństwa i w żądaniach, żeby najpierw dyskutować sprawy bezpieczeństwa. Przedstawi światu to [żądanie] uzbrojony w zdjęcia ataku [Hamasu] i krew ofiar, zanim jeszcze miała czas ostygnąć…

Netanjahu służy Hamasowi pozwalając mu na kontrolowanie Gazy, podczas gdy Hamas pomaga Netanjahu unikać nacisków społeczności międzynarodowej, tak samo jak robił to za kadencji poprzednich premierów izraelskich, przeprowadzając ataki przeciwko cywilom za każdym razem, kiedy Izrael dopełnia swoich obowiązków wobec procesu politycznego” [28] .

Omar Al-Ghoul, doradca premiera Autonomii Palestyńskiej Salama Fayyada, uznał te ataki za „przesłanie dla uczestników bezpośrednich negocjacji, że Hamas istnieje i że niemożliwe będzie prowadzenie negocjacji bez niego, ponieważ jest to [element] palestyński, który jest silny i zdolny [zapewnić] bezpieczeństwo Izraela”. Wezwał Hamas, by „zatrzymał operacje militarne” [29] .

Negocjacje w kontekście globalnym – Autonomia Palestyńska odpowiada na swoją delegitymizację przez Iran

Negocjacje między Izraelem a Autonomią Palestyńską wywołały narastające wysiłki Iranu, by wzmóc swoje wpływy na świecie, a szczególnie w świecie arabskim. Irańczycy pospiesznie ogłosili swój sprzeciw wobec negocjacji i poparcie dla Hamasu, kwestionując legalność Autonomii Palestyńskiej pod rządami prezydenta Abbasa jako przedstawiciela Palestyńczyków w rozmowach bezpośrednich. To stanowisko jest także wyzwaniem wobec starań USA, które działają jako jedyny sponsor tych rozmów przy współpracy umiarkowanych państw arabskich, Egiptu i Jordanii, ale bez udziału Unii Europejskiej.

W przemówieniu z okazji Eid Al-Fitr irański Najwyższy Przywódca Ali Chamenei wyraził wątpliwości dotyczące izraelsko-palestyńskich wysiłków pojednania oraz legitymacji zespołów negocjacyjnych po obu stronach. Powiedział, że te wysiłki nie legitymizują „fałszywego reżimu syjonistycznego” i dodał: „Wrogowie narodu palestyńskiego i zwolennicy agresywnych syjonistów zebrali się na konferencji w Waszyngtonie w celu przykrycia swoich zbrodni i nazwali to konferencją pokojową. Ale czyj pokój [to jest] i z kim [zostaje zawarty]?” [30]

W wywiadzie z 1 września 2010 r. dla irańskiej telewizji w języku arabskim, Al-Alam TV, irański prezydent Mahmoud Ahmadineżad powiedział, że rozmowy w Waszyngtonie nie osiągną celu, nawet jeśli dojdą aż do podpisania porozumienia, ponieważ Hamas jest prawdziwym przedstawicielem narodu palestyńskiego, między innymi przyczynami. Powiedział on: „Jeśli mają zamiar [zawrzeć pokój] z narodem palestyńskim, to negocjatorem na rzecz narodu palestyńskiego musi być przedstawiciel [tego narodu]. Biorąc pod uwagę, że rząd Hamasu otrzymał [większość] głosów w wyborach (2006 r.), czy nie jest on oficjalnym przedstawicielem narodu palestyńskiego? Jeśli mają być prowadzone rozmowy, to muszą być one prowadzone z [prawdziwym] przedstawicielem Palestyńczyków” [31] .

Funkcjonariusze Autonomii Palestyńskiej i publicyści gazet Autonomii Palestyńskiej odpowiedzieli na te wypowiedzi irańskie z bezprecedensową ostrością. Omar Al-Ghoul twierdził, że oświadczenia Ahmadineżada zostały wygłoszone z powodu „sekciarskiej agendy i względów kosztem narodowych interesów palestyńskich. [Ahmadineżad chce] policzyć się z elementami regionalnymi i międzynarodowymi, nie zważając na los narodu palestyńskiego, przez pogłębienie [wewnątrzpalestyńskiego] rozłamu i przez popieranie hamasowskiego zamachu stanu kosztem [palestyńskiej] ziemi, jedności narodowej i celów, demokratycznych i pluralistycznych rządów i sprawy palestyńskiej”. Dodał, że nadszedł czas położenia kresu „reżimowi śmierci i zniszczenia” w Iranie [32] .

Fatah widzi Iran jako zagrożenie bezpieczeństwa narodowego krajów arabskich. Rzecznik Fatahu Osama Al-Qawasmi powiedział, że „sojusz między Hamasem i Iranem jest szkodliwy dla sprawy palestyńskiej i dla najwyższego interesu narodu palestyńskiego i przyczynił się bezpośrednio do obecnego [wewnątrz-palestyńskiego] rozłamu, z powodu pragnienia Iranu wykorzystania [sprawy] palestyńskiej jako karty przetargowej na arenie międzynarodowej, bez żadnego względu na niebezpieczeństwa grożące przyszłości narodu palestyńskiego i jego interesom. Iran, który okupuje część arabskiej ojczyzny… dąży do podzielenia [tej] ojczyzny i wywołania wojen domowych i konfliktów etnicznych w licznych regionach arabskich, i dlatego nie może być korzystny dla narodu palestyńskiego. Iran ma własne plany międzynarodowe i regionalne, i w celu zrealizowania ich wykorzystuje [elementy] słabej natury, które dały mu ślepą lojalność w zamian za pieniądze…” [33]

Adel Abd Al-Rahman, publicysta gazety Autonomii Palestyńskiej “Al-Hayat Al-Jadida”, napisał: “Znaczenie tego tchórzliwego ataku i podżegania przez prezydenta ociekającego krwią reżimu mułłów przeciwko legalnemu przywództwu palestyńskiemu jest jasne. Nie potrzeba mikroskopu, żeby dostrzec [jego cel] W swoim przemówieniu [Ahmadineżad] ostro skrytykował prezydenta narodu palestyńskiego, nazywając go ‘zakładnikiem’ Izraela. Ten człowiek, który przechwycił panowanie nad Iranem przy pomocy aparatów opresji i terroru, nie zatrzymał się na tym, ale przekroczył wszelkie granice dobrych obyczajów i dyplomacji, kiedy bezczelnie i agresywnie ingerował w wewnętrzne sprawy palestyńskie [34] .

Państwa i organizacje arabskie przeciwne negocjacjom

Państwa arabskie można podzielić na te, które są przeciwne wznowieniu negocjacji, i te, które je popierają, wzywając równocześnie do obrony praw Palestyńczyków. Gazeta egipska „Al-Masri Al-Yawm” napisała, że oś syryjsko-katarska, popierana przez Algierię, sprzeciwia się negocjacjom na podstawie tego, że zielone światło do prowadzenia ich dał Autonomii Palestyńskiej Komitet Rewizyjny Arabskiej Inicjatywy Pokojowej, zamiast Rady Ministrów Spraw Zagranicznych Ligii Arabskiej, jak jest wymagane. Według tej gazety, to dlatego Egipt starał się uzyskać poparcie dla Autonomii Palestyńskiej od dużych krajów arabskich przed zwołaniem rady w Kairze, co miało miejsce w połowie września [35] .

Poniżej przedstawiamy stanowiska państw arabskich wobec negocjacji:

Syria: Autonomia Palestyńska nie ma upoważnienia do prowadzenia negocjacji

Syria, podobnie jak Iran, kwestionuje legalność negocjacji. Jej stanowisko w sprawie rozmów izraelsko-palestyńskich było od początku negatywne i próbowała powstrzymać Arabów przed poparciem najpierw negocjacji pośrednich, a potem bezpośrednich z motywacją, że są one daremne w świetle polityki rządu izraelskiego i niezdolności aktualnej administracji USA wywarcia presji na Izrael. Po tym jak Autonomii Palestyńskiej udało się jednak zdobyć to poparcie w formie zielonego światła od Komitetu Rewizyjnego, Syria twierdziła, że nie było pełnej zgody arabskiej w tej sprawie. Gazeta rządowa „Teshreen” stwierdziła: „Bezpośrednie negocjacje będą dużo bardziej niebezpieczne [niż negocjacje pośrednie], a wręcz tragiczne i pozostawią rany na ciele arabskim, które trudno będzie zaleczyć… Autonomia Palestyńska przystępuje do tych negocjacji [w czasie], gdy jest słabsza niż kiedykolwiek i bez praktycznego wsparcia arabskiego, na którym może polegać w razie konieczności. Autoryzacja dana Autonomii Palestyńskiej przez Komitet Rewizyjny do bezpośrednich negocjacji z Izraelem nie stanowi wsparcia arabskiego, ponieważ jest to niedostateczna autoryzacja i warunki [jej przyznania nie zostały spełnione] [36] .

Syria twierdziła także, że negocjacje są nieuprawnione, ponieważ Autonomia Palestyńska nie reprezentuje całego narodu palestyńskiego i ponieważ większość frakcji palestyńskich sprzeciwia się rozmowom. Fahd Dijab, publicysta syryjskiej gazety „Teshreen” napisał: „Żaden rząd lub władza w Palestynie nie może zrezygnować choćby z jednej grudki ziemi, ponieważ znajdzie się w konflikcie ze swoim narodem, nawet jeśli ma listy upoważniające od wroga i od jego sojusznika, Waszyngtonu. Autonomia Palestyńska, która odwróciła się plecami do narodu palestyńskiego i do frakcji oporu, które powinna bronić przed naciskami na nią wywieranymi, musi zrozumieć, że etap bezpośrednich negocjacji minął, że [negocjacje] nie doprowadzą… do trwałego porozumienia politycznego… i że opcja oporu i niezłomności przebija wszystkie inne opcje, ponieważ jest to jedyna droga i słuszna droga do pokoju” [37] .

Na spotkaniu 6 września w Damaszku z królem Abdallahem z Jordanii prezydent Assad wezwał do włączenia wszystkich przedstawicieli narodu palestyńskiego do negocjacji w sprawie palestyńskiej [38] .

Redaktor syryjskiej gazety rządowej “Al-Thawra”, Asaad Aboud, wyjaśnił, że to wezwanie nie było wyrazem zgody na negocjacje z Izraelem, ale raczej żądaniem powstrzymania ich: „Odmowa prowadzenia negocjacji [kiedy jest się w stanie podziału] jest aktem oporu, który jest realizowany, kiedy [rozmaite] grupy przyjmują jednolite stanowisko i negocjują jako grupa… Palestyńczycy mogą prowadzić opór polityczny… nalegając na prowadzenie negocjacji [tylko] w oparciu o jednolite stanowisko, reprezentujące wszystkie siły narodowe” [39] .

Katar: Izrael nigdy poważnie nie chciał pokoju

Chociaż Katar podobno sprzeciwia się negocjacjom, publicznie nie miał żadnego wyboru poza poparciem ich, ponieważ przewodniczy Komitetowi Rewizyjnemu Arabskiej Inicjatywy Pokojowej, który autoryzował Autonomię Palestyńską do prowadzenia ich. Jednak prasa katarska wyraziła narastający pesymizm dotyczący szans powodzenia negocjacji. Wezwała USA i społeczność międzynarodową do naciskania na Izrael, twierdząc, że nie ma żadnego izraelskiego partnera do pokoju –niemniej powstrzymując się od wezwania do położenia kresu negocjacjom.

W reakcji na oświadczenie izraelskie, że budowa na terenie osiedli będzie postępowała, gazeta “Al-Raya” napisała: “Izrael nigdy nie był poważny, ani przez jeden dzień, w pragnieniu pokoju. Państwo okupacyjne nie liczy się z prawem międzynarodowym i rezolucjami Kwartetu i podkopuje kolosalny wysiłek, jaki administracja Obamy zainwestowała w ponowne otwarcie negocjacji pokojowych… To dziwne, że Natanjahu zażądał, by Palestyńczycy nie stawiali warunków wstępnych dla [rozpoczęcia] negocjacji [tj. zatrzymania budowy w osiedlach], podczas gdy sam postawił warunek wstępny, [żądając], by Palestyńczycy uznali Izrael za państwo żydowskie. Dowodzi to, że nie ma żadnego poważnego partnera izraelskiego dla osiągnięcia prawdziwego pokoju…

Netanjahu reprezentuje ekstremistyczną prawicę izraelską i przewodzi gangowi krwiożerczych szowinistów we własnym rządzie. Nie ma żadnej kontroli nad sytuacją, [ponieważ] musi uporać się z wewnętrznym kryzysem, który nie pozwala mu choćby pomyśleć o sprawiedliwym i powszechnym pokoju z Palestyńczykami. Bardziej troszczy się o swoją koalicję niż o interes Izraela, [którym jest] życie w bezpieczeństwie i pokoju obok Palestyńczyków. To dlatego wszyscy mocno wierzą, że niedawno wznowione przez Amerykanów negocjacje są skazane na porażkę i załamanie” [40] .

Hezbollah: Rozmowy są daremne

Hezbollah przyjął tę samą linię co Hamas i inni Palestyńczycy odrzucający wszystko. W przemówieniu z okazji Dnia Al-Quds sekretarz generalny Hezbollahu Hassan Nasrallah powiedział: „Negocjacje były martwo narodzone… Jest jasne, że Ameryka je wykorzystuje i że Ameryka i Izrael ich potrzebują. Niestety, jest także jasne, że potrzebują je pewne oficjalne [kręgi] arabskie… [Ale] sprzeciwia im się większość frakcji palestyńskich… i większość spośród narodu [palestyńskiego] także zadeklarowała sprzeciw wobec nich. Dlatego te rozmowy są daremne” [41] .

Umiarkowane kraje arabskie

Egipt: Duchowy dżihad o sukces negocjacji izraelsko-palestyńskich

Artykuł redakcyjny w egipskiej gazecie rządowej “Al-Akhbar” porównał dyplomatyczną bitwę o prawo Palestyńczyków do samostanowienia i niezależnego państwa do bitwy znanej w islamskiej tradycji jako „większy dżihad” – to jest, dżihad duchowy, w odróżnieniu od „mniejszego dżihadu” czyli wojny przeciwko niewiernym [42] .

„W stolicy USA Waszyngtonie rozpoczęły się wczoraj [2 września] palestyńsko-izraelskie negocjacje jako część trudnej walki dyplomatycznej między stronami, których celem jest dotarcie do porozumienia pokojowego – walki bardzo przypominającej większy dżihad o zrealizowanie prawa Palestyńczyków do niezależnego państwa i samostanowienia po 60 latach walki zbrojnej i dyplomatycznej.

Negocjacje, które rozpoczęły się wczoraj, poprzedzały gorączkowe wysiłki dyplomatyczne w Waszyngtonie dla zapewnienia ich sukcesu – ponieważ jest to jedyna droga do osiągnięcia bezpieczeństwa i stabilności na Bliskim Wschodzie i na całym świecie, jak również jedyny sposób poradzenia sobie z terroryzmem i wyeliminowania wszystkich pretekstów do przemocy i ekstremizmu.

Proces pokojowy nie będzie łatwy, ale nie jest niemożliwy. Egipt uczestniczył w tym procesie od początku i nadal kontynuuje pełne zaangażowania wysiłki i poparcie dla narodu palestyńskiego i jego słusznej sprawy. W tym celu wielkie i trwające wysiłki zostały dokonane podczas godzin [spędzonych] przez prezydenta Mubaraka w Waszyngtonie…

Wszystko to podkreśla poparcie Egiptu dla narodu palestyńskiego, dla zachowania jego praw i pomocy mu w stworzeniu i przygotowaniu atmosfery niezbędnej do sukcesu właśnie otwartych negocjacji. Prezydent Mubarak przekazał wyraźne przesłanie wszystkim stronom tych spotkań w przemówieniu na szczycie, które otwierało te negocjacje. Było to jasne i zdecydowane przesłanie i wezwanie o pokój z całego serca i rozumu. Mubarak powtórzył wezwanie do Izraelczyków, by nie pozwolili umknąć szansie na pokój; powtórzył wezwanie do USA, by ponowiły swoje zobowiązanie wobec porozumienia pokojowego i dały znaczące wsparcie negocjacjom; przekazał przesłanie do Abu Mazena, że Egipt nadal popiera naród palestyński; równocześnie przekazał przesłanie o zobowiązaniu Egiptu, który nie będzie szczędził żadnych wysiłków, by rozpocząć, zakończyć i [zapewnić] sukces procesu pokojowego” [43] .

Egipt opowiada się za wymianą terytorialną i rozumie potrzeby bezpieczeństwa

Egipski minister spraw zagranicznych, Ahmad Abu Al-Gheit, naszkicował stanowisko Egiptu w sposób następujący: Izrael musi zatrzymać działalność osiedlania i obie strony muszą osiągnąć ramowe porozumienie o ustanowieniu państwa palestyńskiego w granicach z 1967 r., którego rozmiar będzie równy rozmiarowi terytoriów okupowanych (poprzez wymianę terytorialną) i którego stolicą będzie Wschodnia Jerozolima. Będzie także „umowa o definitywnej organizacji bezpieczeństwa”. Jeśli chodzi o sprawę uznania Izraela jako państwa żydowskiego, powiedział: „Jeśli społeczność międzynarodowa chce nazywać Izrael ‘państwem żydowskim’, Rada Bezpieczeństwa [ONZ] powinna przyjąć rezolucję o tym… Izrael chce nazywać się ‘państwem żydowskim’ i wielu Arabów używa tego określenia, ale chodzi o 1,5 miliona Palestyńczyków, którzy mają izraelskie obywatelstwo. Co stanie się z nimi? Czy otrzymają pełne prawa obywatelskie? Należy [także] zauważyć, że Arabska Inicjatywa Pokojowa mówi o sprawiedliwym i odpowiednim rozwiązaniu kwestii uchodźców, a prawo międzynarodowe daje im prawo powrotu, gdyby go chcieli”.

Al-Gheit dodał, że Iran próbuje sabotować negocjacje i powiedział: “Problem palestyński, który istniał przez wiele dziesięcioleci, nie ma nic wspólnego z Iranem… [Iran] myśli, że palestyńskie porozumienie [z Izraelem] oznacza izolację dla Iranu… Dlaczego nie damy szansy [opcji] odzyskania naszych praw bez rozlewu krwi i wojen? Jeśli nam się nie uda, rozważymy inne opcje” [44] .

Sprzeczne głosy w Arabii Saudyjskiej

Prasa saudyjska wyraziła sprzeczne opinie dotyczące niedawnych ataków Hamasu na Izraelczyków. Artykuł redakcyjny w gazecie „Al-Watan” stwierdził, że podważają one tylko Abbasa i służą interesom Izraela: „Hamas i [inne] frakcje palestyńskie podważają pozycję Abbasa jako przedstawiciela Palestyńczyków w tych negocjacjach przez [przeprowadzanie] operacji, w których giną Izraelczycy. Izraelczycy będą próbowali użyć tego jako pretekstu do wykolejenia rozmów na każdy możliwy sposób. Eskalacja w regionie jest wynikiem takich operacji, dla których umyślnie wybrano moment [rozpoczęcia rozmów] i które odzwierciedlają głębię podziałów między Palestyńczykami w kwestii pokoju. [Ta eskalacja] skłania również inne kraje regionu do [jeszcze większego] podsycania płomieni – czy są to Izraelczycy, którzy chcą uniknąć zawarcia pokoju, czy Irańczycy, którzy sprzeciwiają się rozmowom i pragną wykorzystać regionalną eskalację dla własnych korzyści.

Hamas i inne frakcje palestyńskie muszą zdać sobie sprawę z głębi obecnego kryzysu w regionie i [zrozumieć], że bezpośrednie negocjacje są ostatnim krokiem. Jeśli się nie powiodą, Arabowie zwrócą się do Rady Bezpieczeństwa, jak już zadeklarowali” [45] .

Inny artykuł redakcyjny, w gazecie „Al-Madina”, stwierdził, że atak był legalny według prawa międzynarodowego, ponieważ miał miejsce na okupowanej ziemi i celował w okupanta: „Ci, którzy przeprowadzili atak w Hebronie, są członkami okupowanego narodu, który cierpi wszelki rodzaj ucisku i dyskryminacji rasowej. Atak w Hebronie, jak odzwierciedla jego nazwa, miał miejsce na okupowanej ziemi i celował w okupanta, i dlatego jest legalny według prawa międzynarodowego i Konwencji Genewskiej. Ponadto ten atak, widziany przez niektórych jako groźba dla bezpośrednich negocjacji… dowodzi, że osiedla [izraelskie] na okupowanych terytoriach palestyńskich – równanie z ziemią i wyganianie legalnych właścicieli – są bezpośrednią przyczyną wszelkiego rodzaju przemocy i że eliminacja przemocy będzie tylko możliwa, kiedy usunięta zostanie jej pierwotna przyczyna, a mianowicie okupacja izraelska” [46] .

*C. Jacob i L. Barkan są pracownikami naukowymi w MEMRI.


[1] “Al-Ayyam” (Autonomia Palestyńska), 7 września 2010.

[2] “Al-Masri Al-Yawm” (Egipt), 5 września 2010.

[3] “Al-Ayyam” (Autonomia Palestyńska), 6 września 2010.

[4] www.maannews.net, 4 września 2010.

[5] “Al-Ayyam” (Autonomia Palestyńska), 6 września 2010.

[6] “Al-Rai” (Kuwejt), 7 września 2010.

[7] “Al-Ayyam” (Autonomia Palestyńska), 6 września 2010.

[8] www.maannews.net, 4 września 2010.

[9] “Al-Ayyam” (Autonomia Palestyńska), 6 września 2010.

[10] “Al-Ayyam” (Autonomia Palestyńska), 7 września 2010.

[11] www.maanews.net, 4 września 2010.

[12] “Al-Ayyam” (Autonomia Palestyńska), 6 września 2010.

[13] WAFA (Autonomia Palestyńska), 12 września 2010.

[14] “Al-Ayyam” (Autonomia Palestyńska), 7 września 2010.

[15] Patrz MEMRI Seria Specjalnych Komunikatów – Nr 3102 – 16 lipca 2010
Mahmoud Abbas w obszernym wywiadzie: Odrzucam walkę zbrojną; Jerozolima będzie podzielona na dwie stolice; Niektórzy uchodźcy wrócą do Izraela

[16] “Al-Ayyam” (Autonomia Palestyńska), 14 czerwca 2010.

[17] www.palestine-info.info, 31 sierpnia 2010.

[18] www.paltimes.net, 1 września 2010.

[19] www.palestine-info.info, 31 sierpnia 2010.

[20] www.alqassam.ps, 31 sierpnia 2010.

[21] www.alqassam.ps, 1 września 2010.

[22] www.alqassam.ps, 2 września 2010

[23] “Al-Sharq Al-Awsat” (Londyn), 2 września 2010.

[24] www.maannews.net, 2 września 2010.

[25] “Al-Ayyam” (Autonomia Palestyńska), 6 września 2010.

[26] www.alaahd.com, 1 września 2010.

[27] www.maannews.net, 1 września 2010.

[28] “Al-Hayat Al-Jadida” (Autonomia Palestyńska), 3 września 2010.

[29] “Al-Hayat Al-Jadida” (Autonomia Palestyńska), 3 września 2010.

[30] www.leader.ir, 10 września 2010.

[31] Al-Alam TV (Iran), 1 września 2010.

[32] “Al-Hayat Al-Jadida” (Autonomia Palestyńska), 6 września 2010.

[33] WAFA (Autonomia Palestyńska), 12 września 2010.

[34] “Al-Hayat Al-Jadida” (Autonomia Palestyńska), 6 września 2010.

[35] “Al-Masri Al-Yawm” (Egipt), 13 września 2010.

[36] “Teshreen” (Syria), 29 sierpnia 2010.

[37] “Teshreen” (Syria), 7 września 2010.

[38] “Al-Thawra” (Syria), 7 września 2010.

[39] “Al-Thawra” (Syria), 8 września 2010.

[40] “Al-Raya” (Katar), 14 września 2010.

[41] “Al-Quds Al-Arabi” (Londyn), 4 września 2010.

[42] Koncepcję “większego dżihadu”, który jest walką w duszy między dobrem a złem, kontra “mniejszy dżihad”, który jest rzeczywistą wojną przeciwko niewiernym, rozwinęli uczeni suficcy w dziewiątym wieku w oparciu o profetyczne hadisy. Abbas zastosował określenie „większy dżihad” do walki Palestyńczyków o pokój podczas spotkania z chrześcijańskimi przywódcami religijnymi w 2005 r. Powiedział on: “[Etap] mniejszego dżihadu przeminął, a [etap] większego dżihadu nastał. Większy dżihad jest walką o pokój…” „Al-Hayat Al-Jadida” (Autonomia Palestyńska), 14 stycznia 2005.

[43] “Al-Akhbar” (Egipt), 3 września 2010.

[44] www.alarabiya.net, 6 września 2010.

[45] “Al-Watan” (Arabia Saudyjska), 5 września 2010.

[46] “Al-Madina” (Arabia Saudyjska), 2 września 2010.