W wywiadzie z 20 czerwca 2014 r. dla CBS prezydent USA Barack Obama powiedział, że nie ma “gotowej umiarkowanej siły syryjskiej”, zdolnej do pokonania prezydenta syryjskiego Baszara Assada i że koncepcja, iż „farmerzy, dentyści i ludzie, którzy nigdy nie walczyli… mogą obalić nie tylko Assada, ale brutalnych, wysoko wyszkolonych dżihadystów, jeśli tylko wyślemy [im] trochę broni, jest fantazją” [1] . Ta wypowiedź rozgniewała funkcjonariuszy Narodowej Koalicji Syryjskich Sił Rewolucyjnych i Opozycyjnych (SOC), organizacji parasolowej syryjskich grup opozycyjnych. Rzecznik koalicji, Louay Safi, powiedział, że Obama jest odpowiedzialny za obecny kryzys w Syrii, ponieważ nie spełnił obowiązku wobec uciskanego narodu syryjskiego, kiedy odstąpił od decyzji ataku na reżim syryjski za użycie broni chemicznej, zignorował ingerencję Iranu w Syrii i odmówił wsparcia opozycji syryjskiej, jakiego potrzebowała, by pokonać reżim Assada. Hadi Al-Bahra, sekretarz komitetu politycznego SOC, także wyraził rozczarowanie USA i innymi krajami, które obiecały popierać naród syryjski. Twierdził, że ich pomoc była zbyt mała i przyszła zbyt późno i oskarżył je o przeniknięcie sił ekstremistycznych do Syrii oraz ich wzrastającą siłę w całym regionie. Wezwał Obamę do natychmiastowego działania, by powstrzymać masakrowanie narodu syryjskiego przez Assada.

Obamę skrytykował także Burhan Ghalioun, były przewodniczący Syryjskiej Rady Narodowej, organu założycielskiego SOC. Uważa on, że wypowiedź Obamy, niezależnie od negatywnego wpływu na morale wojowników opozycji w Syrii, potwierdza politykę tej administracji nieinterweniowania w Syrii i całym Bliskim Wschodzie.

Poniżej podajemy fragment reakcji tych trzech funkcjonariuszy:

Rzecznik SOC Louay Safi: Tylko polegając na samym sobie naród syryjski może zrealizować cel, który Obama nazwał niemożliwą fantazją

W oświadczeniu rzecznik SOC Louay Safi powiedział: „Smuci mnie, że prezydent USA zajmuje takie negatywne stanowisko wobec udzielenia pomocy międzynarodowej opozycji syryjskiej, [która stoi] przed brutalną i barbarzyńską agresją ze strony reżimu Assada. Wypowiedzi Obamy miały na celu ukrycie niemożności jego administracji powstrzymania dalszego pogorszenia się sytuacji humanitarnej i politycznej w Maszrik [tj. krajach arabskich na wschód od Egiptu] oraz odparcie narastającej krytyki kół politycznych w Waszyngtonie i stolicach zachodnich i arabskich. Jesienią 2013 r. opozycja [syryjska] niemal obaliła reżim, ale wtedy Obama wycofał się [ze swojej decyzji] zaatakowania [reżimu] za użycie broni chemicznej i przymknął oczy na jawną ingerencję Iranu [w Syrii] przy pomocy milicji sekciarskich, które przybyły z Libanu i Iraku. Administracja Obamy nie wypełniła swoich prawnych, moralnych i międzynarodowych obowiązków obrony ludzi, którzy buntują się na rzecz wolności, i nie przeszkodziła reżimowi Assada w użyciu sił powietrznych, pocisków dalekiego zasięgu i ciężkiej broni przeciwko cywilom. Jest to niewłaściwe zachowanie ze strony kraju, który od pół wieku ma obronę demokracji i praw człowieka jako motto swojej polityki zagranicznej.

Jest smutne, że administracja USA uchyliła się [przed spełnieniem] obowiązku przestrzegania prawa międzynarodowego i zadowoliła się spokojnym obserwowaniem zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości dokonywanych przez reżim [syryjski] i jego sojuszników oraz zarządzaniem kryzysem i niczym ponadto! Nie zaprzeczamy, że istnieją wady strukturalne w instytucjach rewolucyjnych, ale głównym powodem istnienia [tych wad] jest brak poważnego wsparcia sojuszniczych krajów oraz [fakt, że] wzmacniają one podziały [w opozycji] przez bezpośrednie wspieranie jednostek walczących w terenie, lekceważąc równocześnie kierownictwo polityczne rewolucji. Znaczy to, że fakt podawany przez Obamę jako wymówka [nieudzielenia wsparcia opozycji] – a mianowicie, niezdolność rewolucji do pokonania Assada i sytuacja, w jakiej znajdują się Syryjczycy – spowodowany jest głównie własną polityką Obamy. […] Gdyby administracja Obamy przyjęła radę byłej minister Hillary Clinton i [byłego] specjalnego wysłannika do Syrii [ambasadora Roberta Forda, by udzielić więcej wsparcia umiarkowanej opozycji syryjskiej] sprawy stałyby inaczej niż stoją dzisiaj.

Naród [syryjski] i wszystkie frakcje opozycji syryjskiej nie mają innego wyboru jak poleganie na własnych siłach, unikanie polegania na niepewnym [wsparciu] zewnętrznym i uznanie, że jedynym sposobem na zwycięstwo jest zjednoczenie szeregów i przeorganizowanie priorytetów. Wtedy będziemy mogli zrealizować [cel] polityczny, który Obama nazwał niemożliwą fantazją” [2] .


Louay Safi (zdjęcie: etilaf.org)

Sekretarz komitetu politycznego SOC Hadi Al-Bahra: Polityka Obamy pozwoliła ekstremistom wzrosnąć w siłę w Syrii i w regionie

W oświadczeniu Hadi Al-Bahra, sekretarz komitetu politycznego SOC, powiedział: „Sposób, w jaki prezydent USA Barack Obama użył pewnych kanałów telewizyjnych w ostatnim wywiadzie, ton pytań i forma odpowiedzi [Obamy] wskazują, że jego słowa były wycelowane do publiczności amerykańskiej i starały się odpowiedzieć pewnym elementom na amerykańskiej scenie politycznej, które mówiły mu, że jego zajmowanie się problemem syryjskim było błędne. Szerzenie się ekstremizmu, który przekracza granice, jest wynikiem polityki przyjętej przez kraje popierające naród syryjski, włącznie z USA. [Ta polityka] przejawia się w marnym wsparciu elementów umiarkowanych [w Syrii], które zwykle przybywa zbyt późno, umożliwiając w ten sposób szerzenie się elementom radykalnym i organizacjom terrorystycznym z sąsiednich krajów do Syrii, a następnie szerzeniem się ich w tym kraju z jawnym wsparciem reżimu Assada. [Teraz] widzimy rezultat tego w Iraku.

Ten wynik jest zdecydowanie faktem widzianym przez wszystkich, włącznie z politykami amerykańskimi. Najnowszym aktem protestu jest prawdopodobnie list wysłany przez przewodniczącego Komisji Stosunków Zagranicznych Senatu [Roberta Menendeza], zalecający Obamie, by interweniował bezpośrednio i natychmiast w celu powstrzymania zbrodni popełnianych przeciwko narodowi syryjskiemu lub uzbroił Wolną Armię Syryjską odpowiednią bronią, która pozwoli jej bronić obywateli [Syrii]” [3] .

Odpowiadając na twierdzenie Obamy, że nie istnieje umiarkowana opozycja syryjska, zdolna do obalenia reżimu, Al-Bahra powiedział: „Samo to podejście [powinno] wystarczyć, by zmobilizować organizacje międzynarodowe, społeczność międzynarodową i te kraje, które nazywają siebie sojusznikami narodu syryjskiego, do poparcia umiarkowanych elementów [w Syrii] w celu wzmocnienia ich i obrony ich praw humanitarnych i konstytucyjnych, i zmuszenia Baszara Al-Assada, by ustąpił i zrobił miejsce dla sprawiedliwego rozwiązania politycznego”.

Odpowiadając na wypowiedź Obamy, że siły rebelianckie złożone z farmerów i dentystów nie mogą przeciwstawić się równocześnie Assadowi i organizacjom terrorystycznym, Al-Bahra zapytał Obamę: „A co wy [tj. USA] zrobiliście, żeby je wzmocnić?! Czy zrobiliście cokolwiek, by umożliwić im [zwycięstwo], czy też wasza polityka utorowała drogę terrorystom i innym ekstremistom, by wykorzystali słabość [rebeliantów] i wzmocnili się?! Administracja amerykańska wie, że Syria ma obowiązkową służbę wojskową, co znaczy, że większość mężczyzn i młodzieży w Syrii przeszła szkolenie wojskowe. Innymi słowy, na ogół nie cierpią z powodu ignorancji, przynajmniej we wszystkim, co odnosi się do umiejętności posługiwania się bronią. Ponadto Syryjczycy mają coś silniejszego od broni – a mianowicie siłę woli. Historia oferuje liczne [przykłady] rewolucji przeprowadzanych przez nieuzbrojonych i słabych ludzi o ograniczonych możliwościach.


Hadi Al-Bahra (zdjęcie: etilaf.org)

Wymówka wymyślona przez Obamę nie uwalnia go od odpowiedzialności, ale zobowiązuje go do natychmiastowego działania wszystkimi możliwymi środkami – politycznymi, prawnymi i dyplomatycznymi – by powstrzymać rzeź, jakiej dokonuje Al-Assad na Syryjczykach. Dzisiaj jest obowiązkiem Obamy spełnić to, co zostało uzgodnione z SOC podczas ostatniej wizyty [w Stanach Zjednoczonych] i dostarczyć narodowi syryjskiemu wszystkich możliwości i środków, które pozwolą mu na obronę siebie i swojego prawa do wolności oraz zbudowania demokratycznego kraju [w oparciu o] rządy prawa. Jestem pewien, że wypowiedź prezydenta amerykańskiego nie znaczy, [iż zamierza on] uniknąć udzielania w przyszłości wsparcia umiarkowanym, a jedynie jest opisem poprzedniej rzeczywistości w Syrii, tak jak ją rozumie. Podczas spotkania SOC z prezydentem amerykańskim położono nacisk na pomoc militarną dla rewolucji, która została włączona do budżetu amerykańskiego departamentu obrony. [Ten budżet] został przedstawiony komisjom Kongresu do przegłosowania w listopadzie. Obejmuje klauzule zatwierdzające wzrost pomocy na szkolenie umiarkowanych elementów [opozycji], [finansowanie] zarówno wzmocnienia, jak i więcej sprzętu [4] .

Znany opozycjonista Burhan Ghalioun: Brak jasnej polityki administracji Obamy wobec regionu niszczy wszelką nadzieję na szybkie zakończenie chaosu i zabijania

W artykule zamieszczonym na opozycyjnej witrynie internetowej all4Syria.info, były przewodniczący Syryjskiej Rady Narodowej, Burhan Ghalioun, napisał: „Wysocy rangą funkcjonariusze amerykańscy od pewnego czasu i przy wielu okazjach wyrażali opinie, że poparcie umiarkowanej opozycji jest sposobem stawienia obecnie czoła ISI w celu naciskania na Assada, by zgodził się na zmiany polityczne [w Syrii]. Sądząc po jego niedawnych wypowiedziach jest jasne, że Obama nie jest jeszcze w pełni przekonany do opcji popierania opozycji syryjskiej. Ograniczone wsparcie, jakiego dostarcza, ma na celu spacyfikowanie polityków, którzy sprzeciwiają się jego polityce, którą właściwie można nazwać polityką nieinterwencji – nie tylko nieinterwencji w wojnie prowadzonej w Syrii przeciwko całemu narodowi, ale także w ogólnej sytuacji na arabskim Bliskim Wschodzie. Tymczasem [Obama] daje całkowitą wolność przywódcom Iranu i Rosji w osiąganiu ich pożądanych celów kosztem bezpieczeństwa regionu i interesów jego narodów. W oświadczeniu [Obamy] przeraża nie tylko jego negatywny wpływ na morale wojowników o wolność, szczególnie w Syrii – ponieważ nigdy mu nie wierzyli i nigdy nie marzyli o wsparciu amerykańskim – ale fakt, że [to oświadczenie] potwierdza raz jeszcze, że administracja amerykańska nie ma jasnej postawy nie [tylko w kwestii] wypełnienia próżni [w Syrii], o której mówi Obama, ale wobec rozwoju [sytuacji] na Bliskim Wschodzie i wobec niespodzianek, które czekają w nadchodzących miesiącach…

Brak jakiegokolwiek stanowiska politycznego w Waszyngtonie wobec zmian w regionie i wobec jego losu, w regionie, który przez wiele dziesięcioleci był przedmiotem hegemonii amerykańskiej, tworzy sytuację chaosu, dezintegracji i unicestwienia wśród wszystkich sił i niszczy wszelkie nadziej na szybki koniec [stanu] anarchii, zabijania, dewastacji i zniszczenia” [5] .


Burhan Ghalioun (zdjęcie: all4Syria.info)

Przypisy (nie spolszczone):

[1] Cbsnews.com, June 20, 2014.

[2] Etilaf.org, June 22, 2014.

[3] The letter, signed by Menendez and eight other committee members, said: „The situation and our options [in Syria] may have grown more complicated, but we believe there is still strong, bipartisan support [in the U.S.]… [for a strategy] that will break the stalemate on the ground… We must be prepared with options to increase pressure when Assad fails to meet his commitments… The moderate opposition forces are currently the only entity actively fighting extremist groups pouring into Syria. Enhanced support to those forces engaged in the fight is needed to sustain their momentum and prevent the establishment of terrorist safe havens throughout north Syria.” Foreign.senate.gov, March 14, 2014.

[4] Etilaf.org, June 23, 2014. [5] All4syria.info, June 26, 2014.