23 marca 2010 r. w artykule zatytułowanym “Gratulacje z okazji Narooz [perski Nowy Rok] Obamy do ruchu czy do Republiki?” w perskiej gazecie online „Rooz” irańska dziennikarka Masih Alinejad zwraca się do prezydenta USA Baracka Obamy z pytaniem, czy jego gratulacje z okazji Narooz w tym roku będą do ludzi w Iranie, czy do reżimu. Wyjaśnia prezydentowi Obamie, że nie ma żadnych powodów wysyłania gratulacji, ponieważ „od dnia pana niezwykłego przesłania gratulacyjnego [z okazji Narooz] do Republiki Islamskiej [w zeszłym roku], republika umarła, ludzie w tym kraju są mordowani, a reżim zaprzecza ich śmierci”

Masih Alinejad, która obecnie mieszka w Wielkiej Brytanii, jest stronniczką Ruchu Zielonych [protestu]. Pisała dla irańskiej gazety „Etemad-e-Melli”, która była związana z przywódcą tego ruchu, Mehdim Marroubim; gazeta została zamknięta przez reżim irański po wyborach prezydenckich w czerwcu 2009 r.

Poniżej podajemy artykuł Masih Alinejad [polskie tłumaczenie z angielskiego oryginału].

„My, z mediów popierających reform, zrobiliśmy co w naszej mocy, żeby rozpowszechnić [pana gratulacje z okazji Narooz w zeszłym roku]… Obecnie nie pozostał ślad ani po tych gazetach, ani po tych dziennikarzach”

Panie Obama! O jakim świętowaniu Nowego Roku i o jakich życzeniach mówimy?

Nie otrzymaliśmy od pana życzeń Narooz w tym roku. Załóżmy jednak, że wyśle pan życzenia, jak to pan zrobił w zeszłym roku. Czy będą one skierowane do narodu irańskiego, czy do Republiki Islamskiej?

Czy wie pan, w jakiej sytuacji znajdują się teraz ludzie, którym gratulował pan w zeszłym roku? Ten sam naród, który nie zbeształ pana za uznanie legalności reżimu islamskiego, mimo jego publicznej krytyki, i który obecnie opłakuje śmierć republiki? Chociaż konserwatywne media w Iranie zignorowały w zeszłym roku pana przesłanie, my, z mediów popierających reformy, zrobiliśmy co w naszej mocy, żeby je rozpowszechnić, jako punkt wyjścia do przełamania fałszywych murów między dwoma wielkimi narodami Iranu i Ameryki. Obecnie nie pozostał ślad ani po tych gazetach, ani po tych dziennikarzach.

„Reżim, któremu gratulował pan w zeszłym roku, rozpoczyna [teraz] Nowy Rok perski… kiedy oczy niemal 70 obywateli irańskich zostały na zawsze zamknięte przez ten reżim na ulicach Teheranu”

Panie Prezydencie!

Islamska Republika Iranu, reżim, któremu gratulował pan w zeszłym roku, rozpoczyna [teraz] nowy rok perski w sytuacji, kiedy oczy niemal 70 obywateli irańskich zostały na zawsze zamknięte przez ten reżim na ulicach Teheranu. Ci obywatele pokojowo wyszli na ulice, żeby zapytać o swoje brakujące głosy, ale odpowiedzią na ich wezwanie była krew i przemoc.

W tym roku przedstawiciele republiki islamskiej świętują Narooz, kiedy setki działaczy politycznych, studentów, kobiet, zwykłych obywateli jest za kratkami lub są uwięzieni w większym więzieniu nazwanym Iranem, kiedy już zapłacili olbrzymią kaucję za swe uwolnienie lub kiedy skonfiskowano im paszporty, tytuły lub własność.

Przedstawiciele reżimu, którym tak uprzejmie gratulował pan w zeszłym roku zgodnie z ich starodawnymi obchodami, w tym roku nazwali inną starodawną tradycję, obchodzoną w ostatnią środę roku [tj. dzień Aszura, 27 grudnia 2009] zabobonem i wydali dekret religijny autoryzujący gwałtowny atak na młodzież świętującą tę tradycję. Przestępstwem jednych było tańczenie, innych skandowanie haseł wolności, a jeszcze innych skandowanie ‘śmierć dyktatorowi’.

„Jeśli nie wie Pan, co dla narodu irańskiego znaczy ‘dyktator’, dam panu prostą odpowiedź: dyktatorem jest osoba, do której wysłał pan przesłanie przed wyborami prezydenckimi”

Jeśli nie wie Pan, co dla narodu irańskiego znaczy ‘dyktator’, dam panu prostą odpowiedź: dyktatorem jest osoba, do której wysłał pan przesłanie przed wyborami prezydenckimi(12 czerwca 2009) i pod koniec administracji Ahmadineżada.

Naród irański zobaczył zielone światło do negocjacji, kiedy – po raz pierwszy – odbiorca pana listu nie użył słowa „wróg” mówiąc o Ameryce. „Wróg” nie jest słowem, które dyktatorzy omijają przez przypadek. Ale pana list zabrał to słowo z usta dyktatora aż do wyborów, kiedy ludzie pokojowo wyszli na ulice, a dyktator znowu mówił o panu wróg.

„Świat usłyszał głos protestujących w Iranie… Ci, którym wolno podróżować za granicę i do Ameryki… nie reprezentują całego Iranu”

Panie Prezydencie!

Świat usłyszał głos protestujących w Iranie. Świat zobaczył zielony kolor irańskiego ruchu pokoju, a także kolor kłamiącego reżimu irańskiego. To prawda, że władze republiki islamskiej nie pozwalają krytykom i protestującym na podróże za granicę; a także, że Irańczycy, którzy starają się o zmiany, są uwięzieni przez ten reżim przemocy, podobnie jak naród Korei Północnej; ale ci, którym wolno podróżować za granicę i do Ameryki oraz ci funkcjonariusze i władze, którzy zaprzeczają zabijaniu i uwięzieniu protestujących Irańczyków, nie reprezentują całego Iranu. Nikt już dłużej nie zrównuje Iranu z Ahmadineżadem ani z najwyższym przywódcą popierającym Ahmadineżada. Islamska Republika Iranu nie jest już dłużej jedyną nazwą; ruch zielonych jest drugą nazwą tego kraju.

„Od dnia tego niezwykłego przesłania gratulującego [Narooz] do Republiki Islamskiej [w zeszłym roku] republika umarła, ludzie są mordowania, a reżim zaprzecza ich śmierci”

Rozumiem, że nie mogę oczekiwać, by ktoś pogratulował innemu narodowi ani kwestionować, dlaczego tych gratulacji nie złożył. Rozumiem także, że reguły polityki nakazują, by rządy rozmawiały ze sobą bezpośrednio. Teraz jednak, kiedy głos działaczy praw człowieka zgubił się na wszystkich zakrętach irańskiej kwestii nuklearnej, dobrze byłoby wiedzieć, że między Narooz zeszłego roku i tego, od dnia tego niezwykłego przesłania gratulującego do Republiki Islamskiej republika umarła, ludzie są mordowania, a reżim zaprzecza ich śmierci.

„Czy planuje pan wysłać gratulacje do narodu irańskiego, czy do republiki islamskiej… Co tu jest do świętowania [?]”

I kiedy zaczyna się rok irański nie wiem, czy planuje pan wysłać gratulacje do narodu irańskiego, czy do republiki islamskiej – ale to nie czyni różnicy, bo co tu jest do świętowania i za co gratulować?