Ghazi Hamad, były wiceminister spraw zagranicznych w rządzie Hamasu, powiedział, że “nie ma religijnych dowodów, zabraniających negocjacji z okupantem”. “Osobiście nie jestem przeciwny tej opcji, ale najpierw musi być umieszczona w narodowych ramach” – powiedział. Przemawiając na sympozjum zatytułowanym “Sprawa palestyńska – propozycje na stole”, zorganizowanym przez Hamas, Hamad powiedział, że chociaż Hamas w przeszłości przyjął twarde stanowisko w sprawie negocjacji, ludzie zaczęli mówić w “mniej absolutnych kategoriach”, kiedy zmieniły się polityczne okoliczności. “Wówczas ludzie jeszcze nie zdawali sobie sprawy z tego, że negocjacje z okupantem moga być dla was źródłem siły – ale tylko jeśli odbywają się poprawnie, nie tak jak OWP” – powiedział Hamad. Jego uwagi nadała sieć Al-Dżazira 1 sierpnia.
Żeby zobaczyć klip z Ghazim Hamadem w MEMRI TV, kliknij tutaj lub poniżej.
„Z perspektywy prawa islamskiego nikt nie może twierdzić, że negocjacje z okupantem są haram [zakazane] lub choćby Makruh [naganne]”
Ghazi Hamad: Z perspektywy prawa islamskiego nikt nie może twierdzić, że negocjacje z okupantem są haram [zakazane], lub choćby makruh [naganne]. Wręcz przeciwnie, jest dozwolone prowadzenie negocjacji z wrogiem. Prorok Mahomet prowadził negocjacje ze swoimi wrogami. Saladyn prowadził negocjacje ze swoimi wrogami. Abdelkader El Dżezairi prowadził negocjacje ze swoimi wrogami. Jusuf Al-’Azma prowadził negocjacje ze swoimi wrogami. Nie ma w tym hańby. Niestety, niektórzy ludzie mówią, że negocjacje z okupantem nie są dozwolone. To nie jest prawda. Nie ma żadnych dowodów religijnych zabraniających negocjacji z okupantem. Ale tutaj w grę wchodzi polityczne uzasadnienie. Polityczna perspektywa dyktuje, że ustalasz sprawę zgodnie ze swoimi interesami. Czy negocjacje z okupantem rzeczywiście stanowią najlepszą i najbardziej skuteczną drogę? Czy te negocjacje powinny być wspierane przez inne opcje, czy nie? To ustala się zależnie od okoliczności. Mamy doświadczenie Fatahu w negocjacjach, które były kompletną i ostateczną porażką. Nie doprowadziły do żadnych rezultatów. Nie jestem pesymistyczny. To jest rzeczywistość. Po 25 latach negocjacji nic nie wyszło z pokoju i rozwiązania w postaci dwóch państw.
„Wówczas ludzie jeszcze nie zdawali sobie sprawy z tego, że negocjacje z okupantem mogą stać się dla was źródłem siły”
Wręcz przeciwnie, osiedla rozrosły się, granice zostały stracone, ziemia została zabrana, Zachodni Brzeg przekształcił się w izolowane enklawy, Jerozolima jest oblężona i podlega judaizacji… Nie pozostało nic. Nikt – nawet ślepy – nie powiedziałby, że proces pokojowy odniósł sukces. Więc negocjacje były prowadzone w zły sposób. Niestety, to były „bezzębne” negocjacje. Były oparte na jednym graczu, ignorując wszystkich pozostałych graczy. Osobiście nie sprzeciwiam się tej opcji, ale musi zostać najpierw umieszczona w ramach narodowych.
[…]
To prawda, że Hamas, jako ruch założony na religijnej i ideologicznej podstawie, odrzuca negocjacje z Izraelem. W pewnym momencie ludzie zabraniali negocjacji, uważając je za „czerwoną linię”, której nie wolno przekroczyć. Ale z rozwojem okoliczności politycznych niektórzy ludzie zaczęli o tym mówić w mniej absolutnych kategoriach. Pamiętam, że w 2007 r. dr Ahmad [Jousef] i ja byliśmy w biurze premiera i wydaliśmy oświadczenie, że negocjacje z okupantem nie łamią szariatu. Następnego dnia ukazało się oświadczenie: „Dr Ghazi Hamad nie reprezentuje nikogo poza sobą”. Wówczas ludzie jeszcze nie zdawali sobie sprawy z tego, że negocjacje z okupantem mogą stać się dla was źródłem siły – ale tylko jeśli prowadzisz je poprawnie – nie jak OWP.