Szukria Barakzai jest wybitną afgańską posłanką i dziennikarką, która w ostatnich dziesięcioleciach prowadziła kampanię o wolność mediów i prawa kobiet w Afganistanie. Jako dziennikarka założyła „Aina-e-Zan”, gazetę na rzecz praw kobiet, oraz Afgańskie Stowarzyszenie Dziennikarek. W latach 1990. Barakzai była głosem sprzeciwu w Afganistanie wobec fundamentalistycznej polityki reżimu talibów.
W niedawnym wywiadzie Barakzai mówiła o szeregu spraw, szczególnie dotyczących inicjatyw rządu afgańskiego pojednania z talibami. W wywiadzie wykluczyła możliwość powrotu talibów do władzy w zmienionej rzeczywistości Afganistanu, mówiąc: „Mogę zapewnić, że nie ma żadnej szansy, by talibowie znowu stali się reżimem. Nie zrobią tego, ponieważ nie są to ci sami talibowie, co przedtem, a dzisiejszy Afganistan nie jest tym samym Afganistanem…”
Barakzai poparła także rząd Karzaja w ofercie rozmów pokojowych z talibami, mówiąc: “Dzisiaj musimy zwrócić się do dialogu i negocjacji w ramach konstytucji afgańskiej”.
Poniżej podajemy fragmenty wywiadu, który nadała Al-Arabiya TV 15 listopada 2010 r.
Żeby zobaczyć ten klip w MEMRI TV, odwiedź http://www.memritv.org/clip/en/0/0/0/0/0/0/2696.htm .
Jaka jest różnica między mną a talibami? Wszyscy jesteśmy Afgańczykami; mówię o Afgańczykach między nimi; mogą przyjść i dołączyć do procesu politycznego
Dziennikarz: Jeśli chodzi o pani osobiste doświadczenia z talibami – cierpiała pani przemoc i bicie z rąk talibów, a potem założyła pani tajne szkoły w owych czasach. Jest pani być może najlepszym przykładem cierpienia kobiet afgańskich w owych dniach. Dzisiaj ludzie mówią o możliwym powrocie talibów, o włączeniu ich do rządu i dialogu z nimi. Jakie będą warunki kobiet afgańskich, jeśli talibowie powrócą do władzy w Afganistanie?
Szukria Barakzai: Co pan myśli – że życie było łatwe podczas reżimu sowieckiego albo w dniach mudżahedinów, kiedy kraj był w [stanie] wojny domowej. albo w dniach talibów? Życie nie było łatwe w żadnych z tych okresów.
Dzisiaj potrzebujemy bezpieczeństwa i pokoju. Bezpieczeństwo jest naszym najważniejszym żądaniem. Jaka jest różnica między mną a talibami? Wszyscy jesteśmy Afgańczykami. Mówię o Afgańczykach między nimi. Mogą przyjść i dołączyć do procesu politycznego. Nie jestem lepsza od niech, ale też nie jestem od nich gorsza. Odpowiedzialność spoczywa na barkach nas wszystkich, Afgańczyków. Jesteśmy zmęczeni wojną. Chcemy pokoju.
Jeśli chodzi o kobiety, czy myśli pan, że mudżahedini, którzy są częścią rządu, łatwo nas zaakceptowali? Nie. Miałyśmy naprawdę trudny okres, kiedy oni kierowali krajem, jak również miałyśmy to z talibami.
Mogę pana zapewnić, że nie ma szansy, by talibowie znowu stali się reżimem. Nie staną się, ponieważ nie są tymi samymi talibami co przedtem, a dzisiejszy Afganistan nie jest tym samym Afganistanem, wycieńczonym wojną domową, który powitałby talibów. Dzisiaj musimy zwrócić się do dialogu i negocjacji w ramach konstytucji afgańskiej. […]
Moim zdaniem mówienie o dżihadzie jest mówieniem o minionej historii; to stało się historią; dzisiejsze pokolenie ma inne żądania; chcą budować nowy system wartości nowego Afganistanu
Dziennikarz: Pani postawa jest optymistyczna. Jeśli talibowie odmówią udziału w dialogu z panią lub z rządem, jak może pani współpracować z tymi, którzy panią bili i których oskarżała pani o bycie przeciwko prawom kobiet i prawom człowieka? Jak w ogóle taki dialog może mieć miejsce? Jak można zbudować przyszłość Afganistanu przy takich różnicach? […]
Szukria Barakzai: Jako matka żyłam i pracowałam przez pięć lat pod jednym dachem z tymi, którzy byli odpowiedzialni za zabicie moich dzieci. Straciłam syna i córkę. Czy myśli pan, że łatwo jest matce usiąść z nimi przy tym samym stole, z bolesnymi wspomnieniami zawsze przychodzącymi na myśl? Ale musiałam chronić moje pozostałe dzieci. Dzisiaj jesteśmy wszyscy na tym samym etapie.
Czy myśli pan, że nigdy nie rozmawiałam z członkami talibów? Oczywiście rozmawiałam. Oni także przychodzili do tego domu i przyjmowałam ich. Kiedy tylko stają przed problemem, który mogę rozwiązać na moim stanowisku, przychodzą do mnie i proszą o pomoc.
Co pan myśli – że łatwo było mi zostać przewodniczącą i jedyną kobietą plemiennej rady pokojowej w Afganistanie? Koncepcje talibanu wypowiadały wszystkie strony, ale i tak zdobyłam zaufanie rady. Mam doświadczenie w przeciąganiu wroga na moją stronę.
Co pan myśli – jak długo mamy kontynuować konflikt i zabijanie? Jak długo mamy patrzeć na płaczące matki, córki i synów? Jak długo mamy patrzeć na nasz płonący kraj? Jak długo mamy widzieć rozlew krwi? Mamy dosyć. Kiedy mówię, że naród jest zmęczony, to wiele to dla nas znaczy. Zmęczyliśmy się. Chcemy nauczyć Afgańczyków bycia przede wszystkim Afgańczykami, obrony swojego kraju i poświęceń dla narodu.
Talibowie nie są ludźmi, którzy przybyli z innego kontynentu. […]
Moim zdaniem mówienie o dżihadzie jest mówieniem o minionej historii. To stało się historią. Dzisiejsze pokolenie ma inne żądania. Chcą budować nowy system wartości nowego Afganistanu. Mają inną postawę. Jeśli spotka pan chłopca lub dziewczynę, 18 lub 19 letniego, w całym kraju proszą o tą samą rzecz: żadnej przemocy, edukacja, możliwość zarobkowania i [szansa] pracy na rzecz kraju. To jest przesłanie nowego pokolenia. Jestem bardzo optymistyczna co do tego nowego pokolenia, ponieważ nie powtarza błędów swoich profesorów. […]