Poniżej podajemy fragmenty wywiadu z palestyńskim analitykiem Saebem Erekatem, byłym rzecznikiem delegacji ONZ-u w Iraku, który nadała Al-Arabiya TV 21 września 2011, po przemówieniu prezydenta USA, Obamy, na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ-u:

Saeb Erekat: Moim zdaniem, jeśli porównamy to przemówienie [Obamy] z przemówieniem, które wygłosił 24 września 2010 r. – kiedy powiedział: w przyszłym roku będziemy świadkami niepodległego państwa palestyńskiego – widzimy wielki regres, nie tylko w treści przemówienia, ale także w tonie. Słyszeliśmy jak użył, po raz pierwszy, dyskurs z przeszłości, używany przez zwolenników Izraela w Waszyngtonie, a szczególnie przez AIPAC, zgodnie z którym Izrael jest maleńkim krajem ośmiu milionów, otoczonym przez wiele wrogich krajów, które czekają w zasadzce na niego i są tam tacy, którzy wzywają do jego zniszczenia.

Dziennikarz: I dzieci…

Saeb Erekat: Nie słyszeliśmy takiego przemówienia od długiego czasu, szczególnie od kiedy prezydent Obama zajął swe obecne stanowisko. Moim zdaniem to przemówienie dzisiaj rozczarowało Palestyńczyków. Przywykli widzieć Obamę jako kogoś, kto pokieruje ich statkiem do brzegu pokoju i niepodległej państwowości. Biorąc jednak pod uwagę to, co dzieje się w sprawie palestyńskiego wniosku o członkostwo [ONZ] – myślę, że on rozczarował.

Dziennikarz: Czy uważa pan, że kiedy prezydent Barack Obama mówi – pozwolę sobie zacytować go verbatim: „Nie ma skrótów do urzeczywistnienia pokoju. Pokój nie jest łatwy i nie przyjdzie dzięki rezolucjom ONZ-u”… Czy uważa pan to przemówienie za informację dla Palestyńczyków, że USA jest zdecydowane zastopować palestyński wniosek do Rady Bezpieczeństwa, nawet jeśli miałoby to oznaczać skorzystanie z prawa weta?

Saeb Erekat: Absolutnie. Prawdą jest, że to wygłoszone dzisiaj przemówienie jest wewnętrznie sprzeczne. Mówi on o nowym państwie – Sudanie Południowym i mówi, że ONZ powinno dążyć do osiągnięcia pokoju wszędzie. Ale kiedy mówił o sprawie palestyńskiej, powiedział, że musi być rozwiązana poprzez negocjacje i że te negocjacje utknęły w murze izraelskiej odmowy i odmowy Netanjahu, który kontynuuje osiedla, a nawet przyspieszył działalność w osiedlach.

Moim zdaniem to przemówienie zostało wygłoszone z wzrokiem skierowanym na wybory. Jest takie uczucie… Proszę zauważyć, bracie Talal, że kiedy powiedział: „podstawę, którą przedstawiłem w maju zeszłego [roku]” tym razem nie wypowiedział słów „1967”. Wszystko, co powiedział, to: „podstawę, którą przedstawiłem w maju zeszłego [roku]”, a jak dobrze pamiętamy – ty, ja i wszyscy – izraelskie lobby AIPAC, rząd izraelski i szczególnie Netanjahu, pouczali prezydenta, potępiali go za użycie słów „1967” i za mówienie o potrzebie powrotu Izraela do granic 1967 r. Nazywali te granice „nie do obrony”. Teraz więc widzimy regres, nie tylko w tonie, ale także w treści.

Dziennikarz: Czy myśli pan, że to mówił kandydat na prezydenta, Barack Obama, nie zaś prezydent Barack Obama? Sugerowałoby to jego powiedzenie: „Silne zobowiązanie Ameryki nie będzie naruszone. Nasza przyjaźń z Izraelem jest głęboka”. To są mocne słowa, które mogą być skierowane ku AIPAC i ku żydowskim wpływom i poparciu… poparciu dla Izraela w tym kraju.Saeb Erekat: Oczywiście dostał nauczkę dwa tygodnie temu, kiedy 9-y okręg tutaj w Nowym Jorku przeszedł do Republikanów. W tym okręgu wyborczym 55% populacji to Żydzi. Jak wiesz, były burmistrz Nowego Jorku, Ed Koch, działał przeciwko niemu. [Koch] powiedział: „Wysyłamy przesłanie Obamie, że jest niewystarczającym przyjacielem Izraela. Dlatego musisz przestać wywierać naciski na Izrael, szczególnie w kwestii osiedli, i zakończenia izraelskich naruszeń”. […]