Libańska stacja telewizyjna Al-Jadid/New TV nadała niedawno reportaż o Syryjskiej Armii Elektronicznej, która prowadzi wojnę elektroniczną, wspierającą reżim syryjski. Członek tej grupy twierdził, że włamali się na strony internetowe ministerstwa spraw zagranicznych Kataru i do biura Emira, jak też do tureckiego ministerstwa spraw zagranicznych i do prezydentury.
Poniżej podajemy fragmenty reportażu, który został zamieszczony w Internecie 13 marca 2014 r.:
Kliknij tutaj, żeby zobaczyć to wideo w MEMRI TV
Reporterka: Bitwa umysłów na ziemi i w świecie elektronicznym. Internet jest polem bitwy, a celem są tajne dokumenty wywiadu. Żołnierze są utajnieni, niewidzialni gołym okiem i niezauważeni przez człowieka. Ich celem jest infiltracja systemu elektronicznego wroga, a czasami przyjaciela, w celu odkrycia, co potajemnie planują.
Chiny zrozumiały wartość technologii i jej zdolność zadania ciężkich strat wrogowi – strat, jakich żadna siła naziemna nie jest w stanie zadać. Dlatego, tak samo jak wróg izraelski i Indie, Chiny zebrały wszystkich twórczych i zawodowych hakerów i dały im najlepszy sprzęt na świecie w celu wykorzystania ich doświadczenia i ustanowienia sił elektronicznych, zdolnych do zaszkodzenia każdemu krajowi, bez potrzeby uciekania się do starć w terenie.
Tak więc Syryjska Armia Elektroniczna uważana jest za drugą najpotężniejszą armię elektroniczną na świecie. Niedawno przeprowadziła dwa ataki przeciwko najsilniejszym na świecie systemom bezpieczeństwa cybernetycznego: pierwszy przeciwko bazie danych Pentagonu USA i drugi przeciwko kwaterze głównej australijskich służb bezpieczeństwa, gdzie skradli ściśle tajne dokumenty australijskie.
Syryjska Armia Elektroniczna jest najbardziej aktywną armią w arabskim świecie wirtualnym. Włamała się do agencji informacyjnej AP i podłożyła doniesienie o dwóch eksplozjach w Białym Domu, w których ranny został prezydent Obama. Ta wiadomość zaszokowała świat i miała wpływ na giełdy na całym świecie, aż okazało się, że stała za tym Syryjska Armia Elektroniczna.
Telewizji Al-Jadid udało się skontaktować się z członkiem tej armii.
Zniekształcony głos członka SEA: Naszą rolą w Syryjskiej Armii Arabskiej jest włamywanie się do e-maili i kont opozycji i zdobywanie ważnych informacji, jak również włamywanie się do komunikacji między przywódcami opozycji i USA. Daliśmy tę informację Syryjskiej Armii Arabskiej, żeby mogła dokonać…
Dziennikarka: Czy kradniecie informację od nich, czy też podrzucacie fałszywą informację?
Członek SEA: To zależy od celu. Włamaliśmy się do ministerstwa spraw zagranicznych Kataru, biura Emira…
Dziennikarka: Kiedy to bylo?
Członek SEA: Mniej więcej rok temu, ale to nie zostało nagłośnione. Są dokumenty, które zostały opublikowane – dokumenty Korporacji Przemysłu Zbrojeniowego Arabii Saudyjskiej i dokumenty tureckie… Włamaliśmy się także do witryny internetowej tureckiego ministerstwa spraw zagranicznych i do prezydentury, a także na stronę ministerstwa obrony i wywiadu powietrznego.
Dziennikarka: Czy macie jakiś dowód na to?
Członek SEA: …porozumienie o nieujawnianiu między saudyjską Korporacją Przemysłu Zbrojeniowego a amerykańską firmą ATK. To dowodzi tego, co mówię.
Dziennikarka: Jak dużo czasu zabiera wam taka rzecz? Czy macie czas na zrobienie tego?
Członek SEA: Oczywiście, że mamy czas. To zależy od trudności celu. Jedne cele zabierają dzień lub dwa, podczas gdy inne zabierają kilka godzin. To zależy od tego, jak trudno jest infiltrować cel. Może to zabrać tydzień lub dwa.
Dziennikarka: Kluczem jest rozszyfrowanie kodu wroga?
Członek SEA: Musimy włamać się do serwera i zdobyć stamtąd informację.
Dziennikarka: Ilu was jest? Stu? Tysiąc?
Członek SEA: Mamy tysiące członków, ale tylko 18 oficerów administracyjnych.
Dziennikarka: Tylko ośmiu [sic].
W świetle wojny, jaką inni prowadzą na ziemi Syrii, Syryjska Armia Elektroniczna chce przenieść wojnę elektroniczną do krajów innych. Mówiła Rachel Karam, dla Al-Jadid TV. […]