Javed Ibrahim Paracha jest byłym ustawodawcą pakistańskim, który przez ostatnich kilka dziesięcioleci opowiadał się za sprawą Al-Kaidy i talibów. Jako przywódca centrowo-prawicowej Pakistańskiej Ligi Muzułmańskiej (PML-N) reprezentował on Kohat w Zgromadzeniu Narodowym, niższej izbie parlamentu pakistańskiego.
Paracha, z zawodu prawnik, przewodniczy Światowej Komisji Pomocy Więźniom, grupie nacisku, która broniła talibów i bojówkarzy Al-Kaidy w sądach pakistańskich, w ciągu ostatnich kilku lat w wielu wypadkach zapewniając ich uwolnienie. Paracha jest także przywódcą Ehl-e-Sunnat wal Jamaat, religijnej organizacji Deobandi, która popiera talibów.
W ostatnich latach Paracha był kilkakrotnie zatrzymywany przez pakistańskie organy bezpieczeństwa z powodu swoich związków z grupami bojówkarskimi. W niedawnym wywiadzie twierdził, że w regionie Afganistanu- Pakistanu jest „siedemdziesiąt tysięcy mudżahedinów” i mówiąc: „Nie wszyscy z nich są Arabami. Są tam Amerykanie…”
Poniżej podajemy fragmenty wywiadu z Parachą, nadanego przez Alaan TV (Zjednoczone Emiraty Arabskie) 18 listopada 2010:
Żeby zobaczyć ten klip w MEMRI TV, odwiedź http://www.memritv.org/clip/en/0/0/0/0/0/0/2694.htm .
„Mam olbrzymią armię mudżahedinów, talibów i plemion; może 8-10 tysięcy; jest wiele Arabów, a z łaską Allaha, są Niemcy, Bułgarzy, Czeczeni i Uzbecy…”
Dziennikarka: Czy policjant zawsze panu towarzyszy?
Javed Ibrahim Paracha: Tak, cały czas. Czterech albo pięciu policjantów.
Dziennikarka: W pana domu…
Javed Ibrahim Paracha: W domu, w samochodzie, kiedy podróżuję…
Dziennikarka: Dlaczego?
Javed Ibrahim Paracha: To rząd.
Dziennikarka: Czy rząd się pana boi?
Javed Ibrahim Paracha: Tak. Jestem wodzem wszystkich plemion. Jestem głową sunnitów. W górach zawsze mamy toczącą się wojnę, jak Nasrallah, jak Bejrut, jak Liban…To dlatego rząd się boi. Mam olbrzymią armię mudżahedinów, talibów i plemion. To dlatego rząd się boi.
Dziennikarka: Ilu bojowników ma pan pod swoją kontrolą?
Javed Ibrahim Paracha: Gdzie?
Dziennikarka: Na obszarach plemiennych?
Javed Ibrahim Paracha: Na obszarach plemiennych jest ich wielu… Może 8000-10000…
Dziennikarka: Arabów? Pakistańczyków?
Javed Ibrahim Paracha: Jest kilku Pakistańczyków, ale jest wielu Arabów i z łaską Allaha, są Niemcy, Bułgarzy, Czeczeni, Uzbecy. […]
Dziennikarka: Ile kobiet arabskich jest na obszarach plemiennych?
Javed Ibrahim Paracha: 50 albo 60.
Dziennikarka: 50 albo 60.
Javed Ibrahim Paracha: Obecnie tak.
Dziennikarka: Czy to są wdowy, czy też ich mężowie nadal prowadzą dżihad w górach?
Javed Ibrahim Paracha: To są córki, żony i synowie męczenników.
Dziennikarka: A więc ich mężowie już nie żyją.
Javed Ibrahim Paracha: Nie, oni chcą wrócić do swoich krajów.
Dziennikarka: Obecnie jest więc 60 wdów arabskich na obszarach plemiennych?
Javed Ibrahim Paracha: Chwała Allahowi.
Dziennikarka: Ilu arabskich bojowników jest obecnie na obszarach plemiennych?
Javed Ibrahim Paracha: Nie ma dokładnej liczby, ale jest tam wielu.
Dziennikarka: Czy mówimy o dziesiątkach, setkach, czy o tysiącach?
Javed Ibrahim Paracha: Może tysiące. Może. Nie tylko dziesiątki.
Dziennikarka: Tysiące arabskich bojowników?
Javed Ibrahim Paracha: Proszę nie mówić bojownicy.
Dziennikarka: Mudżahedinów, przepraszam. Są tam tysiące mudżahedinów?
Javed Ibrahim Paracha: Tak.
Dziennikarka: I są tutaj?
Javed Ibrahim Paracha: Nie wszyscy z nich są Arabami. Są tam Amerykanie…
Dziennikarka: Szczególnie interesują mnie Arabowie. Ilu arabskich mudżahedinów jest tam?
Javed Ibrahim Paracha: Z łaską Allaha, 60-70 tysięcy.
Dziennikarka: 7 tysięcy?
Javed Ibrahim Paracha: Nie.
Dziennikarka: 70 tysięcy Arabów.
Javed Ibrahim Paracha: Tak.
Dziennikarka: Siedemdziesiat tysięcy?
Javed Ibrahim Paracha: Tak.
Dziennikarka: Ale władze amerykańskie i pakistańskie mówią, że bardzo trudno im położyć łapy na jakimkolwiek bojowniku arabskim. A pan teraz mówi, że jest ich około 70 tysięcy w górach.
Javed Ibrahim Paracha: Chwała Akkahowi.
Dziennikarka: Gdzie żyją ci wszyscy bojownicy?
Javed Ibrahim Paracha: Oni wszyscy są w górach.
Dziennikarka: Gdzie dokładnie w górach?
Javed Ibrahim Paracha: W górach jest wiele tuneli.
Dziennikarka: Rozumiem.
Javed Ibrahim Paracha: Tak. Oni żyją w tych tunelach. W górach jest woda. Z łaską Allaha są tam zwierzęta do zarżnięcia i zjedzenia.
Dziennikarka: W których prowincjach można znaleźć te tunele? Czy są w Orakzai, w Waziristanie?
Javed Ibrahim Paracha: Na wszystkich obszarach plemiennych. Wszyscy ludzie z obszarów plemiennych mają powiązania z Afganistanem. Pakistan jest tutaj, Afganistan jest tam, a góry plemienne są pośrodku. Tam nie ma żadnego rządu.
Dziennikarka: Czy pan sam czasami wybiera się w góry…
Javed Ibrahim Paracha: Z ich pozwoleniem.
Dziennikarka: Jak to działa? Czy pan kontaktuje się z nimi…?
Javed Ibrahim Paracha: Kontaktuję się z nimi i jedziemy samochodem tam i z powrotem.
Dziennikarka: Czy także oni kiedykolwiek schodzą na dół …
Javed Ibrahim Paracha: Wiele razy. Ich synowie i córki nie są w górach. Są z plemionami. Tylko mudżahedini są w górach.
Dziennikarka: A więc mudżahedini są w górach…
Javed Ibrahim Paracha: …a ich kobiety są z plemionami.
Dziennikarka: Czy jest specjalne plemię, które…
Javed Ibrahim Paracha: Różne plemiona, nie tylko jedno.
Dziennikarka: Ale jeśli jest 70 tysięcy arabskich mudżahedinów, to powinno być także 70 tysięcy rodzin.
Javed Ibrahim Paracha: Ale nie wszyscy są w tym samym miejscu, na tej samej górze.
Dziennikarka: Oczywiście.
Javed Ibrahim Paracha: Jedna góra może być w odległości 60 km, a druga może być w odległości 100 km. Jedna góra może być blisko Quetta, inna może być blisko Durkham i tak dalej. Oni nie są w tym samym miejscu.
„[Rodziny mudżahedinów] otrzymują wyższe i uniwersyteckie wykształcenie od szejka Osamy bin Ladena; są tam amerykańscy nauczyciele, niemieccy nauczyciele, nauczyciele informatyki…”
Dziennikarka: A gdzie są ich rodziny?
Javed Ibrahim Paracha: Ich rodziny są niedaleko gór. Mają domy wśród plemion. Wynajmują domy u różnych plemion.
Dziennikarka: A więc pan opiekuje się 60 rodzinami lub 60 wdowami, które straciły swoich mężów, ale inne rodziny są z plemionami.
Javed Ibrahim Paracha: 60 rodzin, które mamy tutaj, są bez mężczyzn, bez mężów. To są wszystko sieroty i chcą oni wrócić do swoich krajów poprzez koordynację z ambasadami i zaproszenia z ich krajów.
Dziennikarka: Z czego żyją rodziny mudżahedinów na obszarach plemiennych?
Javed Ibrahim Paracha: Muzułmanie dają im żywność. […]
Interviewer: Czy studiują?
Javed Ibrahim Paracha: Tak, tak. Wszyscy otrzymują wyższe i uniwersyteckie wykształcenie od szejka Osamy bin Ladena; są tam amerykańscy nauczyciele, niemieccy nauczyciele, nauczyciele informatyki i tak dalej. Mają wszystko.
Dziennikarka: I otrzymują dyplomy od szejka Osamy?
Javed Ibrahim Paracha: Otrzymują dyplomy od stowarzyszeń dobroczynnych. […]
Dziennikarka: Czy rodziny nie mają kontaktu z bojownikami?
Javed Ibrahim Paracha: Dlaczego mówi pani “bojownicy”?
Dziennikarka: Przepraszam, mudżahedini. Proszę o wybaczenie.
Javed Ibrahim Paracha: Dziękuję.
Dziennikarka: Czy kobiety pozostają w kontakcie z mudżahedinami?
Javed Ibrahim Paracha: Każdego miesiąca połowa mudżahedinów jest w górach, a druga połowa jest z kobietami. Tak to zorganizowali. W piątek jest wielkie zgromadzenie na modły piątkowe.
Dziennikarka: Zgromadzenie kobiet i mudżahedinów?
Javed Ibrahim Paracha: Tak i wymieniają się w piątek.
Dziennikarka: Kto jest imamem podczas piątkowych modłów?
Javed Ibrahim Paracha: Jest tam wiele meczetów i wielu imamów. W wiele piątków szejk Osama bin Laden prowadzi modły.
Dziennikarka: Sam szejk Osama bin Laden?
Javed Ibrahim Paracha: Tak, w wiele piątków.
Dziennikarka: To dzieje się teraz?
Javed Ibrahim Paracha: Tak, on i jego dzieci.
Dziennikarka: Mówi mi pan, że szejk Osama bin Laden jest żywy i że prowadzi modły w meczecie?
Javed Ibrahim Paracha: To wszystko się dzieje. W jednym meczecie Ajman Al-Zawahiri, w drugim szejk Osama bin Laden, w innym Abdallah, syn szejka Osamy… Pani nie może zrozumieć. Czy to są Arabowie? Wszyscy noszą swoje ubrania i mówią w pasztu, po arabsku i po angielsku.
Dziennikarka: Ale sam szejk Osama…
Javed Ibrahim Paracha: On jest inżynierem informatyki.
Dziennikarka: Ale jak on dostaje sie do meczetu? Samochodem?
Javed Ibrahim Paracha: Na koniu. Tak, na koniu.
Dziennikarka: Przybywa do meczetu konno?!
Javed Ibrahim Paracha: Tak. W górach nie ma żadnych dróg dla samochodów.
Dziennikarka: Wszyscy mudżahedini mają konie i jeżdżą na nich, żeby się poruszać?
Javed Ibrahim Paracha: Osama jest zawsze ze specjalnymi oddziałami mudżahedinów. On jest zawsze z Szurą [Radą] i oni ciągle poruszają się wokół. Nie pozostaje w jednym miejscu.
Dziennikarka: Czy osobiście widział go pan w jednym z tych meczetów, prowadzącego modły?
Javed Ibrahim Paracha: Tak, tak. Są taśmy wideo.
Dziennikarka: Widział go pan na własne oczy?
Javed Ibrahim Paracha: Tak, tak.
Dziennikarka: Kiedy był ostatni raz?
Javed Ibrahim Paracha: Może w piątek, może w Ramadan.
Dziennikarka: Kto chodzi do tego meczetu? Mudżahedini i ich rodziny?
Javed Ibrahim Paracha: To nie jest tylko jeden meczet. Jest ich wiele.
Dziennikarka: Czy szejk Osama uczęszcza do konkretnego meczetu?
Javed Ibrahim Paracha: Nie do konkretnego. Jednego dnia idzie do meczetu Islamabadu, innego dnia do meczetu Kuaru, a następnego dnia do innego meczetu. Nie chodzi tylko w jedno miejsce.
Dziennikarka: Meczet Islamabadu jest czymś…
Javed Ibrahim Paracha: Jest daleko.
Dziennikarka: Czy jest w górach meczet nazywany meczetem Islamabadu?
Javed Ibrahim Paracha: W jeden piątek idzie do Waziristanu, w inny piątek do regionu Orakzai, w inny piątek, do regionu Mohmand, a w kolejny piątek do Quetta w Beludżystanie.
„Amerykanie nie chodzą w wysokie góry; rosyjskie samoloty… [były] dobre i silne, ale co do amerykańskich samolotów – oni się boją; oni nie podejdą blisko do ciebie”
Dziennikarka: Ale jak on może się poruszać z tymi wszystkimi samolotami USA na niebie?
Javed Ibrahim Paracha: Amerykanie nie chodzą w wysokie góry. Rosyjskie samoloty są dobre i silne, ale co do amerykańskich samolotów – oni się boją. Oni nie podejdą blisko do ciebie. Operują z daleka.
[…]
Nikt nie wie, w którym meczecie Osama bin Laden będzie w dany piątek.
Dziennikarka: On się pokazuje znienacka?
Javed Ibrahim Paracha: Tak jest.
[…]
Dziennikarka: Co bin Laden mówi w piątkowych kazaniach? Jakie są tematy?
Javed Ibrahim Paracha: To wszystko jest o dżihadzie i islamie, i o konflikcie z Żydami i z Ameryką. Wszystkie kazania są o dżihadzie. Wszystkie.
Dziennikarka: Czy chodzenie od jednego meczetu do drugiego nie naraża go na niebezpieczeństwo?
Javed Ibrahim Paracha: Z łaską Allaha, nie.
Dziennikarka: Czy on przybywa z Ajmanem Al-Zawahirim?
Javed Ibrahim Paracha: Ajman Al-Zawahiri jest w jednym miejscu, a szejk Osama w innym.
Dziennikarka: Ale niektórzy ludzie mówią, że bin Laden może nie być żywy z powodu problemu medycznego.
Javed Ibrahim Paracha: To są wszystko kłamcy.
Dziennikarka: Jest w dobrym zdrowiu?
Javed Ibrahim Paracha: Dzięki Allahowi. Jest żywy i zdrowy, i pogrążony w dżihadzie.
Dziennikarz: Sam chodzi do walki?
Javed Ibrahim Paracha: Tak.
Dziennikarka: Czy jest jakaś prawda w pogłoskach, że cierpi na chorobę nerek i jest na nią leczony?
Javed Ibrahim Paracha: To było w przeszłości, ale teraz jest w porządku.
Dziennikarka: Czy ma lekarzy?
Javed Ibrahim Paracha: Wielu. Wielu lekarzy.
Dziennikarka: Co mówią o jego stanie zdrowia?
Javed Ibrahim Paracha: Że jest zdrowy.
[…]
Dziennikarka: Czy bin Laden porusza się między Pakistanem a Afganistanem, czy pozostaje w Pakistanie?
Javed Ibrahim Paracha: On jest w górach plemiennych – ani w Pakistanie, ani w Afganistanie.
Dziennikarka: Ale jako wódz plemion być może wie pan dokładnie, gdzie on jest.
Javed Ibrahim Paracha: Gdyby był w moim plemieniu, dostarczyłbym mu ochrony. Ale nie jest w moim plemieniu. Jest z innymi plemionami i one dostarczają mu ochrony.
Dziennikarka: Czy jest z pana plemieniem?
Javed Ibrahim Paracha: Był na początku, ale nie teraz. Był z nami po Tora Bora.
Dziennikarka: Był z pana plemieniem w 2001 r.?
Javed Ibrahim Paracha: Tak, przez długi czas.
Dziennikarka: Teraz nie wie pan dokładnie, gdzie on jest.
Javed Ibrahim Paracha: Teraz nie wiem. Allah wie, a także Ameryka i Pakistan.
[…]
[Bin Laden] uczestniczył w świątecznych modłach w Afganistanie z Emirem Wiernych.
Dziennikarka: Kim jest Emir Wiernych?
Javed Ibrahim Paracha: Mułła Omar.
Dziennikarka: Był z nim w Afganistanie?
Javed Ibrahim Paracha: Był tam na modły świąteczne.
Dziennikarka: O czym rozmawiali podczas modłów świątecznych?
Javed Ibrahim Paracha: Nie wiem.
Dziennikarka: Jaki był temat kazania?
Javed Ibrahim Paracha: Dzihad.
Dziennikarka: W którym meczecie?
Javed Ibrahim Paracha: Kandahar. Albo Kunduz.
[…]
Dziennikarka: Kiedy przybywa nowy bojownik, czy kontaktuje się z panem, żeby pan skoordynował…
Javed Ibrahim Paracha: To jest możliwe, z wolą Allaha.
Dziennikarka: I pan mu pomaga?
Javed Ibrahim Paracha: Muszę, to jest obowiązek religijny.
[…]
Mężczyzna Javedowi Ibrahimowi Parachanowi zwitek banknotów, które ten wkłada do kieszeni.
[…]
Dziennikarka: Kto wysłał te wszystkie pieniądze?
Javed Ibrahim Paracha: Przychodzą z ich krajów.
Dziennikarka: Te pieniądze pochodzą z Kuwejtu?
Javed Ibrahim Paracha: Tak, z Kuwejtu.
Dziennikarka: Kto w Kuwejcie wysyła pieniądze?
Javed Ibrahim Paracha: Ich ojcowie, ich bracia.
Dziennikarka: Pieniądze, które pan właśnie dostał, pochodzą z Kuwejtu?
Javed Ibrahim Paracha: Ci ludzie są kupcami z Islamabadu, którzy mają przedsiębiorstwo w Kuwejcie. Ojcowie i bracia mudżahedinów z Kuwejtu wysyłają im pieniądze. Jeśli jeden z nich przychodzi i mówi mi, że potrzebują zapłacić za wydatki, biorą pieniądze. To jest jak bank.
Dziennikarka: Pan jest bankiem?
Javed Ibrahim Paracha: Tak, jak bank.
Dziennikarka: Ile pan właśnie dostał?
Javed Ibrahim Paracha: Tysiąc.
Dziennikarka: Tysiąc dolarów.
Javed Ibrahim Paracha: Nie dolarów, pakistańskich rupii.