W szeroko zakrojonym wywiadzie telewizyjnym były sekretarz generalny ONZ Boutros Boutros-Ghali uzasadniał zakaz działalności partii Bractwa Muzułmańskiego, wskazując na jego przeszłość zabijania egipskich głów państwa i mówiąc, że pozwolenie im na działalność było „błędem lub oznaką słabości”. W sprawie sytuacji w Syrii Boutros-Ghali powiedział, że USA „nie mają problemu z trwającą niestabilnością w Syrii, gdzie nie przeważa żadna ze stron”. Wspominając swoją kadencję jako sekretarza generalnego ONZ, dziewięćdziesięcioletni mąż stanu powiedział: „Powinienem był uwzględniać żądania amerykańskie”, wskazując, że było to powodem leżącym u podstaw weta USA wobec jego pozostania na drugą kadencję. W sprawie stosunków amerykańsko-irańskich Boutros Ghali powtórzył wiodącą zasadę, która rządziła jego polityką: „Wierzę w negocjacje i odrzucam użycie siły”.

Żeby zobaczyć fragmenty tego wywiadu, który nadała 28 października 2013 r. egipska Al-Hayat TV, kliknij tutaj . Poniżej podajemy tłumaczenie tych fragmentów:

USA chcą zachować niestabilność i wojnę domową w Syrii

Boutros Boutros-Ghali: Sytuacja w Syrii pogorszyła się do pełnej wojny domowej.

Dziennikarz: Czy jest to wynikiem…

Boutros Boutros-Ghali: Często bywałem w Ameryce Centralnej i Łacińskiej. USA miały własny interes w wojnie i niestabilności tam trwającymi. Wojny szalały w Nikaragui, Hondurasie i El Salvador przez 20-30 lat. Było to dla nich wygodne. Nie mają problemu z niestabilnością trwającą w Syrii, gdzie nie przeważa żadna ze stron.

Dziennikarz: Chcą zachować obecna sytuację.

Boutros Boutros-Ghali: W ten sposób niestabilność i wojna domowa będą trwały.

Dziennikarz: Ale nie mogą kontrolować konsekwencji wojny. Czy to ich nie niepokoi?

Boutros Boutros-Ghali: Nie, oni mogą kontrolować konsekwencje.

[…]

Ameryka cieszy się otwartością, my, Egipcjanie, cierpimy na ideologiczne zamknięcie umysłu

Boutros Boutros-Ghali: Nadal twierdzę, że USA będzie dominować stosunki międzynarodowe przez kolejne przynajmniej 20-30 lat, ponieważ cieszy się otwartością niespotykaną w żadnym innym kraju. Każdy cudzoziemiec, który mieszkał w USA dwa lub trzy lata, może zostać ministrem. Nie mają kompleksów, jakie mamy my. Zdjęliśmy pomnik Solimana Paszy i nazywamy go Solimanem Paszą Francuzem. Ten człowiek nawrócił się na islam, dowodził armią egipską, niemniej nadal nazywamy go „Francuzem”. Odwrotnie, ja jestem dumny mogąc powiedzieć, że był Egipcjaninem.

Weźmy Nubara Paszę, “Ormianina” – on był Egipcjaninem. Nadal cierpimy na ideologiczne zamknięcie umysłu. Nie potrafimy się otworzyć. Ameryka ma zdolność otwierania się i jest to dla niej z korzyścią. W dodatku uczyniła niesłychane postępy. Każdy pierwszorzędny ekspert zagraniczny jedzie do USA. Wszyscy znani kardiolodzy francuscy są w USA. Powiem panu, że otwartość i innowacyjność Ameryki… wszystkie nowe wynalazki są amerykańskie.

Dziennikarz: Ale pozycje polityczne zmieniają się. Czy nie sądzi pan, że dotyka to USA?

Boutros Boutros-Ghali: Będzie to miało efekty za 20 lub 30 lat. Chiński nie jest językiem międzynarodowym. Angielski jest. Ta „broń” jest w rękach Amerykanów, nie Chińczyków. Zdolność wynajdywania nowych rzeczy istnieje w USA. Chiny nie mogą wziąć Anglika i mianować go głową państwa. Ameryka to robi. To dla nich żadna sprawa.

Dziennikarz: Sądzi pan, że to daje im siłę…

Boutros Boutros-Ghali: Oczywiście. Mieliśmy ten rodzaj otwartości za czasów Muhammada Alego.

[…]

„Nie miałem racji” przeciwstawiając się USA

Boutros Boutros-Ghali: Zachowanie dobrych stosunków z USA leży w naszym interesie. Nie miałem racji i konsekwencją było, że wyrzucili mnie z ONZ.

Dziennikarz: Ale zajął pan pryncypialne stanowisko…

Boutros Boutros-Ghali: Tak, ale powinienem był uwzględnić żądania amerykańskie. [USA zawetowały moją drugą kadencję] z powodu mojego stanowiska, które było sprzeczne z amerykańskim.

[…]

Dziennikarz: Gdyby mógł pan cofnąć się w czasie, czy zmieniłby pan swoje stanowisko?

Boutros Boutros-Ghali: Nie mogę na to odpowiedzieć. To jest hipotetyczne. Być może ze względu na mój wiek jestem mniej zagorzały i nieustępliwy. To jest możliwe.

[…]

Partia polityczna Bractwa Muzułmańskiego powinna być zakazana

Dziennikarz: Czy odczuł pan ulgę, kiedy Bractwo Muzułmańskie usunięto od władzy?

Boutros Boutros-Ghali: Oczywiście. Mieliśmy właśnie wkroczyć w okres mroku, który trwałby 20 lub 30 lat.

[…]

Dziennikarz: Czy sądzi pan, że jest to koniec drogi dla Bractwa Muzułmańskiego, czy też mogą oni wrócić do władzy?

Boutros Boutros-Ghali: Nie mogę na to odpowiedzieć. Nie wiem. Wiem, że zostali pokonani i że ta partia polityczna powinna była zostać zakazana. Nie zapominajmy, że oni zabili [premiera] Ahmada Mahera, [premiera] Nukrasziego i [sędziego] Ahmada Khazendara. Zabili głowy państw, włącznie z Sadatem. Jak można zaaprobować taką partie polityczną? Takie partie są zakazane w Niemczech, we Włoszech i we Francji.

Dziennikarz: Więc te same reguły powinny obowiązywać tutaj?

Boutros Boutros-Ghali: Moim zdaniem, tak.

Dziennikarz: Czy sądzi pan, że obecne dyskusje dotyczące konstytucji włączą te reguły?

Boutros Boutros-Ghali: Nie potrzebuję konstytucji. Potrzebuję silnej woli politycznej. Bractwo Muzułmańskie było zakazane w dniach Ahmada Mahera i Nukrasziego. Ich działalność była zabroniona. Dlaczego pozwoliliśmy na nią teraz? To był błąd albo oznaka słabości.

[…]

„Pojęcie ‘państwa’ straciło wiele ze swego znaczenia”

Boutros Boutros-Ghali: Z powodu globalizacji państwa interweniują w sprawy innych państw. Pojęcie „państwa” straciło wiele ze swego znaczenia. Oczywiście, trudno powiedzieć 50 procentom państw, które walczyły o niepodległość i pozbycie się tradycyjnego kolonializmu, że słowo „państwo” skończyło się. Jest nowe zjawisko, w którym głównymi problemami kraju nie może już dłużej uporać się jego państwo. Muszą być załatwiane na szczeblu międzynarodowym.

Dziennikarz: A my musimy to zaakceptować i wykonywać…

Boutros Boutros-Ghali: Oczywiście. Ale ludzie walczyli przez 20 lat o niepodległość i nagle przychodzisz i mówisz im, że niepodległość nie wystarcza do rozwiązania problemów narodowych i że muszą zwrócić się do organizacji międzynarodowych lub regionalnych…

Dziennikarz: Nie ma więc już niczego takiego jak problemy lokalne?

Boutros Boutros-Ghali: Nie ma problemów narodowych. Państwo nadal będzie odgrywało rolę, ale obok organizacji międzynarodowych. Kiedy mówią, że chcą zreformować ONZ – dodać nowe miejsce, reprezentację afrykańską, reprezentację egipską… To wszystko jest bez znaczenia. Ważne jest, że będą reprezentowani aktorzy niepaństwowi.

[…]

O stanowisku amerykańskim wobec Syrii i Iranu: “Odrzucam użycie siły”

Dziennikarz: Czy może nastąpić zmiana w stosunkach amerykańsko-irańskich?

Boutros Boutros-Ghali: Wierzę w negocjacje i odrzucam użycie siły. Można osiągnąć cel przez negocjacje.

Oczywiście, negocjacje mogą potrwać dwa lub trzy lata, podczas gdy użycie siły jest szybkie. Ale jest w moim interesie uniknięcie użycia siły – w wypadku Iranu, a także w wypadku Syrii.

Dziennikarz: Byli na skraju użycia siły, a potem cofnęli się.

Boutros Boutros-Ghali: To samo dotyczy Syrii.

Dziennikarz: Wierzy pan więc, że użycie siły nie osiągnie rezultatów.

Boutros Boutros-Ghali: Może osiągnąć rezultaty, ale wyrządzi dużo więcej zniszczeń. Wierzę w negocjacje i osiągałem sukcesy w negocjacjach. Odniosłem sukces w El Salvadorze po 30-letniej wojnie i w Mozambiku. Nie udało mi się w Angoli i w Jugosławii. Odniosłem sukces w Kambodży. Każdy wypadek jest inny. Wymaga to wysiłku. […]