5 maja 2010 r. w artykule w wydawanej w Londynie saudyjskiej gazecie “Al-Sharq Al-Awsat” były saudyjski minister informacji, dr Mohammed Abdo Yamani, krytykuje Arabów i muzułmanów za nie korzystanie z okazji współpracy z prezydentem USA Barackiem Obamą, który jego zdaniem jest przyjazny ich sprawom, włącznie z oporem wobec Izraela.

Poniżej podajemy fragmenty artykułu zaczerpnięte z angielskiej wersjiAl-Sharq Al-Awsat”:

„Myśleliśmy, że może wygna on syjonistów, lub przynajmniej utrze im nosa”

Wyciągnijcie ręce i skorzystajcie z historycznej okazji dostępnej dla was. Wyciągnijcie ręce do prezydenta Obamy. Jest on człowiekiem, który działa ze świadomością i odpowiedzialnością w odniesieniu do naszych spraw. Nie zmarnujcie tej okazji.

Radowaliśmy się, kiedy wchodził do Białego Domu. W istocie byliśmy tak nadmiernie optymistyczni, że wyobrażaliśmy sobie, iż ma on magiczny klucz do wszystkich naszych problemów i że zaoferuje rozwiązania, które będą całkowicie sprawiedliwe dla nas i zwróci nam nasze terytoria. Myśleliśmy, że może wygna syjonistów, lub przynajmniej utrze im nosa. Tego dnia powiedziałem: „ Oto biały człowiek wszedł do czarnego domu”.

„W naszej radości zapomnieliśmy, że sami musimy odegrać rolę… Nie wyciągnęliśmy do niego rąk, ale wątpiliśmy w jego intencje”

W naszej radości zapomnieliśmy, że sami musimy odegrać rolę. Zmarnowaliśmy wiele okazji, jakie ten człowiek nam zaprezentował, kiedy kierował swój rząd ku pewnym rozsądnym krokom, które wymagały od nas, byśmy zareagowali, przezwyciężyli nasz upór, zmniejszyli wrzawę medialną, za która nie stało żadne działanie, i porzucili nasze nieprzejednanie, które ciągle wiedzie nas ku dalszej ruinie i utracie. Zapomnieliśmy o tym wszystkim, podczas gdy giną tysiące dzieci, niektóre z rąk wroga, ale niektóre z naszych rąk z powodu niesprawiedliwych decyzji i przypadków brawury, która nie posunęła nas ani o krok do przodu.

Obama jest człowiekiem z sercem. Stara się on przede wszystkim służyć interesom USA. Rządzi się prawami i wpływają na niego siły polityczne, które mają własne interesy, oraz kościoły i instytucje. Mimo tego wszystkiego udało mu się wyciągnąć do nas rękę i powiedzieć nam: Tutaj jest rozwiązanie. Nie wyciągnęliśmy do niego rąk, ale wątpiliśmy w jego intencje. Z dziwną głupotą i naiwnością komentowaliśmy, że jego popularność w kraju zaczęła spadać.

Chcemy zapytać: gdzie są nasi myśliciele? Gdzie są analitycy polityczni, którzy uświadomiliby przywódcom narodu jak poważne jest zagrożenie, by ta okazja wyślizgnęła nam się z rąk?

„W ekstremistach, głównie w Netanjahu, narasta gniew na Obamę… Dlaczego obeszliśmy się tak ostro z tym człowiekiem?”

To jest człowiek, który działa zgodnie w wyraźnym poglądem politycznym i skutecznym oraz konstruktywnym planem czasowym. Robi to w takim stopniu, że w ekstremistach, głównie w Netanjahu, narasta na niego gniew i ryzykuje konfrontację z nim, polegając na zwolennikach wśród amerykańskich sił żydowskich i wśród Republikanów.

Dlaczego pozostaliśmy tak nieuważni? Dlaczego obeszliśmy się tak ostro z tym człowiekiem? Jest on intelektualistą, nie zaś tylko politykiem. Ma idealistyczne postawy, które zdobył na studiach oraz ze swojego respektu dla istot ludzkich i wolności człowieka. To dlatego przyjrzał się poważnie sprawie palestyńskiej. Były oznaki, że Izrael zaczyna tracić zimną krew w wyniku posunięć Obamy i działań niektórych najwyższych filarów rządu USA. To wpłynęło na obojętność Izraela. Zaczęto nawet obwiniać samego Netanjahu i mówić, że działa niesłusznie i że jego akcje mogą spowodować pęknięcia w stosunkach ze społecznością międzynarodową. Izraelczycy ostrzegli Netanjahu, że wpędza się w wojnę religijną, której nie potrafi prowadzić. Wykorzystali medialną kampanię, by zyskać na kwestii koegzystencji z Iranem. Także Turcja stała się ważną częścią tej kwestii.

Tymczasem my nie zważaliśmy na to wszystko i powróciliśmy do naszych trzech „Nie” zamiast powiedzieć „tak” rozwiązaniu, które wydostałoby nas z tego nieszczęścia. Ani nie skupiliśmy uwagi na zdemaskowaniu kolonialnych i rasistowskich kampanii Izraela, ani nie obudziliśmy się z drzemki. Pozwoliliśmy im posunąć się niesłychanie daleko i przedstawiać nas jako agresorów, którzy chcą napaść pokojowe państwo i wygnać go z ojczyzny. Udawali przed światem, że uzurpowaliśmy sobie ich prawa i że pragniemy ich zmiażdżyć. Świat zaczął im wierzyć, ponieważ byliśmy niedbali, nonszalanccy i marnowaliśmy czas na puste słowa. Drzemaliśmy, a potem daliśmy się ponieść emocjom, oskarżaliśmy i potępiliśmy. Tymczasem oni byli zajęci robieniem rzeczy.

Na szczęście analitycy Izraela zaczęli wyczuwać powagę tej polityki i niebezpieczeństwa wojny religijnej. To była kolejna rzecz, której wykorzystania zaniedbaliśmy ani nie użyliśmy tego jako narzędzia wojny medialnej. W rzeczywistości niektórzy z nas nie byli nawet tego świadomi. To wtedy Albright powiedziała: „Netanjahu powinien być zaniepokojony Stanami Zjednoczonymi”. Wzywali do opanowania szaleństwa Izraela. Słyszeliśmy to dokładne wyrażenie, że przywódca Izraela, albo głowa domu, jak oni to nazywają, oszalał.

Czy próbowaliśmy zrobić z tego jakiś użytek? Czy my, arabscy intelektualiści i politycy, pokazaliśmy Izraelowi, że ich działania będą miały negatywne konsekwencje dla Izraela, a także dla interesów USA? Nie, nigdy niczego takiego nie zrobiliśmy.

Panowie, powinniśmy zacząć. Musimy uwierzyć, że rozwiązanie arabsko-izraelskiego konfliktu jest niezbędne, ponieważ pomoże nam powstrzymać rozlew krwi, uratuje naszych krewniaków z tej nieszczęśliwej sytuacji i pozwoli ojczyźnie na powrót do nas, choćby tylko stopniowo. Powinniśmy działać mądrze, ze świadomością, logiką i odpowiedzialnością.

„Jest on człowiekiem, który działa sprawiedliwie – ale zamiast mu pomóc, cieszymy się ze spadku jego popularności”

Jest naszym obowiązkiem zrozumienie, że Obama jest zielonym człowiekiem w czerwonym domu, że jest człowiekiem, który idzie naprzód z pewnością siebie i z troską o obronę interesów USA, ale bierze pod uwagę godność ludzi. Przyszedł on po człowieku, który napełnił świat kłamstwami i którego przeklinała ziemia i niebo. Teraz widzimy człowieka, który podejmuje poważne kroki legislacyjne, przekraczające wszystkie oczekiwania. Jego osiągnięcia przekraczają wszystko, co zrobili jego poprzednicy. Zmobilizował partię Demokratyczną w sposób, jakiego Ameryka przedtem nie widziała.

Jest on człowiekiem, który działa sprawiedliwie, ale zamiast mu pomóc, cieszymy się ze spadku jego popularności, jak już powiedziałem. Niestety, ograniczamy się do mówienia o jego pierwszym roku, jak gdyby była to porażka…

„Marnujemy okazję… nie wspieraliśmy go przeciwko siłom syjonistycznym”

Kiedy przedstawialiśmy nasze sprawy, powinniśmy byli zrozumieć, że czas działał na naszą korzyść, ale nie umieliśmy tego wykorzystać. Nasi bracia w Palestynie, a właściwie wszyscy w świecie arabskim, powinniśmy ponownie rozważyć niemądry sposób, w jaki obchodzimy się z tym człowiekiem. Marnujemy okazję. Nie dajemy mu wrażenia, że jesteśmy poważni. Nie działamy z elastycznością i wizją. Nie wspieramy go przeciwko siłom syjonistycznym. Pragnąłbym, byśmy przeczytali jego książkę, Odwaga nadziei, żeby dowiedzieć się, jak ten człowiek myśli.

Chciałbym, żebyśmy przypomnieli sobie przemowę, jaką wygłosił na uniwersytecie w Kairze, kiedy całkowicie szczerze powiedział, że wszędzie szukał nowego początku dla Stanów Zjednoczonych i muzułmanów zgodnie z planem, który spoczywa na wzajemnym szacunku. Nie udało nam się naszkicować planu do uporania się z tą nową polityką.

Kroki, które powinniśmy byli podjąć, wydają się ważne w świetle obecnej polityki Ameryki i aktywnych posunięć wobec kwestii palestyńskiej i ludzi wygnanych z ich domów i rozproszonych, bez żadnej winy z ich strony. Dopóki Stany Zjednoczone starają się ożywić palestyński proces pokojowy, dlaczego nie działamy ze świadomością i odpowiedzialnością, żeby skorzystać z tej okazji i oświadczeń, które są dla nas pożyteczne?

Kiedy sekretarz USA otwarcie oznajmiła: “Nawołujemy do zdolnego do życia państwa palestyńskiego na bazie granic z 1967 roku”, czy podjęliśmy działania, żeby zrobić użytek z tej historycznej możliwości?

„Obama jest człowiekiem, który zasługuje na naszą współpracę, żeby przezwyciężyć męczarnie, w jakich żyją nasi krewniacy w Palestynie”

Na koniec stwierdzam z całkowitą otwartością, że Obama jest człowiekiem, który zasługuje na naszą współpracę, żeby przezwyciężyć męczarnie, w jakich żyją nasi krewniacy w Palestynie. Odłóżmy na bok retorykę. Ten człowiek działa uczciwie i odpowiedzialnie. Już wygrał na więcej niż jednym froncie. Nawet jeśli pewni politycy odwracają się od niego, większość narodu amerykańskiego słucha go i śledzi jego działania. To go wzmocni, ponieważ Stany Zjednoczone idą naprzód w sposób, który zachęca do optymizmu, że od teraz będą rządzone przede wszystkim w interesie USA.

Pozyskuje swój naród i próbuje pozyskać nas, dlaczego więc odwracamy się tyłem? Jak długo będziemy działać nie myśląc? Jak powiedział francuski były minister spraw zagranicznych, Hubert Vedrine, Obama próbuje zmienić globalny klimat polityczny, który stworzyła administracja Busha, a który opiera się na strategii konfrontacji między cywilizacją zachodnią a resztą świata, ze szczególną wrogością wobec arabskiego, islamskiego świata. Próbuje on zmienić to w nową politykę, która przemawia do światów arabskiego i islamskiego.

Niesłuszne jest myślenie, że ten człowiek jest słaby, jak próbują go sportretować niektórzy jego przeciwnicy, co my naiwnie imitujemy. Jest on silnym człowiekiem, który zachowuje się logicznie i realistycznie. Ma on pomysły na przyszłość i zaczęliśmy słyszeć od niego inny język.

„Dla wielu ludzi staje się jasne, że to, co mówią Żydzi i syjoniści, jest kłamstwem”

Bardzo niefortunnie, posunięcia Obamy przyszły w okresie, kiedy w Izraelu jest twardogłowy rząd pod przewodem człowieka, który nie wierzy w znalezienie rozwiązania kwestii palestyńskiej i który, przebiegle, popycha nas na drogę złych działań i zajmuje nas odpowiadaniem na swoje oświadczenia. Chociaż tylko niewielu popiera sprawiedliwe stanowisko europejskie, sytuacja zaczyna teraz się zmieniać. Dla wielu ludzi staje się jasne, że to, co mówią Żydzi, jest kłamstwem i jest sprzeczne z faktami. Ostatecznie jednak, na nas spoczywa wina za słabość naszych mediów i ich niemożność przebicia się, co daje mediom syjonistycznym swobodę wypaczania naszego wizerunku.

W oparciu o powyższe uważam, że nadeszła pora, byśmy w aktywny sposób poruszali się po drodze, która będzie służyć naszym kolektywnym interesom jako narodu arabskiego i pomoże światu nas zrozumieć. Pora byśmy porozumieli się z kimś, kto wyciąga do nas rękę, żeby mu podziękować i współpracować z nim, by osiągnąć pożądane cele.

Jest kolejna ważna sprawa, o której powinniśmy pamiętać. A jest nią, że świat islamski był bardzo aktywny z nami wobec sprawy palestyńskiej, ale nie znalazł wystarczającej reakcji u nas. Potem była katastrofa Jerozolimy, napad na meczet Al-Aksa i manipulacje przy historycznym charakterze tego miasta oraz próba zmiany jego tożsamości. Świat islamski zmobilizował się w obronie, ale to wszystko pozostało w sferze emocjonalnej, ponieważ nie wykorzystaliśmy tych uczuć, by skutecznie i w cywilizowany sposób załatwić tę sprawę, żeby nasz głos dotarł do uszu świata i wyczuł rozmiary niesprawiedliwości wyrządzonej ukochanej ojczyźnie i cennej ziemi palestyńskiej.

Nadszedł czas, byśmy działali skutecznie i uczciwie, wyciągnęli ręce do wzajemnej pomocy i wyciągali rękę do każdego, kto chce z nami współpracować.