W artykule w wychodzącej w Londynie gazecie saudyjskiej “Al-Sharq Al-Awsat” dziennikarz egipskiImad Al-Din Adib ostro skrytykował USA i Europę za zajmowanie się sprawami wewnętrznymi i w wyniku tego nie ruszenie palcem, by zatrzymać masakrę w Syrii. Adib twierdzi, że decyzja Zachodu czy interweniować w kraju, gdzie zabija się dzieci, czy nie, jest oparta na względach ekonomicznych zamiast na humanitarnych – i dlatego Zachód zdecydował się na interwencję w obfitującej w ropę naftową Libii, ale nie w Syrii.

Poniżej podajemy fragmenty tego artykułu[1]:

Zastanawiałem się nad głęboką wypowiedzią Amra Moussy, dotyczącą rosyjskiego i chińskiego weta wobec rezolucji Rady Bezpieczeństwa, by nałożyć sankcje na Syrię. Moussa powiedział, że rosyjsko-chińskie weto uratowało USA i Europę przed znalezieniem się w bardzo trudnej sytuacji. Kiedy zapytano go „Jak to?”, ten wytrawny dyplomata odpowiedział: ponieważ Amerykanie i Europejczycy nie mają jasnej polityki w sprawie sytuacji syryjskiej [fakt, który zostałby ujawniony] gdyby uchwalono rezolucję międzynarodową wzywającą do sankcji lub wiążących kroków przeciwko reżimowi syryjskiemu.

Zajęte wyborami prezydenckimi USA są “lame duck”, jak to mówią w Waszyngtonie i nie mogą przedsięwziąć kroków w żadnej kwestii międzynarodowej. Do 19 listopada 2012 r. [sic][2] USA będą obracały się wokół jednej sprawy – kampanii i decyzji co do następnego mieszkańca Białego Domu.

W Europie społeczeństwo zajęte jest ciężkim kryzysem finansowym i olbrzymim kosztem [programu] ratowania gospodarki hiszpańskiej i greckiej. Europa martwi się bezrobociem, sektorowymi protestami, problemami imigrantów i żądaniami obywateli lepszej opieki zdrowotnej i edukacji oraz [obniżenia] kosztów życia. Ta sytuacja spowodowała, że Amerykanie i Europejczycy zanurzeni są we własnym, prywatnym świecie, bez zdolności podjęcia znaczących decyzji na poziomie rozpoczęcia dużej wojny regionalnej. Skarbce amerykański i europejski nie mogą unieść kosztów przesunięcia okrętów wojennych, dużych samolotów wojskowych i sił [wojskowych] na Bliski Wschód. Ktoś [jednak] będzie musiał ponieść te koszty.

Tym, co zapewniło międzynarodową akcję w Libii, [a mianowicie] embargo wojskowe, po którym nastąpiła akcja NATO, była pozycja [Libii] jako kraju [bogatego w] ropę naftową, co znaczyło, że część lub całe koszty [interwencji międzynarodowej] mogły być odzyskane z dochodów za ropę. Jednak w wypadku Syrii jej ropa zaledwie wystarcza na potrzeby lokalne.

Żyjemy w świecie podyktowanym przez analizy kosztów i korzyści, zysków i strat, gdzie hasła takie jak „obrona praw człowieka”, „zapobieżenie czystce etnicznej” lub „ratowanie bezbronnych cywilów przez masakrami reżimu” odrzuca się jako puste słowa… Proszę [więc], nie mówcie mi o „globalnym sumieniu” biorącym sobie „przedłużone wakacje”, kiedy dzieci są masakrowane, setki tysięcy ludzi emigruje, a miasta historyczne są równane z ziemią! To doprawdy jest haniebny świat!


[1] “Al-Sharq Al-Awsat” (Londyn), 3 października 2012.

[2] Przypuszczalnie chodzi o datę wyborów prezydenckich w USA, 6 listopada 2012.