Saudyjska gazeta wychodząca w Londynie, “Al Sharq Al Awsat” opublikowała wywiad z badaczem i autorem Eboo S, Patelem, który jako pierwszy muzułmanin dołączył do Rady Doradczej ds. Partnerstwa Wyznaniowego i Sąsiedzkiego administracji Obamy. Patel, Indus-Amerykanin, jest założycielem i dyrektorem wykonawczym mieszczących się w Chicago Interfaith Youth Corps. Pisze blog o „The Faith Divide” w „Washington Post”.

Poniżej podajemy wyjątki z tego wywiadu:[1]


Naszym celem jest “doprowadzenie głosu muzułmanów do amerykańskich decydentów”

P: Czy mógłby pan powiedzieć nam trochę o zespole doradczym, którego jest pan częścią?

O: Oczywiście. Czułem się zaszczycony, kiedy prezydent Obama wyznaczył mnie do Rady Doradczej ds. Partnerstwa Wyznaniowego i Sąsiedzkiego. Jesteśmy radą 25 przywódców religijnych i obywatelskich, każdy z innego środowiska. Mam zaszczyt [służyć] wraz z moją koleżanką, Dalią Mogahed, jedną z wybitnych przywódczyń muzułmanów egipskich w USA.

Naszym pierwszym zadaniem jest zebranie razem ludzi z różnych środowisk religijnych i zachęcenie ich do pozytywnego dialogu, także o sprawach spornych. Będziemy próbowali promować wspólny interes, co po arabsku nazywa się maslaha. Naszym zadaniem jest sformułowanie listy rekomendacji dla prezydenta o sposobach tworzenia lepszego partnerstwa między rządem federalnym a organizacjami religijnymi i świeckimi w USA, żeby lepiej służyć wspólnemu dobru. Naszym celem jest doprowadzenie głosu muzułmanów do amerykańskich decydentów… Obama, ze swej strony, uważany jest za gorącego zwolennika współpracy międzywyznaniowej.

P: Czy Dalia Mogahed jest jedyną Arabką wśród was?

O: Tak.

P: Jaka jest natura rekomendacji, które przedstawiliście jak dotąd Obamie?

O: Zamierzamy przedstawić listę oficjalnych rekomendacji do lutego. Jak na razie nie przedstawiliśmy żadnych rekomendacji, chociaż mieliśmy pewne możliwości doradzania.

Sprawa, którą chcę podkreślić, to znaczenie młodych ludzi odgrywających pionierską rolę we współpracy międzywyznaniowej, ponieważ młodzi ludzie są wielką częścią dzisiejszego świata. W świecie arabskim 60-70 procent populacji ma poniżej 30 lat i uważamy, że członkowie tego pokolenia są w stanie [promować] współpracę międzywyznaniową i mają zdolność budowania mostów między ludźmi różnych wyznań…

P: Czy zespół, w którym pan jest… odegrał jakąkolwiek rolę w doradzaniu prezydentowi Obamie [w sprawie jego przemówienia w czerwcu 2009 r. w Kairze, a jeśli tak] kto był zaangażowany w [pisanie] tego przemówienia?

O: Nie wiem, kto pisał przemówienie, ale miałem zaszczyt uczestniczyć w dwóch konferencjach telefonicznych z [zespołem] kierującym jego przygotowaniem. Ich nazwiska nie zostały wspomniane, ale słuchali naszych pomysłów przez telefon.

P: Czy więcej niż jedna osoba była zaangażowana w pisanie tego przemówienia?

O: Prezydent Obama ma zespół piszących przemówienia i myślę, że w pisanie tego przemówienia było zaangażowanych wiele osób, biorąc pod uwagę wielkie znaczenie…

Strzelanina w Fort Hood była haniebnym czynem

P: Wydarzenia dotyczące majora Nidala Hasana w Fort Hood – jaki był ich wpływ na [amerykańskich] muzułmanów, zarówno tych służących w armii, jak i innych?

O: To był haniebny czyn. Występowałem niedawno w amerykańskim programie radiowym. [Podczas programu] zadzwonił żołnierz i powiedział, że mimo głębokiego smutku z powodu wydarzenia w Fort Hood jego stosunki z muzułmańskimi kolegami żołnierzami nadal odznaczają się silną przyjaźnią i głębokim poczuciem wzajemnego zaufania, ponieważ zarówno [muzułmańscy, jak nie-muzułmańscy żołnierze] są częścią armii… Wierzę, że to [oświadczenie] jest mocnym powodem do nadziei.

P: Jaki był wpływ tego wydarzenia na sześć milionów [amerykańskich] muzułmanów?

O: Trudno czynić uogólnienia, ale wiem, że muzułmańskie organizacje w Ameryce, jak Islamskie Stowarzyszenie Ameryki Północnej, Muzułmańska Rada Spraw Publicznych i Meczet Adama potępiły czyn Nidala Hasana. Oznajmiły, że jest on sprzeczny z nakazami islamu i podkreśliły, że dumne są z młodych muzułmanów służących w armii [USA].

P: Jakiego typu reakcje otrzymuje pan na swój blog w “Washington Post”?

O: Ludzie, którzy piszą komentarze na blogu, są częścią niewielkiej, ale hałaśliwej mniejszości. Chcą szerzyć islamofobię. Nie sądzę, by reprezentowali oni wszystkich ludzi, którzy czytają mój blog. Na przykład, jest duża liczba młodych muzułmanów, którzy czytają mój blog i dziękują mi za dostarczane informacje. To dlatego nadal piszę i mam nadzieję, że z wolą Allaha prawda, tak jak ją widzę, doprowadzi do pozytywnych osiągnięć,.

P: Kiedy podróżuje pan za granicą albo w USA, jakie rady daje pan młodym muzułmanom?

O: Przede wszystkim powinniście czuć dumę ze swojej wiary. Jest to wspaniała i boska wiara, która dała olbrzymi wkład do cywilizacji ludzkiej podczas całej historii i która nadal ma wiele ważnego do zaoferowania społeczeństwu. [Mówię im:] nie musicie czuć się odpowiedzialni za ekstremistów, którzy niszczą islam swoimi czynami przemocy. Nie są oni waszą odpowiedzialnością, bo są niczym innym jak ekstremistami. Nie rzutują oni na wizerunek waszej wiary ani na wasz wizerunek.

Drugą rzeczą, którą chcę powiedzieć, jest to, że obecnie nadszedł czas dla młodych muzułmanów, by stali się przywódcami religijnymi i wypełnili to, co powiedziano [w Koranie] w wersecie 49 sury Al-Szura [sic][2] , który uczy nas, że Allah uczynił z nas narody i plemiona, abyśmy poznali się wzajemnie. Obecnie nadszedł czas, by młodzi ludzie odegrali pionierską rolę w tej dziedzinie.

Islam w Ameryce rozkwita i daje wkład do społeczeństwa amerykańskiego

P: W Londynie, Birmingham, i Manchesterze widzieliśmy ostatnio narastający front nacjonalistyczny przeciwko muzułmanom, którego członkowie chcą pozbyć się muzułmanów. [Dodatkowo] niedawno byliśmy świadkami szwajcarskiej decyzji zakazu budowy minaretów. Jaka jest na to wszystko pana reakcja?

O: Nasze rozumienie tego związane jest ze społeczeństwami, jakie staramy się budować. Przede wszystkim musimy zdefiniować siebie. Sądzę, że społeczeństwa na całym świecie próbują zbudować się wokół [ideału] pluralizmu. Dla mnie pluralizm oznacza budowanie społeczeństw, w których wszystkie jednostki mają równą godność [i traktują się] z wzajemną prawością. [Takie społeczeństwa] uważają za niebezpiecznego każdego, kto sprzeciwia się pluralizmowi lub sprzeciwia się [prawu] prosperowania różnych ludzi z różnych środowisk.

P: Jako muzułmanin, czy sądzi pan, że islam dobrze prosperuje w USA?

O: Tak, zdecydowanie… [muzułmanie] dają wielki wkład w społeczeństwo amerykańskie w różnych dziedzinach, takich jak sztuka, sport, polityka i organizacje pozarządowe. Jestem dumny z ich wkładu i dumny z faktu, że żyję w kraju, gdzie ludzie ze wszystkich środowisk, włącznie z muzułmanami, mogą rozkwitać.

Któregoś dnia Ameryka będzie miała żydowskiego prezydenta (…) i któregoś dnia, z wolą Allaha, także muzułmańskiego prezydenta

P: Jako młody muzułmanin, czy sądzi pan, że kiedyś w przyszłości, powiedzmy za 50 lat, [Ameryka] może mieć muzułmańskiego prezydenta?

O: Absolutnie sądzę, że jest to możliwe. W Ameryce wszystko jest możliwe. Wybór Obamy uważa się za najnowszy rozdział [w historii] amerykańskich szans i możliwości. Ta możliwość jest dostępna dla wszystkich.

Któregoś dnia Ameryka będzie miała żydowskiego prezydenta, [prezydenta] pochodzenia afrykańskiego lub meksykańskiego, i któregoś dnia, z wolą Allaha, także muzułmańskiego prezydenta.

Nie jest ważne pochodzenie prezydenta, ale jak używa tego pochodzenia do promowania wartości, w które wierzy. Obama nie jest prezydentem [tylko] Afro-Amerykanów, ale prezydentem z dziedzictwem afro-amerykańskim, który pragnie pomóc wszystkim Amerykanom i wszystkim narodom świata.


[1] “Al-Sharq Al-Awsat” (Londyn), 16 grudnia 2009.

[2] W rzeczywistości jest to werset 13 sury Al-Hujurat.