Wstęp
Upadek Związku Radzieckiego w 1991 r. stworzył to, co zmarły amerykański politolog Charles Krauthammer nazwał „momentem jednobiegunowym”. Ameryka stała się jedyną potęgą hegemoniczną, ponieważ Rosja nie była już rywalem USA, a Chiny były nadal zbyt słabe, aby rzucić wyzwanie USA. Ten moment jednobiegunowy trwał tylko 10 lat. Dwa kraje postawiły temu wyzwanie: Iran i Katar. Połączyły siły, aby ustanowić zjednoczony biegun islamistyczny. Podczas gdy Iran dokonał tego poprzez otwartą konfrontację, Katar zrobił to na swój charakterystyczny sposób – poprzez tajne działania i oszustwo.
Pierwszym atakiem na amerykańską hegemonię był atak z 11 września, którego pomysłodawcą był Chaled Szeik Mohammed – były pracownik rządu Kataru i weteran wojny dżihadu przeciwko USA. Jakby tego ciosu dla USA było mało, Ameryka ugrzęzła w dwóch niekończących się wojnach, w Iraku i Afganistanie, co jeszcze bardziej pogorszyło status Ameryki na świecie. Przez lata oba kraje, Iran i Katar, nadal szkodziły potędze Ameryki, każdy na swój sposób.
Podczas dwóch amerykańskich prezydentur nie miało to większego znaczenia. Zarówno administracja Obamy, jak i Bidena dążyły do pokoju poprzez słabość. Ostatecznie nie było to już akceptowalne dla amerykańskiej opinii publicznej.
Podczas pierwszej kadencji prezydent Trump nie był w stanie w pełni zrealizować swojej wizji „Make America Great Again” – przywrócenia statusu Ameryki jako jednobiegunowej hegemonii. Ale tym razem jest bardziej zdeterminowany i ma większe możliwości realizacji tego celu.
Pierwszym wyzwaniem, z którym mierzy się Trump, jest kryzys w Strefie Gazy i jego efekt domina w całej dynamice Bliskiego Wschodu. Proponując swój bezprecedensowy plan dla powojennej Strefy Gazy, jest teraz w stanie wyraźnie odróżnić sojuszników od wrogów.
Przywódcy państw arabskich mają zebrać się 27 lutego w Kairze, aby wypracować jednolite stanowisko wobec planu Trumpa dla Gazy. Większość z nich już wyraziła sprzeciw. Europejczycy również wystąpili przeciwko Trumpowi, podobnie jak Rosja, Chiny, Turcja (tzw. sojusznik NATO) i Iran.
Jedynym krajem, który nie wyraził jeszcze oficjalnego stanowiska w sprawie planu Trumpa, jest Katar, pomimo centralnej roli, jaką odgrywa w kryzysie – jako patron Hamasu i główny sponsor islamistycznego terroryzmu i wahhabizmu na całym świecie. Katar obawia się, że otwarcie sprzeciwiając się Trumpowi, może ujawnić swoje prawdziwe zamiary. Jednak podważa jego plan, starając się przywrócić przesiedlonych mieszkańców Gazy do ich domów, w których mieszkali przed wybuchem wojny.
Plan Trumpa jak z 1948 r.: rehabilitacja zamiast powrotu
Plan Trumpa dla powojennej Gazy sprowadza Palestyńczyków i cały Bliski Wschód z powrotem do roku 1948. W tym czasie powojenna Europa była zalewana uchodźcami i przesiedleńcami ze wszystkich krajów. Organizacje międzynarodowe, kierowane przez ONZ, oferowały uchodźcom plany przesiedleń i rehabilitacji w ramach nowych parametrów geograficznych.
Tylko dla Palestyńczyków przyjęto inne rozwiązanie: w 1949 r. utworzono dla nich specjalną agencję ONZ – Agencję Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie, zwaną UNRWA – której celem było odesłanie uchodźców do państwa Izrael po wojnie o przetrwanie. Żadna grupa uchodźców, ani wcześniej, ani później, nie miała agencji ONZ powołanej z deklarowanym celem odesłania ich do miejsc, w których mieszkali przed wojną. Pod tym sztandarem powrotu Palestyńczycy podtrzymywali wojnę z Izraelem, mając za ostateczny cel jego unicestwienie i odesłanie Żydów tam, skąd przybyli – w najlepszym razie. Wojny te wielokrotnie kończyły się utratą kolejnych terytoriów przez stronę arabską i palestyńską oraz jeszcze większą liczbą palestyńskich uchodźców.
Dwa kraje, Egipt i Jordania, przerwały cykl wojen, podpisując porozumienia pokojowe, które, niezależnie od tego, czy były „zimnym” pokojem, czy nie, obowiązują odpowiednio od 45 i 30 lat.
Atak na Izrael 7 października 2023 r. i wojna, która nastąpiła po nim, obejmowała Hamas, Katar, Hezbollah i Iran, a także innych irańskich pełnomocników, takich jak Ansar Allah (Huti) w Jemenie. Oznaczało to kolejną próbę odbudowy Palestyny od rzeki do morza. Izrael został zaskoczony, nieprzygotowany i poniósł druzgocący cios. Co więcej, Izrael był sprzymierzony ze swoim własnym wrogiem, Katarem, globalnym sponsorem terrorystycznym, który wlał miliardy dolarów do imperium wojskowego Hamasu, budując w Gazie siłę 30 000-40 000 bojówkarzy, ponad 500 kilometrów tuneli, wystrzeliwując tysiące pocisków w izraelskie ośrodki ludności.
Izrael wytrzymał ciosy z południa, północy i Jemenu i zwyciężył, chociaż teraz zmuszony jest poddać się Hamasowi, aby uratować zakładników, których Hamas wykorzystuje jako broń strategiczną.
Wkracza prezydent Trump ze swoim rozwiązaniem z 1948 roku – i właśnie wtedy, gdy wydawało się, że sytuacja Palestyńczyków nie może się pogorszyć, oto nadchodzi Katar, by ich ponownie podjudzić marzeniem o powrocie, aby udaremnić propozycję Trumpa. Jednak robiąc to, Katar spycha Palestyńczyków w przepaść nicości. Ale Kataru to zupełnie nie obchodzi. Będzie walczył do ostatniego Palestyńczyka – tak jak Iran będzie walczył do ostatniego Syryjczyka, Irakijczyka lub jemeńskiego Huti.
Podsumowanie
Wszystko to mogłoby nie mieć aż tak dużego znaczenia na arenie globalnej, gdyby Katar nie podważał planu Trumpa bezkarnie – raz jeszcze dzięki swojej fenomenalnej zdolności do oszustwa. Administracja Trumpa jest beznadziejnie niezdolna do zidentyfikowania Kataru jako tego, czym naprawdę jest – wrogiem. Jeśli plan Trumpa nie ziści się, mieszkańcy Gazy zostaną odesłani do Gazy przez Katar – i nastąpi kolejny cykl wojny z Izraelem. Długoterminowe szkody zostaną wyrządzone i będą one oznaczać, dla wizji MAGA Trumpa, niezdolność Ameryki do radzenia sobie z Bliskim Wschodem z pozycji hegemonicznej. Maleńki Katar w pojedynkę zmiecie wizję MAGA, wpływając na wszystkich sojuszników USA, jak i przeciwników USA.
* Yigal Carmon jest założycielem i prezesem MEMRI.