30 września 2014 r. Mahmud Abbas, prezydent Autonomii Palestyńskiej, udzielił egipskiemu dziennikowi „Akhbar Al-Yawm” wywiadu, w którym mówił o impasie w negocjacjach z Israelem i o palestyńskich alternatywnych działaniach, włącznie z odwoływaniem się do ONZ, zerwaniem koordynacji działań z Izraelem w kwestii bezpieczeństwa i przeniesieniem odpowiedzialności za Autonomię na Izrael.
W wywiadzie Abbas wielokrotnie powtórzył, że nie uznaje Izraela jako państwa żydowskiego, gdyż zaprzecza to interesom palestyńskim, krzywdzi izraelskich Arabów i uniemożliwia powrót palestyńskich uchodźców. Powiedział, że sześć milionów palestyńskich uchodźców pragnie wrócić do swoich domów, a on jest jednym z nich, oraz że należy znaleźć nowatorskie rozwiązanie problemu uchodźców, gdyż „nie możemy zamknąć drzwi tym, którzy chcą wrócić”.
W tym samym wywiadzie Abbas ostro skrytykował Hamas i Bractwo Muzułmańskie (BM), nazywając ich „gangiem kłamców”. Powiedział, że Hamas jest odpowiedzialny za wybuch walk w Gazie w lipcu 2014 i za zniszczenie Gazy, ponieważ skłamał i odmówił wzięcia odpowiedzialności za zabójstwo trzech izraelskich nastolatków. Abbas potępił także Hamas za odrzucenie egipskiej propozycji zawieszenia broni i powiedział, że ostatniego dnia wojny Hamas błagał o rozejm, bez żadnych restrykcji ani warunków. Abbas zarzucił także Hamasowi, że nie zależy mu na palestyńskim pojednaniu i że działa na szkodę członków Fatahu, ażeby udaremnić pojednanie.
Abbas nie szczędził krytyki administracji USA, za ich politykę w stosunku do Egiptu i Bractwa Muzułmańskiego (BM). Twierdzi, że w rozmowie z Obamą powiedział mu, że nie ma czegoś takiego, jak „umiarkowani członkowie BM” i że BM to matka wszystkich organizacji terrorystycznych, z ISIS i Al-Kaidą włącznie. Opowiadał, że kiedy 25 stycznia w Egipcie wybuchła rewolucja, ówczesna Sekretarz Stanu Hillary Clinton zaskoczyła go prośbą o przekonanie ówczesnego prezydenta Egiptu, Hosniego Mubaraka, by ustąpił ze stanowiska.
Poniżej umieszczamy przetłumaczone fragmenty wypowiedzi Abbasa w wywiadzie:[1]
Abbas w redakcji „Al-Akhbar”, w pomieszczeniu, gdzie przeprowadza się wywiady (zdjęcie: Al-Akhbar, Egipt, 30 listopada 2014)
Netanjahu zażądał pozostawienia wojsk izraelskich w Dolinie Jordanu przez kolejnych 40 lat, więc wyszedłem z jego domu
Mahmud Abbas powiedział: „Współpraca z Izraelem jest bardzo trudna, żeby nie powiedzieć niemożliwa. Nawiązujemy wzajemne stosunki z ludźmi, którzy nie wierzą w pokój. Prosisz o pokój, a oni go nie chcą… Netanjahu powiedział mi ‘Chcę [by Izrael był odpowiedzialny za] bezpieczeństwo na granicy jordańskiej przez 40 lat’. Udawałem, że nie dosłyszałem i spytałem: przez ile?! Powiedział: 40 lat. Pożegnałem się z nim i powiedziałem: uściśnijmy sobie ręce [na pożegnanie]. Wychodząc z jego domu, powiedziałem: to jest okupacja. Od tego czasu go nie widziałem…
W zasadzie nie sprzeciwiam się wymianie terenów w proporcji 1:1. Weź obszar, którego wartość znasz i oddaj obszar o tej samej wartości, w ten sposób Zachodni Brzeg pozostanie ten sam [o tym samym rozmiarze]. Prowadziłem negocjacje z Olmertem [byłym premierem Izraela], który powiedział: zamieńmy się terenami, wtedy oprócz Zachodniego Brzegu otrzymasz 20 dodatkowych kilometrów. Ale nie udało nam się dojść do porozumienia i odszedł [z urzędu, tzn. przegrał wybory]. Istnieje jeden podstawowy warunek wymiany terenów – Izrael musi uznać granice z 4 czerwca 1967 r. w proporcji 1:1. Jest z ich strony na przykład niestosowne, by przyjmować ziemię w Jerozolimie i oddawać mi [w zamian ziemię] na [pustyni] Negew”.
Będziemy żyć z Izraelem w pokoju i bezpieczeństwie tylko wtedy, gdy uzyskamy nasze prawa, nie przyjmę żadnego izraelskiego Araba do Państwa Palestyńskiego.
„Netanjahu powiedział mi raz, że z jego punktu widzenia oddanie mi Trójkąta to ‘pomysł rodem z piekła’. [Trójkąt] okupowano w 1949 r. i mieszkało tam wtedy 38 tys. osób. Dziś jest ich prawdopodobnie około 400 tys. Mówię: nie przyjmę nikogo. Zapomnijcie o tym, bo szczerze mówiąc, nie pozwolę żadnemu Arabowi na zrzeczenie się jego izraelskiego obywatelstwa ani nie zmuszę go do tego. Może to być zaskakujące, ale to ważne. Jeśli o mnie chodzi, to rzecz święta. Na przykład w czwartej turze uwalniania naszych palestyńskich więźniów, 15 z 30 osób to [izraelscy] Arabowie z 1948 r. Powiedziano mi: weź ich na Zachodni Brzeg i niech zrzekną się swojego obywatelstwa. Odpowiedziałem: to niemożliwe. Powinni powrócić do swoich domów i zatrzymać to obywatelstwo. Jeśli o mnie chodzi, rzeczą świętą jest, by Arabowie pozostali obywatelami Izraela…
Nie chcę zniszczenia Izraela ani do tego nie nawołuję. Chcemy współżyć z nim w bezpieczeństwie i spokoju, ale dopiero wtedy, gdy uzyskam moje prawa, a wy swoje… W istocie, przychodzą do nas bardzo zatroskani ludzie, którzy pytają: Dlaczego nie prowadzicie rozmów z Izraelem i Netanjahu? A ja odpowiadam: jestem gotowy, by to zrobić [choćby] jutro rano. Przyprowadź go [tu], jestem gotowy. [Ale] on wyszedł i nigdy nie wrócił”.
Niewielkie są szanse na to, że uda mi się zrealizować mój plan w Radzie Bezpieczeństwa [ONZ]
„Chcemy państwa w granicach z 1967 r., ze stolicą w Jerozolimie, chcemy też [ustalić] datę końca okupacji. Tylko tego chcemy. Jeśli Izrael zgodzi się na to teraz, rozpoczniemy negocjacje. [Ale] oni nas zwodzą i świetnie posługują się medialnym oszustwem. Twierdzą, że udam się do Rady Bezpieczeństwa, by uzyskać państwo, ale Rada daje mi tylko certyfikat, nie daje mi terytorium. Wezmę ten certyfikat i z nim udam się na negocjacje, żeby to zrealizować…
Zgromadzenie Ogólne [ONZ] zdecydowało teraz, że terytorium Autonomii Palestyńskiej jest okupowane, [więc] jesteśmy teraz jak każdy okupowany kraj, który podlega Pierwszej, Drugiej, Trzeciej i Czwartej Konwencji Genewskiej. Mamy więc zamiar wziąć udział w konferencji krajów sygnatariuszy w przyszłym miesiącu w Genewie [konferencja ma odbyć się w grudniu 2014 r. i dotyczyć sytuacji na Zachodnim Brzegu], ażeby wcielić w życie tę uchwałę.
Na spotkaniach Ligi Arabskiej zadecydowaliśmy, że począwszy od [1 grudnia], będziemy odwoływać się do Rady Bezpieczeństwa. Ktokolwiek chciałby dołączyć do nas i tego planu jest mile widziany. USA, Europa i Francja mają plan. Ktokolwiek ma plan, jest mile widziany. [Jednak] są niewielkie szanse na to, że uda mi się zrealizować mój plan, ze względu na dwie przeszkody: po pierwsze, dziewięć państw musi zgodzić się na to [ten plan], by wniosek został poddany głosowaniu w Radzie Bezpieczeństwa. Po drugie, nawet jeśli otrzymamy zgodę dziewięciu państw, spodziewamy się, że Ameryka go zawetuje. USA na to nie pozwoli…
Amerykanie zawsze wywierali nacisk, i nadal będą to robić, by nie udało się nam [Palestyńczykom] zwrócić do Rady Bezpieczeństwa. Chociaż jesteśmy małym i prostym ludem i potrzebujemy całego świata, z USA włącznie, mówimy NIE [odrzuceniu naszego wniosku w ONZ]. Stało się to kilkanaście razy. Gdy zwróciliśmy się do Zgromadzenia Ogólnego, [USA] zwalczało nas przez całe trzy miesiące i nawet kiedy dołączyliśmy do 20 międzynarodowych instytucji, [wciąż] nas zwalczali, ale to nie ma znaczenia. Ważniejsze jest to, że kiedy musimy powiedzieć „nie”, mówimy „nie”.
Nie odnieśliśmy korzyści z koordynacji działań z Izraelem w kwestii bezpieczeństwa i chcę ją zakończyć
Jeśli nie możemy otrzymać tego, czego chcemy, są inne kroki [które możemy podjąć]. Pierwszym jest dołączenie do wielu międzynarodowych organizacji, takich jak Międzynarodowy Trybunał Karny i Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości. Jest 520 organizacji międzynarodowych i [dołączenie do nich] z pewnością zaniepokoi wszystkich Jeśli odwołamy się do Międzynarodowego Trybunału Karnego i Palestyńczyk wniesie pozew przeciwko Izraelczykowi, [Izraelczycy] wystraszą się, ponieważ będą ścigani i nie będą mogli podróżować.
Ten krok wiele nie pomoże, ale są dwa inne. Pierwszy to zakończenie jakiejkolwiek koordynacji działań w kwestii bezpieczeństwa między nami a nimi [Izraelem]. Aktualnie istnieje taka koordynacja i towarzysze w Hamasie uważają ją za coś, o co mogą oskarżać nas, ale oni sami koordynowali działania z Izraelem w 2012 r., podczas ery [egipskiego prezydenta Mohammada] Mursiego. Byliśmy zaangażowani w tę koordynację od porozumienia w Oslo [w 1993 r.]. A teraz kiedy między nami nic nie ma, bez problemu można zakończyć koordynację i nie będzie już żadnych więzi, bezpieczeństwa i żadnych negocjacji.
Ostatni krok, który niepokoi wielu z nas, gdyż nie jest zrozumiany – niepokoi on także Arabów, ale USA i Izraelowi o wiele bardziej – to powiedzenie do Netanjahu: jesteście państwem okupującym, weźcie proszę odpowiedzialność za tę okupację. Wielu towarzyszy mówi mi: Autonomia jest osiągnięciem. Ale ja nie oddaję władzy. Mówię tylko, że nie mam władzy ani niczego. Moja praca to tylko wypłacanie [pensji]. Żebrzę, by zapłacić urzędnikom, sektorom zdrowia i edukacji, podczas gdy okupant ma to wszystko. Nie mogę tak dalej. Zabierzcie całą tę autonomię, a jeśli tego nie zrobicie, to pozwólcie nam porozmawiać o pokoju akceptowanym przez [cały] świat – mam na myśli granicę pomiędzy dwoma krajami i Jerozolimę jako naszą stolicę. O innych szczegółach, czyli uchodźcach, bezpieczeństwie i innych, możemy porozmawiać później…
Nie odnieśliśmy korzyści z koordynacji działań w sprawie bezpieczeństwa i chcę ją zakończyć. Działam na rzecz obrony mojego ludu i uchronienia ich od krzywdy. W przeszłości Netanjahu wycofał się, kiedy mówiłem o zakończeniu koordynacji bezpieczeństwa.
Nawet Yoram Cohen [dyrektor Służb Bezpieczeństwa Ogólnego] powiedział Netanjahu, że jestem partnerem i że nie podburzam przeciwko Izraelowi, w sposób jawny lub po kryjomu. A to dlatego, że usiedliśmy z członkami izraelskich sił bezpieczeństwa i rozmawialiśmy z nimi uczciwie, a oni czuli, że jesteśmy godni zaufania w naszej postawie i słowach oraz że pragniemy pokoju. Nasze idee ich przekonały, zaprezentowali je ich premierowi i powiedzieli mu, że jesteśmy uczciwi…”
Nie uznamy państwa żydowskiego, by nie narazić na szwank prawa powrotu ani nie zaszkodzić izraelskim Arabom
Nie możemy uznać państwa żydowskiego. Będziemy się sprzeciwiać temu przedsięwzięciu, nie przez upór, ale dlatego, że zaprzecza to naszym interesom. Przez to prawo ucierpi przede wszystkim 1,5 mln Arabów, którzy już nie będą obywatelami Izraela, ze względu na swoją religię. Druzowie pierwsi zaprotestowali przeciw temu prawu…
Jest też inny powód. [Izrael] nie pozwoli na powrót uchodźców. Sześć milionów uchodźców pragnie wrócić i, nawiasem mówiąc, jestem jednym z nich. Musimy znaleźć innowacyjne rozwiązanie, gdyż nie możemy zamknąć drzwi tym, którzy chcą wrócić. Izrael dąży do bycia państwem żydowskim, a ISIS dąży do bycia państwem islamu, a my jesteśmy zawieszeni pomiędzy żydowskim i islamskim ekstremizmem. Abu Bakr Al-Bagdadi [przywódca ISIS] będzie miał wymówkę, by ustanowić państwo islamskie, kiedy zostanie zaakceptowane żydowskie prawo państwowe. To będzie kolejny powód cierpienia naszego i wszystkich innych…
Wyjaśniłem Obamie, że nie ma czegoś takiego, jak „umiarkowani członkowie Bractwa Muzułmańskiego”. Hillary Clinton poprosiła mnie, bym namówił prezydenta Mubaraka do ustąpienia ze stanowiska
W czasie moich ostatnich odwiedzin w USA i RPA, przy każdej okazji wyjaśniałem, że Egipt ocalił nas i cały region od terroryzmu… W trakcie mojego ostatniego spotkania z Obamą, zapytał mnie o sytuację w Egipcie, a ja wyjaśniłem mu, że [tam] proces demokratyzacji niemal został ukończony. Zapytał mnie o Bractwo [Muzułmańskie], a ja wyjaśniłem, że tam nie ma czegoś takiego jak Bractwo. Obama dodał „umiarkowane Bractwo”, a ja powiedziałem, że umiarkowane Bractwo istnieje tylko w USA, a to Bractwo Muzułmańskie stworzyło wszystkie ekstremistyczne organizacje w [naszym] regionie, włącznie z ISIS, Dżabhatem an-Nusrą i Al-Kaidą. Wszystkie te organizacje terrorystyczne powstały na łonie BM. BM nie dojdzie ponownie do władzy w Egipcie.
Od samego początku nie wierzyłem w Wiosnę Arabską. Pewnego dnia, przed rewolucją 25 stycznia [w Egipcie] byłem z ówczesnym prezydentem Hosnim Mubarakiem, a kiedy zaczęły się wydarzenia z 25 stycznia, ówczesna Sekretarz Stanu USA, Hillary Clinton zadzwoniła do mnie i poprosiła, bym namówił prezydenta Mubaraka do ustąpienia ze stanowiska. Zapytałem: co ja mam wspólnego ze sprawą egipską? Mamy do czynienia z chaosem, narodzinami BM, lub i z tym, i z tym.
Mursi nie rozumiał problemu palestyńskiego. Rozumiał tę kwestię tak, jak ja rozumiem japoński. Chciał to wykorzystać na korzyść interesów BM. Jeśli pamiętasz plan Giory Eiland – chciał on zamienić terytorium Półwyspu Synaj w państwo palestyńskie [a Mursi się na to zgodził].[2] [Ale] my nie zgodzimy się, by przyjąć choć akr lądu od Egiptu i nie zgodzimy się, by Palestyńczyk musiał porzucić swoją ziemię… [Co więcej], Mursi chciał ustanowić konsulat Gazy w Egipcie, by pogłębić wewnętrzne podziały między Palestyńczykami…”
Abbas ostrzegł również: „Jeśli aktualna sytuacja pozostanie bez zmian, ISIS pojawi się także na Zachodnim Brzegu. Co to Strefy Gazy – całe Bractwo Muzułmańskie to ISIS.”
Tunele muszą być kompletnie zniszczone – wzbogaciło się na nich 1800 osób w Strefie Gazy
Abbas dodał: „Nie mogę poprosić Egiptu, by wstrzymał swoje działania militarne w regionie [tzn. na Półwyspie Synaj], jesteśmy świadomi, jakiej natury są narodowe działania Egiptu. Nie mamy problemu z transportem pomocy do Gazy przez przejście [graniczne Rafah], ale podkreślam, że tunele należy zniszczyć raz na zawsze. Wyrażałem tę opinię przez dziewięć lat i wiele razy prosiłem Egipcjan, by zamknęli tunele. 1800 mieszkańców Gazy zostało milionerami dzięki używaniu tuneli do własnych interesów. Podobnie używają tuneli do działań przeciwko Egiptowi poprzez przemyt broni i narkotyków, a [także szkodzą Egiptowi] poprzez prowadzenie przemysłu fałszowania pieniędzy i dokumentów. Zniszczenie tuneli to odpowiedź, która zakończy te działania. Wiele razy proponowałem [różne] pomysły na zniszczenie tuneli, na przykład zalanie ich wodą głęboką na 30 m, tak głęboką jak tunele. Przedtem jednak powinno się zniszczyć domy, w którym znajdują się wyjścia z tuneli i ukarać właścicieli tych domów. Żaden kraj na świecie nie musi znosić problemów [związanych z] takimi tunelami, z wyjątkiem Egiptu i Palestyny…”
BM i Hamas to kłamcy, Hamas błagał o rozejm w Strefie Gazy
Musimy uznać, że Hamas stanowi część BM. Jest to wyraźnie przyznawane, a Hamas otrzymuje instrukcje z biura światowego przywódcy generalnego BM… Zawarliśmy umowę [z Hamasem], że ustanowimy rząd Zgody Narodowej, ale bez żadnego członka Hamasu w jego składzie. Rząd ten zaprzysiężono 2 czerwca [2014 r.] i równo dziesięć dni później, 12 czerwca, porwali oni trzech osadników [niedaleko] Hebronu. Próbowałem uniknąć sytuacji kryzysowej. Rozmawiałem z Chaledem Maszalem [przewodniczącym biura politycznego Hamasu] i zapytałem go, czy Hamas miał coś wspólnego z porwaniem tych osadników, a on odpowiedział: Nie mamy z tym nic wspólnego. Chciałem, by to potwierdził jeszcze raz, a on przysiągł na Allaha, że nie mieli z tym nic wspólnego. Powiedziałem, że mu wierzę. Było to w [mieście] Doha [w Katarze].
Wtedy wybuchła wojna w Gazie, a ja odwiedziłem Katar i Turcję, by naradzić się z nimi co do inicjatywy egipskiej. Spotkałem się z emirem Kataru i poprosiłem go [o zwołanie spotkania] z przywództwem Hamasu i członkami tego ruchu, którzy byli [wtedy] w Katarze. Przed tym spotkaniem, członek Hamasu Salah Al-Arouri oficjalnie ogłosił ze Stambułu, że to Hamas porwał tych trzech osadników i zabił ich, ażeby wesprzeć próbę mobilizacji Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie przez Hamas. Zapytałem wtedy ponownie Mashala o to, kto był zamieszany w tę sprawę, a on odpowiedział, że Al-Arouri mówił za siebie, nie za Hamas.
Chcę przez to powiedzieć, że nikt nie kłamie tak jak oni [Hamas] i BM. Nie jestem przeciwko islamowi, lecz przeciwko BM. I jestem dobrym muzułmaninem – poszczę, modlę się i czytam Koran, a oni są bandą kłamców…
Ze względu na kłamstwo Hamasu wybuchła ta nieszczęsna wojna w Strefie Gazy. Zadzwoniłem do egipskiego prezydenta i poprosiłem, by wysunął propozycję powstrzymania wojny. Wyjaśniłem, że [taka] inicjatywa ocaliłaby Palestyńczyków i że cały lud palestyński prosił o to jego, nie Hamas. [Wyjaśniłem to, ponieważ] wyczułem z jego słów, że nie chciał mieć w ogóle do czynienia z Hamasem. Prezydent Al-Sisi spełnił moją prośbę i egipska inicjatywa została wysunięta. [Musieli ponawiać] prośbę przez 51 dni, z powodu oporu Hamasu, a przez ten czas teren Gazy został zupełnie zniszczony. Ostatniego dnia [wojny] członkowie Hamasu błagali mnie, bym ogłosił rozejm, bez [żadnych] restrykcji ani warunków, po tym jak wiele osób już zostało zabitych lub zranionych, a Strefa Gazy leżała w ruinach.
Przez 50 dni wojny, każdy otwarcie wypowiadał się przeciwko mnie, z Fatahem na czele. Powiedziałem im, że nie pragnę zniszczenia Zachodniego Brzegu i Ramallah. Na przykład Hamas zabił trzech [Izraelczyków] i pragnął intifady, a ja nie zareagowałem… Na końcu wojny, moi ludzie powiedzieli mi: miałeś rację. Gdybyśmy zachowali się jak oni [tzn. Hamas], [cały] region zostałby zniszczony…”
Hamas zawsze udaremnia palestyńskie pojednanie. Trzeba przeprowadzić nowe wybory
„Zastanawiałem się, dlaczego Hamas nie zaakceptował pojednania od początku, zamiast [pozwolić] na zniszczenie dokonane w Strefie. To samo zdarzyło się, kiedy niedawno 7 listopada] wysadzili w powietrze domy przywódców Fatahu w Gazie, ale twierdzili, że nie byli w to zamieszani i że badają ten incydent. To są kłamcy. Wszystkie frakcje ekstremistyczne oznajmiły, że nie są za to odpowiedzialne; nawet ISIS opublikowało oficjalne oświadczenie, zaprzeczając jakiemukolwiek związkowi z tymi bombami w Gazie. Nie ma nikogo innego [kto mógłby to zrobić] poza nimi [Hamasem]. Mimo tego sumiennie wprowadzamy w życie pojednanie, ponieważ dążymy do jedności kraju i do przeprowadzenia wyborów. Jeśli oni wygrają, przyjmiemy ich tak, jak to zrobiliśmy w 2006 r. [kiedy oni wygrali wybory]…
Mimo, że robimy wszystko, by przybliżyć nasze stanowisko do ich stanowiska, robią oni rzeczy, które udaremniają wysiłki pojednania. Najnowszą z nich było odwołanie wiecu upamiętniającego 10 rocznicę śmierci Jasera Arafata, ponieważ bali się, że milion Palestyńczyków w Gazie, którzy nas popierają, wyjdą [na ulice] – jak to zrobili dwa lata temu, kiedy 1,2 miliona wyszło, by upamiętnić założenie Fatahu…
Razem z Robertem Serrym, wysłannikiem ONZ do odbudowy Gazy, oni [Hamas] doszli do wniosku, że my [Autonomia Palestyńska] jako państwo, będziemy na granicy i na przejściach [granicznych] w celu otrzymania środków pomocowych i materiałów budowlanych pod nadzorem ONZ, żeby można je było przekazywać tym, którzy ich potrzebują. Wycofali się jednak z tego porozumienia i znowu stworzyli trudności w odbudowie Gazy. Mimo tego na rozmaite sposoby przekazujemy środki pomocowe…
Proszę Hamas: idźcie do wyborów. Wynikiem będzie [albo] wasze dalsze panowanie w Gazie, albo ludzie was nie wybiorą ponownie. Ale oni wierzą w jednorazowe wybory… “
Przypisy:
[1] dziennik “Akhbar Al-Yawm” (Egipt), 30 listopada 2014.
[2] We wstępie do wywiadu napisano, że według Abbasa, Mursi w 2012 r. obiecał mu spełnić żądanie Izraela, by przyłączyć do Strefy Gazy 1600 km2 terytorium na Półwyspie Synaj, w zamian za zatrzymanie walk w Gazie przez Izrael. Abbas powiedział również, że pomysł oddania Palestyńczyków terytorium na Synaju był częścią planu znanego w Izraelu jako plan Giory Eilanda.