W niedawnym artykule w gazecie Zjednoczonych Emiratów Arabskich „Al-Ittihad” publicysta dr Asaad Abd Al-Rahman napisał o żydowsko-amerykańskiej grupie nacisku, J Street, twierdząc, że jej znaczenie polega na tym, iż dostarcza administracji USA „politycznej i medialnej amunicji” przeciwko Izraelowi, szczególnie ponieważ nie ma w USA arabskiego lobby.

Poniżej podajemy fragmenty tego artykułu: [1]

„Wyłonienie się J Street spowodowało znaczącą zmianę”

Panującym w USA i gdzie indziej poglądem jest, że Żydzi określają i kontrolują bliskowschodnią politykę Ameryki, przede wszystkim przez [żydowskie lobby] AIPAC. Od czasu jednak, kiedy prezydent Obama 13 lipca 2009 r. w mowie do żydowsko-amerykańskich organizacji przedstawił swoją politykę bliskowschodnią, z kręgów żydowskich były oskarżenia, że Obamą manipulują jego dwaj żydowscy doradcy, którzy odrzucili [zwykle pro-izraelskie poglądy] – Rahm Emanuel i David Axelrod.

Dziennikarz J. J. Goldenberg, autor Jewish Power: Inside the American Jewish Establishmentuważa, że jednym z celów [tych doradców] jest pohamowanie żydowsko-amerykańskiej społeczności przy pomocy dwóch organizacji, które atakują Izrael, a mianowicie „Americans for Peace Now” i „J Street”.

Naszym tematem dzisiaj jest jednak J Street, która miała pierwszą konferencję w poniedziałek (…) Jej założyciele powiadają, że reprezentuje ona „głos, który jest nieobecny” w polityce bliskowschodniej Ameryki. J Street definiuje się jako „polityczne ramię pro-izraelskiego, pro-pokojowego ruchu” założonego w celu „propagowania znaczącego przywództwa amerykańskiego dla zakończenia konfliktów amerykańsko-izraelskiego i izraelsko-palestyńskiego pokojowo i dyplomatycznie”.

Chociaż AIPAC nadal sprawuje kontrolę, amerykańskie media donoszą, że wyłonienie się J Street przyniosło znaczącą zmianę (…)

„Wpływ [J Street] nie osiągnął rozmiarów AIPAC, ale (…) zdobył pewne znaczące punkty [przeciwko tej organizacji]”

W sposobie widzenia konfliktu arabsko-izraelskiego J Street jest przedłużeniem izraelskiej lewicy, podczas gdy AIPAC reprezentuje poglądy izraelskiej prawicy politycznej. Dlatego nie zaskakuje, że [J Steet] spotyka się z ostrą cenzurą za swoją krytykę polityki Izraela (…)

To prawda, że wpływ tego nowego lobby nie osiągnął jeszcze rozmiarów [wpływu] AIPAC, ale zderzył się on z AIPAC bezpośrednio i zdobył pewne znaczące punkty [przeciwko tej organizacji]. Podczas niedawnego ataku na Gazę J Street zebrała 30 tysięcy podpisów na petycji online, która potępiła agresję [Izraela], opisując ją jako „nieproporcjonalną” i podkreślając, że „nie może być żadnego militarnego rozwiązania konfliktu, który jest zasadniczo polityczny”. Dyrektor kampanii J Street, Isaac Luria, napisał, że „podczas gdy nie ma niczego ‘słusznego’ w zrzucaniu gradu rakiet na izraelskie rodziny i wysyłaniu samobójców-zamachowców, nie ma niczego ‘słusznego’ w karaniu półtora miliona już cierpiących mieszkańców Gazy za działania mieszkających pomiędzy nimi ekstremistów” – stwierdzenie, które poparło 69% amerykańskich Żydów, chociaż odpowiedź AIPAC na to poparła większość członków Kongresu.

Druga ważna [akcja J Street] miała miejsce podczas wizyty izraelskiego premiera Netanyahu w Waszyngtonie. J Street poprosiła administrację USA o interwencję i narzucenie rozwiązania w postaci utworzenia dwóch państw, nawet jeśli miałoby to oznaczać wywieranie nacisku na Izrael. AIPAC, z drugiej strony, prosił Waszyngton o nieinterweniowanie i pozostawienie sprawy do decyzji dwóch stron konfliktu.

AIPAC i inne duże organizacje żydowskie brutalnie zaatakowały J Street za te poglądy na rozwiązanie konfliktu arabsko-izraelskiego. Zbiór Zasad [J Street] opowiada się za stworzeniem realnego państwa palestyńskiego jako części negocjowanego rozwiązania zmierzającego do utworzenia dwóch państw w oparciu o granice z 1967 roku, z Jerozolimą jako wspólną stolicą obu państw. [Ta organizacja] wzywa także do dialogu z Hamasem, choćby przez pośredników. [2]

„Nie ma żadnego arabskiego lobby w Waszyngtonie (…) pracującego na rzecz zmiany polityki USA”

Sądzę, że jest godne pożałowania to, iż nie ma żadnego arabskiego lobby w Waszyngtonie do popierania oficjalnej i powszechnej pozycji Arabów, pracującego na rzecz zmiany polityki USA wobec konfliktu na Bliskim Wschodzie (…)

„J Street dostarczyła USA i innym krajom politycznej i medialnej amunicji”

Nie trzeba mówić, że poglądy tego nowego żydowskiego lobby, J Street, dostarczyły USA i innym krajom politycznej i medialnej amunicji. Lobby arabskie, z drugiej strony, pozostało niczym więcej jak niezrealizowanym marzeniem lub ideą, mimo że przez te lata było potrzebne.



[1] “Al-Ittihad” (Zjednoczone Emiraty Arabskie), 1 listopada 2009.

[2] W rzeczywistości, J Street’s Statement of Principles nie wspomina Jerozolimy. (Patrz http://www.jstreet.org/page/j-street-statement-principles ). Jeśli chodzi o kwestię negocjacji z Hamasem, sekcja „Mity i fakty” na witrynie internetowej tej organizacji stwierdza, że „nie sprzeciwiałaby się decyzji rządu Izraela, Stanów Zjednoczonych lub innych krajów znalezienia nieoficjalnych, pośrednich sposobów włączenia Hamasu w celu wsparcia interesów USA i Izraela” (http://www.jstreet.org/page/j-street-myths-and-facts ).