W artykule redakcyjnym z 2 kwietnia 2012 r. wychodząca w Londynie gazeta arabska “Al-Quds Al-Arabi” ostro skrytykowała Bractwo Muzułmańskie (BM) za decyzję wystawienia kandydata w nadchodzących wyborach prezydenckich, łamiąc w ten sposób obietnicę neutralności w tych wyborach.

Poniżej podajemy fragmenty[1]:

BM popełniło błąd strategiczny mianując zastępcę przewodnika generalnego Chairat Al-Szater na kandydata w nadchodzących wyborach prezydenckich w czerwcu. Problem nie polega na charakterze lub kwalifikacjach Al-Szatera, ale na zasadzie – a mianowicie [decyzji BM] wystawienia kandydata po tym, jak przedstawiało się jako [ruch] neutralny, który powstrzyma się od bezpośredniego udziału w wyborach [prezydenckich].

[Wynik] głosowania w Radzie Szura BM, z 56 popierającymi [kandydaturę] Al-Szatera i 52 sprzeciwiającymi się jej, wskazuje, że kwestia jest głęboko kontrowersyjna. Jest niegodne, by kandydat na prezydenta Egiptu otrzymał [tylko] połowę głosów własnej partii, co oznacza, że nie reprezentuje znaczącej większości w niej. Będzie miał dlatego trudności w przekonaniu wyborców z zewnątrz [popierającej go partii], szczególnie biorąc pod uwagę, że jego oponenci są silnymi kandydatami – szczególnie islamiści, tacy jak szejk Hazem Abu Ismail, Abd Al-Munim Abu Al-Futouh i dr Salim Al-Awa, żeby już nie wspomnieć postaciach takich jak Amr Moussa i Ahmad Szafik.

Ruch BM, który zdobył ponad dwie trzecie miejsc w parlamencie [egipskim] mógłby panować i koronować królów. Dzięki swojej olbrzymiej popularności i poparciu, jakie ma w szerokich kręgach [społeczeństwa] egipskiego, mógłby ukoronować następnego prezydenta [po prostu] przez poparcie najlepszego kandydata, zdobywając w ten sposób jego lojalność. W ten sposób przyniósłby korzyści narodowi egipskiemu dowodząc równocześnie swojej neutralności i nie zajmując najwyższych stanowisk w rządzie i instytucjach kraju.

Większość kandydatów na prezydenta zasługuje na poparcie BM, szczególnie Abd Al-Munim Abu Al-Futouh, Salim Al-Awa i Hazem Abu Ismail. Są oni nie mniej islamscy niż Al-Szater pod względem kwalifikacji, charakteru i oddania religii i jej dyrektywom. Al-Szater nie różni się od nich, ale jest poważnym [problemem], że ta nominacja stworzyła największy rozłam w historii tego ruchu i przezwyciężenie go oraz zlikwidowanie jego szkodliwych konsekwencji zabierze lata.

Będzie najlepiej dla ruchu [BM] i dla Egiptu, jeśli następny prezydent nie będzie islamistą ani członkiem [BM]. Byłoby niesłuszne, gdyby prezydent, premier i przewodniczący komisji konstytucyjnej byli [z tego samego ruchu, tj. z] BM. Nie byłoby to nic innego jak dyktatura, nawet jeśli pochodzi z wyborów. Oprócz [problemu] monopolu [władzy] zaszkodzi to wizerunkowi ruchu. Wzrosną obawy, że po dojściu do władzy dzięki wyborom ruch ten nigdy nie odda władzy. Mamy nadzieję, że [BM] pójdzie w ślady partii Al-Nahda w Tunezji, która zdecydowała [poprzeć] panarabskiego sekularystę, dra Moncefa Marzoukiego, na prezydenturę.


[1] “Al-Quds Al-Arabi” (Londyn), 2 kwietnia 2012.