Elektrownia Jądrowa w Karaczi mieści się w mieście o największej liczbie ludności w Pakistanie

Po wydarzeniach w elektrowni jądrowej Fukushima w Japonii, wywołanych przez trzęsienie ziemi i tsunami, podniesiono pytania dotyczące bezpieczeństwa reaktorów nuklearnych zarówno w Pakistanie, jak w Indiach. W niedawnym artykule znany pakistański fizyk jądrowy Pervez Hoodbhoy twierdził, że pakistańskie elektrownie jądrowe nie spełniają ustanowionych celów generowania elektryczności i zaspokajają jedynie ułamek potrzeb energetycznych Pakistanu.

Oceniając ryzyko dla bezpieczeństwa elektrowni jądrowej w Karaczi, wynikające z przyczyn naturalnych, jak również ataku terrorystycznego, Hoodbhoy twierdzi, że pakistańscy funkcjonariusze, jak również ogólnie społeczeństwo nie są przygotowani na wyzwania incydentu jądrowego w tak gęsto zaludnionym mieście jak Karaczi. Zauważył on: „Inaczej niż w uporządkowanej i zdyscyplinowanej ewakuacji Fukushimy po tsunami, rozpętałoby się piekło, kiedy miliony próbowałyby uciekać. Rabusie ogołociliby wszystko, drogi byłyby zablokowane, a żywotne służby załamałyby się”.

Hoodbhoy dodał: „Sprzecznie z powszechną opinią reaktory jądrowe Pakistanu nie dają żadnego wkładu do zdolności produkowania bomb w Pakistanie – materiał rozszczepialny do nich produkowany jest gdzie indziej. Dlatego jest wiele powodów, dla których musi się zrezygnować ze starań o więcej energii rozszczepialnej”.

Poniżej podajemy fragmenty tego artykułu [1]:

„Tragedia Japonii przypomniała światu, że umieszczanie reaktorów w pobliżu miast może być niezmiernie niebezpieczne”

Cztery eksplozje wodorowe zredukowały trzy budynki w kompleksie jądrowym Fukushima z sześcioma reaktorami w dymiące ruiny. Chmura radioaktywna wywołała alarm o 5-ym poziomie [zagrożenia] i rozkazano ewakuację w promieniu 20 kilometrów. Bohaterski wysiłek zapobiegł ostatecznie stopieniu się rdzenia i katastrofie, ale pożary reaktora nadal trwają. Jeśli nic nie zadziała, planuje się zalanie reaktorów tonami betonu i zamianę ich w trwałe grobowce jądrowe.

Po stronie pozytywów: zarządzanie katastrofą było znakomite. Japończycy, ze stoickim spokojem i zdyscyplinowani, zachowywali się wspaniale. Żadne grabieże, żadna panika i żadne demonstracje antyrządowe nie nastąpiły po wybuchach. Ludzie pomagali sobie wzajemnie, zespoły pomocy działały bez przeszkód i ratownicy mieli pełne wyposażenie chroniące przed promieniowaniem. Operatorzy elektrowni ryzykowali życiem, pracując w środowisku o superwysokim promieniowaniu, a inżynierowie pokazywali pełne zrozumienie dynamiki awarii reaktora.

Po stronie negatywów: także wyrafinowane środki zabezpieczające przed trzęsieniem ziemi i przed tsunami zawiodły w sposób katastrofalny. Źródła energii do pomp awaryjnego chłodzenia zostały zniszczone przez 10 metrową ścianę wody. Z perspektywy czasu, przechowywanie tysięcy prętów wypalonego paliwa na miejscu reaktora okazało się straszliwym błędem.

Tragedia Japonii przypomniała światu, że umieszczanie reaktorów w pobliżu miast może być niezmiernie niebezpieczne – nawet bardziej niż przechowywanie w nim bomb jądrowych. Chociaż reaktor jądrowy nie może wybuchnąć jak bomba, po roku działania nawet dość mały reaktor, 200MW, zawiera więcej radioaktywnego cezu, strontu i jodu niż ilość wyprodukowana przez wszystkie kiedykolwiek przeprowadzone próby broni jądrowej.

Te dewastująco śmiertelne materiały mogą zostać uwolnione, jeśli w jakiś sposób zostanie naruszony zawierający je pojemnik reaktora.

„Elektrownia jądrowa Karaczi… naraża populację Karaczi na ryzyko; sabotaż, atak terrorystyczny, awaria wyposażenia, trzęsienie ziemi lub tsunami mogą dać wyciek radioaktywny na wielką skalę”

Kiedy Japończycy kontynuują próby opanowania reaktorów Fukushimy, wiedzą, że błędnie postawili na to, iż reaktory jądrowe będą zabezpieczone przed trzęsieniem ziemi. Niemniej w podjęciu tego ryzyka była pewna logika: głodna energii gospodarka Japonii otrzymuje około 30 procent elektryczności z 55 reaktorów nuklearnych.

Pakistan ma znacznie mniej przyczyn do ryzykowania Karaczi, swojego największego miasta. Elektrownia Jądrowa Karaczi (KANUPP), ulokowana przy brzegu morza, produkuje niewiele elektryczności. Ten dostarczony przez Kanadę reaktor działa od grudnia 1972 r., ale według statystyk IAEA przez 70,4 procent czasu nie był dostępny dla produkcji elektryczności.

Także kiedy działał zgodnie z projektem (120MW mocy elektrycznej) mógł dostarczyć tylko 6-7% totalnego zapotrzebowania Karaczi na energię elektryczną – ilość ledwo wystarczającą dla Golimar i Lyari [dwie dzielnice Karaczi].

Niemniej KANUPP naraża populację Karaczi na ryzyko. Sabotaż, atak terrorystyczny, awaria wyposażenia, trzęsienie ziemi lub tsunami mogą dać wyciek radioaktywny na wielką skalę. Jak przy katastrofie w Czernobylu w 1986 r. instynktowną reakcją władz byłoby ukrycie faktów.

Ale z wiatrami w większości wiejącymi w kierunku Karaczi populacja z pewnością musiała by być ewakuowana. Bogatym i szczęściarzom by się to udało; reszcie nie. Inaczej niż w uporządkowanej i zdyscyplinowanej ewakuacji Fukushimy po tsunami, rozpętałoby się piekło, kiedy miliony próbowałyby uciekać. Rabusie ogołociliby wszystko, drogi byłyby zablokowane, a żywotne służby załamałyby się.

„Czy to prowadząc samochody, czy nadzorując elektrownie jądrowe, Pakistańczycy są ryzykantami szukającymi skrótów, wolącymi zawierzyć Bogu niż podjąć środki ostrożności”

Katastrofa jądrowa Japonii powinna nam otworzyć oczy. Japonia jest nowoczesnym, uprzemysłowionym krajem z wspaniałą wiedzą i praktyką inżynieryjną. Ma kulturę bezpieczeństwa; Pakistan [jej] nie ma. Czy to prowadząc samochody, czy nadzorując elektrownie jądrowe, Pakistańczycy są ryzykantami szukającymi skrótów, wolącymi zawierzyć Bogu niż podjąć środki ostrożności.

Nie byłoby zaskoczeniem, gdyby nasi operatorzy elektrowni jądrowych pomijali zasadnicze procedury bezpieczeństwa. Niewiele wiadomo o tych procedurach, ponieważ wszystko o energii jądrowej jest utrzymywane w tajemnicy, rzekomo z powodów bezpieczeństwa narodowego. Jest to przykrywka bardzo złych praktyk.

Nonszalanckie wzruszanie ramionami przez władze pakistańskie podczas katastrofy japońskiej jest szczególnie niepokojące. Także kiedy wybuchy rozrywały kompleks jądrowy, „eksperci” kategorycznie oświadczyli, że Fukushima nigdy nie mogłaby zdarzyć się w Pakistanie. Oczywiście, to cudaczne twierdzenie nic ich nie kosztuje, ponieważ urzędnicy i wysoko postawieni przedstawiciele w Pakistanie nigdy nie płacą ceny za fałszywe wypowiedzi.

Prawdziwa katastrofa jądrowa w Pakistanie spowodowałaby, że PAEC [Pakistańska Komisja Energii Atomowej], PNRA [Pakistański Urząd Nadzoru Jądrowego] i nasi „wielcy naukowcy” – którzy dostarczają niekończących się zapewnień o zapachu wanilii – biegaliby wokół jak kury z obciętymi głowami. Nie mieliby pojęcia, jak poradzić sobie z sytuacją, która zagraża życiu milionów. Jedyną rzeczą, którą wiedzieliby, to jak szybko uciekać.

„Pozostając wiecznym zagrożeniem, technologia jądrowa nawet nie zaspokaja rozsądnego ułamka pakistańskich potrzeb energetycznych”

Pora zmniejszyć pakistańską produkcję energii jądrowej.

Pozostając wiecznym zagrożeniem, technologia jądrowa nawet nie zaspokaja rozsądnego ułamka pakistańskich potrzeb energetycznych. Po niemal pół wieku inwestowania w Pakistańską Komisję Energii Atomowej – i po wydaniu miliardów dolarów na stworzenie jej infrastruktury – tylko dwa procent zainstalowanej jądrowej zdolności produkcyjnej jest jądrowa. Faktyczna produkcja wynosi jeszcze mniej.

Także Indiom nie poszło zbyt dobrze. Tylko sześć procent indyjskiej elektryczności z elektrowni jądrowych. Najwyraźniej elektryczność jądrowa nie jest ani tania, ani łatwa.

Sprzecznie z powszechną opinią reaktory jądrowe Pakistanu nie dają żadnego wkładu do zdolności produkowania bomb w Pakistanie – materiał rozszczepialny do nich produkowany jest gdzie indziej. Dlatego jest wiele powodów, dla których musi się zrezygnować ze starań o więcej energii rozszczepialnej.

Do momentu, kiedy za kilka dziesięcioleci dostępna będzie energia fuzji jądrowej, Pakistan, podobnie jak inne kraje, musi polegać na połączeniu ropy, gazu, wody, węgla, słońca, wiatru i innych [źródeł] odnawialnych.


[1] “The Express Tribune” (Pakistan), 22 marca 2011. Tekst artykułu został nieznacznie zredagowany dla większej jasności.