W mieście Hyderabad w Indiach Studencka Organizacja Indii, skrzydło studenckie Jamaat-e-Islami Hind, wyraża poparcie dla protestujących w Libii 26 lutego 2011
W niedawnych artykułach w gazetach indyjskich publicyści wydali mieszany werdykt na powstania ludowe w krajach Bliskiego Wschodu, notując, że podczas gdy te rewolty mogą spowodować pewne zmiany, mogą one nie przełożyć się na zmianę ku demokracji. W artykule zatytułowanym „Zatoka: wzrastający szyici, niespokojni sunnici” znany publicysta i pisarz indyjski Swaminathan S. Anklesaria Aiyar zauważył, że “rewolty ludowe narodów Zatoki mogą ale nie muszą wyewoluować w demokrację, ale z pewnością wyewoluują w szyitokrację”.
Aiyar napisał: „Niektórzy analitycy mają nadzieję na pokojowe przejście od autokracji do demokracji na Bliskim Wschodzie. Muzułmańscy autokraci czasami ewoluowali w przywódców partii politycznych w demokracjach. Dwoma przykładami są generał Zia-Ur-Rahman w Bangladeszu i generał Pervez Muszarraf w Pakistanie. Nie można wykluczyć, że jakieś podobne przejście może zajść także w Afryce Północnej. Będzie to jednak niemożliwe w Zatoce, ponieważ każda partia polityczna stworzona przez władców sunnickich zostanie zdemolowana przez szyickich rywali”.
W artykule w indyjskiej gazecie w języku urdu „Roznama Inquilab”, Asim Jalal argumentował, że powstania na Bliskim Wschodzie mogą zwiastować zmianę w polityce na korzyść ubogich. W artykule zatytułowanym „Sytuacja w świecie arabskim może zwiastować zmianę w scenariuszu świata” Jalal napisał, że powstania na Bliskim Wschodzie pojawiły się z powodu biedy i wzrastających cen, i że jest w tym lekcja dla wszystkich innych krajów, włącznie z Indiami, żeby tak kształtować politykę, by zaspokajała potrzeby ubogich.
Jalal napisał: “Dla władców innych krajów lepiej jest wprowadzić reformy mające na celu dobro społeczne, zamiast pozostawać niemymi obserwatorami tego, co dzieje się w świecie arabskim”. Dodał: „W ten sposób te protesty niekoniecznie pozostaną ograniczone tylko do świata arabskiego. Mogą wpłynąć także na ludzi w innych krajach azjatyckich, afrykańskich i europejskich”.
Poniżej podajemy fragmenty artykułu Swaminathana S. Anklesaria Aiyara [1] i Asima Jalala [2] :
Aiyar: „Saudyjczycy są paranoiczni, ponieważ cała ich ropa leży na wschodnich terenach o szyickiej większości”
Indusi są słusznie podekscytowani jaśminową rewolucją, która obaliła autokracje w Tunezji i Egipcie, i która może także usunąć Muammara Kaddafiego w Libii… Jest jednak jedna, olbrzymia różnica między Afryką Północną a Zatoką Perską. Tunezja, Egipt i Libia są państwami o sunnickiej większości, rządzonymi przez sunnickich autokratów. Może jednak zaskoczyć czytelników informacja, że wybrzeże Zatoki Perskiej jest obszarem o szyickiej większości, z którego duża część jest rządzona przez sunnickich autokratów. Stąd ludowe rewolty w krajach Zatoki mogą, ale nie muszą wyewoluować w demokracje, ale z pewnością wyewoluują w szyitokracje. To przeraża sunnickich władców.
Arabowie nienawidzą nazwy “Zatoka Perska” i nazywają te wody “Zatoką Arabską”. Niemniej najbardziej właściwą nazwą może być “Zatoka Szyicka”/ Szyici na północnym wybrzeżu Zatoki są Persami, a ci na zachodnim i południowym wybrzeżu są Arabami, ale wszyscy są szyitami.
Iran i Irak są krajami z szyicką większością, gdzie szyici są u władzy. Ale w innych krajach Zatoki szyicką większością rządzą sunniccy szejkowie – w Kuwejcie, Bahrajnie i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Także wybrzeże Arabii Saudyjskiej (które produkuje i eksportuje większość ropy) ma szyicką większość, chociaż kraj ogólnie ma większość sunnicką. Król saudyjski ma jedną, wielką przewagę nad innymi władcami sunnickimi w regionie: jest czczony przez wszystkich muzułmanów, szyitów i sunnitów, jako strażnik świętych miast Mekki i Medyny. To czyni, że Arabia Saudyjska jest mniej narażona na ludową rewoltę szyitów niż Bahrajn (gdzie demonstranci już zapchali ulice), Kuwejt lub Zjednoczone Emiraty Arabskie. Niemniej Saudyjczycy są paranoiczni, ponieważ cała ich ropa leży na wschodnich terenach o szyickiej większości.
To dlatego król saudyjski właśnie ogłosił, że wyda gigantyczną sumę 11 miliardów dolarów na poprawę opieki społecznej i warunków mieszkaniowych w regionie o szyickiej większości. Chce przekupić potencjalnych rewolucjonistów. Zobaczymy, czy mu się to uda: szyiccy demonstranci w Bahrajnie odmówili sprzedania się za subwencje 2250 dolarów na głowę.
„[Sunniccy władcy] naprawdę boją sie, że rosnący [w siłę] Iran nakłoni ich szyickich poddanych do buntu i żądania demokracji”
Kilka miesięcy temu ujawnione przez WikiLeaks tajne dokumenty dyplomatyczne USA pokazały, że wiele szejkanatów Zatoki – włącznie z Bahrajnem i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi – chciały, by USA zbombardowały nuklearne instalacje Iranu. Szejkowie twierdzili, że boją się zbrojnej inwazji lub bombardowań ze strony Iranu. W rzeczywistości ich prawdziwą obawą jest to, że rosnący [w siłę] Iran nakłoni ich szyickich poddanych do buntu i żądania demokracji. Sunniccy szejkowie od dawna pielęgnowali [stosunki] z USA, żeby trzymać Iran z daleka. Wywołuje to jednak zwykłą odrazę u wielu szyickich poddanych, którzy patrzą na swoich władców nie tylko jako na sunnickich ciemiężców, ale także jako marionetki amerykańskie.
Bahrajn jest małą wyspą przy saudyjskim wybrzeżu Zatoki, połączoną [z lądem] przejezdną groblą. Podczas gdy Arabia Saudyjska jest ultrakonserwatywnym państwem muzułmańskim, w którym kobiety muszą nosić burki i nie wolno im nawet prowadzić samochodów, Bahrajn jest luzackim, państwem pod wpływem Zachodu, gdzie kobiety mogą nosić krótkie spódnice i tańczyć całą noc w nocnych klubach. Ma obieralną niższą izbę [parlamentu], ale prawdziwą władzę ma król. Ruch demokratyczny w Bahrajnie rozpoczął się jako ruch świecki, niemniej w sposób nieunikniony został zabarwiony przez rozłam szyici-sunnici.
Niektórzy analitycy mają nadzieję na pokojowe przejście od autokracji do demokracji na Bliskim Wschodzie. Muzułmańscy autokraci czasami ewoluowali w przywódców partii politycznych w demokracjach. Dwoma przykładami są generał Zia-Ur-Rahman w Bangladeszu i generał Pervez Muszarraf w Pakistanie. Nie można wykluczyć, że jakieś podobne przejście może mieć miejsce także w Afryce Północnej. Będzie to jednak niemożliwe w Zatoce, ponieważ każda partia polityczna stworzona przez władców sunnickich zostanie zdemolowana przez szyickich rywali. Tak więc szejkanaty Zatoki z większym prawdopodobieństwem wybiorą drogę Kaddafiego, krwawego zdławienia, niż drogę Mubaraka, odejścia na rzecz demokracji.
Tworzy to moralny i finansowy dylemat dla USA. W teorii opowiadają się za demokracją, ale w praktyce przeraża ich zamiana sunnickich szejków na sziakrację w Zatoce…
Iran uwielbia myśl o całkowicie szyickiej Zatoce. Obawia sie jednak także, że jego własna teokracja może zostać obalona przez ruch demokratyczny i to miarkuje jego entuzjazm dla jaśminowej rewolucji. Kiedy demokracja wydaje się niewygodna dla tak wielu potężnych sił, jej perspektywy w Zatoce nie mogą być zbyt świetlane. Jej perspektywy w Afryce Północnej są znacznie jaśniejsze.
Jalal: „Demonstracje i protesty stają się zwykłym zjawiskiem na Bliskim Wschodzie”
Lawa, która istniała w sercach Arabów [wraz] z poczuciem honoru, wydaje się przyjmować postać wybuchów wulkanicznych. Nikt nie wyobrażał sobie poważnej sytuacji, jaka wyłoniła się po tym, kiedy człowiek w Tunezji popełnił samobójstwo z powodu biedy. Z jednej strony okazało się to zapłonem rewolucji w Tunezji, która zmusiła prezydenta Zine El Abidine do ucieczki wraz z całą rodziną; z drugiej stworzyło falę protestów we wszystkich krajach arabskich…
Izrael, który uważa się za supermocarstwo regionu, i którego roszczenie oparte jest na fakcie, jeśli przyjmiemy podstawę materialistyczną, także obawia się siły ludu. Obawia się, że jeśli ten protest rozszerzy sie na inne kraje, wpłynie także na Izrael, bowiem jednym z powodów rozpaczy i wściekłości Arabów przeciwko ich władcom jest zbrodnicze przyzwolenie w sprawie palestyńskiej i niedorzeczne poparcie Ameryki przez władców arabskich. To dlatego Ameryka tak sie boi. Obecni władcy w krajach arabskich są amerykańskimi niewolnikami…
Tunezyjczycy dali Arabom wyraźną informację, że zmiana jest możliwa, ale że wymaga walki, i że zwykli ludzie mogą odegrać w niej ważną rolę. To dlatego strajki okupacyjne, demonstracje i protesty stają się powszechne na Bliskim Wschodzie.
W Arabii Saudyjskiej wzniesienie przez ludzi hasła “Allah-u-Akbar” [Allah jest wielki] przeciwko rządowi po piątkowych modłach w Jeddah jest także bardzo znamienne w następstwie trwających protestów w innych krajach arabskich. Ludzie Arabii Saudyjskiej wyrazili swoje niezadowolenie z posunięć rządowych podjętych po ulewnych deszczach i powodziach w kraju. Jest faktem, że władcy arabscy zrozumieli zagrożenie, kiedy sytuacja w Tunezji przyjęła poważny obrót i podjęli wiele kroków, żeby uniknąć możliwego protestu.
“W ten sposób protesty niekoniecznie pozostaną ograniczone tylko do świata arabskiego – mogą wpłynąć także na ludzi w innych krajach azjatyckich, afrykańskich i europejskich”
Jordania ogłosiła podwyżkę płac urzędników rządowych, a opozycji pozwolono przemówić przeciwko rządowi na kanałach telewizyjnych, podczas gdy policja radziła sobie przeciwko protestującym wodą… zamiast użyć siły.
Władcy Kuwejtu ogłosili podarki dla wszystkich obywateli, które wynoszą ponad 5 tysięcy dolarów amerykańskich na głowę. Każdemu obywatelowi obiecano tysiąc dinarów kuwejckich miesięcznie przez 14 miesięcy wraz z darmowymi towarami spożywczymi. Rząd wyliczył wiele powodów tego podarku, między nimi nadchodzący złoty jubileusz niepodległości Kuwejtu, 20 rocznicę wyzwolenia spod irackiej okupacji i piątą rocznicę rządów Emira – ale faktem jest, że rząd podjął ten krok, żeby powstrzymać ludzi przed protestem.
Pomijając ten pogląd, jeśli protest analizuje się z ekonomicznego punktu widzenia, ich wspólnym czynnikiem jest nieszczerość rządów wobec rosnących cen, korupcji i interesu publicznego. Nie można zaprzeczyć, że ostry wzrost cen podstawowych towarów w ciągu ostatnich kilku lat dotknął wyższą klasę średnią, nie mówiąc już o klasie średniej i o ubogich na całym globie. Zamiast podejmować kroki przeciwko podwyżkom cen, rządy zagarnęły ten wzrost …[w zyskach], [budząc] jeszcze większą odrazę w ludziach. Jest to zjawisko uniwersalne, że kiedy załamuje się cierpliwość ludzi, wielkich wywiewa jakby byli trawą i sianem. W ten sposób te protesty niekoniecznie pozostaną ograniczone tylko do świata arabskiego – mogą wpłynąć także na ludzi w innych krajach azjatyckich, afrykańskich i europejskich.
W Tunezji samobójstwo człowieka spowodowane biedą doprowadziło do zamachu stanu, podczas gdy ludzie w innych krajach, włącznie z Indiami, umierają z głodu – a w niektórych miejscach całe rodziny popełniają samobójstwo, by uciec od rosnących cen. Dlatego lepiej jest dla władców w innych krajach, by zaprowadzili reformy, mieli na uwadze dobro społeczne, zamiast pozostawać niemym obserwatorem tego, co dzieje sie w świecie arabskim. Powinni przygotowywać politykę ekonomiczną nastawioną na walkę z biedą zamiast w interesach przedsiębiorców.
Ponieważ rewolucja tunezyjska dowiodła potęgi ludzi głodnych i biednych, oczywiście odczuwa się, że obecna sytuacja w świecie arabskim może okazać sie wstępem do zmiany scenariusza światowego.
[1] www.blogs.timesofindia.indiatimes.com (Indie), 27 lutego 2011.
[2] “Roznama Inquilab” (Indie), dodatek niedzielny, 30 stycznia- 5 lutego 2011.