W niedawnym artykule liberalny dramaturg egipski, Ali Salem [1] ostro skrytykował media i intelektualistów egipskich za służenie reżimowi i wyrażanie jego poglądów zamiast przedstawiania rzeczywistej sytuacji w kraju. Ta „kultura całkowitego zaprzeczenia”, powiada, jest podstawową przyczyną masowych protestów w Egipcie. Zauważając, że ta mentalność jest przestarzała i niezgodna z wiekiem nowoczesnej informacji, w którym wszystkie wiadomości są dostępne dla społeczeństwa w rzeczywistym czasie, ostrzegł on, że Egipt musi mieć dojrzałe media i przywództwo kulturalne, bo inaczej kraj zostanie stracony.

Poniżej podajemy fragmenty artykułu, który pojawił się w wychodzącej w Londynie w języku arabskim gazecie „Al-Sharq Al-Awsat” [2] :

Redaktor gazety zdradził swój obowiązek wobec czytelników

[25 stycznia 2011 r.] Egipt zobaczył [wybuch] demonstracji, które charakteryzowały się czasami opanowaniem po obu stronach (demonstrantów i aparatów bezpieczeństwa), a czasami były naznaczone przemocą, z rannymi i zabitymi po obu stronach. Niemniej następnego ranka, pewna wiodąca gazeta – albo powinienem powiedzieć najważniejsza wiodąca gazeta [w kraju] – została wydrukowana z olbrzymim nagłówkiem mówiącym „Demonstracje w Libanie” [3] . Gdzieś pośrodku, między demonstracjami w miastach egipskich a nagłówkiem w naszej wiodącej gazecie, która mówiła o demonstracjach w Libanie, była prawda – prawda o tym, co dzieje się w mediach [egipskich] i może w całej sferze kulturalnej…

Być może prawda zawarta jest w pełni w tym nagłówku. Demonstracje szaleją w Egipcie, niemniej redaktor [gazety] widzi tylko demonstracje odbywające się gdzie indziej, w Bejrucie. Jest takie popularne przysłowie egipskie, które mówi: „patrz oczyma, ale dostrzegaj sercem”. O to chodzi, nie wystarcza tylko patrzenie oczyma, trzeba także zaangażować serce w akt patrzenia – serce w sensie współczucia i wszystkich wartości ludzkich. Pana oczy nie są tylko parą soczewek zainstalowanych w pana twarzy [panie redaktorze], są one także połączone z pana sercem. Kiedy nie widzi pan tego, co dzieje się w miastach egipskich, ale widzi tylko to, co dzieje się w Bejrucie, co najmniej zdradza pan swój obowiązek dostarczenia czytelnikom faktów takimi, jakimi one rzeczywiście są i jakie widział pan na własne oczy…

Ten nagłówek [i inne takie jak ten] były powodem i przyczyną demonstracji… Ten nagłówek nie jest tylko drukowanymi słowami. [Odbija] on mentalność i ogólną kulturę, panującą w większości naszych mediów i uczestników kultury, która może być nazwana „całkowitym zaprzeczeniem”. [Ta kultura] streszcza się w następującym [oświadczeniu]: „Oni [tj. społeczeństwo] mówią?… Niech sobie mówią”… Ale [nawet] bez znajomości historii teoretycy i główni [adwokaci] tej szkoły myśli powinni wiedzieć, że kiedy mówi społeczeństwo, nie będzie ono na zawsze kontynuowało mówienia – nieuniknienie musi nadejść dzień, kiedy społeczeństwo wyjdzie na ulice…

Reżim wyznaczył media do oszukiwania społeczeństwa

Jednym z błędnych pomysłów [naszego reżimu] było wyznaczenie szefów mediów i systemów politycznych i obarczenie ich jedną jedyną misją: oszukiwania społeczeństwa. W przysiędze przed objęciem urzędu najwyraźniej przysięgali ignorować każdy fakt, który mógłby urazić przywódców politycznych, podawać im i społeczeństwu tylko dobre i przyjemne wiadomości oraz mówić protestującym na ulicach Kairu „waszych demonstracji nigdy nie było, demonstracje były w Bejrucie. Niechaj Allah pomoże Libanowi”.

Ta [mentalność] wypływa z faktu, że próbujemy używać narzędzi starszego pokolenia do radzenia sobie z młodym pokoleniem, którego narzędzia i metody są zupełnie inne. Przywódcy lipcowej rewolucji [1952 r.] nadal rządzą nami zza grobu – ponieważ w owych dniach prawdą było to, co mówili nam w naszych trzech gazetach, które miały monopol [na wiadomości], i w naszych programach telewizyjnych, które także były jedynymi dostępnymi…

[Dzisiaj jednak, kiedy] nowoczesna technologia zamieniła świat w globalną wioskę, jest tylko naturalne, że młodzież Egiptu czuje się dostrojona do młodzieży na całym świecie i wierzy, że ma prawo do życia w nowoczesnym świecie, który daje szansę na pójście do przodu. Dzisiaj nie jest już możliwe ukrywanie informacji, lub choćby niedopuszczanie jej przez chwilę [do społeczeństwa]. Nawet tajemnice państwowe i tajemnice najwyższych funkcjonariuszy, o których sądzono, że są nietykalne dla przecieków i infiltracji, znalazły drogę do telewizji i na ekrany Internetu. To jest wiek jasności i przejrzystości…

Nie mając dojrzałych [przywódców] w dziedzinach mediów i kultury, jesteśmy [skazani] na wędrówkę po ciemku po świecie. Z przywódcami mediów i kultury odznaczającymi się tak intensywnym narcyzmem, że powoduje on, iż zapominają o swoich obowiązkach, skończymy wbijając Egipt w mur.


[1] Więcej o Alim Salemie tutaj http://www.memri.org/subject/en/133.htm .

[2] “Al-Sharq Al-Awsat” (Londyn), 30 stycznia 2011.

[3] Chodzi o wydanie gazety rzadowej “Al-Ahram” z 26 stycznia 2011 r.