[1] . Także konserwatywna gazeta irańska „Qods” ostrzegła, że jeśli Iran zostanie zaatakowany, natychmiast uderzy w państwa Zatoki Perskiej, a nie tylko w siły USA stacjonujące na ich terytorium – i że rezultat tego ataku będzie nie do zniesienia dla tych państw [2] .

Również irański prezydent Mahmoud Ahmadineżad ostrzegał państwa Zatoki Perskiej w związku z obecnością USA w regionie [3] . Przy innej okazji powiedział on jednak, że rozmieszczenie systemów obronnych przez USA było kwestia rutyny i nie niepokoi Iranu, ponieważ żaden kraj nie odważy się go zaatakować [4] . Irański ambasador w Kuwejcie Ali Jannati także przyjął uspokajająca linię, wyjaśniając, że Iran nie ma żadnego zamiaru atakowania państw Zatoki Perskiej [5] .

Oficjalne reakcje państw Zatoki Perskiej: wzmocnienie kooperacji wewnątrz Zatoki Perskiej i działalności wobec Iranu

Państwa Zatoki Perskiej nie ukrywały leku przed możliwością konfliktu militarnego i działały w dwóch głównych kierunkach. Starały się wzmocnić wzajemną współpracę – na przykład 2 marca 2010 r. oświadczyły, że nasilają współpracę w sprawach bezpieczeństwa oraz wzmacniają wspólne siły pancerne oraz, że ustanowią wspólne siły morskie [6] .

Równocześnie zaangażowały się w działalność dyplomatyczną wobec Iranu, zgodną z działalnością państw zachodnich; 9 marca oznajmiły, że próbują przekonać Iran, by w pełni współpracował z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej, ale że jeśli ich wysiłki zawiodą, narzucą sankcje na Iran [7] .

Należy zauważyć, że państwa Zatoki Perskiej zdecydowały się zignorować informację o rozmieszczeniu systemu obronnego w bazach USA w ich krajach; izolowane reakcje słychać było z Bahrajnu, którego minister spraw zagranicznych, Khalid bin Ahmad, wyjaśnił, że rozmieszczenie rakiet było ruchem ściśle obronnym, który nikomu nie zagraża [8] .

Wraz z wspólną działalnością w Zatoce Perskiej poszczególne kraje utrzymywały także kontakty z Iranem, które czasami wydawały się nie zsynchronizowane z oficjalną działalnością w Zatoce Perskiej. Wśród tych krajów najbardziej rzuca się w oczy Katar; wyraził pełne zaufanie do pokojowych zamiarów irańskiego programu nuklearnego i nawiązał ściślejsze stosunki z Iranem poprzez umowę o współpracy w sprawach bezpieczeństwa i wzajemnych wizyt dyplomatycznych [9] .

Także Iran oznajmił, że podpisał pakt o nieagresji z trzema krajami Zatoki Perskiej – Katarem, Omanem i Kuwejtem. Chociaż elementy w Kuwejcie pospieszyły, by temu zaprzeczyć, podkreśliły, że Kuwejt trzyma się zasady nie służenia jako platforma do ataku na sąsiednie kraje [10] .

Choć oficjalne stanowisko państw Zatoki Perskiej jest zgodne z pozycją Zachodu we wszystkich sprawach dotyczących irańskiej kwestii nuklearnej – tj. działalność dyplomatyczna i poparcie sankcji, kiedy jest to potrzebne – media Zatoki Perskiej śpiewają zgodnie z inną, bardziej agresywną melodią. Publicyści i felietoniści wyrażają obawy przed nadchodzącą wojną i przed irańskimi aspiracjami nuklearnymi oraz proponują sposoby poradzenia sobie z sytuacją. Dyskusja koncentruje się na współpracy z USA – czy kraje Zatoki Perskiej powinny przygotować się do obrony przeciwko Irakowi przez kooperację z USA, czy też porzucić sojusz z Zachodem i utworzyć jednolity front Zatoki Perskiej przeciwko Iranowi.

Poniżej przedstawiamy podsumowanie reakcji, tak jak pojawiały się one w prasie Zatoki Perskiej:

I. Obawy wobec program nuklearnego Iranu

Dyrektor Al-Arabiya: Irańska bomba pomoże Iranowi przejąć region

Abd Al-Rahman Al-Rashed, dyrektor generalny saudyjskiej sieci Al-Arabiya, napisał w saudyjskiej gazecie londyńskiej “Al-Sharq Al-Awsat”, że broń nuklearna w rękach Iranu pomoże mu przejąć region: „Nie boimy się irańskiej bomby. Ta broń nie zostanie użyta w celu militarnym; będzie używana jako sposób zmiany reguł gry.

Boimy się irańskiej polityki, która używa wszystkich środków, by narzucić siebie [jako mocarstwo regionalne] i broń nuklearna jest tylko [jednym z tych] środków. Gdyby Saddam [Husajn] miał bombę nuklearną, kiedy najechał na Kuwejt, pozostałby on okupowany do dnia dzisiejszego, ponieważ supermocarstwa nie ryzykowałyby wojny z państwem posiadającym broń nuklearną. Gdyby [nuklearny] Iran przejął jutro Bahrajn – co jest całkiem możliwe – lub gdyby jego milicja przejęła południowy Irak, żadne supermocarstwo nie odważyłoby się użyć siły militarnej, by to powstrzymać. Społeczność międzynarodowa będzie miała [tylko] opcję prowadzenia negocjacji i przetargów z Iranem lub narzucenia mu sankcji ekonomicznych – co, jak wszyscy wiedzą, nigdy w przeszłości nie odstraszyło żadnego okupanta i z pewnością nie odstraszy Iranu…

Obawiamy się logiki obecnego reżimu w Teheranie, który wydaje fundusze kraju na Hezbollah, Hamas, ekstremistyczne ruchy w Bahrajnie, Iraku i Jemenie i na Bractwo Muzułmańskie, i popiera każdego ekstremistę w tym regionie. Reżim Ahmadineżada aspiruje do ekspansji, hegemonii i wyraźnego przejęcia w terenie, a żeby to zrobić potrzebuje parasola nuklearnego, który uchroni go przed odstraszeniem przez supermocarstwo.

Państwa Zatoki, które zbudowały gigantyczne miasta i fabryki wzdłuż wybrzeża, kiedy Iran zdobędzie broń nuklearną, staną się zakładnikami kaprysów Ahmadineżada i jego ekstremistycznego rządu…

Nie można pozostawić regionu do testu rzeczywistości. Kiedy stwierdzimy, że rzeczywistość jest bolesna, już straciliśmy szansę [by ją zmienić]” [11] .

Redaktor kuwejckiej gazety: Imperialistyczny Iran – egzystencjalna groźba dla Zatoki Perskiej

Ahmad Al-Jarallah, redaktor kuwejckiej gazety “Al-Siyassa”, wyjaśniał, że wysiłki Iranu zdobycia broni nuklearnej zagrażają istnieniu [państw Zatoki i wezwał społeczność międzynarodową do pohamowania tych wysiłków: „…Iran grzmiał na rozmieszczenie systemu obrony rakietowej w niektórych krajach Zatoki jako środka ostrożności na niespodziewaną sytuację; równocześnie oznajmił, że ten system mu nie zagraża i że wie, jak go zablokować. Jeśli tak, to dlaczego grzmią?…

Irańska arogancja odrzuca wszelki sprzeciw wobec budowania reaktorów nuklearnych przy granicach tych państw i stanowi dla nich egzystencjalne i środowiskowe zagrożenie… Cały region może stać się zakładnikiem obaw o [możliwe] nierozważne akcje Iranu, które mogą spowodować katastrofę nuklearną, której nie zniesie ani Iran, ani świat. W końcu, przykłady takich katastrof, niektórych w wyniku niespodziewanych zdarzeń, są nadal wyryte w pamięci i świat nadal za nie płaci”.

Al-Jarallah porównał działania Iranu do Saddama Husajna, mówiąc: “Obecne stanowisko Iranu przypomina postawę przyjętą przez Saddama, szczególnie we wszystkich sprawach dotyczących jego [groźby] spalenia połowy Izraela [bronią] chemiczną… Widzieliśmy, jak to mordercze życie zakończyło się na szubienicy… Teraz irańska symfonia gra tę samą melodię i wykonuje oszukańcze manewry polityczne, które mogą prowadzić do katastrof – co [Iran] przygotowuje bez minimalnego choćby poczucia ludzkiej odpowiedzialności.

Najwyraźniej, droga polityczna reżimu w Teheranie jest kontrolowana przez aspiracje imperialistyczne; to wywołuje dużo obaw. [Jest to niepokojące] nie tylko z powodu poparcia [Iranu] dla wielu rozmaitego rodzaju grup ekstremistycznych, ale także z powodu kwestii nuklearnej i prawdziwych intencji, które przywództwo irańskie ukrywa. Te uniki i oszustwa wskazują, że Iran nie jest zainteresowany w reaktorze dla celów pokojowych, ale aspiruje do produkcji broni nuklearnej w celu stania się nowym imperium w regionie…

Teraz bardziej niż kiedykolwiek cała społeczność międzynarodowa musi zatrzymać nierozwagę Iranu i przywieść go z powrotem na słuszną drogę – szczególnie w świetle oczywistych oznak początków nuklearnego wyścigu zbrojeń w regionie. Poza kosztem ekonomicznym ten wyścig wpłynie na wszystkie dziedziny życia i zatopi region w grzęzawisku chaosu oraz [wywoła] reakcje, których nikt nie może przewidzieć” [12] .

Kuwejcki publicysta: Iran podżega do wojny

Kuwejcki publicysta Mutlaq Musaid Al-Ajmi wyjaśnił, że bazy USA w Zatoce Perskiej nigdy nie stanowiły zagrożenia dla Iranu, niemniej Iran gromadzi broń, by zaatakować je oraz państwa Zatoki Perskiej: „Jesteśmy pod bezpośrednim zagrożeniem przez Iran i w zasięgu jego rakiet. Nie wierzę, że Iran przeznacza swoje rakiety [dla celów] poza Zatoką. [Iran] twierdzi, że zachodnie bazy wojskowe w państwach Zatoki– a teraz także w Iraku – stanowią zagrożenie dla jego bezpieczeństwa. Ale te bazy istnieją od długiego czasu i Republika Islamska w Iranie koegzystowała z nimi przez 30 lat bez tego, by wyrządziły jej jakąś krzywdę… Te bazy są tam w celu wzmocnienia bezpieczeństwa i stabilności regionu Zatoki i zapewnienia przepływu ropy naftowej, szczególnie dlatego, że region mieści się na płonącym Bliskim Wschodzie, którego ognie Iran podsyca… [Ze swej strony] państwa Zatoki zawsze pilnowały, żeby nie zagrażać Iranowi ze swojego terytorium…”

II. Państwa Zatoki muszą bronić się, współpracując równocześnie z USA

W tym samym artykule Al-Ajmi uzasadnia rozmieszczenie systemów obronnych, pisząc: „Rozmieszczenie tarczy ochronnej USA w Zatoce ma na celu uspokojenie krajów w regionie i odstraszenie Iranu, nie zaś grożenie mu lub zaatakowanie go. Ma także na celu uspokojenie Izraela, który grozi, że zaatakuje instalacje nuklearne Iranu. Te cele są zgodne z interesem stabilności regionalnej, włącznie ze stabilnością Iranu i wzmacniają równowagę i spokój niezbędne [by osiągnąć] rozwiązanie problemów Bliskiego Wschodu. Jeśli Iran widzi to jako rozpoczęcie wyścigu zbrojeń w regionie, powinien wiedzieć, że to [sam Iran], nie zaś państwa Zatoki, rozpoczął ten wyścig zbrojeń i dotarł na tor wyścigowy przed wszystkimi innymi!” [13]

Kuwejcka parlamentarzystka: Rozwój sytuacji militarnej w Zatoce Perskiej jest ściśle obronny

Kuwejcka parlamentarzystka Masuma Al-Mubarak ma podobne zdanie; w gazecie katarskiej „Al-Watan” zastanawiała się nad reakcją Iranu na wzmocnienie systemów obronnych w Zatoce: „W świetle gróźb USA i Izraela wobec Iranu państwa Zatoki muszą rozwinąć własne systemy obrony, żeby nie dać się złapać w kleszcze [stworzone przez] USA i Iran. Dlatego te kraje ogłosiły swój zamiar rozwinięcia własnych możliwości militarnych, szczególnie baz rakiet Patriot, jako środków ostrożności wobec każdego rozwoju lub konfrontacji militarnej, która miałaby konsekwencje dla tego regionu, jak to zdarzało się w poprzednich okolicznościach…

Jednak reakcja Republiki Islamskiej na ogłoszenie rozwinięcia specjalnych [systemów] obrony w krajach Zatoki– to jest, że ten rozwój jest skierowany przeciwko Iranowi, jego suwerenności i stabilności – była zaskakująca i nierealistyczna, ponieważ wszystkie kraje Zatoki wyjaśniły, że działają na rzecz uspokojenia, wezwały do opanowania i [stwierdziły], że ich kraje nie są i nigdy nie będą użyte jako płyta wyrzutni rakiet skierowanych przeciwko Iranowi…” [14]

Gazeta saudyjska: Zatoka musi przygotować się na wojnę

W artykule redakcyjnym gazeta saudyjska „Al-Jazirah” krytykowała Iran za prowokowanie społeczności międzynarodowej i wyjaśniała, że państwa Zatoki muszą czynić plany wobec możliwej wojny: „…W naszym regionie, a bardziej dokładnie, w regionie Zatoki Arabskiej, reżim irański nie ustaje z prowokacjami wobec społeczności międzynarodowej, a dokładniej, wobec pięciu wielkich mocarstw i krajów uprzemysłowionych i wpływowych. Iran do niezwykłego stopnia skupił na sobie wrogość tych krajów. Zareagowały one na jego prowokacje i wysłały żołnierzy oraz okręty wojenne, żeby wypełnić Zatokę wszystkimi elementami wojny i zniszczenia, zagrażając państwom Zatoki i ich mieszkańcom. To jest wynik szaleństwa władzy reżimu w Teheranie – który jest niewielki wobec sił, które prowokuje.

Państwa Zatoki Arabskiej znajdują się między jednym złem a drugim złem – prowokacją i reakcją na nią. Każda ze stron gromadzi siły i zbiera środki, gotowa na pojedynek, który z pewnością zaszkodzi państwom Zatoki Arabskiej – szczególnie w świetle wzrostu gróźb [ze strony Iranu] uderzenia w interesy Zachodu w tym regionie.

Przygotowania [do pojedynku] nasiliły się w miarę wzrostu oznak, że nowa wojna wybuchnie niebawem w regionie. Znaczy to, że kraje Zatoki muszą planować i ich rządy muszą się przygotować, żeby chronić ludzi i odeprzeć każdy atak na ich terytorium.

Dlatego wszystkie kraje Zatoki Arabskiej spieszą się – i bardzo dobrze [że to robią] – by zakończyć wysiłki skutecznej samoobrony, jak pokazuje rozmieszczenie baterii rakiet przechwytujących (Patriot) i dodatkowe wyposażenie militarne, które broni ziemię, powietrze i morza państw Zatoki. Te posunięcia są czysto defensywne i legalne, w celu obrony suwerenności i bezpieczeństwa państw Zatoki, które nie są stroną konfliktu, w którym także zwycięzca nie ma niczego do wygrania. Te posunięcia nie powinny niepokoić Iranu ani nikogo innego „ [15] .

Liberał katarski: Nie ma wyboru poza kooperacją z USA

Katarski duchowny i liberalny dziennikarz Abd Al-Hamid Al-Ansari odniósł się do oświadczenia Sekretarza Stanu USA Hillary Clinton wygłoszonego podczas jej wizyty w Zatoce w lutym 2010 r., dotyczącym opcji państw Zatoki. Wezwał do współpracy z USA, mimo że, jak powiedział, nie można zatrzymać irańskiego programu nuklearnego: „Jeśli Iran zdobędzie [broń] nuklearną, nie użyje jej przeciwko Izraelowi ani przeciwko nam… Z jednej strony będzie wykorzystywał posiadanie jej do przejęcia Zatoki i dyktatu wobec nas; równocześnie pchnie prawdopodobnie kraje regionu w nuklearny wyścig zbrojeń…

Irański program nuklearny zagraża nie tylko Zatoce, ale także narodowemu bezpieczeństwu Arabów – po Izraelu oczywiście, który jest największym niebezpieczeństwem – i każdy, kto tego nie widzi, musi odsłonić sobie oczy i [zacząć] się martwić…

Administracja amerykańska osiągnęła ślepy zaułek i nie ma żadnej rozsądnej szansy na wojnę, ponieważ Ameryka jest [w stadium] politycznego, ekonomicznego i militarnego kryzysu. Skoro wojowniczy Bush nie rozpoczął [wojny], [z pewnością] nie można spodziewać się, by uczynił to jego pokojowo nastawiony następca – żeby nie wspomnieć o tym, iż kraje tego regionu odrzucają rozwiązanie militarne ze strachu o zaszkodzenie własnym interesom.

Sankcje ekonomiczne nie przeszkodziły Iranowi w posuwaniu się naprzód ze swoim programem [nuklearnym]…Będzie dalej iść drogą do państwa nuklearnego – czy chcemy tego, czy nie – i musimy z tym koegzystować. Nie pozostaje nam nic innego jak modlić się do Najwyższego, Wszechmocnego, by obronił Zatokę przed niebezpieczeństwem nuklearnym.

Clinton przedstawiła nam trzy opcje: poddać się irańskiej groźbie, działać dla zbudowania własnego arsenału nuklearnego lub sprzymierzyć się z USA dla własnej obrony. Wydaje się, że nie mamy innego wyboru jak trzecia opcja, niechaj nam Allah pomoże „ [16] .

III. Państwa Zatoki Perskiej powinny porzucić sojusz z USA i stworzyć zjednoczony front

Inna opinie wygłosił kuwejcki publicysta, który wezwał do zaprzestania kooperacji z USA. Publicysta Ibrahim Al-Hadban wezwał do zaprzestania kupowania broni amerykańskiej, ponieważ nie pomoże to w obronie Zatoki: „… Zatoka musi przygotować się na wiele konspiracji i wstrząsów, które spowodują Amerykanie i syjoniści, szczególnie jeśli zaatakują Iran i narażą nas na odwet z jego strony. Musimy przestać kupować amerykańską broń. [Ta broń] i tak nie pomoże nam na wypadek konfrontacji między USA a Iranem, ponieważ jesteśmy w zasięgu rakiet irańskich i Iran może nas zniszczyć swoją bronią konwencjonalną i chemiczną, bez potrzeby broni nuklearnej” [17] .

Publicysta Mashal Al-Nami napisał, że Zachód kolaboruje z Iranem dla własnych interesów i dlatego państwa Zatoki powinny przestać kooperować z USA i stworzyć zjednoczony front w celu wywierania nacisków na Iran. „…Trwałe wysiłki Iranu [zmierzające do] zdobycia broni nuklearnej są podsycane przez aspiracje zachodnie, a raczej amerykańskie – ponieważ nuklearny Iran skłoni państwa Zatoki do szukania wszelkimi środkami aprobaty Ameryki, żeby uzyskać jej ochronę…

Iran lekceważy państwa Zatoki, ponieważ nie czynią one poważnych wysiłków, by mu przeszkodzić w szerzeniu swoich wpływów we wszystkich państwach regionu… Państwa Zatoki mogą spowodować zmianę planów [Iranu], jeśli zjednoczą się i osiągną porozumienie w kwestii stosunków z Iranem – coś, co obecnie się nie dzieje. Obecnie jedno państwo w Zatoce jest zaangażowane w gorącą wojnę medialną z Iranem, podczas gdy szef innego państwa Zatoki wymienia przyjazne wizyty z Iranem…

Po osiągnięciu porozumienia [państwa Zatoki] będą w stanie skonsolidować swoją [pozycję] w regionie przez naciski na Iran [i grożenie mu] bronią. Będą także w stanie spętać Iran, najpierw przez zakaz irańskiego importu – co byłoby ciężarem ekonomicznym dla reżimu irańskiego – a potem przez zatrzymanie importu siły roboczej z Iranu.

W drugiej fazie naciski na Iran zostaną nasilone przez wydalenie elementów [jego] wywiadu rozmieszczonych w regionie, a równocześnie przez pielęgnowanie i wspomaganie [grup] walczących przeciwko irańskiemu [reżimowi], takich jak [te] w Beludżystanie i Ahwazie, w odpowiedzi na jawną interwencję Iranu w sprawy wewnętrzne tak wielu krajów w tym regionie…

Państwa Zatoki muszą stworzyć dla siebie punkt oparcia w sercu obecnej walki o szerzenie wpływów w regionie Zatoki. Jeśli będą nadal ignorowały problem, który bezpośrednio szkodzi ich bezpieczeństwu, amerykańska kontrola nad regionem będzie silniejsza niż była po wyzwoleniu Kuwejtu – a wtedy żałowanie będzie bezużyteczne” [18] .

*L. Barkan jest pracownikiem naukowym MEMRI.


[1] “Al-Watan” (Katar), 1 lutego 2010.

[2] “Qods” (Iran), 21 lutego 2010.

[3] “Al-Arab” (Katar), 12 marca 2010.

[4] Fararu (Iran), 3 lutego 2010.

[5] “Al-Rai” (Kuwejt), 9 lutego 2010.

[6] “Al-Siyassa” (Kuwejt), 3 marca 2010.

[7] “Al-Sharq Al-Awsat” (Londyn), 10 marca 2010

[8] Alarabiya.net, 4 lutego 2010.

[9] “Al-Watan” (Katar), 10 marca 2010.

[10] “Al-Rai” (Kuwejt), 6 marca 2010; Aljazeera.net, 5 marca 2010.

[11] “Al-Sharq Al-Awsat” (Londyn), 21 lutego 2010.

[12] “Al-Siyassa” (Kuwejt), 7 lutego 2010.

[13] “Awan” (Kuwejt), 2 lutego 2010.

[14] “Al-Watan” (Katar), 8 lutego 2010.

[15] “Al-Jazirah” (Arabia Saudyjska), 5 lutego 2010.

[16] “Al-Watan” (Katar), 22 lutego 2010.

[17] “Al-Rai” (Kuwejt), 3 lutego 2010.

[18] „Al-Siyassa” (Kuwejit), 16 lutego 2010.