Niedawno saudyjska prasa wychodząca w Londynie opublikowała artykuły krytykujące prezydenta Obamę i jego administrację za ewidentną słabość.

W artykule z 14 maja w gazecie “Al-Hayat” zatytułowanym “Co stało się z pozycją Obamy na świecie?”Raghida Dergham potępiła „politykę dwóch ścieżek” Obamy, nazywając ją słabą i nieostrą, i ostrzegając, że jej cele – takie jak Iran i talibowie – prawdopodobnie interpretują ją jako poddanie i że „zjedzą marchewkę i złamią kij”. Ostrzegła także USA przed zaniedbywaniem Iraku z powodu zajęcia się Iranem i Afganistanem i wzywała do nie pozostawiania Iraku narażonego na machinacje Iranu skierowane na konsolidację jego hegemonii w regionie.

10 maja Abd Al-Rahman Al-Rashed, dyrektor Al-Arabiya TV i były redaktor naczelny gazety “Al-Sharq Al-Awsat” napisał w tej gazecie artykuł zatytułowany „Dlaczego Wuj Sam zasnął?” Także on ostrzegałprzed ingerencją Iranu w Iraku, pisząc: “Jeśli USA myślą, że będą w stanie dogadać się z koalicją iracką sformowaną jutro przez Teheran, to powinny pomyśleć raz jeszcze”.

Poniżej podajemy fragmenty obu artykułów:

Raghida Dergham w “Al-Hayat”: „Co stało się z pozycją Obamy na świecie?”

„Strategia [Obamy]… podkopała zaufanie do Stanów Zjednoczonych, pogłębiła dezorientację w sprawie zamiarów [jego] administracji i wzmogła niechęć do stawiania na to supermocarstwo…”

W artykule Raghida Dergham napisała: „Strategia podwójnej ścieżki, przyjęta przez administrację USA do radzenia sobie z rozmaitymi kwestiami, od Iranu do Afganistanu a nawet do talibów, może być jasna w umyśle Obamy i w umysłach przywódców jego administracji, szczególnie akademików. Nie pomniejsza to jednak wyraźnego faktu, a mianowicie tego, co ta strategia zrobiła w kategoriach podkopania zaufania do Stanów Zjednoczonych, pogłębienia dezorientacji w sprawie zamiarów tej administracji i wzmożenia niechęci do stawiania na to supermocarstwo – kraju, który zwraca się ku izolacjonizmowi w dobie globalizacji i którego hegemonia jako supermocarstwa cofa się, podczas gdy [kraje takie jak] Chiny wypełniają próżnię na poziomie międzynarodowym, a takie jak Iran i talibowie spieszą stwarzać fakty dokonane w terenie, żeby wypełnić próżnię na poziomie regionalnym. Ta utrata statusu powoduje niepokój na poziomie globalnym…

Sprawa nie ogranicza się do głów państw takich jak izraelski premier Benjamin Netanjahu lub irański prezydent Mahmoud Ahmadineżad, którzy próbują i będą nadal próbowali ignorować żądania administracji Obamy, pożyczając z jego kampanii wyborczej użyteczny zwrot ‘Tak, możemy’. Wśród tych, którzy lekceważą dzisiaj USA, są młodzi Pakistańczycy, jak Faisal Shahzad, oskarżony o próbę zamachu na Times Square…

Największą obawą jest to, że podobni do zamachowca z Times Square są jak śpiąca armia rozrzucona po różnych miejscach, gotowa do przebudzenia się i działania spontanicznie i automatycznie.

Istnieje obawa, że strategia dwóch ścieżek będzie źle zrozumiana do takiego stopnia, że marchewkę zjedzą, a kij połamią w oparciu o ocenę, że USA w erze ‘Obamizmu’ nigdy nie [będzie chciała] walczyć, wywierać naciski, podejmować ryzyko lub zaskoczyć [nas]… To założenie jest [jednak] nieuzasadnione, ponieważ ‘Obamizm’ jest dumny ze swojej zdolności [prowadzenia] dwóch ścieżek różnego rodzaju: cierpliwości i wytrwałości na jednej ścieżce i zaskakujących posunięć na drugiej”.

„Ta administracja [powinna] … dokładnie przyjrzeć się niebezpieczeństwom rozluźnienia i pewności siebie”

„Jednak nawet jeśli zakład [opłaci się] i administracja Baracka Obamy zrobi miłą niespodziankę – a mianowicie odniesie sukces [strategii] dwóch ścieżek – nadal najlepiej byłoby, gdyby ta administracja przejęła inicjatywę i dokładnie przyjrzała się niebezpieczeństwom rozluźnienia i [nadmiernej] pewności siebie, [szczególnie] w okresie, kiedy spada zaufanie. Powinna ujawnić jakieś alternatywy [które przygotowała] na wypadek, gdyby jej obecna polityka nie dała spodziewanych rezultatów. Powinna przestać udawać, że jej polityka czyni ją bardziej moralną [niż wszyscy inni]”.

Administracja Obamy „odrzuciła reformatorów w Iranie, jak również swoje zobowiązania wobec Darfuru i jest w trakcie zawierania umowy z reżimem w Teheranie…”

„[Prawdą jest, że] realizm polityczny w epoce ‘Obamizmu’ umieszcza [tę administrację] na tym samym poziomie, co inne administracje, które do pewnego stopnia praktykowały taki realizm – [a mianowicie do punktu] odrzucania byłych sojuszników i [potencjalnych] przyszłych partnerów. [Ta administracja] odrzuciła reformatorów w Iranie, jak również swoje zobowiązania wobec Darfuru i jest [obecnie] w trakcie zawierania umowy z reżimem w Teheranie, który stara się eksportować rewolucję islamską. [Ponadto administracja Obamy próbuje] zmusić odpowiednie siły w Afganistanie i Pakistanie, by zawarły porozumienie z talibami. Ma tylko jeden warunek [wobec tych porozumień]: nie to, by [talibowie] przestali uciskać kobiety, ale by zerwali swoje związki z Al-Kaidą – jak gdyby istniały jasne kryteria [oceny tego, co oznacza] zerwanie tych związków.

Przede wszystkim to Iran wyciąga macki, [żeby wykorzystać] słabość administracji Obamy – szczególnie w Iraku i w Afganistanie, gdzie administracja chce podążać dwiema ścieżkami ‘pozostania i wyjścia’. Ta strategia spowodowała, że uważa, iż rozpaczliwie potrzebuje [pomocy] Teheranu, co umożliwiłoby im na ‘wyjście i pozostanie’ w Iraku, a może także w Afganistanie.

[Ta ocena jest jednak] błędna, ponieważ ignoruje fakt, że to Iran jest tym, któremu potrzeba udziału w strategii Ameryki ‘wyjścia i pozostania’ w Iraku. Istotnie Islamska Republika Iranu… jest nerwowa, ponieważ rozumie znacznie lepiej niż USA… cierpliwość reformatorów i znaczenie popularnego powstania w Iranie. Jest tak nerwowa, że obawia się jakiegokolwiek wycofania się USA z Iraku, co pozostawiłoby ważnego sąsiada w stanie chaosu i [potencjalnej] niestabilności.

Dlatego za kulisami trwają tajne rozmowy między Amerykanami i Irańczykami o kwestii Iraku, a może również innych kwestiach regionalnych, takich jak ‘agresywny ekstremizm islamski’ w różnych częściach [świata], szczególnie w Afganistanie. Równolegle [do tych tajnych rozmów] odbywają się [jawne] rozmowy między 5+1 i przywódcami rządu irańskiego o kwestii nuklearnej, jak również [nieformalne] rozmowy, ostatnio obiad [zorganizowany przez Irańczyków] ministra spraw zagranicznych Manouchehra Mottakiego w rezydencji ambasadora irańskiego w Nowym Jorku…

„Jeśli administracja George’a W. Busha wręczyła Iranowi Irak na srebrnym półmisku… to administracja Obamy podejmuje ryzyko konsolidacji hegemonii irańskiej”

„Jeśli administracja George’a W. Busha wręczyła Iranowi Irak na srebrnym półmisku przez rozpoczęcie wojny z terrorem poprzez [Irak] i przeciwko niemu, [używając] siły militarnej do wyeliminowania go z regionalnej równowagi sił, to administracja Obamy podejmuje ryzyko skonsolidowania hegemonii irańskiej w regionie Zatoki i poza nim, [tj.] jeśli będzie kontynuować kurs rozluźnienia wobec Iranu w sprawie Iraku i dossier nuklearnego. Irak nie może zejść na drugie miejsce na amerykańskiej liście priorytetów tylko dlatego, że administracja zajęta jest Afganistanem i Iranem…”

„Kwestia palestyńsko-izraelska jest kolejnym wyzwaniem stojącym przed administracją Obamy”

„Kwestia irańska, choć bardzo ważna, nie jest jedynym problemem regionalnym, który stanowi test dla administracji USA… Kwestia palestyńsko-izraelska jest kolejnym wyzwaniem stojącym przed administracją Obamy, jak również jakość i charakter stosunków USA-Syria, które [obejmują wiele spraw] od Iraku i kwestii terroryzmu do Trybunały Specjalnego dla [zamachu na Al-Haririego], jak również wyposażenia wojskowego dostarczanego Hezbollahowi i milicji palestyńskiej działającej w Libanie.

Główną przeszkodą w rozwoju stosunków USA-Syria jest uparta odmowa Damaszku zrezygnowania z ‘karty przetargowej’ frakcji palestyńskich, które podważają nie tylko suwerenność Libanu, ale także Autonomię Palestyńską pod przewodnictwem prezydenta Mahmouda Abbasa i premiera Salama Fayyada. Damaszek współpracuje z Irakiem i podjął pewne [pozytywne] kroki w ‘zapobieganiu infiltrowania’ Iraku przez grupy ekstremistyczne dla przeprowadzania aktów terrorystycznych.

Waszyngtonowi nie podoba się metoda Damaszku działania krok za krokiem i nalega na to, by kierownictwo syryjskie zaprzestało prób zdominowania Autonomii Palestyńskiej. Ponadto palestyńska milicja podważająca suwerenność Libanu nie wydaje się być priorytetem Ameryki; gniew Waszyngtonu budzi stały strumień zaawansowanej broni płynący do Hezbollahu. Ujawniło to ogromny błąd w [zachowaniu] administracji USA i podniosło dalsze wątpliwości i obawy co do jej wiarygodności, ponieważ umieszcza jedną nogę tu, drugą tam, a jeszcze ‘jedna noga tkwi w jej ustach’, jak to mówi amerykańskie przysłowie”.

„Co stało się z tym przystojnym, czarnym mężczyzną, który wygłosił w Kairze przemówienie wzbudzające podziw wielu [muzułmanów] na całym świecie?”

„Co stało się temu człowiekowi, który szturmem zdobył scenę międzynarodową, temu zdumiewającemu prezydentowi USA, ‘o królewskiej pewności siebie’, który mówił o używaniu [sprawiedliwości] jako kompasu moralnego wszędzie, od Sudanu do Libanu? Co stało się z tym przystojnym, czarnym mężczyzną, który wygłosił w Kairze przemówienie wzbudzające podziw wielu [muzułmanów] na całym świecie, ale który dzisiaj stał się obiektem gniewu i rozczarowania?

Być może to, co się stało, jest realizmem politycznym. Lub może świat nie jest tak cierpliwy jak Barack Obama. Może jest zbyt wcześnie na osądzanie [zjawiska] ‘Obamizmu’, niemniej niezbędne jest zbadanie konsekwencji podkopania zaufania do niego, które prowadzi do tak wielkiego pogorszenia, że żadna niespodzianka, niezależnie od tego jak wielka, nie może uratować [tej administracji].

Narzekania tych [ludzi] na świecie, którzy podnieśli Baracka Obamę jako swój transparent i sztandar, mogą być wielce przesadzone – niemniej odzwierciedlają kruchość ‘Obamizmu’, który [nawet swoim sympatykom] wydaje się słaby i przestraszony, nie mogący zdecydować się między dwiema ścieżkami i zaniedbujący zobowiązania”.

„Ci, którzy sprzeciwiali się ‘Obamizmowi’… uważają strategię dwóch ścieżek za nic innego jak poddanie”

„Tymczasem ci, którzy od początku sprzeciwiali się ‘Obamizmowi’, uważają strategię dwóch ścieżek za nic innego jak poddanie się tym, którzy zjedliby marchewkę i połamali kij. I nie jest to tylko kierownictwo Iranu lub talibowie w Afganistanie i Pakistanie, ale także ci, którzy dzisiaj docierają na Times Square w niebezpiecznej migracji na północ, uderzając w samo serce ‘Obamizmu’”[1] .

Abd Al-Rahman Al-Rashed: „Dlaczego Wuj Sam zasnął?”

Poniżej podajemy fragmenty artykułu Abd Al-Rahmana Al-Rasheda z angielskiego tekstu w „Al-Sharq Al-Awsat”[2] :

„Mimo oczywistego znaczenia przyszłego [rządu] w Iraku wydaje się, że administracja USA pogrążona jest w głębokim śnie”

„Trwa walka, która ukształtuje przyszłość jednego z najważniejszych krajów na Bliskim Wschodzie, przyszłość, która może ukształtować los innych krajów tego regionu, i której wyniki wpłyną na resztę świata.

Mimo oczywistego znaczenia przyszłości rządów w Iraku wydaje się, że administracja USA pogrążona jest w głębokim śnie, lub raczej udaje, że śpi, nie wiemy. W obu wypadkach Amerykanie popełniają nowy błąd [w Iraku], czy to z powodu zaniedbania, czy świadomego ignorowania. Są odpowiedzialni za przyszłość tego kraju, który nadal jest praktycznie pod ich kontrolą, [1] to oni naszkicowali projekt państwa i stworzyli obecne jego przywództwo po obaleniu poprzedniego reżimu. Także Amerykanie ustanowili proces podejmowania decyzji wyboru ludzi na stanowiska, tj. wyborów, i napisali konstytucję.

Myśliwce USA nadal chronią strefę powietrzną Iraku, a ich aparaty bezpieczeństwa nadal monitorują każdy mały szczegół na ziemi. Co ważniejsze od tego wszystkiego, USA zapłaciły wielką cenę i kosztowało ich to śmierć ponad 4 tysięcy żołnierzy, jak również bilion dolarów i tylko Bóg zna liczbę ofiar irackich”.

„Czy to rozsądne dla Wuja Sama, zasnąć w tym krytycznym momencie?”

„[Biorąc to wszystko pod uwagę], czy to rozsądne dla Wuja Sama, zasnąć w tym krytycznym momencie, w którym decyduje się, kto będzie przywódcą Iraku przez następne cztery lata? To doprawdy jest dziwna pora na spanie!

Dlaczego od zakończenia wyborów Waszyngton milczy w dziwny i podejrzany sposób? Według funkcjonariusza z Waszyngtonu administracja prezydenta Baracka Obamy postanowiła nie ingerować i woli, żeby Irakijczycy sami wybrali prezydenta, premiera i przyszły rząd. USA wierzą, że będą w stanie dogadać się z każdym, kto wygra i zostanie nowym przywódca Iraku.

Jednak innym [poglądem] na sytuację jest, że administracja Obamy chce uciec z Iraku i nie chce zostać zaangażowana, a jedyną rzeczą, o którą się troszczy, jest planowane wycofanie wojsk, które ma zacząć się tego lata. To byłoby właściwe stanowisko, gdyby istniała możliwość ucieczki! Jeśli chodzi o wolność wyboru rządu Iraku, jest to mądry wybór, gdyby był pozostawiony do decyzji Irakijczyków. Jednak kraje w regionie, szczególnie Iran, wywierają niesłychany nacisk, by ustalić przyszłość Iraku i używają do tego celu wszystkich narzędzi”.

„Jeśli USA myślą, że będą w stanie dogadać się z koalicją iracką stworzoną jutro przez Teheran, to powinni pomyśleć raz jeszcze… Amerykanie… popełniają historyczny błąd”

„Jeśli USA myślą, że będą w stanie dogadać się z koalicją iracką stworzoną jutro przez Teheran, to powinni pomyśleć raz jeszcze.

Do teraz szyickie partie [w Iraku] skutecznie unikały żądań kierowanych do nich przez Iran, by stworzyły koalicję zgodną z życzeniami Iranu. Jak dotąd główne partie szyickie odmawiały, ale czy będą w stanie nadal mówić ‘nie’? Raczej nie!

Mimo naszych obaw nikt nie ma zastrzeżeń co do dobrych stosunków przyszłego premiera irackiego z Iranem. Problem będzie tylko, jeśli wybierają go Irańczycy.

Jeśli chodzi o Amerykanów, popełniają oni błąd historyczny pozwalając Irańczykom na kierowania partiami szyickimi i narzucanie im swojego punktu widzenia. Irak za to zapłaci, jak również reszta świata, a USA zapłacą najwyższą cenę ze wszystkich, jeśli Iranowi uda się narzucić swoją wolę irackiemu przywództwu, ponieważ Iran zamieni ten kraj w drugi Liban i będzie kontrolował wszystko do najdrobniejszych szczegółów.

Irak stanowi koło ratunkowe dla Iranu w związku z groźbami i naciskami, przed jakimi stoi reżim irański w wyniku swojego program nuklearnego i wrogiej polityki, jaką prowadzi w Libanie, Gazie, Zatoce, Jemenie, Somali i Pakistanie. Irak może być tylnymi drzwiami, którymi Iran może uciec przed międzynarodowym embargo nałożonym na niego, jak również olbrzymim skarbcem finansowym, jako że produkcja ropy naftowej Iraku jest w tym roku trzykrotnie [większa niż] Iranu. Dlatego Iran będzie mógł szmuglować, eksportować, finansować i wydawać pieniądze via Irak. Iran będzie w stanie uratować się dzięki Irakowi, a bez niego reżim w Teheranie umrze. Jest to fakt jasny dla każdego, kto jest świadomy dzisiejszej sytuacji w obu krajach”.

„Zostawiając Irak w rękach Iranu, [Waszyngton] ułatwia Teheranowi przejęcie kraju o drugich największych rezerwach ropy naftowej na świecie”

Waszyngton wydaje mnóstwo pieniędzy i niezmiernie się wysila, żeby narzucić sankcje na Iran. Jednak zostawiając Irak w rękach Iranu, ułatwia Teheranowi przejęcie kraju o drugich największych rezerwach ropy naftowej na świecie. Zabawne, że Waszyngton wierzy, iż nakłada oblężenie na Iran próbując przekupić Syrię i zastraszyć Turcję, a równocześnie zostawia Irak otwarty dla reżimu Ahmadineżada.

Jeśli sądzicie, że jest to przesada, to musicie [zbadać] sytuację, jak jest dzisiaj. Irańczykom udało się ograć Amerykanów w Iraku do tego stopnia, że nawet przejęli kontrolę na byłymi mocnymi sojusznikami USA, takimi jak Kurdowie, z których połowa stała sie sojusznikami irańskiego reżimu. Jest to nie do uwierzenia, ale niestety jest prawdą”.


[1] “Al-Hayat” (Londyn), 14 maja 2010.

[2] “Al-Sharq Al-Awsat” (Londyn), 19 maja 2010. Oryginalny tekst po angielsku został nieznacznie zredagowany dla większej jasności.