Popularność serwisu społecznościowego Facebook w świecie arabskim rośnie nieustannie. Statystyki ogłoszone w maju 2010 r. przez firmę z Dubaju „Spot On” pokazują, że 15 milionów Arabów jest użytkownikami Facebooka – o milion więcej niż czytelników gazet arabskich, angielskich i francuskich w całym świecie arabskim [1] .

W trwającym sporze o Facebook jedni uważają, że jego akceptacja jest nieunikniona, mimo jego wad; inni odrzucają go twierdząc, że jest sprzeczny z wartościami islamskimi [2] .

Poniżej podajemy przetłumaczone fragmenty artykułów na ten temat:

Członek saudyjskiej Rady Szura: Facebook szerzy zniszczenie i zepsucie; za tym kryją się żydowskie, syjonistyczne ręce

Dr Mazen Balilah, członek saudyjskiej Rady Szura i były redaktor naczelny gazety saudyjskiej „Al-Madina” napisał: „Jeśli nie skierujemy młodych ludzi do pracy, do budowania, odnawiania, wynalazków i rozwijania ich zdolności i talentów, zwrócą się ku temu, co jest dla nich dostępne – do rzeczy, które często są bardziej szkodliwe niż przynoszące korzyść. Obecnie władze francuskie rozważają ograniczenie używania Facebooku po śmierci młodego mężczyzny na rozpustnym przyjęciu zorganizowanym via Facebook.

Wielu saudyjskich członków mediów uważa Facebook za środek przekazu lub to, co znane jest dzisiaj jako serwis społecznościowy. Jest wiele podejrzeń wobec pojawienia się Facebooka, takich jak [możliwość], że stoją za tym żydowskie, syjonistyczne ręce. Jest to środek zniszczenia, nie zaś rozwoju; jest to środek konfliktu, nie zaś cnót”.

Prorok Mahomet nie potrzebuje Facebooka, żeby dowieść, iż jest umiłowany”

„Wielu entuzjastycznych użytkowników Facebooka w krajach islamskich próbuje go ‘islamizować’ korespondencją o kazaniach i przewodnictwie [duchowym] oraz przez wymianę religijnych wideo i fatw starszych duchownych. Natknąłem się [nawet] na grupę, której celem jest zamiana Proroka w najbardziej umiłowaną postać na Facebooku. W [tym serwisie] stopień, do jakiego użytkownik jest kochany, mierzony jest tym, ilu ma przyjaciół. [Ale] Prorok nie potrzebuje Facebooka, żeby być umiłowany, ponieważ wiara każdego sługi [Boga, tj. muzułmanina] jest niekompletna bez kompletnej miłości dla Proroka… [Mahomet] nie potrzebuje Facebooka, żeby dowieść, iż jest umiłowany i Facebook nie jest stworzony do tego [celu]. Każdy, kto próbuje islamizować Facebook, lub ulepszyć go tak, by był islamski, marnuje swoje wysiłki. To jak chęć zamiany systemu kanalizacji w system czystej wody – to jest niemożliwe. Nawet jeśli zostanie to dokonane, będzie to kulawe, fałszywe, tymczasowe i skłonne do [tworzenia] problemów.

Facebook jest otwartym kanałem rozwiązłości. Jest to rozrywka dla tych, którzy nie mają nic do roboty, ponieważ jest niczym więcej jak marnowaniem czasu i wysiłkiem spędzonym na bezczynnej bezużyteczności. Oglądałem strony wielu młodych użytkowników Facebooka, którzy od kilku lat używają [tego serwisu] i zaobserwowałem ich utratę własnego ja, ich brak ukierunkowania w najpaskudniejszej możliwej postaci, marnowanie ich talentów i możliwości, i ich cofanie się.

Młody [użytkownik Facebooku] widzi przed sobą setki, wręcz tysiące imion dziewcząt do spotkania. Sieć, która od początku została stworzona w tym celu, ułatwia wszelkiego rodzaju komunikację, jak [wymiana] dowcipów, korespondencja, dzielenie się wideo i fotografiami na żywo. Sieć pomaga tym, którzy nie są sprawni [w komunikacji] znaleźć sposób spotkania się. Codziennie oferuje [wirtualne] dary, takie jak pudełka słodyczy, butelki wina, kwiaty, pocałunki, uściski. Tym, którzy są sprawniejsi, sieć wpycha wiele rozwiązłych darów, takie jak bielizna damska i programy użytkowe, które są bardziej drażliwe i śmiałe.

Są tam rozmaite gry do rozpoczęcia dyskusji i dialogu, takie jak Daily Line, gra wróżąca i gra handlu przyjaciółmi. Ta ostatnia jest najbardziej niebezpieczna, ponieważ nakłada cenę na każdego przyjaciela, która wzrasta wraz ze wzrostem transakcji. Każdy staje się w ten sposób [mięsem] na ‘rynku niewolników’ – znanym dla nas z historii starożytnej, kiedy istniał handel istotami ludzkimi. Ludzie stają się niczym więcej jak towarem do handlowania, a chłopcy i dziewczęta są [traktowani jak] niewolnicy na rynku. Wartość osoby zostaje zredukowana do wartości materialnej, jaką można za nią dostać na tym rynku…

Ten serwis jest nikczemny i ma destrukcyjne konsekwencje społeczne. Dziwne jest to, że młodzi znajdują tam ucieczkę. Najlepsi z nich, chcą to islamizować, ale to jest pułapka, ponieważ jest to oparte na rozwiązłości. Może być używane dla dobra tylko pośrednio. Innowacyjni młodzi ludzie [którzy chcą islamskiego serwisu] lepiej niech założą własną sieć, która trzyma się słusznej [ścieżki] od początku i kontynuuje tą ścieżką, zwracając się do umysłu w poprawny sposób” [3] .

Dyrektor generalny Al-Arabiya: „Nie ma innej opcji jak zaangażować się w te [wirtualne światy]”

W odróżnieniu od tego Abd Al-Rahman Al-Raszed, dyrektor generalny Al-Arabiya i były redaktor naczelny “Al-Sharq Al-Awsat” napisał, że świat arabski musi iść z prądem. Poniżej podajemy fragmenty tłumaczenie jego artykułu na ten temat, opublikowanego w angielskim wydaniu gazety:

“Czy żyjemy pod kamieniem, czy też oni wyprzedzają swój czas? Mówię o pół miliardzie ludzi, którzy są członkami Facebooka. To jest stosunkowo młody serwis, który właśnie obchodził swoje szóste urodziny i ma dzisiaj więcej członków niż cała liczba dorosłych w największym kraju na świecie. Jest to miejsce spotkań, jakiego świat nigdy nie widział, bo w przeszłości potencjał komunikacji i migracji był ograniczony do kilku tylko milionów ludzi. Czy jest możliwe, że jesteśmy świadkami narodzin nowego pokolenia, kultury, sposobu życia wraz z tym serwisem i innymi podobnymi, które goszczą miliony milionów ludzi?

Uważam siebie za jednego z pierwszych ludzi, którzy zajmowali się kulturą cyfrową, a było to jeszcze przed pojawieniem się Apple Mac, i dzisiaj odrzuciłem to, co pozostało z mojej nieelastyczności [w odniesieniu do technologii cyfrowej], rejestrując, uczestnicząc i współistniejąc – a przynajmniej próbując dotrzymać kroku – pokoleniu Facebooka i Twittera. Stałem się członkiem społeczności cyfrowej. Jednak, tylko dwa lata później, trudno mi zrezygnować z tradycyjnego życia. Jestem częstym gościem w Starbucks i lubię używać moich pięciu zmysłów do patrzenia, słuchania, wąchania, dotykania i smakowania…

Na Facebooku jednak nikt nie może wiedzieć, czy osoba, z którą się kontaktuje, jest w ogóle człowiekiem. Nie można wiedzieć, czy ta osoba używa swojego prawdziwego nazwiska lub czy to rzeczywiście jest jej zdjęcie, podczas gdy emocje, które wyrażają, nie są niczym więcej niż emotikami [ikony reprezentujące nastrój lub wyraz twarzy piszącego]. Jest to paradoksalny świat, w którym jest zarówno otwartość, jak oszustwo; jestem przyzwyczajony do radzenia sobie z ludźmi w realnym świecie, widząc ich, nie zaś czytając o nich. Z całym szacunkiem dla planety Facebook, która jest najbardziej popularnym serwisem społecznościowym na świecie i drugą najbardziej popularną siecią, czuję, że jest to naprawdę świat wirtualny, który jest daleko odsunięty od życia realnego, mimo jego niezrównanego statusu jako najbardziej przejrzysty, liberalny i otwarty serwis społecznościowy…

Myślę, że powinniśmy ponownie ocenić ten [wirtualny] świat. Olbrzymia liczba ludzi żyje dzisiaj [w tych wirtualnych światach], z dala od normalnego życia codziennego. Te nowe pokolenia żyją w innym świecie [w porównaniu do poprzednich pokoleń] – czym jest bowiem Facebook, jeśli nie inną, [cyfrową] planetą, której nie możemy nawet zobaczyć tradycyjnymi teleskopami?

Stoimy przed nowym potopem wirtualnych światów i nie ma innej opcji jak zaangażować się w nie. [Jednak] najbardziej obawiam się, że skończy się to jak „Matrix”, film, który ujawnia bardzo dużo o najbliższej przyszłości w świecie, w którym ludzkość podłączona jest kablami do wirtualnej rzeczywistości” [4] .

Przypisy:
[1] www.islamtoday.net, 25 maja 2010.

[2] Na przykład w lutym 2010 Al-Azhar zajał się kwestią legalności Facebooka po informacjach, że były duchowny Al-Azhar wydał fatwę przeciwko temu serwisowi z motywacją, że uczestniczenie w nim jest grzechem, który może prowadzic do rozwodu i zniszczenia rodziny. Patrz MEMRI Seria Specjalnych Komunikatów – Nr 2832 – 1 marca 2010
Egipscy duchowni dyskutują o dopuszczalności używania Facebooka i innych stron internetowych; publicystka Diana Mukkaled odpowiada: „Sieci społeczne i blogi pomogły przełamać bariery i tworzyć innowacje”

[3] “Al-Madina” (Arabia Saudyjska), 21 maja 2010.

[4] “Al-Sharq Al-Awsat” (Londyn), 28 lipca 2010.